Podróże kształcą?

(fot. another.point.in.time/flickr.com)
Jacek Poznański SJ / "Posłaniec Serca Jezusowego"

Stara mądrość mówi, że podróże kształcą, czyli poznawanie krajów, ludzi, obyczajów czyni człowieka mądrzejszym, dojrzalszym. Polacy lubią podróżować, zwłaszcza dzisiaj, gdy granice państw są otwarte, a warunki materialne pozwalają wielu osobom na dalekie wyprawy.

Tymczasem moje doświadczenie podpowiada mi, że ta antyczna mądrość jakoś dziwnie się nie realizuje. Wielu ludzi podróże prawie nic nie uczą. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak jest?

DEON.PL POLECA

Kiedyś, czytając Księgę Syracha, natknąłem się na zdanie, które wydało mi się bardzo aktualne w kontekście moich zbliżających się wakacyjnych podróży: Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie (51, 13). Z jednej strony, to zdanie było dla mnie zgrabnym podsumowaniem tej księgi, która powstała jako owoc syntezy mądrości greckiej, opartej na rozumie i ludzkim doświadczeniu, oraz mądrości hebrajskiej, opartej na doświadczeniu życia z Bogiem Jahwe. Z drugiej, sentencja ta uświadomiła mi pewną prawdę o moim życiowym doświadczeniu.

Chyba u Edwarda Stachury znalazłem myśl, że tam, gdzie się jedzie, przywozi się z sobą najczęściej samego siebie. Oznacza to, że człowiek poznaje tylko to, co już w nim jest, co nauczył się poznawać. Czym uboższe serce, czym mniej wrażliwsze na różne kategorie wartości, tym mniej człowiek zobaczy i doświadczy, choćby był w najpiękniejszym i najbogatszym w niezwykłości zakątku świata. Żeby coś zobaczyć, trzeba bowiem uczyć się dostrzegać.

By podróże kształciły, a dokładniej mówiąc, by człowiek wzrastał w prawdziwej - tej biblijnie rozumianej - mądrości, potrzeba obok zewnętrznych impulsów, szans, wyzwań, również wewnętrznych predyspozycji. Bez tego drugiego te pierwsze mają wątpliwą wartość. Widzę to dobrze po moich znajomych, którzy co roku w trakcie wakacji zwiedzają różne egzotyczne kraje, przywożą z nich długie filmy i zdjęcia, jakiś tamtejszy specjał lub gadżet. Ale w rozmowie, przy kieliszku dobrego trunku, mam często smutne i przykre odczucie, że to jakoś nic ich nie uczy o człowieku, o sensie życia, nie uczy rozumienia i szacunku dla inności, większej subtelności i ostrożności w wydawaniu opinii, głębi ducha i przenikliwości serca.

Czytając więc Księgę Syracha, dziękowałem miłosiernemu Panu, że zanim zacząłem podróżować, wcześniej dał mi pewne ważne narzędzia duchowe. Właśnie: uczył mnie mądrości na modlitwie (jakże żałuję, że nie zawsze potrafię to wykorzystać). Podczas kilku lat w różnych krajach Europy szczególnie pomocny okazał się dla mnie ignacjański rachunek sumienia - modlitwa miłującej uwagi albo inaczej szkoła rozeznającego serca. Bo w tradycji wywodzącej się od św. Ignacego Loyoli mądrość nazywa się właśnie caritas discreta - rozeznająca, rozróżniająca miłość. Modlitwa miłującej uwagi uczy spoglądać na wydarzenia, rzeczy i osoby oczami wiary, zakorzeniać wszystko w Bogu, odnosić do Boga, a tym samym pytać o sens i znaczenie dla własnego życia tego, co się doświadczyło: jak Bóg w tym działał, co chce mi powiedzieć o mnie, o innych, o Sobie.

Jest to bardzo proste ćwiczenie duchowe, które czyni zewnętrzne doświadczenia duchowo owocnymi. Po prostu: stań w obecności Boga; pozwól, by dotarła do ciebie rzeczywistość taka, jaką ona jest; patrz, w którym kierunku to wszystko, co spotykasz, cię wiedzie; zobacz, jak na to odpowiadałeś; pytaj, co to wszystko mówi ci o przyszłości. Te 10 czy 15 minut modlitewnego rekonesansu praktykowanego każdego wieczoru nie pozwala niczemu ot, tak sobie, prześlizgnąć się przez palce.

