W normalny dzień przy ul. św. Rity ludzi jest jak na lekarstwo. To chyba jedyna ulica w Polsce o takiej nazwie. Nie ma chodnika, bo po co? Znajduje się przy niej najwyżej kilkanaście domów, rozrzuconych w dużych odstępach. Reszta to pola. Tylko widoki robią wrażenie.
Jeśli jest pogoda, doskonale widać zalesione pagórki, aż po odległe szczyty gór. W sobotę 25 maja pogody nie było. Ciężkie chmury ograniczyły widoczność; wyglądało na to, że za chwilę lunie. Tymczasem w wiejskiej uliczce zrobił się korek, paraliżując ruch. Jak w godzinach szczytu w oddalonym o 17 km Krakowie.
Kapliczka: wotum dziękczynne
Tak jest we Włosani co roku, odkąd państwo Losterowie ufundowali kapliczkę z figurą św. Rity. Nie, nie sami. Do budowy dołożyli się znajomi i sąsiedzi. Mimo to kapliczka powstała z ich inicjatywy, a w zasadzie pani Antoniny, przez przyjaciół zwanej Jadwigą. Jest rozkochana w świętej od spraw trudnych i beznadziejnych. A odkąd po modlitwie za jej wstawiennictwem ustąpiła nieuleczalna choroba kogoś z najbliższych, robi wiele, by rozpropagować jej kult.
Jest doktorem nauk medycznych, specjalistą ginekologiem, co ma swój ciężar dla odbiorców historii o cudzie. I sporo kontaktów, które się przydają, gdy tworzy się coś od nowa.
Do czasu, gdy Losterowie przenieśli się tu z Krakowa, mało kto w okolicy wiedział o istnieniu św. Rity. Kult w parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Krakowie dopiero się rozwijał. Św. Rita od 36 roku życia była augustianką. W Polsce zaczyna być czczona z wielkim opóźnieniem w stosunku do innych krajów. Jedną z najważniejszych przyczyn tej sytuacji jest fakt, że dwukrotnie kasowano Polską Prowincję Augustianów. Do wspomnianego kościoła, gdzie osiedlili się w XIV w. na zaproszenie Kazimierza Wielkiego, wrócili na dobre dopiero w 1989 roku. Odbudowują zakon, remontują klasztor i kościół. I szukają powołań, licząc na wstawiennictwo swojej współsiostry od spraw trudnych.
Kapliczka we Włosani powstała 7 lat temu. Nie byłoby jej bez wpływów "polskiego sanktuarium św. Rity", co widać choćby po figurce. Jest to odlana z brązu kopia pięknej, drewnianej figury św. Rity (z 1942 r.) z Krakowa, która budzi zachwyt pielgrzymów z różnych części kraju.
Nigdzie nie ma podobnej kapliczki (z własną stroną internetową). Ani ulicy św. Rity. Ani mszy polowych ku czci świętej, odprawianych w miejscu, z którego widok może przypominać górzysty krajobraz włoskiej Umbrii. To tam, w wiosce Roccaporena, a potem w mieście Cascia, na przełomie XIV i XV wieku, spędziła życie - niezwykłe w swej zwyczajności - Rita Mancini z domu Lotti.
Świątek prawie ludowy
Losterowa ma pełne poparcie ks. Eugeniusza Wątorskiego, proboszcza miejscowej parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski. Ksiądz sam nie uzyskał od świętej spektakularnych łask, a do mszy pod gołym niebem ma trochę dystans, gdyż obawia się zalania Eucharystii. Ale jest otwarty na inspirację świeckich, dzięki czemu kult wciąż się rozwija. Jak wspomina: - O św. Ricie dowiedziałem się od pani Losterowej. Zaproponowała, że postawi jej kapliczkę dziękczynną, opowiedziała o doznanych łaskach. Potem pojechaliśmy na wycieczkę do Włoch, w formie pielgrzymki. Dwa dni byliśmy w Cascii, dwa u ojca Pio. Chciałem zapoznać się z obojgiem świętych. Od przełożonej sióstr augustianek w Cascii otrzymaliśmy relikwie. Teraz w kościele po jednej stronie jest obraz św. Faustyny i jej relikwie, a po drugiej - św. Rity.
