(fot. materiały autora)
moniatres

Jestem szczęściarą! Dlaczego? Bo mam wiarę! Dopiero dzisiaj sobie to uświadomiłam jaka to radość. Przecież nie każdy ją ma. Równie dobrze mogłabym jej nie mieć. Bo wiara jest łaską, darem. A dlaczego wierzę? Bo tylko Jezus może zaspokoić pragnienie mojego serca, nikt inny.

Zawsze zastanawiałam się dlaczego niektórzy Polacy, którzy wychowali się w wierze katolickiej (więc ją znają) odrzucają tą wiarę, wybierają ateizm, różne formy New Age lub wybierają jakąś inną wiarę (np. buddyzm, hinduizm itp.). Myślę, że przysłowie "cudze chwalicie, swego nie znacie" byłoby bardzo trafne jeśli mówimy o wierze. Dla niektórych Kościół katolicki jest taki zwykły, nie ma nic w nim ciekawego, a inna religia -  z którą nie mieli styczności na co dzień - wydaje się bardziej atrakcyjna, bo egzotyczna. Ludzie wolą wierzyć np. w reinkarnację (czyli w to, że nigdy nie zaznają spokoju, bo zawsze będą się rodzić kimś innym - a więc ciągłe cierpienie) niż w to, że po śmierci, cała wieczność przed nimi w Niebie, gdzie nie ma cierpienia, płaczu, ale jest wieczna radość i miłość. Albo wolą wierzyć, że życie kończy się tu na Ziemi i nie ma nic dalej.

Przeważnie  jest tak, że człowiek z natury  wybiera tą lepszą opcję, a obserwuję, że jeśli chodzi o wiarę to jakoś nie. Odpowiedź przyszła podczas dyskusji z moją koleżanką ze studiów, która stwierdziła, że "wiara to nie sklep, nie możesz wybrać jej z półki". No właśnie, nie da się jej wybrać, bo gdyby tak było, no to przecież każdy czytając opis "produktu" wybrałby wiarę katolicką, bo najlepsza jakość. I to nie jest brak obiektywizmu z mojej strony. Dlaczego? Bo żadna religia nie "oferuje" takiej cudownej wieczności! W żadnej religii Bóg nie jest tak blisko człowieka (daj się mu w sakramentach). W żadnej innej religii Bóg nie staje się człowiekiem. Czemu jest to takie ważne? Bo my nie potrafimy tworzyć relacji z czymś, ale z kimś.

Nie kocha się dogmatów, paragrafów, ale kocha się osobę. Wiara jest łaską. Tak, ale darmo daną. Nie muszę sobie na nią zasłużyć. /por Ef 2,8/. Więc dlaczego nie wszyscy ją mają? Bo to jest dar, który daje Bóg, czyli mogę go przyjąć, ale równie dobrze mogę go odrzucić. Jezus nie zmusi Cię byś Go pokochał, pokochała. Nie zmusi Cię byś odpowiedział, odpowiedziała na Jego zaproszenie. On uszanuje decyzję gdy powiesz Mu: Nie, nie wierzę w Ciebie i nie chcę wierzyć. A co z tymi którzy wiarę mieli, ale ją stracili[/b]? O wiarę trzeba dbać, tak jak o każda relację z kimś na kim nam zależy, bo wiara jest relacją. Gorzej jeśli tej relacji w ogóle nie było, bo wiara opierała się tylko na coniedzielnym rytuale chodzenia do kościoła i odmawiania "paciorka". W takiej sytuacji nie dziwię się, że przestali wierzyć (tak naprawdę to nigdy nie wierzyli) bo to w co wierzyli to był dramat a nie wiara.

