Zajmij wygodną pozycję i wybierz święte słowo. Następny krok należy do Boga

Zajmij wygodną pozycje i wybierz święte słowo. Następny krok należy do Boga. Fot. Oleg / Depositphotos
Thomas Keating OCSO

"Omawiając modlitwę głębi, nie zajmuję się metodami uspo­kojenia ciała, umysłu czy układu nerwowego (...). Takie metody przydają się do relaksacji, a my skupiamy się na relacji w wierze. Relacja ta wyraża się w codziennym poświęcaniu czasu na praktykę otwar­cia się przed Bogiem, w tak poważnym traktowaniu Boga, by spotykać Go codziennie; opuszczenie spotkania staje się nie do pomyślenia, chyba że z bardzo poważnych powodów". Przeczytaj fragment książki Thomasa Keatinga OCSO "Otwarty umysł, otwarte serce. Kontemplacyjny wymiar Ewangelii". Znany trapista, założyciel i duchowy przewodnik Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej, daje nam jedno z najlepszych wprowadzeń do praktyki modlitwy głębi. Tłumaczy w nim, czym jest, a czym nie jest prawdziwa kontemplacja, oraz krok po kroku przeprowadza czytelnika przez jej etapy.

Począwszy od II Soboru Watykańskiego, Kościół rzymskokato­licki zachęca katolików, by żyli pełnią chrześcijańskiego życia, nie oczekując, że księża, zakonnicy lub ktokolwiek inny zrobi to za nich. Oznacza to potrzebę twórczego i odpowiedzialnego podejścia świeckich do budowania struktur, które umożliwią im życie kontemplacyjnym wymiarem Ewangelii w codzienności w świecie.

Zjednoczenie z Bogiem jest celem wszystkich chrześcijan. Zostaliśmy ochrzczeni i mamy wszystko, co potrzebne, by wzra­stać jako ludzie i jako dzieci Boże. Zmiana stanu życia nie jest do tego konieczna.

DEON.PL POLECA

Parę lat temu prowadziłem konferencję dla różnych organi­zacji świeckich. Były wśród nich takie, które zajmowały się spra­wami małżeństw, sprawami socjalnymi, instytuty świeckie oraz nowe wspólnoty. W tym, co mówiłem, opierałem się na ducho­wości monastycznej, ale zamiast używać słowa "monastyczny", mówiłem "chrześcijański". Większość słuchaczy utożsamiała się z tym tradycyjnym nauczaniem, ponieważ odpowiadało to ich osobistemu doświadczeniu.

Droga zjednoczenia z tym, co boskie

Praktyki duchowe zarówno na Wschodzie, jak i na Zacho­dzie opierają się na założeniu, że jest coś, co można zrobić, aby zapoczątkować drogę zjednoczenia z tym, co boskie, jeśli zostaniemy dotknięci i pojawi się świadomość, że taki stan zjed­noczenia istnieje. Modlitwa głębi jest dyscypliną opracowaną po to, by usuwać przeszkody w drodze do pełnego rozwoju modli­twy kontemplacyjnej. Jej proste zasady są bliskie współczesnej mentalności, w której ważne są instrukcje: "Jak to zrobić?". Jest to sposób wydobycia z zakurzonych kart przeszłości na światło dzienne współczesności zasad kontemplacji, które można zna­leźć w nauczaniu chrześcijańskich mistrzów duchowości.

Modlitwa głębi nie jest tylko metodą - to jednocześnie prawdziwa modlitwa, w której wyrażamy przyzwolenie na obecność Boga i na Jego działanie w naszym wnętrzu. Najważniejszą podstawą biblijną tej modlitwy jest mądrościowe powiedzenie Jezusa zapisane w Ewangelii wg św. Mateusza 6,6: "Gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie".

Zaproszenie do wewnętrznej ciszy

Abba Izaak w dziewiątym rozdziale Konferencji Kasjana interpretuje ten tekst jako zaproszenie do wewnętrznej ciszy i otwarcia na Boże zamieszkiwanie w nas. Modlitwa głębi jako metoda odpowiada dwóm pierwszym krokom, o których mówi Jezus - porzuceniu zgiełku zewnętrznych okoliczności oraz porzuceniu wewnętrznego hałasu naszych myśli i uczuć, sym­bolizowanemu przez zamknięcie przed nimi drzwi. To, co Jezus nazywał modlitwą w ukryciu, wydaje się odpowiadać temu, co później tradycja chrześcijańska nazywała kontemplacją. Z pew­nością są to trzy kroki, które prowadzą ku głębszym pozio­mom ciszy. Krok trzeci dokonuje się, kiedy nasza świadomość łączy się z utajonym Bogiem w skrytości, w której On przebywa i na nas czeka.

