Jezus utożsamia się właśnie z tymi, którzy czują się skompromitowani przez grzech. On utożsamia się z tymi, którzy uważają się za najmniejszych, niegodnych, poniżonych i zredukowanych niemal do zera. Jezus kocha podnosić takich ludzi. I działać właśnie przez nich!
Jezus utożsamia się właśnie z tymi, którzy czują się skompromitowani przez grzech. On utożsamia się z tymi, którzy uważają się za najmniejszych, niegodnych, poniżonych i zredukowanych niemal do zera. Jezus kocha podnosić takich ludzi. I działać właśnie przez nich!
W życiu każdego z nas przychodzi taka chwila, w której człowiek zaczyna świadomie lub podświadomie zaglądać za drugą stronę sceny. Coraz częściej pyta, czy aby na pewno tam jest życie? Gdy nabywa przekonania co do jego istnienia, zadaje sobie pytanie, jak tam dojść.
W życiu każdego z nas przychodzi taka chwila, w której człowiek zaczyna świadomie lub podświadomie zaglądać za drugą stronę sceny. Coraz częściej pyta, czy aby na pewno tam jest życie? Gdy nabywa przekonania co do jego istnienia, zadaje sobie pytanie, jak tam dojść.
Dając nam za wzór dzieci, Jezus zaprasza nas do wykształcenia w sobie ducha dziecięctwa, a może nawet i niemowlęctwa. Bezbronne niemowlę nie może samo niczego wywalczyć, ani niczego zdobyć. Zdane jest całkowicie na miłość, troskę i czułość swoich rodziców. Niemowlę może jedynie przyjąć z ufnością to, co jest mu dane. Taka właśnie powinna być nasza postawa wobec Boga.
Dając nam za wzór dzieci, Jezus zaprasza nas do wykształcenia w sobie ducha dziecięctwa, a może nawet i niemowlęctwa. Bezbronne niemowlę nie może samo niczego wywalczyć, ani niczego zdobyć. Zdane jest całkowicie na miłość, troskę i czułość swoich rodziców. Niemowlę może jedynie przyjąć z ufnością to, co jest mu dane. Taka właśnie powinna być nasza postawa wobec Boga.
Czytany w niedzielnej liturgii fragment Ewangelii wymaga szczególnego wyjaśnienia. Dosłowne czytanie Biblii może bowiem doprowadzić czasem do sytuacji zagrażających naszemu zdrowiu, a nawet życiu. Doświadczył tego Orygenes, który bardzo przejął się fragmentem Ewangelii Mateusza, gdzie Jezus mówi o bezżenności dla Królestwa Niebieskiego. Na określenie stanu bezżennego został tam użyty grecki rzeczownik „eunuch” (Mt 19,12). Orygenes zrozumiał to dosłownie i w wieku osiemnastu lat dokonał samokastracji.
Czytany w niedzielnej liturgii fragment Ewangelii wymaga szczególnego wyjaśnienia. Dosłowne czytanie Biblii może bowiem doprowadzić czasem do sytuacji zagrażających naszemu zdrowiu, a nawet życiu. Doświadczył tego Orygenes, który bardzo przejął się fragmentem Ewangelii Mateusza, gdzie Jezus mówi o bezżenności dla Królestwa Niebieskiego. Na określenie stanu bezżennego został tam użyty grecki rzeczownik „eunuch” (Mt 19,12). Orygenes zrozumiał to dosłownie i w wieku osiemnastu lat dokonał samokastracji.
Noc ciemna – to określenie pojawia się w ostatnim czasie coraz częściej, gdy mówimy o kryzysie, w którym znalazł się Kościół. Nie brakuje ludzi, naszych sióstr i braci, którzy czują się dzisiaj niemal opuszczeni przez Chrystusa. „Jesteśmy odpowiedzialni za to, że oblicze Chrystusa stało się ukryte, niewyraźne” - pisze o. Maciej Biskup w książce „Nieostatnie kuszenie. Jak przetrwać noc Kościoła”. Nawołuje też do tego, by wejść w noc, wejść w mrok, „czynić noc swoim mieszkaniem i żyć pytaniami, które ona stawia”.