Niektórzy twierdzą, że jeśliby mieli naukowe dowody na istnienie Boga, to wtedy by uwierzyli. A guzik prawda. Czemu? Np. cud Eucharystyczny w Sokółce. Został potwierdzony naukowo, że ta hostia która przemieniła się w tkankę mięśnia sercowego, to tkanka człowieka w agonii. I co? Czemu nie ma masowych nawróceń? Popatrzmy na pierwszych  apostołów: przecież oni dotykali Jezusa, widzieli cuda na własne oczy których dokonywał i dalej nie wierzyli! Mówili: "Panie przymnóż nam wiary." To nie jakiś dowód na istnienie Boga przekona Cię do nawrócenia, ale spotkanie z Miłością. Bo "nie trzeba przekonania, żeby się nawrócić, ale trzeba nawrócenia aby się przekonać." /Franciszek Kucharczyk, Gość Niedzielny nr 22, 2013r/.

Nie katechizmowe formułki, ale osobiste spotkanie Jezusa prowadzi do wiary. Doświadczenie Jego miłości powoduje, że człowiek już nie chce żyć jak dawniej, nie chce żyć bez Jezusa. Niektórzy  mogą stwierdzić, że nie chcą wierzyć, bo wiara to nic innego jak [b]placebo[/b]. Ludzie wmawiają sobie, że Bóg ich kocha, że jest z nimi, że im pomaga, więc od razu czują się lepiej, są szczęśliwsi. Dobra, załóżmy , że tak jest. I teraz pomyśl, że to placebo zwane wiarą, strasznie musi być mocne, skoro ludzie, którzy zapraszają Jezusa do swojego życia, mówią mu TAK, nagle potrafią wychodzić z uzależnień (a wcześniej im się to nie udawało, mimo różnych terapii), narkoman nie czuje już ochoty do wzięcia następnej działki, alkoholik przestaje pić, chociaż stosowali wcześniej różne metody i techniki, a nic nie pomagało. Nagle rodziny, które były skłócone przebaczają sobie i znów są razem. Placebo tak działa, że osoba sparaliżowana, na wózku wstaje o własnych siłach i chodzi. Kurczę, nieźle nie? Pomyśl, jeśli to byłoby placebo, to nie działyby się takie cuda. To Jezus! który tak samo działa i uzdrawia jak 2 tysiące lat temu! Zakończył się Rok Wiary. Co on mi dał? Czy umiem odpowiedzieć na pytanie dlaczego wierzę?

A jeśli nie wierzę, to wiem dlaczego? Zapraszam do podzielenia się swoimi przemyśleniami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego (nie) wierzę?
Komentarze (95)
AL
~Adela Love
28 listopada 2019, 22:55
Moim zdaniem, jeśli Bóg istnieje, zbawi nas wszystkich, bo po to umarł na krzyżu, dla naszego zbawienia. Nie ma znaczenia czy jesteśmy wierzący i praktykujący czy też nie. Ludzie mają różne potrzeby w życiu i nie można oczekiwać, że każdy z jednakowym zaangażowaniem podejdzie do kwestii religijnych, tak jak nie wszyscy są równie pracowici, wysportowani itp. Bóg i tak kocha wszystkie swoje dzieci, inaczej śmierć na krzyżu nie miałaby sensu
JM
Jacek Musiał
17 stycznia 2021, 16:32
Takie rozumowanie jest błędne ale nie ma się czemu dziwić skoro sam papież tak naucza. Wystarczy jednak sięgnąć do słowa bożego by się upewnić, że należy uwierzyć ochrzcić się i podążać za Jezusem by być zbawionym. Innej drogi do zbawienia nie ma. Np przez Maryje ...zapomnijcie.
12 września 2018, 21:47
Naprawdę śmieszne jest zastanowienie się, dla czego wszyscy nie wierzą, że to łaska boga, bo on kocha. Czy nie wydaje ci się, że tak samo myśli każdy w swej religii? A przecież, ich jest tysiące! Dla czego mam wie4zyć, a nie znać? Potrafię wierzyć w pierdoły, ale chociażby wiem, że to bajki, a niestety nie każdy potrafi wyczuć gdzie jest bajka, a gdzie jest realne życie. Nie masz łaski, tylko chorobę, tu nie ma się z czego się cieszyć. 
