Być jak muzułmanin

(fot. John Matthews / flickr.com)
doktorula / artykuł nadesłany

O powszechnie rozumianej polskiej religijności i statystycznym polskim katoliku.

W wywiadzie, który ostatnio przeglądałam, zamieszczono słowa pewnej muzułmańskiej nauczycielki ze stanu Michigan: "Islam nie jest religią; to cały sposób życia. Prowadzi muzułmanina od narodzin do grobu. Ani Koranu, ani słów Proroka, ani ich zastosowań zmienić nie można. Islam jest przewodnikiem ludzkości po wsze czasy, aż do dnia sądu. Islam zabrania przejścia na inną wiarę. Karą za to jest śmierć. Co do tego nie ma wątpliwości. Islam przyjmują też ludzie innej wiary. Winni wiedzieć, że islam można przyjąć, ale nie można go porzucić. Tego muzułmanie nie wymyślili, takie jest najwyższe prawo Boże. Nie żądajcie, byśmy jednych zasad się trzymali, a drugich nie. Muzułmanin przyjmuje islam jako całość." Te słowa dały mi do myślenia na temat przeciętnego polskiego katolika.

Statystyczny polski katolik chodzi do kościoła w niedzielę (no, nie każdą) a przynajmniej w ważniejsze święta lub z okazji ślubu/chrztu/pogrzebu bliskich. Nawet jeśli nie osobiście, to wyśle do kościoła żonę z dziećmi/teściową (wtedy ma chwilę spokoju w domu).

Statystyczny polski katolik niekoniecznie wierzy w Boga. Mimo że jest katolikiem (a jakże, ochrzczonym i po ślubie kościelnym), nieraz wątpi w to, czy Bóg istnieje. Jeśli nawet przyjmuje do wiadomości istnienie Boga, to często zastanawia się nad tym, czy warto wyznawać jakąś religię - przecież nie trzeba być od razu oszołomem, ani być jak babcia słuchająca Radia Maryja, która w moherowym berecie nerwowo klepie różaniec, by wierzyć w Boga.

Statystyczny polski katolik wie, że skoro jest dobrym człowiekiem, za jakiego się zazwyczaj uważa, i nie krzywdzi innych, to jeśli Bóg istnieje to na pewno to doceni. A nawet jak zdarzają się chwile, że nie jest dobry, to przecież błądzić jest rzeczą ludzką, a Bóg, jeśli istnieje, jest miłosierny.

Statystycznemu polskiemu katolikowi żaden Kościół ani pan w sutannie (a co to za facet co w kieckach chodzi i żyje w celibacie?) nie jest potrzebny do życia w wierze. Jeśli się modli, to jest to sprawa osobista i intymna, i nikomu nic do tego. Jeśli natomiast ktoś inny modli się w sposób widoczny lub o tym mówi, spokojnie można go wyśmiać i traktować z dystansem, z jakim traktuje się ludzi niespełna rozumu.

Statystyczny polski katolik mimo, że nie przepada za Kościołem, oczywiście chrzci swoje dzieci i bierze ślub w kościele. Jeśli ksiądz nie chce ochrzcić dziecka, to na pewno chce łapówkę, podobnie jest ze ślubem. Tylko po co ta spowiedź przedtem? No bo statystyczny polski katolik nienawidzi spowiedzi. Co to za pomysł by obcemu facetowi zwierzać się ze swoich problemów, i to najczęściej dotyczących seksu. Co go obchodzi z kim kto sypia i jak? To w końcu sprawa prywatna. Co mu będzie klecha pod kołdrę zaglądał? A zresztą księża to pedofile i korzystają z usług prostytutki, bo wiadomo, że w celibacie żaden normalny facet by nie wytrzymał.

Statystyczny polski katolik z dużego miasta często bierze tylko ślub cywilny. No bo taki ślub kościelny i wesele dużo kosztują (suknia, łapówka dla księdza, duże wesele bo inaczej po kościelnym nie wypada). A przecież musi spłacić z partnerką kredyt na mieszkanie i/lub samochód, trzeba chodzić na nauki przedmałżeńskie (kiedy znaleźć na to czas, jak pracuje się codziennie do 19ej), no i wyspowiadać się trzeba, no a jak tu się wyspowiadać, jak się żyje razem przed ślubem stosując antykoncepcję (na dzieci ani czasu ani pieniędzy nie ma przecież).

