Człowiek bogaty - człowiek szczęśliwy?

(fot. » Zitona « / flickr.com / CC BY)
darius110 / artykuł nadesłany

Wielu z nas z pewnością odpowiedziałoby na to pytanie twierdząco. Ale to dlatego, że nasza definicja szczęścia nie jest, niestety, zbyt złożona. Wielu twierdzi, że ten, kto ma pieniądze, może zrobić tak naprawdę wszystko.

A to nie jest do końca prawda. Trzeba powiedzieć, że osoby biedne są często dużo bardziej szczęśliwe niż milionerzy. Jest tak dlatego, że ludzie ci nie są zapatrzeni w siebie, nie są egoistami. Dla nich największą wartością nie są pieniądze, ale miłość, dobroć, opanowanie, uprzejmość i cierpliwość w podejmowanych działaniach.

Wyobraź sobie teraz taką sytuację - masz 10 milionów złotych, które wygrałeś w losowaniu Lotto. Budujesz za nie dom, kupujesz samolot i samochód dla każdego członka rodziny, a część inwestujesz na przyszłość. Tak naprawdę nie musisz już pracować, ale możesz zająć się odpoczynkiem. Pomyśl, co teraz będzie Twoim życiowym celem? Do czego będziesz dążył? W końcu nie musisz już martwić się o swoje utrzymanie, bo masz je zapewnione. Pozostaje tylko pytanie: Czy tak jest Ci dobrze, czy to daje Ci szczęście?

DEON.PL POLECA

Według mnie większa radość jest wtedy, gdy człowiek posiada tyle, ile potrzeba mu na utrzymanie rodziny. Nadmiar jest niedobry, bo wbija w pychę. Człowiek bogaty chce swe bogactwo zamanifestować, chce wzbudzać w innych zazdrość. Zazwyczaj. Bo są i tacy, którzy potrafią ze swego bogactwa zrobić dobry użytek dla potrzebujących. Wspierają fundacje, ofiarują pieniądze na misje, wspomagają jadłodajnie i przytułki. I właśnie tacy z powodzeniem mogą się nazwać ludźmi bogatymi i szczęśliwymi.

Pismo święte w wielu miejscach zwraca uwagę na marność bogactwa. Jezus mówi nawet: "Bogaty z trudnością wejdzie do Królestwa niebieskiego". Dlaczego? Bo staje się materialistą, przez co niszczy w sobie prawdziwe wartości ukierunkowujące go na czynienie dobra.

Królestwo Boże jest dla ludzi, którzy kochali za życia Boga i bliźniego, a nie swój majątek. Jest ono przeznaczone dla ludzi, którzy poświęcali się raczej uczynkom miłosierdzia, niż zbijaniu wielkiej fortuny. Autor Psalmu 49. mówi bardzo dosadnie: "Człowiek żyjący bezmyślnie w dostatku równy jest bydlętom, które giną". Warto w tym króciutkim fragmencie zwrócić uwagę na słowo "bezmyślnie". Pokazuje ono, że bogactwo może doprowadzić do upadku człowieka interesującego się jedynie pomnażaniem majątku. W dzisiejszych czasach niestety większość naszych zamiarów jest podporządkowana temu jednemu celowi.

Nie wierzysz w to, co piszę? Idziesz na studia, żeby mieć dobrze płatną pracę. Szukasz pracy, żeby móc opłacić mieszkanie. Widząc fajny samochód lub dom, chciałbyś mieć podobny, a to pierwszy przejaw zazdrości… W naszym myśleniu zaczyna brakować nierzadko miejsca dla rodziny, przyjaciół, a przede wszystkim dla Boga. Rano wstajesz, szybko jesz śniadanie i biegniesz do pracy. Kiedy wracasz, jesteś zmęczony i marzysz jedynie o ciepłej kąpieli i śnie. Jesteś szczęśliwy z takiego życia? Nie mówię, że nie trzeba pracować, bo jakoś przecież utrzymać się musisz. Sztuką jest jednak połączenie pracy z modlitwą i pomocą innym ludziom.

