Państwo – Kościół w Europie

(fot. PAP/Paweł Supernak)
Marcin Przeciszewski / KAI / psd

Radykalne kręgi polskiej lewicy, jak i ugrupowanie tworzone przez Janusza Palikota, szermują postulatem „rozdziału Kościoła od państwa” oraz wezwaniem do budowy relacji w tej sferze „na wzór europejski”. Zapominają, że rozdział państwa i Kościoła w Polsce istnieje, a dekretuje go m. in. Konkordat. Natomiast Europa – pod względem miejsca jakie Kościół zajmuje w życiu publicznym - jest nadzwyczaj zróżnicowana.

Zadecydowały o tym lokalne tradycje kulturowe, religijne i wpływ ideologii. Istnieją tu państwa wyznaniowe, skrajnie świeckie oraz te, w których udało się wypracować harmonijną koegzystencję. Należy to do kompetencji państw narodowych.

Państwa wyznaniowe

Kraje, w których określona religia ma status „państwowej” istnieją wciąż gruncie protestanckim i prawosławnym. Państwa wyznaniowe katolickie należą do przeszłości - jedynym wyjątkiem jest Malta. Kres koncepcji „Kościoła państwowego” położył Sobór Watykański II promujący zasadę suwerenności wspólnoty kościelnej od politycznej.

DEON.PL POLECA


Najsilniejszy związek między Kościołem a państwem obserwujemy w Grecji. Grecki model– gdzie 95 % obywateli przyznaje się do prawosławia – uznać można za współczesną formę „cezaropapizmu”. Prawosławie ma konstytucyjny charakter „religii dominującej”. Korzysta więc z przywilejów w życiu publicznym, ale płaci cenę uzależnienia od władzy świeckiej. Umocowanie w konstytucji państwa mają nawet „święte kanony wiary”. Prawo karne ściga też przestępstwa wewnątrzkościelne, np.: złamanie tajemnicy spowiedzi.

Państwo greckie – w ramach swych „religijnych kompetencji” - ma obowiązek zapewnienia „duchowej jedności Kościoła”. Administracyjne ustawodawstwo Świętego Synodu podlega kontroli państwa i może być przez nie uchylone. Nie oznacza to jednak bezgranicznej dominacji władz cywilnych nad Kościołem, gdyż ogranicza ją zasada „autonomii”. Zanim parlament uchwali jakiś akt prawny dotyczący Kościoła, synod musi wyrazić zgodę.

Państwo opłaca wynagrodzenia biskupów, księży, diakonów oraz świeckich zatrudnionych przez Kościół. W szkołach nauka religii prowadzona jest zgodnie z dogmatami Wschodniego Kościoła Prawosławnego. Nauczyciele religii wynagradzani są przez państwo.

Status religii państwowej gwarantują także niektóre państwa tradycji protestanckiej. Obecnie są to Dania i Wielka Brytania. Konstytucja Danii stwierdza, że „Ewangelicki Kościół Luterański jest Kościołem narodowym i jako taki jest wspierany przez państwo”. Należy doń 84 % obywateli. Konstytucja gwarantuje Kościołowi wewnętrzną autonomię w sprawach doktrynalnych, natomiast w innych podlega on decyzjom parlamentu oraz ministra ds. kościelnych. Duchowni mają status urzędników państwowych. Działalność Kościoła Luterańskiego finansowana jest z budżetu państwa. Środki na ten cel czerpie ze specjalnego podatku kościelnego.

W duńskich szkołach nauczanie religii ma charakter obowiązkowy. Od 1975 r. katechizację zastąpiono bardziej świecką formą „wiedzy o chrześcijaństwie”. Radio i TV publiczna nadają poranną modlitwę z kopenhaskiej protestanckiej katedry, a w niedzielę nadawane są transmisje z ewangelickich nabożeństw.

W Anglii od czasów Henryka VIII i Aktu Supremacji (1534 r.) Kościołem państwowym jest Kościół anglikański. Najwyższym Zwierzchnikiem jest królowa. Jej zwierzchnictwu podlega też Kościół prezbiteriański Szkocji, mający analogiczny status. Prawo wyznaniowe (w tym kanoniczne) stanowi integralną część prawa państwowego. Nominacje na wyższe stanowiska kościelne odbywają się pod patronatem Korony (za pośrednictwem kościelno-państwowej komisji). Duża część biskupów zasiada w Izbie Lordów.