Statystyczny polski katolik jest nowoczesny. Ogląda TVN, czyta prasę i internet. Wie, że "na czasie" jest teraz popierać aborcję, antykoncepcję i być ogólnie tolerancyjnym. Nie narzuca innym katolickich poglądów (nawet ich za dobrze nie zna), żeby nikogo nie indoktrynować.

To są normalne zachowania z życia wzięte, tak zachowuje się większość moich znajomych, członków dalszej rodziny. Jeden z moich znajomych, katolik oczywiście, gdy miał zostać chrzestnym i dowiedział się dwa dni przed uroczystością, że wymagana jest spowiedź, powiedział: "O kurna, to przerąbane! Czemu mi nikt o tym wcześniej nie powiedział?".

Pani minister zdrowia Ewa Kopacz w swojej słynnej wypowiedzi dla prasy stwierdziła, że będąc katoliczką, popiera aborcję ale ma czyste sumienie i co tydzień przyjmuje Komunię Świętą. O stosunku moich znajomych do modlitwy pisałam w poprzednim wpisie. Bardzo dużo młodych ludzi, dla których wiara nie jest żadną wartością, bierze ślub w kościele, bo to ładnie, romantycznie i z tradycją. Bardzo dużo ludzi niewierzących, żyjących nawet bez ślubu kościelnego, domaga się, by ochrzcić ich dziecko. Jak ksiądz się nie zgadza to idzie sama matka, zdejmuje obrączkę i mówi, że jest samotną matką. Na litość zawsze można księdza wziąć - to znany "sposób" jak ominąć problemy ze strony duchownych, wykazujących się odpowiedzialnością za ten sakrament. Przykłady można by mnożyć…

Wracając do wypowiedzi wspomnianej muzułmanki zaczęłam się zastanawiać, czemu tak jest, że dla statystycznego katolika w Polsce religia nie jest stylem życia? Dlaczego w kółko dyskutuje się nad fundamentalnymi prawdami wiary? Dlaczego swobodnie można zmieniać wyznania, bo powszechnie każda religia jest uznawana za dobrą? Dlaczego statystyczny polski katolik "jednych zasad się trzyma, a innych nie" i ma poczucie, że tak jest OK? Dlaczego mimo to, statystyczny polski katolik domaga się od Kościoła dostępności do sakramentów i uważa, że mu się one należę?

Gdzie został popełniony błąd? W wychowaniu religijnym? W nauczaniu Kościoła? W powszechnym społeczno-medialnym przekazie, ukazującym Kościół w krzywym zwierciadle i promującym niewłaściwe autorytety? W zabieganiu poszczególnych księży i proboszczów o sympatię swoich parafian w jak największej liczbie?