Myślenie Boga jest inne od myślenia ludzkiego. "Gromadźcie sobie skarby w niebie." "Nic nie przynieśliście na ten świat, nic też nie możecie z niego wynieść." "Najgorsza w życiu jest chciwość pieniądza." Te słowa wypowiada nasz Stwórca przez usta psalmisty i świętego Pawła Apostoła. Chce przez nie zwrócić naszą uwagę na rzecz najważniejszą - życie trzeba podporządkować nie pracy, nie pieniądzom, ale nade wszystko zbawieniu. "Dni człowieka są jak trawa" - nasze życie jest bardzo krótkie, a to tylko przedsmak życia wiecznego. Ono ma być naszym prawdziwym szczęściem. Jakże często zapominamy o tym w natłoku codziennych obowiązków! Zaczynamy odwracać się plecami do naszego Stwórcy, który daje nam wszystko, czego potrzebujemy, jeśli tylko Go o to ufnie prosimy.

Ale czy dzisiejszy człowiek tak potrafi? Czy umie zawierzyć słowom Chrystusa: "Starajcie się naprzód o Królestwo Boga, a to wszystko będzie wam dodane"? Mam dla Ciebie jeszcze jeden przykład. Wchodzisz do sklepu i żeby coś kupić, musisz mieć kasę. Jedziesz na wycieczkę - musisz zapłacić. Mieszkasz w internacie - musisz zapłacić. Chcesz jeździć samochodem - musisz płacić za ubezpieczenie, paliwo, przeglądy. Chcesz być zbawionym - nie musisz płacić ani grosza! Masz to za darmo, nie musisz dawać niczego od siebie.

"Wszyscy zgrzeszyli i wszyscy pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie". Umiesz mu za to podziękować, czy nie masz czasu na takie rzeczy? Umiesz pokornie uklęknąć wobec Jego świętości, czy ważniejsze dla Ciebie są pieniądze?

Prawdziwe szczęście dostajesz w prezencie od Boga, kupić możesz tylko to pozorne. Możesz kupić piękny dom, ale nie kupisz miejsca w niebie. Możesz kupić samochód, ale miłości i przyjaźni nie kupisz za żadne pieniądze. Musisz poświęcić całego siebie, żeby je zdobyć i cieszyć się ich posiadaniem. To są wartości, bez których nie da się prawdziwie żyć. Czemu się o tym nie mówi w dzisiejszych czasach? Czemu moralnie dobre wartości są przez media brutalnie niszczone? Czemu zamiast spotkania młodych na Polach Lednickich pokazuje się Paradę Równości w Warszawie? Bo to się komuś bardziej opłaca, bo ktoś z tego czerpie wielki zysk. A że przy okazji rozdziera społeczeństwo i zadaje mu ból, jest dla niego bez znaczenia!

Nie wolno nigdy stawać w obronie pieniędzy, bo one "szczęścia nie dają", ani dawać nie będą. "Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?" Może się wydawać, że w tym fragmencie Bóg zachęca nas do lenistwa, bo i tak wszystko od Niego otrzymamy. Ale nie do końca tak jest. Celem Chrystusa jest pokazanie nam, że my nie doceniamy często tego, co mamy, i skupiamy się na rzeczach niepotrzebnych, takich jak mnożenie majątku. Nie musimy się przejmować nazbyt swoim utrzymaniem, bo Bóg troszczy się o swoje wierne dzieci i udziela nam wiele skarbów całkowicie za darmo. I znowu - czy potrafisz je z radością od Niego przyjąć? Czy dostrzegasz w ogóle te Jego dary? Czy dobra tego świata nie przyćmiły Ci przypadkiem radości? Czy nie stały się ważniejsze od Boga?

Jeżeli tak, to walcz o zmianę tej sytuacji. Jeżeli ufasz swemu Bogu, On cię nie opuści. Będzie Cię wspomagał w każdej trudnej i łatwej sytuacji. Prawdziwy skarb i bogactwo człowieka to możliwość głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom. Prawdziwe bogactwo to Twoje świadectwo, to powiedzenie przez Ciebie: "Wierzę w Boga", gdy inni mówią, że nie wierzą. Jezus, posyłając uczniów do pracy apostolskiej, mówił, aby nie zdobywali złota ani srebra, aby nie brali na drogę torby, sandałów, dwóch sukien ani laski, gdyż wart jest robotnik zapłaty swojej. Wskazuje przez to na właściwy i jedyny cel ich posługiwania, którym jest zaniesienie płomienia wiary na krańce świata. To ma być ich największym szczęściem życiowym, że służą swemu Panu i Zbawicielowi.