JK
Jan Kowalski
3 stycznia 2018, 23:31
Ja uważam natomiast, czytając wasze wypowiedzi, że kwestia wiary bądź niewiary jest indywidualną wypadkową. Każdy w swoim życiu spotyka się z sytuacjami (właściwie ich synergią) pod wpływem której jego światopogląd się krystalizuje. Moim zdaniem dziecko, a nawet młody dorosły człowiek nie jest tak naprawdę świadomy tego czy jest wierzący, ponieważ nie zna losu jaki będzie dzielił i z czym się w życiu jeszcze spotka. Myślę, że tak gdzieś po 40-ce człowiek juz zna na tyle swoje życie, że pozbywa się iluzji. Gdy dane mu będzie doczekać pewnego wieku, do pewnych kwesti odniesie się z większą determinacją. Ja osobiście zadaję sobie nurtujące mnie pytanie: jak kształtowałaby się moja osobowość, gdybym urodził się w rodzinie, a raczej kulturze o tradycjach czysto ateistycznych? - prawdopodobnie całkiem inaczej niż w religijnych. Czy potrzebowałbym Boga (bogów) - z perspektywy lat - nie sądzę! Dla mnie wiara, bez obrażania tych którzy wierzą, to slogan niczym powiedzenie, że bocian przynosi na świat dzieci. Wiemy, że to nieprawda. Dla mnie wartością jest rozum, racjonalizm i analityczne podchodzenie do wszystkiego co mnie otacza. Zdaje sobie sprawę, że dla wielu wiara jest cennym darem, dla mnie tym darem jest rozum.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
29 października 2013, 23:27
Oczywiście są konsekwencje odrzucenia wiary, gdzie najwyższą jest prawdopodobny brak zbawienia, tyle, że jest to logiczna konsekwencja odrzucenia wiary w zbawienie. Z pełni wolnej woli człowieka wynika, iż nie może zostać zbawiony wbrew sobie. @TomaszL Dobrze to ująłeś.. Bóg zna historię każdego człowieka i na pewno nie wymaga od niego rzeczy niemożliwych. Każdemu, absolutnie każdemu dana jest szansa poznania Prawdy i uznania Pana Jezusa za Boga i Zbawiciela (Ja Jestem Drogą, Prawdą i Życiem – JA JESTEM jest pierwszym imieniem Boga objawionym człowiekowi). Jako, że człowieczeństwo wykracza poza świat materialny, Pan Jezus może niektórym dać się poznać bezpośrednio, już poza tym światem (na granicy życia i śmierci), i tam dać człowiekowi możliwość uznania w Nim Boga, bądź odrzucenia Go (nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie). Na to, jaką człowiek (a właściwie dusza) podejmie wówczas decyzję będzie miało pewnie wpływ to, jaki był jego stosunek do pojawiających się w jego życiu obrazów Boga i jaką pracę w tym zakresie wykonał. Jednym słowem, czy nie był na sprawy Boże i wybieranie dobra kompletnie obojętny. Ta praca nie dotyczy tylko tych, którzy nigdy z żadnym obrazem Boga się nie zetknęli (np. zmarli jako małe dzieci), co w dzisiejszych czasach jest już raczej absolutną rzadkością.
MG
~Małgorzata Gosia
2 stycznia 2020, 12:54
Jeśli Bóg daje wolną wolę, ale mówi: jeśli w myśl wolnej woli nie wierzysz w moje Zbawienie, to Cię nie zbawię", to znaczy, że tylko typowo chrześcijański, czy wręcz katolicki Bóg ma "monopol" na zbawianie, nagradzanie za przykładne życie szczęściem po śmierci ziemskiej?
JM
Jacek Musiał
17 stycznia 2021, 16:35
A to można inaczej?