Czy lepiej jest dla Kościoła jak jest powszechny w taki sposób jak w Polsce, czy też elitarny - tylko dla "wierzących i praktykujących"? Nawiasem mówiąc, sama popularność tego sloganu, wskazującego na fakt, że można oddzielić wiarę od praktyki, jest znacząca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Być jak muzułmanin
Komentarze (27)
KM
~Kacper Maldosz
20 października 2021, 17:57
jedziesz po cudzych poglądach, ktoś może być katolikiem i popierać wolny wybór aborcji a samemu jej nie robić, w ogóle niepotrzebna wzmianka o tym, ponadto statystyczny polski katolik nie narzuca innym swoich poglądów? wolne żarty.
L
leon
7 marca 2012, 14:40
czasami trochę za ostro pojechane ale konkluzja jak najbardzie prawidłowa. Dzieje się tak dla tego że to o czym mówi autorka nazywa się religijnością. Brak natomiast jest wiary - żywej osbistej wiary i spotkania z Bogiem. A dlaczego muzułumanie mimo że trudno powiedzieć żeby mieli osobist kontakt z Bogiem (ponieważ go nie znają i wierzą że jest zupełnie nieracjonalny) w swej religijności są tak konsekwentni. Może dzięki syndromowi oblężonej twierdzy a może powiązania z tożsamością narodową?. Nasza cywilizacja zachodnia natomiast zdegenerowała się i sami w swej pysze chcemy ustanawiać prawa uniwersalne (nie odkrywać a właśnie ustanawiać). Do tego przyszło w naszym Kościele sprzężenie zwrotne. Ksiądz widząc niewiarę swoich parafian, skupainiu się na sprawach drugorzędnych (żeby kościół był duży i ładny, żeby biskup przyjechał, żeby szybko załatwić foralności na chrzest i ślub...) sam zaczyna zachowywać się jak oni, nie mając oparcia wsród ludzi mających wiarę. Od dawna mówi sie że parafia dzisiaj, przy takiej otwartej wrogości lub tylko letności "katolików", powinna stawać się wspólnotą wspólnot. To jest ratunek dla parafi, dla parafian i dla księdza, który nie będzie musiał ze wszystkim zmagać się sam
J
Jest
17 sierpnia 2011, 16:48
racjonalne, a jeszcze bardziej transracjonalne :)
VN
volens nolens
17 sierpnia 2011, 15:58
Przytoczona na początku artykułu wypowiedź muzułmanki powinna nas przerazić swoją szczerością. Dowodzi ona ponad wszelką wątpliwość, że dialog z podobnego rodzaju "duchowością" jest niemożliwy, bo tu rozum należy wyłączyć i ślepo słuchać rozkazu. To właśnie zakażenie islamem (rykoszet po wojnach krzyżowych) doprowadziło do degeneracji autentycznej kultury chrześcijańskiej, a potem do jej odrzucenia w oświeceniowym odruchu buntu. Nie rozumiem, jak można stawiać ową muzułmankę za przykład, gdy krytykuje się obecne zobojętnienie religijne. Wyjściem nie jest na pewno wyłącznie rozumu, ale ponowne włączenie. Chrześcijaństwo jest bowiem bardzo racjonalne, choć skądinąd niełatwe do zrozumienia. Ale popularna katecheza nie uczy logiki wiary, przysposabia jedynie do bycia "dobrym katolikiem". Jest to kościelna tresura, a nie odkrywanie bogactwa Chrystusa !
A
Apatheja
17 sierpnia 2011, 09:37
Wg mnie artykuł jest raczej próbą wskazania tego, co denerwuje autora w niektórych ze statystycznych Polaków. Odbieram go  jako protest przeciwko przytoczonemu w artykule przeżywaniu wiary. Jest dla mnie znakiem tęsknoty za tym, aby wiara przeciętnego katolika w bardziej widoczny sposób inspirowała jego praktykę życia codziennego. Widać takich ludzi autor artykułu wokól siebie dostrzega, ale w sercu ma pragnienie spotkania człowieka żyjącego Bogiem i dla Boga. Takich ludzi wokół nas jest wiele, również świeckich. Wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć, polecić w osobistej modlitwie tę sprawę Panu Bogu i zaufać Mu.
M
maciej
17 sierpnia 2011, 08:55
Do Arne, tak, kiepski, bo lepiej prawdy nie widzieć i udawać, że wszystko jest w porządku.
A
Arne
17 sierpnia 2011, 08:40
Kiepski artykuł i kiepskie komentarze Jesli widzimy jaka jest rzeczywistosc, to nic dodac, nic ujac, jedynie modlic sie i czekac na zmiane serc tych naszych barci i siostr, ktorzy bedac tak blisko i majac wszystko pod nosem sa jednoczesnie bardzo daleko, a czasem wogole ich nie ma. Zestawienie z muzulmanizmem kompletnie nietrafione.