Kościół Anglii ma zagwarantowaną stosunkowo dużą autonomię. Parlament nie ma prawa wydawać ustaw odnoszących się do Kościoła bez jego zgody. Ta kompetencja została powierzona Generalnemu Synodowi, składającemu się trzech izb: biskupów, duchownych i świeckich. Uchwały synodu nabierają mocy z chwilą zatwierdzenia ich przez królową.

W odróżnieniu od innych „państw wyznaniowych” Kościół anglikański nie jest utrzymywany przez państwo. Z budżetu finansowane jest utrzymanie zabytkowych obiektów. Kościół ma liczne własne beneficja, którymi zarządza w sposób autonomiczny.

Nauczanie religii jest obowiązkowe w szkołach utrzymywanych przez państwo. Media publiczne (BBC) mają obowiązek codziennej transmisji nabożeństw anglikańskich oraz audycji religijnych. Publikowanie bluźnierczych materiałów – do których zalicza się: „wszystko to, co atakuje prawdy Kościoła anglikańskiego lub istnienie Boga” - jest ścigane z mocy prawa.

Poza Kościołem Anglii i prezbiteriańskim Kościołem Szkocji, inne Kościoły nie cieszą się prawami publicznymi. Funkcjonują jako stowarzyszenia. Pozostają wciąż w mocy pewne dawne konstytucyjne zasady skierowane przeciwko Kościołowi rzymskokatolickiemu i stworzone po to, aby zabezpieczyć anglikańską sukcesję tronu. Dlatego katolicy często mają poczucie, że są „obywatelami drugiej kategorii”

Warto zauważyć, że Szwecja i Finlandia, gdzie do niedawna luteranizm był religią państwową, wprowadziły zasadę rozdziału Kościoła od państwa. Finlandia przyjęła ją w 1999 r. a Szwecja w 2000.

Świeckość i rozdział

Zasada „świeckości państwa” jest wynalazkiem myśli postoświeceniowej. Nowy etap w stosunkach państwo-Kościół otworzyły dwie rewolucje: francuska i amerykańska, rozpoczynając kształtowanie wzajemnych relacji w duchu liberalnym. Z jednej strony można tu wskazać model amerykański, gdzie konstytucyjnemu rozdziałowi państwa od Kościoła towarzyszy ich przyjazna współpraca, z drugiej na laicyzm francuski, gdzie - mimo indywidualnej swobody kultu - sfera religijna nie ma prawa obywatelstwa w płaszczyźnie życia państwowego.

We Francji radykalny model rozdziału wprowadziła ostatecznie ustawa o separacji Kościoła i państwa z 1905 r. Do dziś Kościół we Francji nie jest podmiotem prawa publicznego, lecz korzysta z prawa o stowarzyszeniach, rejestrując swe jednostki administracyjne jako „diecezjalne stowarzyszenia kultowe”. Z kolei zakony rejestrowane są na prawach stowarzyszeń pożytku publicznego.

Francuski system wyklucza obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej, do tego stopnia, że w ustawie z 2004 r., zakazano „w szkołach publicznych noszenia znaków i symboli, którymi uczniowie ostentacyjnie manifestują przynależność religijną”.

Wielu polskich autorów postrzega francuską „laïcité” jako ideologię, prowadzącą do dyskryminacji religii. Fakty tego nie potwierdzają, gdyż „świeckość” została skutecznie ograniczona przez poszanowanie wolności, co leży u podstaw porządku republikańskiego. W efekcie – paradoksalnie rzecz biorąc - Kościół we Francji cieszy się większą swobodą, niż w państwach, gdzie religia ma charakter „uprzywilejowanej” czy „państwowej”.

Mimo separacji, Kościół we Francji cieszy się uznaniem ze strony państwa. Jego przedstawiciele, jak i innych wyznań, są konsultowani na najwyższych szczeblach w sprawach wielkich debat społecznych czy etyki. Zasiadają np. w państwowej Radzie Bioetycznej. Bez przeszkód, a nawet ze wsparciem państwa, rozwija się szkolnictwo katolickie. Ma ono taką renomę, że o przyjęcie doń starają się dzieci z elit odległych od Kościoła. Szkoły wyznaniowe stanowią 18 % szkół we Francji. Choć w publicznym systemie szkolnictwa nie ma miejsca na katechizację, to – w imię poszanowania wolności - w szkołach podstawowych zostawia się wolną środę, aby uczniowie mogli uczestniczyć w katechizacji. Także – w imię szacunku dla przekonań – państwo zatrudnia kapelanów w szpitalach i więzieniach. Podobnie jest w wojsku.