Noc ciemna – to określenie pojawia się w ostatnim czasie coraz częściej, gdy mówimy o kryzysie, w którym znalazł się Kościół. Nie brakuje ludzi, naszych sióstr i braci, którzy czują się dzisiaj niemal opuszczeni przez Chrystusa. „Jesteśmy odpowiedzialni za to, że oblicze Chrystusa stało się ukryte, niewyraźne” - pisze o. Maciej Biskup w książce „Nieostatnie kuszenie. Jak przetrwać noc Kościoła”. Nawołuje też do tego, by wejść w noc, wejść w mrok, „czynić noc swoim mieszkaniem i żyć pytaniami, które ona stawia”.
Nigdy nie miałem wielkiego nabożeństwa do beatyfikowanego w niedzielę, wraz z siostrą Różą Czacką, kard. Stefana Wyszyńskiego. Z pewnością jest to jednak wydarzenie doniosłe i wyczekiwane przez tysiące osób, zwłaszcza przez tych, którzy w czasach komuny walczyli o wolną Polskę. Dla mnie szczególne znaczenie mają „Zapiski więzienne” autorstwa Prymasa Tysiąclecia. Czytałem je kilka razy. Raz nawet - tak sądzę - uratowały mi życie.
Nigdy nie miałem wielkiego nabożeństwa do beatyfikowanego w niedzielę, wraz z siostrą Różą Czacką, kard. Stefana Wyszyńskiego. Z pewnością jest to jednak wydarzenie doniosłe i wyczekiwane przez tysiące osób, zwłaszcza przez tych, którzy w czasach komuny walczyli o wolną Polskę. Dla mnie szczególne znaczenie mają „Zapiski więzienne” autorstwa Prymasa Tysiąclecia. Czytałem je kilka razy. Raz nawet - tak sądzę - uratowały mi życie.
Może czujesz się trochę jak głuchoniemy z niedzielnej Ewangelii. Może czujesz, że Twoje życie zamienia się w duchową pustynię. Jeśli tak, to do Ciebie Bóg mówi: „Effatha” - „Otwórz się!”. Otwórz się na Jego głos, otwórz się na Jego miłość! Otwórz się na nadzieję, którą Tobie przynosi.
Może czujesz się trochę jak głuchoniemy z niedzielnej Ewangelii. Może czujesz, że Twoje życie zamienia się w duchową pustynię. Jeśli tak, to do Ciebie Bóg mówi: „Effatha” - „Otwórz się!”. Otwórz się na Jego głos, otwórz się na Jego miłość! Otwórz się na nadzieję, którą Tobie przynosi.
Gdy wsłuchuję się i medytuję słowo niedzielnej liturgii, trudno mi nie odczytywać go w kontekście aktualnych wydarzeń z pogranicza polsko-białoruskiego, gdzie koczuje grupa ludzi (w tym matka z piątką dzieci) oczekujących pilnej pomocy, także medycznej. Myli się ten, kto twierdzi, że jest to problem li tylko natury politycznej lub nawet ideologicznej.
Gdy wsłuchuję się i medytuję słowo niedzielnej liturgii, trudno mi nie odczytywać go w kontekście aktualnych wydarzeń z pogranicza polsko-białoruskiego, gdzie koczuje grupa ludzi (w tym matka z piątką dzieci) oczekujących pilnej pomocy, także medycznej. Myli się ten, kto twierdzi, że jest to problem li tylko natury politycznej lub nawet ideologicznej.
Chleb, o którym mówi Jezus jest lekarstwem na nasze lęki i niepokoje, a nie nagrodą za bycie grzecznym, świętym i bezgrzesznym. Czy mam prawo odmawiać komukolwiek tego chleba? Myślę, że nie. I wcale nie dlatego, że jestem „tolerancyjny”, „ekumeniczny” czy „miłosierny”, lecz dlatego, że tego spotkania z człowiekiem w Komunii św. pragnie sam Jezus.