29 października 2013, 21:30
@Psp – nie chcę się wypowiadać, jak jest w innych religiach, ale katolicyzm jest religia wolnych ludzi. Począwszy od chrztu, gdzie wcześniej rodzice dobrowolnie biorąc „ślub kanoniczny” zobowiązują się, iż wychowają swoje dzieci po katolicku. Zauważ, iż „ślub kanoniczny” nie jest obowiązkowy. Jeżeli ktoś nie wierzy w Boga, takiego ślubu nie bierze. I dziś jest już wielu katolików, którzy nie przekazują wiary następnego pokoleniu, bo sami przestali wierzyć. Dziecko, choć ochrzczone, nie musi uczestniczyć w życiu swojego Kościoła, to znaczy nie ma żadnego prawnego środka przymusu, aby dziecko, czy dorosły był wierzącym katolikiem. Oczywiście są konsekwencje odrzucenia wiary, gdzie najwyższą jest prawdopodobny brak zbawienia, tyle, że jest to logiczna konsekwencja odrzucenia wiary w zbawienie. Z pełni wolnej woli człowieka wynika, iż nie może zostać zbawiony wbrew sobie. Jeżeli argumentujesz, iż jest to straszenie piekłem, to znaczy, ze masz problem z logiką. Jeżeli argumentujesz, iż wiarę dziedziczy się od rodziców – nie oznacza to, iż faktycznie wiara katolicka pochodzi z dziedziczenia. Być katolikiem wymaga dokonania świadomego wyboru.   Natomiast dziedziczysz jedynie wychowanie w tradycji religijnej.
JM
Jacek Musiał
17 stycznia 2021, 16:37
Sam byłem katolikiem i z tym że jest to religia dobrowolna się nie do końca zgodzę. Bez mojej wiedzy i zgody zostałem ochrzczony w wierze katolickiej. To nie jest dobrowolne !!!
A
Ag
29 października 2013, 10:50
jeden wielki bełkot.
P
psp
29 października 2013, 10:01
@TomaszL Chyba trochę nie rozumiesz. Nie przejmuję się, nie przekonuję nikogo do porzucenia wiary, nie oczekuję, że ktoś będzie mi tu udowadniał, że wiara jest prawdziwa, nie mam do nikogo pretensji. Autorka artykułu zadała pytanie: "dlaczego nie wierzę?" I ja na nie odpowiadam. Jednym (ale nie jedynym) z powodów mojej niewiary jest fakt, że wiarę dziedziczymy od rodziców, to że wyznajemy daną wiarę to przypadek, gdybysmy się urodzili gdzie indziej - wyznawalibyśmy z równą żarliwością inną wiarę. Jest wiele religii, a każda uzurpuje sobie prawo do bycia tą najprawdziwszą, a ich wyznawcy (przynajmniej niektórzy) są zdolni do najwyższych poświęceń, z oddaniem życia włącznie. Dodatkowo każda z religii stosuje szantaż: tych, którzy ją poznali, ale jej nie wyznają czeka potępienie (a czasem i śmierć z ręki "współbraci" jak w islamie). Jest to dla mnie jedna z przesłanek (ale nie jedyna), że żadna nie jest nadprzyrodzona, lecz wszystkie stworzone przez człowieka. Jest teraz na Deonie taki artykuł "Gdy syn nie chce chodzić do kościoła". Poczytaj komentarze, jak ogromną presję emocjonalną wywierają religijni rodzice na ich dzieci. Wiara taka czy inna to zestaw odziedziczonch poglądów, które - oczywiście w jak najlepszej wierze - są wtłaczane człowiekowi od najmłodszych lat pod olbrzymią presją emocjonalną. Dlatego - między innymi - nie wierzę i to jest moja odpowiedź na pytanie zawarte w tytule komentowanego artykułu.
29 października 2013, 07:26
@TomaszL jakimi mitami? Polecam wczytanie się w KKK 846-847: kto poznał nauczanie KrK ale nie uwierzył - nie będzie zbawiony -> piekło. ... @Psp - słyszaleś kiedyś o logice? Skoro warunkiem Zbawienia jest wiara, to oczywisteym jest, iz brak wiary oznacza brak zbawienia. Tylko dalej nie rozumiem, czym sie przejmujesz, skoro bowiem wg Ciebie (jako ateisty) nie ma Boga, nie ma tez zbawienia, nie ma piekła.