Obok mieści się Szkoła Podstawowa im. Św. Faustyny Kowalskiej. Na marginesie: to nie pierwszy przypadek, gdy oba kulty się splatają. W parafii Najświętszego Serca Jezusa w Śremie dzwon o imieniu św. Rita "gra" wspólnie ze "Św. Faustyną" i "Janem Pawłem II". Z kolei w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Katowicach - Brynowie, który stoi w miejscu zamordowania 9 górników kopalni "Wujek" przez ZOMO w 1981 roku, figura św. Rity znajduje się przy obrazie Jezusa Miłosiernego. Relikwiarze z relikwiami św. Rity i św. Faustyny umieszczono we wspólnej, szklanej gablocie. Nic dziwnego, skoro św. Rita jest mistrzynią przebaczenia, bez którego trudno mówić o prawdziwym miłosierdziu.
Przydrożnych kapliczek jest w Polsce mnóstwo. Rzadko są miejscem regularnego kultu czy wielkich wydarzeń. O kapliczce we Włosani pisały już media katolickie i lokalne. Niedawno ukazał się kalendarz na 2014 rok (wydawnictwo ARSGRAF), poświęcony miejscom kultu św. Rity w Polsce, na którego okładce jest obraz z włosańskiego kościoła; kapliczka ilustruje maj. Co ją wyróżnia na tle innych?
O przydrożnych, wiejskich kapliczkach pięknie pisał ks. Józef Tischner ("Oczy ku widzeniu" w: "Znak" nr 3/2008, s. 126): "[...] o kilka kroków od nieszczęsnej asfaltowej cywilizacji nasza ziemia ukazuje nam zupełnie inną twarz - twarz przydrożnego Świątka. Najczęściej twarz wyłania się z kwiatów. Nie zawsze są to kwiaty prawdziwe, niekiedy kwiaty sztuczne. Ale to w niczym nie wadzi. Nawet w tej sztuczności kryje się prawda. Prawdę określa Świątek. Kiedy patrzy, to jakby ta ziemia patrzyła na ciebie.".
Ksiądz profesor - góral umiał docenić ich prosty wdzięk, nienachalną obecność. We Włosani trudno mówić o Świątku wyrosłym z ziemi. Kapliczka jest ładna, lecz w stylu miejskim - jak fundatorzy. Pierwowzór czyli krakowską figurę zaprojektował znany architekt Adolf Szyszko-Bohusz. Włosańską kopię wyrzeźbił dr hab. Mieszko Tylka, a dłonie, które figurę podtrzymują - jego brat Daniel. Projekt kapliczki jest dziełem Zdzisława Banasia, kolegi fundatora. Budowla jest cała z kamienia (inspiracja "stylem Roccaporena"); figurka za szkłem. Jedno się tylko zgadza w pełni: Świątek wyłania się z kwiatów. W tym dniu kapliczka zawsze tonie w różach.
Rita nazywana jest "świętą od róż". To symbol nadziei wbrew nadziei. Co roku 200 róż prywatnie ofiarowuje Krzysztof Musiał, wójt gminy Mogilany. Kolejne 200 jest darem Aleksandra Piszczka z Libertowa. Po uroczystym poświęceniu zostały rozdane wiernym.
Msza i poczta polowa
Być może najbardziej "wyrosłe z ziemi" są tu tradycyjne msze polowe. Zapytałam, czy nie lepiej zrobić uroczystość w kościele. Pani Antonina podkreśla specyficzny klimat mszy polowych. Mówi: - To się zaczęło od poświęcenia kapliczki w 2006 roku. Mszę odprawiali ks. Eugeniusz Wątorski, nasz proboszcz, o. Marek Donaj OSA, proboszcz kościoła św. Katarzyny w Krakowie oraz o. Jan Biernat OSA, rektor kościoła św. Mikołaja z Tolentino w Krakowie i ówczesny prowincjał polskich augustianów. Wiedziałam, że w Krakowie po uroczystościach ku czci świętej, 22 maja, ojcowie zapraszają ludzi dobrej woli, którzy pomagają zakonowi, na poczęstunek do refektarza. Kapliczka jest zbudowana dzięki wsparciu wielu osób: przyjaciół, sąsiadów, darczyńców. Chciałam im podziękować w podobny sposób. Po mszy zaprosiliśmy wszystkich na spotkanie do domu. I tak już zostało... Postanowiliśmy z mężem, że nie będziemy urządzać urodzin ani imienin. Znajomi składają nam wtedy życzenia, ale na przyjęcie zapraszamy ich z okazji wspomnienia św. Rity. W rocznicę poświęcenia kapliczki. Przychodzą też okoliczni mieszkańcy.