Chleb, o którym mówi Jezus jest lekarstwem na nasze lęki i niepokoje, a nie nagrodą za bycie grzecznym, świętym i bezgrzesznym. Czy mam prawo odmawiać komukolwiek tego chleba? Myślę, że nie. I wcale nie dlatego, że jestem „tolerancyjny”, „ekumeniczny” czy „miłosierny”, lecz dlatego, że tego spotkania z człowiekiem w Komunii św. pragnie sam Jezus.
To właśnie pięć lat po zakończeniu II wojny światowej, zostaje ogłoszony dogmat o wniebowzięciu Matki Bożej. Rozumiecie? Zaraz po wojnie degradującej, poniewierającej i upadlającej ludzkie ciała zostaje dowartościowane ciało człowieka, ciało Maryi.
To właśnie pięć lat po zakończeniu II wojny światowej, zostaje ogłoszony dogmat o wniebowzięciu Matki Bożej. Rozumiecie? Zaraz po wojnie degradującej, poniewierającej i upadlającej ludzkie ciała zostaje dowartościowane ciało człowieka, ciało Maryi.
Dla człowieka naprawdę wierzącego odseparowanie od Eucharystii może być i często bywa duchową traumą. Może prowadzić do kryzysu wiary, który rodzi się na skutek doświadczania poczucia odrzucenia przez wspólnotę, a nawet przez samego Boga (choć oczywiście jest to odczucie często bardzo subiektywne).
Dla człowieka naprawdę wierzącego odseparowanie od Eucharystii może być i często bywa duchową traumą. Może prowadzić do kryzysu wiary, który rodzi się na skutek doświadczania poczucia odrzucenia przez wspólnotę, a nawet przez samego Boga (choć oczywiście jest to odczucie często bardzo subiektywne).
Czas wakacji, urlopu, odpoczynku daje nam możliwość pogłębionej refleksji nad życiem, także religijnym. Możemy próbować ocenić własne intencje oraz własne motywy przebywania z Jezusem. A co jeśli odkryjemy, że nasze motywy wiary i życia w Kościele nie były dotąd szczere, a raczej interesowne?
Czas wakacji, urlopu, odpoczynku daje nam możliwość pogłębionej refleksji nad życiem, także religijnym. Możemy próbować ocenić własne intencje oraz własne motywy przebywania z Jezusem. A co jeśli odkryjemy, że nasze motywy wiary i życia w Kościele nie były dotąd szczere, a raczej interesowne?
Kluczem do budowania jedności jest posłuszeństwo. Nigdy nie widziałem, by nieposłuszeństwo Kościołowi czy papieżowi przyniosło dobre owoce.
Kluczem do budowania jedności jest posłuszeństwo. Nigdy nie widziałem, by nieposłuszeństwo Kościołowi czy papieżowi przyniosło dobre owoce.
Mamy wybór. Możemy usiąść przy niedzielnym obiedzie i popsioczyć na proboszczów i biskupów. Mamy do tego prawo. Czy jednak coś dobrego z tego wyniknie? Dlatego możemy też inaczej.
Mamy wybór. Możemy usiąść przy niedzielnym obiedzie i popsioczyć na proboszczów i biskupów. Mamy do tego prawo. Czy jednak coś dobrego z tego wyniknie? Dlatego możemy też inaczej.
„Eucharystia to moja autostrada do nieba” – miał zwyczaj powtarzać bł. Carlo Acutis, podkreślając, jak bardzo pomaga mu w dobrym przeżyciu każdej chwili dnia. „Stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci” – podkreślał.
„Eucharystia to moja autostrada do nieba” – miał zwyczaj powtarzać bł. Carlo Acutis, podkreślając, jak bardzo pomaga mu w dobrym przeżyciu każdej chwili dnia. „Stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci” – podkreślał.