MR
Maciej Roszkowski
28 października 2013, 16:27
       Brak empirycznych dowodów na istnienie Boga nie jest empirycznym dowodem na Jego niestnienie. Dla mnie najprostszy jest podział to: osoby wierzące w Boga w ramach jednej z wielu religii monoteistycznych, bo animizm i wielobóstwo nie ma chyba już znaczenia. Drugą grupę stanowią ( w moim pojęciu) atreiści, czyli ci którrzy wierzą, że Boga nie ma, a "trybikami" kręci coś, lub kręcą się same. Nie obraża to chyba nikogo. Szanuje wiarę ateistów, choc jej nie, podzielam . Trzecia grupa to agnostycy, którzy na pytanie o Boga odpowiadaja "nie wiem, poszukuję" etc. No i wreszcie ci ktrzy móqwią najogółniej "mnie to nie interesuje, mam swoje kłopoty" itp.  Cieszę sie z tej wymiany pogladów bez personalnych ataków i Zzośliwości. Jest to mozliwe.
P
psp
28 października 2013, 16:26
@TomaszL jakimi mitami? Polecam wczytanie się w KKK 846-847: kto poznał nauczanie KrK ale nie uwierzył - nie będzie zbawiony -> piekło. To samo twierdzą inne religie: kto Jezusa uznaje za Boga - bluźni przeciw Allahowi, bo tylko on jest jedynym Bogiem wg islamu -> piekło. No, może pogańskie religie politeistyczne są bardziej tolerancyjne: tam oddawanie czci innym bogom jest ok. Wracając do naszej analogii radiowej: jeśli posłuchasz trochę audycji stacji "Jezus" nadawanej z Watykanu to przestrojenie na inna stację, niesie poważne konsekwencje - potępienie wieczne.
28 października 2013, 16:03
@Psp - faktyczny stosunek Kościoła Katolickiego do innych religii opisuje Katechizm KK 836-856. Polecam do przeczytania. Warto dyskutować nad faktami, a nie nad mitami, które sie tutaj pojawiały.
28 października 2013, 15:51
ok, dla głuchego nie ma różnicy w jakiej technologii jest radio czy na jakich falach działa. Dlaczego wiec ateista, osoba niewierząca w Boga / bogów, argumentuje, iż jest tak wiele religii i tak wielu bogów, ze nie wie , w którego ma uwierzyć. W naszym przykłądzie, ktory twórczo rozwniąłeś, to wygląda, jakby głuchy prowadził dyskusję, dlaczego osoba slucha stacji z muzyką rockową, skoro jest tak wiele róznych stacji z muzyką. Czy odpowiedź o głebi basu, albo o solówkach gitarowych przekona głuchego? ps. przepraszam osoby, które maja problem ze słuchem, domyslam sie ,jaki dramat kryje sie za problemami ze słuchem, szczególnie dla tych, którzy słyszeli, a utracili później słuch.  
P
psp
28 października 2013, 13:48
@T7HRR oczywiście że nie wyłączam ;) To byłaby zbyt duża i nieusprawiedliwiona ignorancja, szczególnie w czasach, w których mamy niemalże nieograniczony dostęp do wiedzy i informacji. Wpływ Jezusa na losy świata, nieważne czy uważamy go za Boga czy nie, jest zbyt duży żeby tak sobie przejść koło niego obojętnie i powiedzieć "nie mam zdania". Dlatego czytam i Deon, i inne rzeczy "z przeciwnego bieguna", ale i doceniam chwile ciszy, aby przemyśleć racje wszystkich stron i wyrobić sobie własną opinię.