R
RH+
17 sierpnia 2011, 07:08
Mi się wydaje, że ludzie są z natury głupi. I dlatego choć widzimy i słyszymy, to nie rozumiemy, nie chcemy rozumieć.
N
Nicka
16 sierpnia 2011, 22:57
Moja prawie cala rodzina jest i wiekszosc znajomych byla -jak w artykule, ja rowniez.. do czasu, kiedy nie doswiadczylam Pana Boga w swoim zyciu i na szczescie co jakis czas spotykam księzy, którzy czuc, -ze "wierza" co mowia, pociagaja swoja zywa relacja z Panem Bogiem-choc czasem widac nielatwa- mnie to znacznie bardziej przekonuje niz "musicie, powinniscie... np kochac" jak w tym kawale, gdy ksiadz stwierdza fakt, tylko nie mowi co zrobic, aby to zmienic.
M
Myszka
16 sierpnia 2011, 20:47
Ano dlatego, ze kosciol (proboszczowie i kaplani) zamiast zajmowac sie prawdziwa ewangelizacja ludzi szczegolnie mlodzieza zajmuja sie polityka. Przyklad Swiatowe Dni Mlodziezy. Wstyd, ze z Polski pojechalo na to wspaniale spotkanie tylko 12 tys mlodych. Czyzby Polska juz nie miala mlodziezy? I niech nikt nie mowi, ze ich na ten wyjazd nie bylo stac. Trzy lata bylo czasu, zeby sobie uzbierac te troche pieniedzy.To wszystko, co do islamu, to on nic nie ma wspolnego z chrzescijanstwem.
E
eryk
16 sierpnia 2011, 19:45
<a href="http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/jean_alcader_islam_nie_jest_religia">fronda.pl/news/czytaj/tytul/jean_alcader_islam_nie_jest_religia</a> a propos mam taką ciekawostkę, trzeba przyznac ciekawe spojrzenie A sama religia Mahometa z religią Chrystusa ma niewiele wspólnego. To chyba skrót myślowy? Trudno chyba nazywać Chrystusa chrześcijaninem, prawda?
Z
Za
16 sierpnia 2011, 18:40
sakramenty się nie płaci, są niejako darmo, bo bezcenne. Płaci się za usługę. Nie może być tak, że coś bierzesz, a nic z siebie nie dajesz. Czy korzystając z pracy innych osób nie odwdzięszasz się im lub innym w ramach rekompensaty? Alternatywą dla pieniędzy mogłaby być praca na rzecz parafii.
TM
to mnie ciekawi
16 sierpnia 2011, 17:24
 Odpowiadam na pytanie "dlaczego" - ano dlatego, bo człowiek ma wolną wolę i rozum, którym powinien się posługiwać. A moje pytanie brzmi: dlaczego za sakramenty trzeba płacić i to słono płacić!!!!!!!!!!!!!!
M
mju
16 sierpnia 2011, 13:47
A sama religia Mahometa z religią Chrystusa ma niewiele wspólnego. To chyba skrót myślowy? Trudno chyba nazywać Chrystusa chrześcijaninem, prawda?
;
;->
16 sierpnia 2011, 13:42
sama religia Mahometa z religią Chrystusa ma niewiele wspólnego. To zależy od religijnych. Są sufici, mistycy islamscy, ibn Arabi, Rumi czy Kabir oraz inni wzynawcy miłości i wolności, która stonowi rdzeń religii Chrystusa.
;
;->
16 sierpnia 2011, 13:37
Zbrakło wycieczek pod adresem RM (jest TVN), PiS-u (jest przedstawicielka rządu PO), rzeszy talibów katolickich (są wstętne liberały).
W
woj
16 sierpnia 2011, 13:23
 Dobry temat. Autor chce nas wzmocnić? Jeśli tak to jakie jest rozwiązanie?  
A
ann
16 sierpnia 2011, 12:17
Wiem, o tym slubie cywilnym napisano w odniesieniu do większych miast, ale moje doświadczenia są własnie z nich.
A
ann
16 sierpnia 2011, 12:16
No i nie zgodzę się z Autorem, że statystyczny katolik ma ślub cywilny. Raczej prędzej czy później dochodzi do tego ślubu kościelnego, bo księża nie robią problemu (zazwyczaj) z udzielaniem sakramentów. Współne mieszkanie ze spowiedzią nie koliduje, bo można pójść przed samym slubem albo na pewien czas partner się wyprowadza. Spowiednicy nie zawsze wnikają czy jest faktyczny żal i postanowienie poprawy czy po prostu taka organizacja- nadszedł czas ślubu to nie będzie potem cudzołożenia, bo będą małzonkami. Ale z tym TVN to już naprawdę śmieszna uwaga Autora. Taki argument w dyskusji, jeżlei masz poglądy niezgodne z moimi to widocznie media (te niedobre) tak cię ustawiły.  Ajeżlei oglądam TVN to jestem gorszym katolikiem od Autora tego tekstu?
A
ann
16 sierpnia 2011, 12:05