W modlitwie głębi wycofujemy swoją uwagę ze zwykłego przepływu myśli. Mamy tendencję do identyfikowania się z tym właśnie strumieniem myśli. Jest w nas jednak głębszy poziom - poziom duchowy. Modlitwa głębi otwiera świadomość na ten głębszy poziom naszego istnienia; można by go porównać do strumienia lub rzeki, na której unoszą się wszystkie nasze wspomnienia, obrazy, uczucia, doświadczenia wewnętrzne i świadomość rzeczy zewnętrznych. Niektórzy ludzie tak mocno utożsamiają się ze swoim zwykłym przepływem myśli i uczuć, że tracą świadomość źródła, z którego wszystkie te przedmioty mentalne się wyłaniają. Podobnie jak łodzie lub inne obiekty unoszą się na powierzchni rzeki, nasze myśli i uczucia też muszą na czymś spoczywać. Tym czymś jest wewnętrzny strumień świadomości, który jest naszym udziałem w Bożym istnieniu.

Poziom duchowy nie jest oczywisty dla zwykłej świado­mości - potrzebne jest pewne działanie, aby rozwinąć tę świa­domość. To właśnie ten poziom świadomości dotyka w nas tego, co najbardziej ludzkie. Wartości, które tam znajdziemy, są wspanialsze niż to, co się unosi na powierzchni naszej psy­chiki. Świadomość tego głębokiego poziomu musimy w sobie odświeżać każdego dnia. Jak codziennie potrzebujemy poży­wienia, odpoczynku, snu, tak samo potrzebujemy momentów wewnętrznej ciszy, ponieważ one przynoszą nam najgłębszy rodzaj pokrzepienia.

Pozwolić myślom, by stały się tłem

Modlitwa głębi to pełne przyzwolenia poddanie się Bogu. Droga duchowa to nie wędrówka do jakiegoś miejsca, ponie­waż Bóg cały czas jest obecny w nas. Chodzi zatem o pozwolenie naszym zwykłym myślom, by stały się jedynie tłem, by nie zaj­mowały naszej uwagi, kiedy płyną w strumieniu świadomości, tak by nasza uwaga była skierowana na sam strumień, który je unosi. Jesteśmy jak człowiek, który siedzi na brzegu rzeki i obser­wuje przepływające łodzie. Jeśli celowo skupimy się na rzece zamiast na łodziach, nasza zdolność do ignorowania przepływa­ jącychmyśli wzrasta i pojawia się pewien rodzaj uwagi ogólnej, który możemy nazwać duchową uważnością.

W kontekście metody modlitwy głębi myślą jest wszystko, co pojawia się na wewnętrznym ekranie świadomości. Może to być myśl, wyobrażenie, refleksja, odczucie cielesne, uczucie, obraz, wspomnienie, plan, hałas z zewnątrz, poczucie pokoju, a nawet komunikacja duchowa. Wszystko zatem, co zostaje zarejestro­wane na wewnętrznym ekranie świadomości, z punktu widzenia metody modlitwy głębi nosi nazwę "myśl". Omawiana metoda zakłada porzucenie w czasie modlitwy każdego rodzaju myśli, nawet tych najbardziej pobożnych.

Jak praktykować modlitwę głębi?

Proces porzucania myśli można wspomagać. Przyjmij moż­liwie wygodną pozycję, tak aby nie myśleć o swoim ciele. Uni­kaj takiej, która utrudnia krążenie krwi, bo zaczniesz myśleć o towarzyszącym temu dyskomforcie. Wybierz miejsce stosun­kowo ciche, aby nie przeszkadzały nagłe odgłosy lub nadmierny hałas. Jeśli nie można znaleźć takiego miejsca w domu, wybierz porę dnia, kiedy zakłócenia są najmniejsze. Ponieważ mamy ten­dencję do myślenia o tym, co widzimy, najlepiej zamknąć oczy. Poprzez wycofanie zwykłej aktywności zmysłów można zapaść w stan głębokiego odpoczynku, a wtedy nagły dźwięk lub zakłócenie, na przykład dźwięk telefonu, może być wstrząsem. Jeśli używasz budzika lub minutnika do wyznaczenia czasu modlitwy, to ustaw cichy dźwięk lub nakryj zegar poduszką. W miarę możli­wości staraj się wyeliminować odgłosy zewnętrzne, gdyby jednak nie było to w ogóle możliwe, nie denerwuj się. Zdenerwowanie jest emocjonalnie naładowaną myślą i jest bardzo prawdopodobne, że zburzy wszelki wewnętrzny spokój, do jakiego się zbli­żasz. Na modlitwę wybierz czas, kiedy jesteś w pełni przytomny i czujny. Dobrą porą jest wczesny ranek, zanim rozpoczną się wszystkie codzienne prace.