Poszanowanie dla lokalnych tradycji zaowocowało tym, że w trzech departamentach alzackich, należących ongiś do państwa niemieckiego, zachowany został system, gwarantujący lekcje religii w szkołach oraz państwowe pensje dla duchowieństwa.

Choć prawo – poza Alzacją – zabrania dotowania Kościoła przez państwo, to olbrzymie wsparcie finansowe kierowane jest na utrzymanie zabytków używanych przez Kościół. Państwo francuskie pokrywa koszty utrzymania świątyń sprzed 1905 r. – należących do państwa. Stanowią one 90 % materialnej substancji Kościoła. Tak potężna w istocie pomoc państwa umożliwia Kościołowi zachowanie „ewangelicznego ubóstwa” oraz koncentrację na pracy apostolskiej. Dlatego Kościół we Francji – choć mniejszościowy – cechuje wysoki poziom intelektualny oraz żarliwość apostolska.

W elitach politycznych trwa debata, w jakim kierunku winna ewoluować świeckość państwa. Jej aktywnym aktorem jest obecny prezydent Nicolas Sarkozy, który sformułował zasadę „świeckości pozytywnej”. Przy poszanowaniu zasady rozdziału umożliwia ona faktyczną współpracę Państwa i Kościoła w realizacji ważnych celów społecznych.

Przyjazny rozdział

To model obowiązujący w Niemczech. System ten - wprowadzony po raz pierwszy na mocy Konstytucji Weimarskiej z 1919 r. - usytuowany jest pomiędzy Kościołem państwowym a ścisłym rozdziałem. Ustawa zasadnicza stanowi, że Kościół i państwo są rozdzielone, ale jednocześnie istnieje gwarantowana konstytucyjnie forma współpracy między nimi. Zasada ta dotyczy w równej mierze Kościoła katolickiego jak i ewangelickiego, które skupiają niemal taką samą ilość wiernych. Republika Federalna Niemiec stosunki z nimi opiera na trzech filarach: neutralności, tolerancji i równości. Każdy Kościół jest podmiotem autonomicznym, zdolnym do stanowienia dla siebie norm prawnych i decydowania o swojej działalności. Sprawy interesujące obie strony, państwo i Kościół, są regulowane na drodze dwustronnych układów, w tym konkordatów. Niemcy mają ich szereg, gdyż zawarły je niektóre landy.

Zasada przyjaznej współpracy – jak i baza finansowa gwarantowana przez podatek kościelny – umożliwiają Kościołowi w Niemczech, poza działalnością apostolską – olbrzymie zaangażowanie społeczne. Nadaje to charakterystyczny rys katolicyzmowi niemieckiemu. Kościół jest tam najpotężniejszą instytucją społeczno-edukacyjno-charytatywną i przy tym największym pracodawcą. Stawka podatku kościelnego wynosi 8 – 9 % zobowiązania podatkowego danej osoby. Przynosi on 5,1 miliarda euro rocznie dla samego kościoła katolickiego (dane za 2008 r.). Jedyną możliwością nieuiszczania podatku jest wystąpienie z Kościoła.

Oba Kościoły prowadzą w Niemczech znaczącą ilość szkół, otrzymujących subwencje publiczne. Nauka religii we wszystkich szkołach jest przedmiotem standardowym, a kontrole nad jej programami sprawują poszczególne wyznania. Instytucje wyznaniowe dysponują czasem w radiu i telewizji publicznej, ponadto mają swoich przedstawicieli w radach nadzorczych tych mediów.

Kościoły maja prawo do organizacji opieki duszpasterskiej w siłach zbrojnych, szpitalach, zakładach karnych i innych instytucjach. Kapelani wojskowi nie noszą stopni, ale traktowani są jako urzędnicy wynagradzani przez armię. Religia cieszy się też wysokim stopniem ochrony w państwowym systemie karnym. Osoby, które zaburzają przebieg nabożeństw czy znieważają miejsca bądź przedmioty kultu podlegają karze. Prawo ściga także osoby, które w sposób nieuprawniony posługują się emblematami czy strojem danego związku wyznaniowego.