Dzisiaj wielu ludziom wydaje się, że głoszenie Dobrej Nowiny polega na opowiadaniu przyjemnych historyjek z happy endem. Wielu wymaga, by kaznodzieja mówił tylko o tym, co miłe i przyjemne, by słuchacze mogli „lepiej się poczuć”.
Dzisiaj wielu ludziom wydaje się, że głoszenie Dobrej Nowiny polega na opowiadaniu przyjemnych historyjek z happy endem. Wielu wymaga, by kaznodzieja mówił tylko o tym, co miłe i przyjemne, by słuchacze mogli „lepiej się poczuć”.
Czy Jezus doświadczył nienawiści od swoich ziomków? Ewangelista Marek o tym nie wspomina. Oddaje jednak głos Jezusowi, który mówi wprost: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Lekceważenie, obojętność, niezrozumienie, odrzucenie, pogarda - to wszystko w jakimś sensie są składowe hejtu, który staje się codziennym doświadczeniem wielu z nas.
Czy Jezus doświadczył nienawiści od swoich ziomków? Ewangelista Marek o tym nie wspomina. Oddaje jednak głos Jezusowi, który mówi wprost: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Lekceważenie, obojętność, niezrozumienie, odrzucenie, pogarda - to wszystko w jakimś sensie są składowe hejtu, który staje się codziennym doświadczeniem wielu z nas.
Przeraża mnie takie chrześcijaństwo, którego reprezentanci na różnych forach chwalą się, ile to osób zostało uzdrowionych podczas specjalnie organizowanych przez nich nabożeństw, a jednocześnie reagują agresją, a nawet nienawiścią i próbą zastraszanie wobec stawianych im konkretnych pytań, mających na celu zweryfikowanie tych wszystkich cudownych rewelacji.
Przeraża mnie takie chrześcijaństwo, którego reprezentanci na różnych forach chwalą się, ile to osób zostało uzdrowionych podczas specjalnie organizowanych przez nich nabożeństw, a jednocześnie reagują agresją, a nawet nienawiścią i próbą zastraszanie wobec stawianych im konkretnych pytań, mających na celu zweryfikowanie tych wszystkich cudownych rewelacji.
Chyba nikt, kto szczerze kocha Kościół, nie może nie cierpieć z powodu kryzysu w polskim Kościele: przestępstwa osób duchownych i nieudolność w zmaganiu się z nimi; sojusz Kościoła z partią rządzącą; brak empatii wobec „maluczkich”; coraz większe zgorszenie Kościołem instytucjonalnym, które wydają się dostrzegać tylko nieliczni biskupi; fala rezygnacji uczniów z katechezy szkolnej; liczne akty apostazji.
Chyba nikt, kto szczerze kocha Kościół, nie może nie cierpieć z powodu kryzysu w polskim Kościele: przestępstwa osób duchownych i nieudolność w zmaganiu się z nimi; sojusz Kościoła z partią rządzącą; brak empatii wobec „maluczkich”; coraz większe zgorszenie Kościołem instytucjonalnym, które wydają się dostrzegać tylko nieliczni biskupi; fala rezygnacji uczniów z katechezy szkolnej; liczne akty apostazji.
Nie wszystko w Kościele mi się podobało i podoba. Są kwestie, które mnie bulwersują i ranią. Dlatego bardzo cenię ludzi, którzy krytykują Kościół, ale jednocześnie nie zatrzymują się na samej krytyce, lecz biorą odpowiedzialność za naszą wspólnotę i szukają dróg wyjścia z kryzysu.
Nie wszystko w Kościele mi się podobało i podoba. Są kwestie, które mnie bulwersują i ranią. Dlatego bardzo cenię ludzi, którzy krytykują Kościół, ale jednocześnie nie zatrzymują się na samej krytyce, lecz biorą odpowiedzialność za naszą wspólnotę i szukają dróg wyjścia z kryzysu.