Kiedy już wybrałeś stosowny czas oraz miejsce na krześle lub inną w miarę wygodną postawę, kiedy zamknąłeś oczy, wybierz święte słowo, które wyraża twoją intencję - postawę otwarcia się, przyzwolenia i poddania się Bogu. Świętego słowa nie wypowia­daj ustami, nie używaj strun głosowych. Niech to będzie jedno słowo, o jednej bądź dwóch sylabach, które według ciebie wyrażą twoje pełne przyzwolenie na Bożą obecność. Przywołaj je w swo­jej świadomości, kiedy zaczynasz modlitwę, a potem za każ­dym razem, kiedy uświadomisz sobie, że zajmujesz się swoimi myślami.

Święte słowo nie jest sposobem dotarcia tam, gdzie chcesz się znaleźć. Ono po prostu potwierdza i ukierunkowuje twoje pragnienie całkowitej zgody na Bożą obecność i w ten sposób tworzy atmosferę sprzyjającą rozwojowi uniwersalnej świado­mości, do której dąży nasza duchowa natura. Twoim zadaniem nie jest tłumienie myśli, bo to jest niemożliwe. Zwykle myśl poja­wia się już po upływie pół minuty wewnętrznej ciszy lub nawet szybciej, chyba że działanie łaski będzie tak silne, że zatopisz się w Bogu. Modlitwa głębi to nie przycisk, który włącza Bożą obec­ność, ale raczej sposób, by powiedzieć: "Oto jestem". Następny krok należy do Boga. Jest to sposób na całkowite oddanie się do Bożej dyspozycji, podporządkowanie się największemu pragnie­niu Boga, by ci się oddać całkowicie.

Może znany ci jest gest złożonych rąk z palcami skierowa­nymi ku górze. Jest on symbolem zebrania wszystkich władz ludzkich danej osoby i skierowania ich ku Bogu. Święte słowo ma podobne zadanie, chociaż jest gestem bardziej wewnętrznym niż widzialnym. Święte słowo powinno być wprowadzone bez żad­nego wysiłku: niech pojawi się jak każda inna spontaniczna myśl, która nie wymaga starania.

Święte słowo jest drogą porzucenia wszystkich zwyczaj­nych myśli, jak również zaangażowania w te bardziej interesu­jące, które pojawiają się w strumieniu świadomości. Dzieje się tak nie poprzez bezpośrednie atakowanie myśli, ale poprzez potwierdzanie swojej postawy zgody na obecność Boga i Jego wewnętrzne działanie. Takie odnawianie przyzwolenia umac­nia wolę i kiedy już stanie się naturalne, wytworzy atmosferę, w której można całkowicie albo w znacznej mierze ignorować nieunikniony przepływ myśli.

Praktykowanie modlitwy głębi nie ma nic wspólnego z nic nierobieniem

Jeśli denerwuje cię to, że spędzasz jakiś czas na czymś, co wygląda jak nic nierobienie, pomyśl, że nikt nie waha się pójść spać na sześć czy osiem godzin każdej nocy. Praktykowanie tej modlitwy nie ma nic wspólnego z nic nierobieniem, ale jest bar­dzo subtelną formą aktywności. Dopóki wola trwa w postawie przyzwolenia wobec Boga poprzez powrót do świętego słowa przy każdym zaangażowaniu w myśli, jest to wystarczająca aktywność, by pozostać przytomnym i czujnym.