28 października 2013, 13:33
@psp hmmm :-) Chciałem raczej pokazać, że jeśli wyłaczę radio to zostane bez informacji. Samodzielnie nie zgłębie prawdy o wewnetrzej budowie kwarków nawet w największej ciszy nie jest realne. O ile informacja o tym czy kwarki są podzielne, czy nie nie ma bezpośredniego wpływu na moje życie, to kwestia wiary i Boga - ma wpływ, zarowno subiektywnie ma (lub opowinna mieć) , jak i obiektywnie ma :-) Nie wyłaczaj radia... Ale skoro czytasz artykuły na DEONie to nie wyłaczyłeś ;-)
P
psp
28 października 2013, 13:20
@~psp Sa zwoleniicty teorii iż kwarki są niepodzielne i przeciwnicy tej teorii. Jedni twierdzą, że drudzy się mylą. Wyłaczam odbiornik i delektuje się ciszą i wreszcie nic nie zakłóca mi samodzielnego myślenia... ;-) ... Dobry przykład. Jak stwierdzić, która ze stron ma rację? Na podstawie odczuć, wizji, osobistego świadectwa? Starożytnych ksiąg, w których przepowiedziano budowę kwarków? Zawsze znajdzie się inna księga z równie wiarygodną kontrpropozycją. Ewentualnie inna interpretacja powszechnie obowiązującej księgi. Jeśli więc nie dysponuję odpowiednim aparatem badawczym to naprawdę lepiej wyłączyć  to radio i postarać się samodzielnie pomyśleć. To oczywiście jest moje zdanie, jesli ktoś swoje życie woli tłumaczyć boskim planem i interpretować takie czy inne wydarzenia jako mniej lub bardziej nadprzyrodzone - czemu nie, jeśli to czyni go szczęśliwym? "Volenti non fit iniuria" - że tak poszpanuję łaciną ;)
28 października 2013, 12:52
@~psp Sa zwoleniicty teorii iż kwarki są niepodzielne i przeciwnicy tej teorii. Jedni twierdzą, że drudzy się mylą. Wyłaczam odbiornik i delektuje się ciszą i wreszcie nic nie zakłóca mi samodzielnego myślenia... ;-)
P
psp
28 października 2013, 11:27
@TomaszL ok, dla głuchego nie ma różnicy w jakiej technologii jest radio czy na jakich falach działa. Ale pomówmy o słyszących. Katolicy słuchają stacji "Jezus" transmitowanej z Watykanu oraz mówią: wszystkie inne stacje kłamią, jedne mniej, inne bardziej. Radio "Allah", "Budda", "Wisznu","Światowid" - szkoda na nie czasu, sieją zamęt. Nawet inne stacje, które mają w nazwie "Jezus" (a jest ich setki: protestanci, mormoni, ...)  też kłamią. Tylko watykańskie radio "Jezus" nadaje prawdę. Ale słuchacze innych rozgłośni mówią to samo o swoich radiach: moja nadaje prawdę, a inne fałsz. I co ja robię w takiej sytuacji? Wyłączam odbiornik, delektuję się ciszą i wreszcie nic nie zakłóca mi samodzielnego myślenia ;)
28 października 2013, 11:01
@Psp - Twój przyklad radia jest doskonały. Zauważ, ze radio nie jest jednoronde nwet w sensie technicznym i nie wszyszędzie na świecie działa tak samo i w oparciu o te same teorie.  Oczywiscie ma wiele wspólnych cech, ale istnieją znaczące róznice. Wytłumacz gluchemu, dlaczego uważasz, ze słuchanie radia w danej technologii jest lepsze i płęniejsze w sensie odbioru dźwięku, niż w innej. Np. czym rózni sie odbiór radia nadawanego na falach średnich o fal UKF, albo jaka jest róznica pomiedzy modulacja AM a FM. W końcu dla głuchego i to i to jest radio. Czy on usłyszy róznice o ktorych zapewne będziesz wspominał? Idąc dalej, czy ślepy zauwazy roznice w telewizji analogowej, cyfrowej, cyfrowej HP lub cyfrowej HD 3D, nie mówiąc o telewziji 4k?
P
psp
28 października 2013, 10:48
Swoją drogą szkoda, że nie wypowiada się jakiś innowierca, który porzucił wiarę katolicką - co go do tego skłoniło i dlaczego wybrał inną wiarę? Autorka artykułu też stawia to pytanie, ale na razie pozostało bez odpowiedzi...