Pewnie uważasz, że takie myślenie jest anarchiczne i nie przystaje do czasów współczesnych, w których prawie wszystko opiera się na pieniądzu? Ale to nie jest prawda. Nasze jakże inne postępowanie niż uczniów w czasach Chrystusa i pierwotnego Kościoła jest jednym z bezpośrednich powodów "kryzysu" wspólnoty założonej przez Niego. Wiesz dlaczego? Bo dzisiejszym Jego wyznawcom brakuje pokory, miłości, cierpliwości i prawdziwej ufności, czyli skarbów, dzięki którym męczennicy z radością oddawali swoje życie na krzyżach i arenach cyrkowych. Oni śpiewali, gdy kat ich męczył, oni się uśmiechali i chwalili Pana, mimo wielkiego bólu cielesnego. Taka ich postawa prowadziła do nawracania się pogan, którzy z płaczem opuszczali miejsca kaźni chrześcijan i przyjmowali chrzest.

Czemu dzisiaj tak trudno o nawrócenie w stronę Boga? Bo brakuje świadectwa Jego wyznawców, brakuje "gorących" i rozmodlonych katolików, wielu jest natomiast tych "letnich", którzy ufają dobrom tego świata, a Boga spychają na drugi, mniej ważny plan.

Na koniec chciałbym jeszcze podsumować moje rozważania pewną historią. Często rozmawiam z moim dziadkiem i babcią o przeszłości - czasach II wojny światowej i komunizmie. Zawsze otrzymuję wtedy jedną cenną informację: dawniej ludzie musieli pracować nieporównanie ciężej niż dzisiaj - na gospodarstwie rolnym - i ich jedyną satysfakcją były wyhodowane zwierzęta oraz zebrane rośliny przerabiane na mąkę i wykorzystywane do celów spożywczych. Pieniądze były mało istotnym elementem, bo ludzie na wsi sami zdobywali sobie pożywienie i dbali o godziwe życie. Dziadek razem z dziećmi pasał krowy, kosił zboże z babcią, posługując się tak prymitywnymi narzędziami, jak sierp lub kosa, które dzisiaj można znaleźć jedynie w muzeum. Babcia pieszo uczęszczała do odległego o około 10 kilometrów miasteczka, aby sprzedać sery, mleko i inne produkty domowej roboty i aby potem za zarobione pieniądze kupić ubranie każdemu ze swoich 9 dzieci. Wody nie było doprowadzonej do mieszkania, należało zatem udawać się codziennie do pobliskiego potoku, aby wyprać ubrania oraz aby naczerpać jej (trzeba było coś pić i w czymś się umyć). Na kilku metrach kwadratowych skupiało się 11 ludzi, którzy byli wyczerpani całodzienną ciężką pracą. Moi dziadkowie zawsze puentują swoje opowiadanie słowami, które w parafrazie brzmią następująco: "Wiele się modliliśmy do Boga i prosiliśmy o błogosławieństwo, dzięki Niemu żyjemy do dzisiaj i jesteśmy szczęśliwi".

Czy Ty byłbyś szczęśliwy, gdybyś musiał przez całe życie pracować w pocie czoła od 4 rano, wyłączając jedynie niedziele i święta? Czy byłbyś szczęśliwy, gdybyś za ten wielki trud nie dostawał żadnego wynagrodzenia (lub zarabiał niewielkie sumki pieniędzy za samodzielnie wytworzone produkty)? To jakim cudem oni byli i są szczęśliwi do dzisiaj? Moi dziadkowie wiedzą, że zrobili wszystko, by utrzymać swą liczną rodzinę w trudnych dla narodu polskiego czasach. Są przekonani, że osiągnęli to wszystko dzięki wierze w Boga, który wydobył ich z wielu trudnych momentów. I co więcej - są przekonani, że On dalej ich wspomaga i prowadzi przez życie.