Dwadzieścia, ­trzydzieści minut to minimalny czas potrzebny większości ludzi, by ugruntować wewnętrzną ciszę i wyjść poza powierzchowne myśli. Możesz mieć pragnienie, by ten czas przedłużyć. Doświadczenie pomoże ci określić odpowied­nią ilość czasu. Kiedy skończy się czas, który sobie wyznaczy­łeś, możesz powrócić do zwykłych myśli. To może być dobry moment na rozmowę z Bogiem; możesz mieć pragnienie, by posłużyć się jakąś słowną, cicho wypowiedzianą modlitwą lub zacząć planować swój dzień. Daj sobie jakieś dwie minuty, zanim otworzysz oczy. Wycofanie się ze zwykłego używa­nia zmysłów zewnętrznych i wewnętrznych przenosi w głę­bokie duchowe skupienie, więc nagłe otwarcie oczu może być irytujące.

Boża obecność w czasie zwykłej aktywności

Wraz z rozwojem wrażliwości na duchowy wymiar twojego istnienia poprzez codzienną praktykę tej modlitwy może się w tobie pojawić świadomość Bożej obecności w czasie zwykłej aktywności. Możesz poczuć wezwanie, by wewnętrznie zwró­cić się ku Bogu, zupełnie nie wiedząc dlaczego. Twoja duchowa wrażliwość rozwija się i umożliwia odbiór sygnałów ze świata, które wcześniej były niezauważane. Bez zamierzonego rozmy­ślania o Bogu możesz uzmysłowić sobie Bożą obecność w trak­cie wykonywania codziennych zajęć. To doświadczenie przy­pomina sytuację, kiedy do czarno­białego telewizora doda się kolor. Obraz przedstawia to samo, ale jest o wiele bogatszy, bo został dodany nowy wymiar, którego wcześniej nie było widać. Kolor był częścią obrazu, ale ponieważ nie było właściwego narzędzia, by go wydobyć, pozostawał niewidoczny.

Modlitwa głębi jest sposobem dostrojenia się do tego pozio­mu rzeczywistości, który jest zawsze obecny i do uczestnictwa w którym jesteśmy zaproszeni. Potrzebna jest odpowiednia dys­cyplina, aby ograniczyć przeszkody na drodze do tej rozszerzo­nej świadomości.

Zasadniczą dyspozycją w modlitwie głębi jest wyrażanie Bogu zgody

Omawiając modlitwę głębi, nie zajmuję się metodami uspo­kojenia ciała, umysłu czy układu nerwowego, jak choćby ćwicze­nia oddechowe, joga, tai­chi lub jogging. Takie metody przydają się do relaksacji, a my skupiamy się na relacji w wierze. Relacja ta wyraża się w codziennym poświęcaniu czasu na praktykę otwar­cia się przed Bogiem, w tak poważnym traktowaniu Boga, by spotykać Go codziennie; opuszczenie spotkania staje się nie do pomyślenia, chyba że z bardzo poważnych powodów, a ponieważ spotkanie nie wymaga żadnego wysiłku ani myślenia, jest moż­liwe nawet w czasie choroby.

Zasadniczą dyspozycją w modlitwie głębi jest wyrażanie Bogu zgody. Praktyka chrześcijańska może być podsumowana jednym słowem - cierpliwość. W Nowym Testamencie cierpli­wość oznacza, że oczekuje się na Boga nawet przez długi czas, pozostając na miejscu, nie popadając w znudzenie ani zniechę­cenie. To postawa sługi z Ewangelii, który czeka, mimo że pan się spóźnia i wraca dopiero po północy. Kiedy wreszcie pojawia się w domu, czyni sługę zwierzchnikiem nad całym swoim domo­stwem. Jeśli poczekasz, Bóg się ukaże, chociaż może to być długie oczekiwanie.

Fragment książki Thomasa Keatinga OCSO "Otwarty umysł, otwarte serce. Kontemplacyjny wymiar Ewangelii".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zajmij wygodną pozycję i wybierz święte słowo. Następny krok należy do Boga
Komentarze (1)
GG
~Gość Gość
5 czerwca 2024, 11:28
Jest mi niezmiernie trudno całkowicie zawierzyć moje życie Bogu. Chyba tylko święty to potrafi. Mam silnie zakorzeniony obraz surowego Boga. Czyż nie jest to zapisane w prawdach wiary? Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze. I jeszcze że do zbawienia przez krzyż. Czy wystarczy krzyż Chrystusa czy też Bóg z miłości do mnie nałoży mi jeszcze większy krzyż na barki. Bo ponoć nakłada tylko taki który jesteśmy w stanie udźwignąć...