P
psp
28 października 2013, 10:46
@TomaszL ale ja wcale nie proszę, żeby mnie przekonywać i udowadniać. Geneza mojego pisania tutaj to pytanie autorki "Dlaczego nie wierzę". Autorka pyta, a ja grzecznie odpowiadam :) Z analogią z radiem jest jeden problem: doświadczenie radia działa wszędzie na świecie tak samo. Natomiast religii i wierzeń istnieje tysiące i każda z nich uzurpuje sobie prawo do bycia tą jedyną prawdziwą i najprawdziwszą i dla poparcia tej tezy publikuje świadectwa o cudach i doświadczeniach mistycznych, jednocześnie głosząc nieprawdziwość lub choćby niepełność innych. Jak więc stwierdzić z całą pewnością która jest prawdziwa, skoro wszystkie relacje o osobistym doświadczeniu tego czy owego boga są równie przekonujące? @TH7RR ok, ateizm to wiara w nieistnienie Boga lub ogólniej: świata nadprzyrodzonego, a teizm to brak tej wiary ;) Ja lubię się posługiwać prawdopodobieństwami: na podstawie dostępnych mi informacji uważam, że istnienie Boga lub bogów takich jak opisują je religie jest bliskie 0. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że - jako ludzie - więcej nie wiemy niż wiemy (np. co było "przed" wielkim wybuchem i dlaczego się wydarzył, jaka jest natura ciemnej materii itp), ale wierzę - znów wiara! - że stopniowo będziemy się dowiadywać więcej, a może nawet odkryjemy, że kryje się za tym wszystkim jakaś inteligencja. Kto wie...
28 października 2013, 10:10
@Psp - masz racje, radio działa, słyszysz płynące z odbiornika dźwięki, wiec cała ta dosyć złożona teoria, która za procesem zwanym radiem stoi jest słuszna. Wierzysz, i całkiem słusznie, ze badania naukowe, teorie twierdzenia, które leżą u podstaw radia sa prawdziwe, bo doświadczasz efektu końcowego. To teraz wytłumacz i udowodnij, iż radio działa osobie głuchej. Czy ona ma możliwość doświadczalnego zweryfikowania teorii. Ona może, co najwyżej uwierzyć tobie, ze tak jest. Ale z drugiej strony osoba głucha przecież będąc w pokoju, gdzie „gra” radio, doświadcza też jego działania. Dokładnie tak samo jest z wiarą, wszyscy doświadczamy obecności Boga, ale cześć jest jakby na to działanie głucha. Ci co słyszą i widzą, poprzez swoje doświadczenie, wiedza że cała ta złożona teoria Boga jest prawdziwa. Jak nie słyszysz, mogę Tobie opowiedzieć, możesz mi uwierzyć, możesz mi nie uwierzyć, choćbym tutaj pisał elaboraty na temat istnienia Boga. Dokładnie tak samo, jakbyś tłumaczył głuchemu problem np. propagacji fal radiowych, które są nośną dla sygnału radiowego albo, co wspólnego ma linia telegraficzna z 1928 roku z współczesnym radiem, płytą cd, telefonem, odtwarzaczem mp3 i …. 
28 października 2013, 09:56
@psp Sądze, że w obszarze nauki upraszczasz. Generalnie większośc nauki to terie naukowe - czyli opisy rzeczywistości wypracowane przy pomocy aparatu który mamy. Generalnie korzysta się w nauce z teorii, która najlepiej w danym momencie wyjaśnia wszystkie zjawiska - porzucenie danej teorii, czy tez ogranicznenie jej jedynie do pewnego zakresu zjawisk jest jak najbardziej naturalne, z punktu widzenia nauki. W przypadku sporów naukowych, wierzymy co najwyżej danemy autorytetowi naukowemu, że ma racje lub nie bo zazwyczej nie jesteśmy w stanie w pełni zweryfikować jego badań czy obliczeń czy lądowania na księzycu ;-) Jeśli chodzi o wiarę religijną to mniej Cię rozumiem. Nie ma wiary w "ateizm", jest to wiara w nieistnienie jakiekolwiek Boga lub bogów. Zaprzeczenie wiary w istnienie, stwierdzeni, że nie stnieje - takie stwierdzenie jet mozliwe jedynie na poziomie wiary, bo naukowo jest nieweryfikowalne. (Patrz różne systemy religijne) Zaprzeczenie możliwości wypowiedzenia się na temat istnienia Boga/bogów to agnostycyzm. W praktyce oznacza praktyczny (;-)) ateizm bo nie pozwala przyjąć jakiejkoliwek religii skoro o Bogu/bogach nie można nic powiedzieć. Odrzuca on wiarę jako nie mogąca mieć podstaw.