Mogę Ci tylko powiedzieć: nie daj się omamić pieniądzom! Nie dąż za wszelką cenę do ich zdobycia, ale zajmij się przede wszystkim pogłębianiem swojej relacji z Bogiem i ludźmi. Praca niech będzie na drugim planie. Bądź pracowity, aby utrzymać siebie i rodzinę, ale nade wszystko troszcz się o to, byś Ty i Twoja rodzina został zbawiony przez Boga. To jest najważniejsze i temu powinieneś wszystko podporządkować!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Człowiek bogaty - człowiek szczęśliwy?
Komentarze (11)
N
nikt
16 czerwca 2014, 17:46
Powiedzenie pieniądze szczęścia nie dają jest oczywistą bzdurą, bo materialne minimum egzystencjalne niezbędne jest do życia, poniżej tego poziomu występuje - nienawiść, nadmierny stres, strach, głód i wszelakie patologie, a człowiek zabija dla kawałka chleba jak jest głodny. I nie ma co tu dywagować. Dochodzi jeszcze kwestia spełnienia w miłości etc. to już odrębna sprawa, i niestety tu też się potwierdza że szczęśliwszy bogaty. Kogo dziewczyno weźmiesz jeżeli do wyboru będziesz mieć bogatego miłego faceta i bezrobotnego miłego faceta. Weźmiesz bogatego bo to oznacza o jeden problem mniej i życie szczęśliwe bez stresu. Szczęście to nie tylko miłość i przyjaźń, to również bezpieczeństwo - które kosztuje. Australiia, Szwajcaria, Holandia, Norwegia, Nowej Zelandia, Stany, Emiraty, Japonia (kraje bogate) statystyki mówią jasno ludzie w nich żyjący czują się szczęśliwi. Kwestia ludzi chorych na pieniądze - mówię tu o tym niecałym 1% ludzi co mają 99% wszystkiego, to już odrębna bajka. Bo szczęściem jest gdy wychodzisz na ulicę a ludzie się śmieją i kochają, kumulując dobra w rękach nielicznych, Ci nieliczni zamykają sobie drogę do tego by być w pełni szczęśliwi, nawet gdy znaleźli miłość, przyjaźń, bezpieczeństwo, stabilizację, władzę, docenienie.   Osobiście nie umieram z głodu prywatnie jestem szczęśliwy spełniony, ale chciałbym widzieć ludzi radosnych na ulicach. A do tego potrzeba by ci wyegzaltowani bogacze, pragnący niewolnictwa zmienili system.
D
darius110
1 listopada 2013, 12:50
niestety ale tu sie nie zgazdam , tracac prace  w2012 roku od ksiedza uslyszlam jedna rzecz , to teraz  czas zebys znalazla sowje pwoloanie - sens znajdz faceta , urodz mu dziecko i badz podpoarzdakowana bo to wola Boga  dlaczego  skoro moim powlowaniem jest posdrozowanie nie moge robic tegow  pl. tym wspianialym katolickim kraju,a moge to zrobic w laickim kraju zwanym WBrytania gdzie dostane prace w swoim zawodzie , ludzie nie beda mi mwoic ze chce zajsc  wciaze  i do tgeo moge podjac studia na ,ktore pracodawca sie zrzuci i jeszcze wysle mnie na filipiny bo ma wiele placowek  pl. to ciemnogrod jak znasz angielski to jzu ludzie sa zdrosni o swoj stolek nie mowiac o urodzie i mozliwosci zrobieniu kariery porazka  ...JEZUS tez mial mozliwosc ocalic swoje zycie od smierci i cierpienia, bo byl przeciez Bogiem, a jednak poszedl na krzyz za mnie i Ciebie, i za wszytkich ludzi. Dzieki temu otrzymalismy wspanialy prezent - zycie wieczne, i to jest prawdziwe szczescie. My jestesmy bardzo przywiazani do zycia ziemskiego, a ono jest przeciez tylko zapowiedzia radosci wiecznej, a dobr ziemskich i tak po smierci ze soba nie zabierzemy.  Dziekuje za komentarz i zycye milego dnia! 
D
darius110
1 listopada 2013, 12:21
