Paulina Guzik po wizycie ad limina: Owoce będą. Zawsze są owoce słuchania
- Franciszek potraktował biskupów jako partnerów do rozmowy, poświęcił im bardzo dużo czasu - podkreśla Paulina Guzik w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim, w której publicyści w podcaście "Tak myślę" podsumowują wizytę ad limina polskiego episkopatu w Rzymie. - Powinniśmy się uczyć, jak rozmawiać, jak się słuchać. Jeżeli biskupi wezmą sobie to do serca i wysłuchają ludzi, także tych, którzy ich krytykują, to dobrze by to zrobiło Kościołowi w Polsce - uważa Paulina Guzik.
Jak zaznacza dr Paulina Guzik, dziennikarka TVP, publicystka i wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, o tym, co mówił do polskich biskupów papież Franciszek i o czym z nim rozmawiano, wiemy tylko z relacji niektórych hierarchów. Ze strony Watykanu nie było w tej sprawie żadnych informacji.
Spotkania biskupów z Franciszkiem: nauka słuchania
Na pewno poruszane były kwestie synodalności w Kościele oraz wychodzenie z pandemii i jak sprawić, żeby ludzie do kościołów wrócili, a jest to poważny problem dla Kościoła powszechnego.
Zdaniem Pauliny Guzik o atmosferze rozmów wokół synodalności świadczyć może choćby forma spotkania, jakie na zakończenie pobytu każdej grupy biskupów odbywało się z Franciszkiem.
- Franciszek nie potraktował biskupów jak ludzi przyjeżdżających „na rozstrzelanie”, ale jako partnerów do rozmowy, poświęcił im bardzo dużo czasu - podkreśla publicystka. Choć nie wiemy dokładnie, co powiedział, biskupom, to przez samą tę formę chciał zapewne podkreślić, jak ważne jest słuchanie się nawzajem i w tym sensie trzeba też widzieć termin wizyty ad limina, która zbiegła się z inauguracją synodu biskupów. - Powinniśmy się uczyć, jak rozmawiać, jak się słuchać. Jeżeli biskupi wezmą sobie to do serca i wysłuchają ludzi, także tych, którzy ich krytykują, to dobrze by to zrobiło Kościołowi w Polsce - uważa Paulina Guzik.
Jak przypomina, podobnych lekcji słuchania ludzi polski Kościół mógł się uczyć od Jana Pawła II.
- On też tak siadał z ludźmi, blisko z nimi rozmawiał. Trzeba popatrzeć na tego ludzkiego papieża, który w podobny sposób rozmawiał - stwierdza Paulina Guzik i dodaje, że jeżeli do niektórych nie przemawia to, co robi teraz Franciszek, to warto sobie przypomnieć, jak do ludzi podchodził Jan Paweł II.
Ad limina to przekazywanie uwag w dwie strony
Zdaniem Tomasza Terlikowskiego, po zakończonej wizycie ad limina mamy do czynienia ze sporą rozbieżnością opinii. Niektórzy uczestniczy wskazywali, że wybrzmiały podczas niej wezwania do nawrócenia, inni, że do kontynuacji, a jeszcze inni, że odetchnęli z ulgą, bo nie było symbolicznego odwołania polskiego episkopatu, do czego wzywały niektóre media. Był również głos abp. Stanisława Gądeckiego, który zwracał uwagę na pewien aspekt karania biskupów, który - w jego opinii - jest bardzo dotkliwy i praktycznie eliminuje takich hierarchów z życia publicznego.
Według Pauliny Guzik wizytę ad limina należy rozpatrywać nie tylko jednostronnie. Na pewno polscy biskupi uzyskują lepszą orientację, co do sytuacji w Watykanie oraz oczekiwań papieża od Kościoła w Polsce, ale także Watykan może poznać zdanie biskupów i dowiedzieć się, co polski Kościół może wnieść do Kościoła powszechnego. Wypowiedź szefa KEP rzeczywiście trafiła na nagłówki mediów - zauważa publicystka - choć w kwestii biskupów, którzy w przeszłości nie reagowali właściwie na zgłaszane im nadużycia księży, nie ma wątpliwości, że ponoszą za to odpowiedzialność. - Mam nadzieję, że to się już nie będzie zdarzać - dodaje Paulina Guzik. Ale z tymi przypadkami wiążą się również zastrzeżenia do sposobu powiadamiania przez Watykan o karach nakładanych na hierarchów. Lakoniczność tych komunikatów Stolicy Apostolskiej sprawia, że z różnych stron świata padają krytyczne uwagi: trudno wyczytać, za co tak naprawdę konkretny biskup zostaje usunięty lub ukarany.
"Nie da się doczekać do emerytury nic nie robiąc"
Tomasz Terlikowski wraca jeszcze w podcaście "Tak myślę" do rozbudzonego przez niektóre media w Polsce wątku, że polscy biskupi jechali do Watykanu "na dywanik" u papieża. Były też głosy - zdaniem publicysty zdecydowanie "na wyrost" - oczekujące "wariantu chilijskiego", czyli odwołania w trakcie wizyty biskupów czy części episkopatu.
Paulina Guzik przypomina, że w podobnym tonie pisano w polskich mediach przed kilku laty o wizycie w Polsce specjalnego wysłannika papieża Franciszka abp. Charlesa Scicluny, mającego wówczas "wjechać jak rycerz na białym koniu i ścinać głowy biskupom". Tymczasem abp Scicluna odwiedził Polskę i zapewne przekazał biskupom bardzo ważne wskazania, ale zrobił to w ich gronie, za zamkniętymi drzwiami.
- Pamiętajmy, że papież ma swoje sposoby, żeby dyscyplinować biskupów - przypomina publicystka, a jej zdaniem o tym, co wyniknie z zakończonej wizyty ad limina dowiemy się za kilka miesięcy.
- Owoce będą. Zawsze są owoce słuchania jednej i drugiej strony. Potrzeba czasu, to nie dzieje się od razu. Kropla drąży skałę - przekonuje.
Jak podkreślił podczas rozmowy Tomasz Terlikowski zmiany personalne i pokoleniowe w polskim Kościele jednak zachodzą: - Mamy dwóch nowych metropolitów, jeden czeka na koadiutora, czterech zbliża się do wieku emerytalnego. Bardzo duża zmiana się dokonuje.
Paulina Guzik zwraca uwagę na działanie papieskiego motu proprio "Vos estis lux mundi" z maja 2019 r., dla którego - na co wskazywano - Polska była swoistym "poligonem doświadczalnym". Jej zdaniem, teraz zapewne w Watykanie analizuje się efekty VELM i z tych doświadczeń wyciągnięte zostaną wnioski. Efekty papieskiej dyrektywy widać jednak już dziś i - jak zauważa Paulina Guzik - dotyczą one podejścia biskupów do spraw związanych z nadużyciami seksualnymi wśród duchowieństwa.
- Dzięki VELM nie jest już tak, że jak doczekam [biskup - przyp. red.] do emerytury, to już będzie spokój. Także na emeryturze można być pociągniętym do odpowiedzialności. VELM zmusiło także starszych metropolitów do zrobienia dobrej roboty. Nie da się przetrzymać na stanowisku nic nie robiąc - podsumowuje Paulina Guzik.
Skomentuj artykuł