Niemiecki system owocuje tym, że oba wielkie Kościoły chrześcijańskie: katolicki i protestancki, uważane są za ważny element stabilizacji życia społecznego. Państwo ceni sobie dobre relacje z Kościołami, docenia ich działalność społeczną i konsultuje w wielu sprawach. Taki sam system został wprowadzony w Austrii, jeszcze w okresie międzywojennym. Na nim też wzorowane są regulacje w Hiszpanii i we Włoszech.

Warto zauważyć, że model przyjaznego rozdziału jest najbardziej zgodny z nauczaniem Kościoła katolickiego. Zasada „rozdziału”, czy precyzyjniej rzecz ujmując „autonomii państwa i Kościoła” jest jednym z fundamentów nauczania Soboru watykańskiego II. Najmocniej została ona wyrażona w soborowej Konstytucji „Gaudium et Spes” – O Kościele w świecie współczesnym. Autonomia ta bynajmniej nie wyklucza troski Kościoła o "dobro wspólne społeczeństwa", w której to sferze może następować konstruktywna współpraca z instytucjami państwa.

Model polski

Polski model jest nieco podobny do niemieckiego, choć ma lokalne korzenie. Wyrasta z tradycji pokojowego współżycia z religiami dawnej Rzeczypospolitej oraz przyjętych tu rozwiązań konkordatowych. Dzięki temu harmonijne stosunki państwo-Kościół należą do najbardziej stabilnych elementów życia publicznego dzisiejszej Polski.

Konkordat ten jest na wskroś nowoczesny, gdyż wciela w życie społeczną doktrynę Soboru Watykańskiego II. Ideą przewodnią jest uznanie prawa do wolności religijnej oraz zasada autonomii Kościoła i państwa. Oznacza ona samodzielność, wzajemne poszanowanie i nie wchodzenie w cudze kompetencje ani przez państwo w stosunku do Kościoła, ani odwrotnie. Przyznaje Kościołowi możliwość rządzenia się prawem kanonicznym, ale jest też korzystna dla państwa. Daje mu pewne prerogatywy, np. obowiązek informowania zawczasu o nominacjach biskupich czy gwarancję, że diecezjami zarządzać będą obywatele polscy.

Polska Konstytucja z 1997 r., choć nie posiada tradycyjnego Invocatio Dei, zawiera unikalny w Europie zapis odwołujący się do Boga i wartości chrześcijańskich: „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł...”. Formuła ta została uznana za wybitne osiągnięcie współczesnej myśli konstytucyjnej, czego dowodem było przedstawienie jej do traktatu konstytucyjnego UE. Nie została przyjęta z powodu sprzeciwu delegacji francuskiej.

W Konstytucji zawarta jest zasada bezstronności światopoglądowej państwa. Państwo zachowuje bezstronność nie tylko w stosunku do Kościoła katolickiego, ale i innych wyznań i religii. Kościoły mniejszościowe w Polsce korzystają z podobnych rozwiązań prawnych co Kościół katolicki. Konkordat ma więc korzystne odniesienia ekumeniczne i międzyreligijne. Stanowi on także niedościgniony wzorzec dla starań Kościoła w innych krajach postkomunistycznych. Podkreślają to często przedstawiciele tych Kościołów. Duża część dawnych państw socjalistycznych (Węgry, Chorwacja, Estonia, Litwa, Łotwa, Słowacja, Słowenia i Albania) zawarła już porozumienia konkordatowe ze Stolicą Apostolską, żadne z nich nie ma jednak tak całościowego charakteru jak w Polsce.