Autor najwyraźniej nie zna nikogo kto zapracował na bycie milionerem i powtarza oklepane bzdury.  Tylko milionerzy, który dorobili się przez "przypadek" jakoś pasują do wpisu. Reszta pracowała sprytniej od pozostałych i zazwyczaj pomaga ludziom wokół siebie jak nie bezpośrednio to pośrednio - dając pracę.  Bez ludzi, którzy dorabiają się bogactwa siedzielibyśmy dalej w jaskiniach Przepraszam, ale tak sie sklada, ze znam, i jako katolik bardzo dobrze rozumiem, ze bogactwo jest potrzebne, jak sie umie z niego DOBRZE korzystac, czytaj: pomagac tym, ktorzy go nie maja. Ty pewnie znasz wielu milionerow, ale za to bardzo malo biednych, ktorzy do dzisiaj siedza w jaskiniach, w XXI wieku...  Oklepane bzdury? Pismo Swiete to oklepana bzdura? Jezus i wiara to oklepana bzdura? POpatrz na dzisiejsza Ewangelie z 1 listopada: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. To jest prawdziwe szczescie w oczach Pana. Prawdzwa nagroda jest w niebie, a nie na ziemi, gdzie wszystko jest tylko marnoscia... Dzieki za komentarz i milego dnia!
D
darius110
1 listopada 2013, 12:12
błąd: myślenie  anarchiczne. Pewnie  chodziło  o  anachroniczne  lub  archaiczne, czy  może  się  mylę? Tak, masz racje, chodzilo mi o myslenie anachroniczne, dziekuje za uwage... 
M
mexx
21 października 2013, 11:13
niestety ale tu sie nie zgazdam , tracac prace  w2012 roku od ksiedza uslyszlam jedna rzecz , to teraz  czas zebys znalazla sowje pwoloanie - sens znajdz faceta , urodz mu dziecko i badz podpoarzdakowana bo to wola Boga  dlaczego  skoro moim powlowaniem jest posdrozowanie nie moge robic tegow  pl. tym wspianialym katolickim kraju,a moge to zrobic w laickim kraju zwanym WBrytania gdzie dostane prace w swoim zawodzie , ludzie nie beda mi mwoic ze chce zajsc  wciaze  i do tgeo moge podjac studia na ,ktore pracodawca sie zrzuci i jeszcze wysle mnie na filipiny bo ma wiele placowek  pl. to ciemnogrod jak znasz angielski to jzu ludzie sa zdrosni o swoj stolek nie mowiac o urodzie i mozliwosci zrobieniu kariery porazka 
J
Jerzy
18 października 2013, 19:24
błąd: myślenie  anarchiczne. Pewnie  chodziło  o  anachroniczne  lub  archaiczne, czy  może  się  mylę?
G
Gość
18 października 2013, 15:09
Autor najwyraźniej nie zna nikogo kto zapracował na bycie milionerem i powtarza oklepane bzdury.  Tylko milionerzy, który dorobili się przez "przypadek" jakoś pasują do wpisu. Reszta pracowała sprytniej od pozostałych i zazwyczaj pomaga ludziom wokół siebie jak nie bezpośrednio to pośrednio - dając pracę.  Bez ludzi, którzy dorabiają się bogactwa siedzielibyśmy dalej w jaskiniach
O
ochrzczony
17 września 2013, 13:09
Do Pawła Ce - Zgadzam się, że szczęście wymaga totalnej wolności od rzeczy materialnych, niemniej mówi się, że "pieniądze szczęścia nie dają, ale szczęście bez nich jest bardzo trudne a niekiedy i niemozliwe" i coś jest na rzeczy. W kościołach polskich praktykuje się tacę "podstawianą" wiernym przez księży a nie puszkę w ustronnym acz wiadomym miejscu, gdzie wierni mieliby składać ofiary. Temat ciekawy, ale subiektywnie i osobiście postrzegany bo umowna jest granica ubóstwa i bogactwa tym bardziej szczęścia i jego braku.    
PC
Paweł Ce
10 września 2013, 14:25
a Hiob był ponoć najbogatszym człowiekiem bliskiego wschodu. Jednym z najbogatszych na świecie. Po doświadczeniach opisanych w księdze, kiedy stracił wszystko, potem otrzymał znacznie więcej. Więc był jeszcze bogatszy. Bycie bogatym więc nie musi być złe, ale faktycznie wymaga totalnej wolności od rzeczy materialnych, którą Hiob udowodnił.
B
bogaty
9 września 2013, 16:05
Pismo święte w wielu miejscach zwraca uwagę na marność bogactwa. Jezus mówi nawet: "Bogaty z trudnością wejdzie do Królestwa niebieskiego". gdyby Autor wsłuchał się w nauczanie naszego Episkopatu, to szybko zrozumiałby, że chodzi tutaj o ubóstwo duchowe ;)
M
mhpaw
9 września 2013, 12:55
Obecnie pracownik nie ma łączności z towarem, który wytworzył. Pracujesz na chwałę firmy, w której jesteś zatrudniony. Pieniądze to jedynie gratyfikacja, za twój czas. Odnośnie babci i dziadka pracujących na roli: fakt, że pracowali u siebie i na utrzymanie własnej rodziny dawało im szczęscie. Inaczej by było gdyby musieli pracować na pańszczyźnie. To, że widzisz jak obsiewasz pole, jak dojrzewają łany, jak powstaje chleb, samo w sobie moze generować szczęscie.