Wszystko jest cenne i może stać się głosem Boga. Jak pisał G.M. Hopkins SJ: Świat nasz jest nasycony świetnym blaskiem Boga. Ten blask chciałby wybuchnąć, jak błysk złotych listków. Wzbiera się, tłoczy, sączy oliwą kroplistą na nas. Czemuż więc dziś ludzkość jest mu wroga? Wciąż idą, idą, idą pokolenia pogan (…). A mimo to natura jest niewyczerpana. W głuchych głębiach wszechrzeczy śpi olśnienie świeże. Podróże kształcą tych, którzy wykształcili w sobie serce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Podróże kształcą?
Komentarze (11)
.
.<><
28 lipca 2011, 15:24
Może ktoś jeszcze podzieli się swoimi doświadczeniami, refleksjami w kontekście artykułu ?   Czyżby, wszyscy byli akurat w podróży, bądź wyprani, wyprażeni...  z wszelkich doświadczeń i refkleksji ? ;-)   
D
delfin
26 lipca 2011, 23:29
"...znalazłem myśl, że tam, gdzie się jedzie, przywozi się z sobą najczęściej samego siebie."   Czy aby tylko "najczęściej" ?  Mam wątpliwość.  Oczywiście to zrozumiałe, że autorowi tekstu, przytaczającemu tę myśli, nie chodzi tutaj o samą fizyczność (żyjące ciało ->materia ożywiona) danej osoby, która przemieściła się z miejsca  A  do miejsca B.  Wiem z doświadczeń innych, do których dołączyły z czasem moje własne, że nie wystarczy mieć świadomość, że jedzie się w inne miejsce, gdzie inne obyczaje, kultura i tzw. kody kultury i trochę przygotować się do podróży nie tyllko od strony ograniczonej do: bagaż, mapy, bilety, lekarstwa, aparat fotograficzny itp), a nawet 'ponad trochę'.  Targamy siebie, swoje ja ograniczone kondycją ciała ukształtowane w kulturze miejsca w którym się wychowaliśmi i gdzie ukształtował się nasz wizerunek świata,  swoje przeżycia i doświadczenia z miejsca A, także  targamy i swoją szczerą chęć ( nie wszyscy) poznania  tego co nowe, próby zrozumienia tego Innego... W toku wysiłku, przełamywania się, odrywania od swojego ja (bodaj na sekundę), by spojrzeć niejako z zewnątrz na siebie i otoczenie, dzięki cierpliwości, życzliwości... to dopiero stać się może...- to jest proces, czyli bez pstryk i już jest...
&
<3
26 lipca 2011, 19:49
Bo w tradycji wywodzącej się od św. Ignacego Loyoli mądrość nazywa się właśnie caritas discreta - rozeznająca
:
:D
26 lipca 2011, 19:43
Chyba u Edwarda Stachury znalazłem myśl, że tam, gdzie się jedzie, przywozi się z sobą najczęściej samego siebie.
T
teresa
26 lipca 2011, 06:10
Jedno jest pewne[przypadek krakowskiego chemika]-na drodze poruszaj się wolno, nie przyglądaj się innym,kontroluj wybuchy spontanicznego śmiechu i zwracaj uwagę na domowników,a nuż zachowują się dziwnie.
A
Alex
25 lipca 2011, 19:23
"Podróże kształcą tych, którzy wykształcili w sobie serce." Obecnie problemem jest tez to,ze mamy informacje ale nie posiadamy wiedzy, znamy ceny ale nie znamy wartosci, zwiedzamy ale tam nie jestesmy.... - a dlaczego tak jest, na tak dużą skalę?  W tej sprawie wiele od nas zależy (każdego z osobna), pracy własnej nad sobą...  > cóż wygodnictwo, konsumizm i hedoninizm kwitnie za zgodą  odbiorców... a na końcu czeka, czekać będzie ich  wielki kac, pustka... 
P
PL
25 lipca 2011, 09:20
"Podróże kształcą tych, którzy wykształcili w sobie serce." Obecnie problemem jest tez to,ze mamy informacje  ale nie posiadamy wiedzy, znamy ceny ale nie znamy wartosci, zwiedzamy ale tam nie jestesmy....
Przemysław Marek Szewczyk
24 lipca 2011, 21:16
Warto w tym miejscu zacytować Caritas in veritate Benedykta XVI (p. 61): "Turystyka międzynarodowa jest traktowana często w sposób konsumistyczny i hedonistyczny, jako forma ucieczki od rzeczywistości, organizuje się ją zgodnie z wzorami typowymi dla krajów pochodzenia, a więc nie sprzyja ona prawdziwemu spotkaniu osób i kultur. Trzeba zatem pomyśleć o innym modelu turystyki, zdolnym promować prawdziwe wzajemne poznanie, nie pozbawiając odpoczynku i zdrowej rozrywki"
I
Inna
24 lipca 2011, 16:33
 Cyt. < Jak pisał G.M. Hopkins SJ: Świat nasz jest nasycony świetnym blaskiem Boga. Ten blask chciałby wybuchnąć, jak błysk złotych listków. Wzbiera się, tłoczy, sączy oliwą kroplistą na nas. Czemuż więc dziś ludzkość jest mu wroga? Wciąż idą, idą, idą pokolenia pogan (…). A mimo to natura jest niewyczerpana. W głuchych głębiach wszechrzeczy śpi olśnienie świeże. Podróże kształcą tych, którzy wykształcili w sobie serce.> Dziękuję Ojcu!
I
Inna
24 lipca 2011, 16:22
Księga Syriasza 51  - Dodatki - Hymn pochwalny ocalonego 13 Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie.   14   U bram świątyni prosiłem o nią  i aż do końca szukać jej będę. 15  Z powodu [jej] kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona,  serce me w niej się rozradowało,  noga moja wstąpiła na prostą drogę, od młodości mojej idę jej śladami. 16  Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. 17 Postąpiłem w niej, a Temu, który mi dał mądrość, chcę oddać cześć.
A
asbabicz
24 lipca 2011, 13:37
Był jeden człowiek, który zwiedził caly świat i nie znalazł szczęścia, a inny przez całe życie nie opuścił swej wioski, najdalszy spacer robił do kościoła przez lasek i był najszcześliwszym człowiekiem na swiecie!