Polski model stosunków państwo-Kościół jest nie tylko istotnym osiągnięciem 20 lat wolności po 1989 r., ale może stanowić także nasz wkład do debaty o miejscu religii w przyszłej Europie. Do wspólnoty narodów możemy wnieść nie tylko żarliwość wiary – o co apelował Jan Paweł II – ale i model obecności religii w życiu publicznym, łączący to co najlepsze w naszej tradycji ze współczesnością.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Państwo – Kościół w Europie
Komentarze (13)
NZ
następny zwolennik Barabasza...
8 października 2010, 15:23
- To nie będzie pismo salonowe, nie będzie już propisowskie, ale i nie antypisowskie, proplatformeskie ani antyplatformerskie - powiedział Lis o „Wprost” w „Polityce”. Na razie metamorfoza jego pisma nie potwierdza tych słów. Trudno zresztą wierzyć w takie zapewniania człowieka, który nie widział nic niestosownego w dziękowaniu komunistycznemu dyktatorowi za komplementy pod swoim adresem. Wystarczy prześledzić cykl programów „Co z tą Polską” czy „Tomasz Lis na żywo”, by przekonać się, jak ma wyglądać apolityczne pismo Tomasza Lisa i jego dalsza krucjata przeciwko oszołomom i zacofanym talibom. Pisząc o swojej nowej pracy nieco ponad miesiąc po katastrofie smoleńskiej Tomasz Lis użył bardzo delikatnej i subtelnej przenośni: - Myślę, że to jest jeszcze ten moment, kiedy jak na kokpicie wyświetla się „pull up”, to można stery ściągnąć. Jest to kwintesencja stylu „arystokraty” dziennikarstwa polskiego. Łukasz Adamski
NZ
następny zwolennik Barabasza...
8 października 2010, 15:21
Nie można się jednak dziwić takiej wolcie pisma kierowanego przez Tomasza Lisa. Niejednokrotnie dawał on poznać swoje ciekawe spostrzeżenia dotyczące katolicyzmu, który z prawdziwą wiarą ma wspólnego tyle, co „izba wytrzeźwień z Izbą Lordów” - by posłużyć się jego własną metaforą. - Kwestia legalizacji związków homoseksualnych jest sprawą ważną i debata w tej sprawie toczyła się lub się toczy w każdym kraju „starej” Europy. Jesteśmy już w Unii Europejskiej, więc proponowałbym stosować standardy tolerancji, które w niej obowiązują - przekonywał na łamach „Gazety Wyborczej”. Nie inaczej wypowiadał się w sprawie skandalicznego wyroku w sprawie Alicji Tysiąc, pisząc, że nie jest on żadnym zamachem na wolność słowa, bo nie ma ona „nic wspólnego z wolnością pognębiania ludzi”. Lis posunął się nawet do stwierdzenia, że „wyrok jest całkowicie zbieżny z nauczaniem Jana Pawła II, który potrafił w ostrych słowach piętnować zło, w tym aborcję, ale jednocześnie z miłością odnosił się do każdego człowieka, w tym tego, który chciał go pozbawić życia, a już nigdy, żadnym słowem, nie naruszył godności jakiegokolwiek człowieka”. Niedawno „arystokrata” dziennikarstwa i zdobywca 9 Wiktorów powiedział, że „Kościół bardzo konsekwentnie wychowywał na swojej piersi przez lata solidnie pogańską sektę oszołomów, która uaktywniła się pod Pałacem Prezydenckim”.
NZ
następny zwolennik Barabasza...
8 października 2010, 15:20
czyżby naprawdę arystokrata dziennikarstwa polskiego ???? Po fiasku przejęcia „Dziennika” Lis został redaktorem naczelnym konserwatywnego „Wprost”. Bardzo szybko tygodnik stał się miejscem, gdzie swoje poglądy manifestują zwolennicy zabijania dzieci przed ich narodzeniem czy inni wrażliwi na klerykalizację państwa autorzy. W ciągu kilku miesięcy, od kiedy Lis jest naczelnym pisma, mogliśmy w nim przeczytać o dramacie rodziców, którzy chcą in vitro, o aborcji, prześladowanych gejach, nawiedzonym Pospieszalskim, Urbanie żalącym się, że nie ma już monopolu na krytykowanie Kościoła czy też znaleźć cały cykl kuriozalnych tekstów Magdaleny Środy. Potwierdzeniem tego mogą być okładki kilku numerów „Wprost”. Wyliczenie takie zrobił „Nasz Dziennik”: - W 31 numerze "Wprost" znajdujemy dwa artykuły o polskim Kościele: "Fatalne zauroczenie", i drugi - o Polakach z Krakowskiego Przedmieścia, którzy modlą się przy smoleńskim krzyżu: "Infekcja narodowej duszy". Ten ostatni dobitnie sugeruje chorobę tych, którzy mają odwagę i siłę bronić krzyża. Większość tekstów "Wprost", które poruszają tematykę religii katolickiej, jest utrzymana w tym duchu. Okładka numeru 33 - polskie godło - orzeł w koronie przybity do krzyża, obok napis: "Wojna Krzyżowa. Fanatycy w natarciu, państwo kapituluje". "Wprost" nr 34 - "Lękajcie się! Polski cud - polski papież - Polska 2010" - to napis z okładki, która przedstawia Sługę Bożego Jana Pawła II zakrywającego dłońmi twarz. I znów wstępniak Tomasza Lisa, w którym ten wylewa wiadro pomyj na modlących się na Krakowskim Przedmieściu, określając ich mianem "paranoików", "pacjentów Tworek", "szaleńców".  
OT
oni też wołają: Barabasza!???
8 października 2010, 15:06
na krzyżu niejeden dochrapał się   k a r i e r y  /za 30 srebrników/ ciąg dalszy... A na koniec mam pytanie. Do prawników, polityków, specjalistów. Czy z takim zachowaniem nic się nie da zrobić? Czy możliwe jest napisanie pozwu przeciwko wydawcy tego programu? Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie powinna zasądzić kary za tego rodzaju bluźnierstwa? Czy znalazłby się ktoś, kto zdecydowałby się to zrobić? Mam wrażenie, że to bluźnierstwo (a nie jest ono jedyne) wymaga stosownej odpowiedzi. Takiej odpowiedzi, żeby Panom na przyszłość odechciało się bluźnić i obrażać wyznawców Jezusa Chrystusa. Tomasz P. Terlikowski
OT
oni też wołają: Barabasza!???
8 października 2010, 15:03
b  e  z  k  a  r  n  o  ś  ć  !!!!! Kolejne bluźnierstwa. Tym razem w Esce Rock! 1 października 2010  Bluźnierstwa, kpiny ze świętości czy obrażanie ludzi inaczej myślących – to w programie Poranny WF Wojewódzkiego i Figurskiego absolutna norma. Ale w audycjach poświęconych krzyżowi panowie przeszli samych siebie. I zwyczajnie obrazili chrześcijan. „Mam pomysł Michale” – zaczyna jeden z sygnatariuszy listu poparcia dla Janusza Palikota Kuba Wojewódzki. „Zrobimy to na żywo, zrobimy żywy krzyż” – dodaje odwracając czapeczkę daszkiem do tyłu. A później podchodzi do Figurskiego i zaczyna kłaść się na niego, jako „żywa belka”. „Znalazł się nasz, polsko-żydowski krzyż” – wykrzykuje Figurski i wstaje z Wojewódzkim na plecach. „Chodźcie, nasz ludu maryjny” – wykrzykują w niezbyt skoordynowany sposób „artyści”, a w tle brzmi Rota. „Każdy z obywateli zobowiązany jest dziś uczynić krzyż” – kontynuuje Figurski. A Wojewódzki zaczął wołać innych pracowników radia Eska Rock, by i oni „tworzyli żywe krzyże”. A na koniec wszyscy ryczą „tak nam dopomóż Bóg”… I jakoś trudno się oprzeć wrażeniu, że to, co zaprezentowali nam Figurski i Wojewódzki – to właśnie jest „nowoczesna Polska”, do której chce nas zaprowadzić Janusz Palikot i rzesza „nowoczesnych dziennikarzy”, którzy od dawna opowiadają o potrzebie laicyzacji, czy zachwycają się „antyklerykalnymi happeningami”. Ta ich Polska będzie właśnie taka: pozbawiona szacunku dla symboli religijnych, dla norm moralnych czy choćby zwyczajnej estetyki. Nowoczesna Polska Środy, Kutza i Palikota – to bowiem w istocie Polska Wojewódzkiego i Figurskiego. Polska ludzi bez sumienia.  
T
teresa
8 października 2010, 14:37