Przy organizacji wydarzenia pomagają instytucje, lokalne firmy, osoby prywatne. Władze gminy Mogilany zabezpieczają namioty, ławki, dbają o skoszenie trawy naprzeciwko kapliczki, gdzie gromadzą się wierni. Straż pożarna z Włosani przygotowuje teren i rozstawia namioty. Podczas mszy św. gra orkiestra dęta straży, śpiewa chór "Mogilanum" z parafii pw. św. Bartłomieja w Mogilanach (przyjeżdża z proboszczem, ks. Tadeuszem Targoszem). "Ochotnicze służby sąsiedzkie" kierują ruchem, wyznaczając miejsca parkingowe. Na "pikniku" pojawia się kapela regionalna "Mogilanie" w strojach krakowskich, z solistką Krystyną Saugo-Surówką. Jest grill, kiełbaski i różne napitki. Byle nie padało. I tak co roku.
Dużo gości przyjeżdża z pobliskich miejscowości, ale też Krakowa, Myślenic. Na przykład pan Franciszek. Ubrany w strój stylizowany na przedwojennego kierowcę automobilu "przyprowadził" z synem renault z lat 30-tych XX w. i warszawę. O św. Ricie wie mało, ale stawia się chętnie na zaproszenie Losterów. Pozuje gościom do zdjęć. Jedni przychodzą na mszę, inni - głównie na piknik. Rzuca się w oczy niedobór młodzieży. W Krakowie na nabożeństwach jest jej zdecydowanie więcej. Może dlatego, że - jak wynika z rozmów - sporo osób to bliscy rodziny, pracownicy lub byłe pacjentki. Potwierdza to ks. Wątorski: - Większość ludzi, których dziś widziałem, to przyjezdni. W kościele na klęczniku, przy ołtarzyku św. Rity leży księga, gdzie można pisać o łaskach po modlitwie za jej wstawiennictwem. Nikt się tam nie wpisuje.
Trudno być prorokiem we własnym kraju. Ks. dr Robert Begierski z Bielawy ma podobny problem (za: M. Bilska "Święta Rita. Kochaj i walcz", WAM 2013, s. 161): "Może nieskromnie to zabrzmi, ale na Dolnym Śląsku jesteśmy pionierami kultu św. Rity. Niestety nie wszyscy nasi parafianie zdają sobie sprawę z tego, jak potężną mają orędowniczkę. Potrafią za to docenić to ludzie z innych bielawskich parafii, a także z pobliskich miejscowości." Takich miejsc, jest w Polsce już kilkadziesiąt...
Jak rozwija się taki kult oddolny? Najlepiej ujęła to pani Krystyna z Mogilan, brunetka około czterdziestki: - Jakoś to się tak roznosi, każdy jeden drugiemu powie i po prostu w ten sposób.
Nie od dziś wiadomo, że tzw. marketing szeptany czy "poczta pantoflowa" to skuteczne metody promocji. Pomagają media, ale grunt to "poczta polowa". Oczywiście nie ta z czasów wojny! Rita głosi pokój, walczy tylko po chrześcijańsku. Poczta polowa działa na zlotach i obozach harcerskich. A do tych św. Ricie blisko. Jest patronką kilku jednostek harcerskich Skautek Europy.
Zainteresowała cię ta święta, chcesz poznać ją lepiej? Sięgnij po książkę.
Oto widzimy kruche ciało kobiety niewielkiej wzrostem, lecz wielkiej świętością; która żyła w pokorze, lecz której heroiczne życie chrześcijańskie jest dziś znane na całym świecie - Jan Paweł II
Skomentuj artykuł