Proszę nie przesadzać z tym zachwytem nad wiarą muzułmanów. Tu też nie brakuje "wierzących niepraktykujących", "piątkowych muzułmanów" i zwykłych religijnych obłudników. (...) Księże, racja. Ale proszę nie tylko kiedy są zachwyty, ale i wtedy kiedy są obelgi pod adresem innych wtrącić tę oczywistą uwagę, że tam ludzie też się róznią- jak i my. To byłoby uczciwe i sprawiedliwe.
P
Pretorianin
16 sierpnia 2011, 12:01
Podoba mi się opis mentalności "statystycznego katolika". Odnośnie ostatniego pytania to wydaje mi się, że błędy owszem są popełniane, ale różnica leży gdzie indziej. Chrześcijaństwo jest religią wolności. Stąd jest tu miejsce na wątpliwości i bylejakość - stety niestety. Islam, moim zdaniem, ma dużo komponentów lęku, stąd taki jednoznaczny radykalizm. Można im zazdrościć, ale mi jest bliższa droga przekonywania, nawrócenia, niż zabijania brata lub siostry, bo nie są wystarczająco ortodoksyjni lub zmienili wiarę.
KM
ks. Michał
16 sierpnia 2011, 11:12
Zgadzam się z 'Espagnol'em - nam chodzi o Ewangelię. Ludzie są spragnieni Chrystusa. I wierzę, że Chrystus jest w Kościele, nawet jeśli nasz grzech trochę go przesłania.
K
kate
16 sierpnia 2011, 10:52
Nie wiem, kto pisał ten artykuł, ale napewno ani socjolog (bo podałby liczby), ani żaden antropolog religii (bo dokonał by przynajmniej jakiejś analizy tła społecznego dla swoich wywodów). Chyba "zatroskany" katolik, który niczym nie różni się od "zatroskanego" muzułmanina (dlatego zgadzam się z p. Szewczykiem - to nie kwestia wiary, ale mentalności religijnej - zawsze tam, gdzie społeczeństwa są zdominowane przez jedno wyznanie w kulturze występują prezentowane w artykule zjawiska). Dyskusja o wierze nie może się zasadzać na pytaniach postawionych w artykule, gdyż one się wogóle wiary nie tyczą, tylko najwyżej kultury religijnej danego społeczeństwa
TT
taki tam katolik
16 sierpnia 2011, 10:32
Z komentarzy wynika, że znowu księża są wszystkiemu winni :)) więc autor/ka w tym temacie miał/a rację. Ludziom trudno zajrzeć we własne sumienie, znacznie łatwiej - w sumienie księdza. Z drugiej strony,  że muzułmanie też są różni, podobnie jak katolicy.
E
Espagnol
16 sierpnia 2011, 10:06
Dokładnie. "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię..." W najnowszej "Polityce" oglądam następującą satyrę. Stoi para w kościele. Kobieta pyta mężczyżnę: nie ma dziś kazania? Mężczyzna odpowiada. Nie, ksiądz dziś milczy o polityce.  To, że katolicyzm tak wygląda, to wina katolików, czy raczej ich formatorów? Kiedy co odważniejsi duchowni sygnalizują, że jest problem w polskim Kościele, to hierarchowie traktują ich jak intruzów. Bo są jak prorocy - niewygodni. To jak ma być lepiej z polskim katolicyzmem?  Ludzie przyjmą Ewangelię, ale nie jurydyczno-patriotyczno-polityczne slogany. Owszem wysłuchają, ale nie będą budować na nich swojej codzienności. A taki wlaśnie jest cel ewngelizacji.  Tekst smutny, bo prawdziwy - niestety. Myślę, że powinien się stać przedmiotem medytacji każdego duchownego. Od Nuncjusza do kleryka I roku.   
Przemysław Marek Szewczyk
16 sierpnia 2011, 09:37
Proszę nie przesadzać z tym zachwytem nad wiarą muzułmanów. Tu też nie brakuje "wierzących niepraktykujących", "piątkowych muzułmanów" i zwykłych religijnych obłudników. A sama religia Mahometa z religią Chrystusa ma niewiele wspólnego.
R
reporter
16 sierpnia 2011, 09:01
Ale najważniejsze, że "Polska jest Bogiem silna" i że mamy misję wobec "zepsutego Zachodu" , bo tam przecież nie chodzą do kościoła. Większość biskupów żyje mentalnie w latach 60-tych. Mówią o jakiś "narodzie, suwerenie własnego bytu, wartości duchowej" i nikt tego nie rozumie, ale przytakują na Jasnej Górze. Zamiast głosić kazania w oparciu o Ewangelię, ambona służy za mównicę polityczną: wylewa się wtedy, wszystko co leży na sercu. Ambicje władzy i polityki. Chciałoby się rządzić, no ale biskup nie może. To przynajmniej pobawi się w poityka na Jasnej Górze.