Może czeka nas tu w Polsce los chrześciajn z Wietnamu,czy Indii.Ale wiecie co? Guzik im to da.Wytrwałym zbawienie;katom -śmierć wieczna . I tylko głupi podcina swemu narodowi skrzydła,dzieki którym unika rzezi, kłamstw podatkowych,rozwalonych rodzin,.nieszczęśliwych dzieci,spadku wpływu do budżetu,szacunku i przyjaźni z krajami ościennymi. No po prostu głupi. Komuniści ,ateiści nie mogą darować jednego tzw. religii- braku wyboru- albo się ukorzą i ochrzczą [ paradoks- większość zostala ochrzczona] i wtedy mogą liczyć na rozgrzeszenie, albo tkwić będą w walce,która sama ich wykończy.    NIE MA W CHRZEŚCIJAŃSTWIE NICZEGO CO SPRZECIWIAŁOBY SIĘ OGÓLNIE PRZYJĘTEJ ETYCE . Powiem więcej ta dbalość o życie każdej ludzkiej istoty wynosi tę religię ponad wszystkie inne. Człowiek musi pracować nad swoim charakterem przez całe życie i to jest najtrudniejszym do zaakceptowania faktem. Ateiści nazywają stawanie się lepszym ubezwłasnowolnieniem nie rozumiejąc ,że dobry wybór jest wolnością, a zły przynosi udrękę i WIELKIE CZARNE DZIURY BUDŻETOWE ORAZ DŁUGI.    Jak chrześcijanin staje się ateistą?
Jadwiga Krywult
8 października 2010, 14:13
"W duńskich szkołach nauczanie religii ma charakter obowiązkowy. Od 1975 r. katechizację zastąpiono bardziej świecką formą „wiedzy o chrześcijaństwie”. Radio i TV publiczna nadają poranną modlitwę z kopenhaskiej protestanckiej katedry, a w niedzielę nadawane są transmisje z ewangelickich nabożeństw." Duńczycy należą do najmniej religijnych społeczeństw w Europie. Czy o osiągnięcie takiego efektu chodzi polskim biskupom ?
BM
bardzo mądry list...
8 października 2010, 14:03
Dyktatura ateizmu Teresa Rawczyńska Na początku września w mojej parafii odczytano list biskupów na 20-lecie katechezy w szkole. Był za długi i nudny, a przede wszystkim zabrakło w nim odniesienia do tego, co się dzieje w Polsce – do walki z krzyżem i apeli o wyrzucenie nauki religii ze szkół. Może dobrze byłoby przypomnieć, że w tym kraju co najmniej 80 proc. obywateli to katolicy, płacący podatki i dlatego mający pełne prawo do żądania finansowania szkół i uczelni katolickich, w tym pensji nauczycieli religii.       Z tych podatków czerpią bez skrupułów partie polityczne oraz różne ateistyczne organizacje. Kiedy przed laty rząd francuski wydał ustawę o wycofaniu dotacji dla szkół katolickich, milion osób w Paryżu protestowało na ulicach przeciw tej ustawie, mimo że nie wszyscy byli wierzący. Niedawno, na antenie Radia Kraków, „młody socjalista” poinformował o zorganizowanej przed jednym z krakowskich liceów akcji uświadamiającej młodzież o przysługującym jej prawie do zastąpienia lekcji religii etyką. Zaapelował o usunięcie krzyża ze szkół i innych miejsc publicznych, powołując się na wyrok Strasburga w sprawie Włoch. Moim zdaniem to już nie incydent, ale głęboko przemyślana akcja.
R
romi96
8 października 2010, 10:29
Zacznij słuchać a dopiero potem powtarzaj tą mantrę którą Ci wciska niktmi nie wciska żadnej mantry, chyba że podejrzewasz o to Deon to była refleksja po przecvzytaniu tego artykułu
K
KUL
8 października 2010, 10:04
Panie Palikocie- dziękuję za te brawa.
C
Cięcie
8 października 2010, 10:02
 Ja to się cieszę,że ta sonda  z wizualną[nie analną] wizytówką ludzkości wyruszyła dawno w kosmos i leci sobie pozdrawiając sąsiednie gwiazdy. I tak myślę,że dobrze byłoby,skoro już obcinamy panom...,żeby w kościołach na ołtarzach w bocznych nawach pojawiły się duże plakaty,obrazy przedstawiające co niedzielę wzrost człowieka na tle rodziców- tu ma tydzień, tu dwa itd. poniżej można ustawić kosz na dary dla maleństw- to nie handel świątynny ale miłosierdzie, bo jak powiedział kapłan do Czejsa[ fonetycznie] we wczorajszym odcinku Dr House- "ŻYCIE JEST ŚWIĘTE".  Przyzwyczajajmy się do tego widoku.
Józef Więcek
7 października 2010, 23:04
Zacznij słuchać a dopiero potem powtarzaj tą mantrę którą Ci  wciskają...
R
romi96
7 października 2010, 20:36
jestem polskim katolikiem po lekturze tego artykułu nasunęła mi się refleksja czy w Polsce faktycznie mamy przyjazny rozdział Kościoła od państwa mam tu na myśli działalność katolickiej rozgłośni Radio Maryja czy aby za daleko nie wykracza przekreślając przyjazną autonomię?... nadmieniam tylko że słucham od czasu do czasu tego medium jak również nie jestem, bynajmniej! zwolenikiem obecnej władzy.