Z takim podejściem trudno się modlić

(fot. depositphotos.com)
Guia Sambonet

Jedni ludzie dobrze czują się, gdy ich modlitwa trzyma się pewnych ram, formuł. Wszystko powinno być usystematyzowane, płynnie przechodzić z jednego etapu do drugiego. Nic nie może zaskoczyć. Boimy się utracić tego, co już posiadamy.

Na koniec jeszcze kilka słów o tym, co może utrudniać użycie wyobraźni na modlitwie. Bardzo wielu rekolektantów, podobnie jak wspomniany pan Łukasz, twierdzi, że nie potrafi wyobrazić sobie czegokolwiek. Dlatego woli trzymać się tekstu i rozważać.

Dlaczego tak się dzieje?

DEON.PL POLECA

Czasem rzeczywiście zależy to od naszych możliwości, ale każdy człowiek, póki żyje, ma wyobraźnię. Wydaje mi się, że w naszej kulturze potężnie kształtowanej przez media elektroniczne wyobraźnia została poważnie zredukowana i poddana biznesowi i komercji. Rzadko służy do tego, by przekazać głębsze sprawy. Żyjemy wrzuceni w pewne błędne koło. Coraz to nowsze urządzenia i wynalazki są owocem twórczej wyobraźni niektórych po to, by większość nie musiała już tworzyć i była biernymi odbiorcami, kopiującymi rozwiązania innych.

Nie możemy się więc obejść bez obrazów dostarczanych z zewnątrz. Nasza wyobraźnia staje się odtwórcza. Jesteśmy wyręczani, posługujemy się sprefabrykowanymi obrazami. Richard Kearney słusznie zauważa, że dzisiaj to „obraz wyprzedza rzeczywistość”. Dochodzi do tego, że najwięcej głosów w wyborach uzyskują ci, którym udało się rozmieścić maksymalną liczbę billboardów. Bywa to często jedyny czynnik przemawiający za oddaniem głosu na kandydata. Nie trzeba go spotykać ani dowiadywać się, kim
jest. Nadmiar obrazów rozleniwia człowieka i powoduje zanik biegłości wielu władz.

Pojawienie się internetu nie zmusza do uczenia się na pamięć. Stajemy się często bezradni. Stwarza to ogromną przeszkodę, ponieważ święty Ignacy oczekuje, że uczestnik rekolekcji będzie w stanie poradzić sobie z użyciem własnej wyobraźni. Ogromna rzesza odbiorców nie potrafi stworzyć własnego obrazu, ponieważ obraca się częściej w świecie obrazu niż w świecie, z którego dopiero należy obraz utworzyć. Wyobraźnia jest okaleczona i sparaliżowana. Kiedy więc rekolektanci próbują samodzielnie przedstawić sobie sceny z życia Jezusa, niemalże odruchowo posiłkują się migawkami z filmów albo ciągle zmagają się z obrazami, które podsuwa im pamięć.

Ponadto okazuje się, że jedni ludzie dobrze czują się, gdy ich modlitwa trzyma się pewnych ram, formuł. Wszystko powinno być usystematyzowane, płynnie przechodzić z jednego etapu do drugiego. Nic nie może zaskoczyć. Jednak z takim podejściem w ogóle trudno się modlić, ponieważ boimy się utracić tego, co już posiadamy. Inni wolą być bardziej kreatywni, chociaż czasem sądzą, że popełniają jakieś uchybienie, kiedy nagle pragną modlić się „swoimi słowami” lub porzucają formuły wyuczone w dzieciństwie.

Potężną zaporą, która skłania do unikania modlitwy wyobrażeniowej, są często mechanizmy obronne naszej podświadomości, a zwłaszcza lęk przed tym, co może się na modlitwie ujawnić. W końcu często przeszkadza również zawężenie wyobraźni do obrazów. Przecież święty Ignacy mówi o dotyku, słuchu, węchu. Jednym łatwiej odnaleźć się w dotykaniu, innym w słuchaniu. Nie musimy posługiwać się w równym stopniu wszystkimi zmysłami wyobraźni.

Powodzenie kontemplacji ewangelicznej nie zależy od maksymalnego wyobrażenia sobie wszystkiego, co się da. Nie musimy czuć zapachu każdego kwiatka i widzieć zachodu słońca nad Jeziorem Galilejskim. Chodzi o to – zaznacza Guia Sambonet – „byśmy poczuli, że Królestwo jest tuż! Także dla nas, dzisiaj”. Celem kontemplacji jest spotkanie z Panem, wszystko inne pozostaje jedynie tłem, bodźcem, oknem, bramą. Kiedy już dojdzie do spotkania, nie zwracamy w ogóle uwagi na otoczenie, wystrój, tło, lecz w centrum pozostaje osoba.

Z kolei ci, którym łatwiej tworzyć obrazy, grozi niebezpieczeństwo utopienia się w szczegółach. Nie chodzi także o drobiazgowość. Szczegół jest o tyle ważny, o ile przykuje naszą uwagę. Staje się on wtedy jakby oknem do tajemnicy. Można całą kontemplację spędzić, skupiając się na jednej rzeczy, a inne pozostawiając zupełnie na boku. Wszystko zmierza w tej modlitwie do tego, aby dotknąć w sobie tych pokładów, których dotąd nie zauważaliśmy.

Fragment pochodzi z książki Guia Sambonet "Modlitwa wyobraźni".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Z takim podejściem trudno się modlić
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.