P
psp
28 października 2013, 09:03
Może jeszcze jeden przykład dla tych co nie rozróżniają wiary religijnej i "wiary" w ateizm: Lądowanie na księżycu. Było czy nie? Istnieje dużo materiałów potwierdzających fakt lądowania + "swiadectwa" astronautów. Z drugiej zaś strony są ludzie, którzy przedstawiają dowody, że to mistyfikacja, zrobiona na potrzeby zimnej wojny. A więc było czy nie? Ja "wierzę" że na 90% było, ale dopuszczam możliwość (10%) że to mistyfikacja. Gdyby okazało się, że to jednak mistyfikacja - cóż, zrobiło by mi się trochę przykro, ale nie wywróciło by to mojego życia do góry nogami. W zasadzie nic by się w moim życiu nie zmieniło.
P
psp
28 października 2013, 08:54
@Ateista, @Psp - na marginesie, na jakiej podstawie wierzuycie naukowcom, iz to co odkrywają naprawde istnieje, ze to co opisują jest prawdą? Jak osobiście weryfikujecie teorie, twierdzenie naukowe? ... Tak samo jak każdy inny człowiek, wierzący lub niewierzący. Prawdziwość twierdzeń nauk przyrodniczych potwierdzana jest przez niezliczone urządzenia, które dzięki nim zbudowano. Np. radio działa dzięki istnieniu fal elektromagnetycznych (+ półprzewodniki, a więc budowa atomu). Doświadczenie działania radia dostępne jest każdemu, nie jest to osobiste, subiektywne doświadczenie mistyczne - zgodzisz się z tym? Tak samo z setkami tysięcy innych wynalazków. Teraz teorie, ktrych osobiście nie potrafię udowodnić eksperymentalnie: weźmy np. prędkość światła. Wierzę naukowcom, że to 300000km/s. A to dlatego, że nie ma żadnej grupy czy frakcji, która potrafi wykazać coś innego. Mało tego: jakiś czas temu (niedawno) włoscy bodajże naukowcy zmierzyli, że prędkość światła jest większa! Gdyby nauka była religią - wyniki tego eksperymentu zostałyby umieszczone w relikwiarzu i otoczone kultem. Ale naukowcy zrobili tak: opisali dokładnie jak zrobili eksperyment i poprosili innych naukowców o weryfikację. I co się okazało? Błąd w pomiarze. Światło "wróciło" do swojej "starej" prędkości. A gdyby błędu nie było? Cóż, nie zrujnowało by to jakoś mojego światopoglądu, w prędkość światła nie "wierzę" w sposób religijny, tylko przyjmuję, że tak jest.
27 października 2013, 22:23
@Ateista, @Psp - na marginesie, na jakiej podstawie wierzuycie naukowcom, iz to co odkrywają naprawde istnieje, ze to co opisują jest prawdą? Jak osobiście weryfikujecie teorie, twierdzenie naukowe?
JM
Jacek Musiał
17 kwietnia 2020, 11:04
A po co weryfikować teorie? To nie rzeczywistość! Twierdzenia...udowodnione tutaj i teraz? hehe
27 października 2013, 22:01
Ja jestem ateistą agnostycznym - nie wiem czy Bóg istnieje, ale nie daje wiary tym co twierdzą, że tak jest (brak dobrych argumentów). Jako ateista nie wierzysz w istnienie Boga, a więc wierzysz że nie ma Boga. Ale jako agnostyk wiesz, ze nie można tego dowieść. Więc po co dyskutujesz, jakich argumentow poszukujesz i po co ich poszukujesz?
27 października 2013, 21:09
@T7HRR >> (..) większość twierdzi że ateizm nie jest wiarą. (Nie leży w domenie wiary) :-) Tak, ateizm leży w domenie wiary. Ale oczywiście nie jest wiarą. Jest brakiem wiary. Jak ktoś kiedyś powiedział: "jeżeli ateizm jest wiarą to abstynencją jest pozycją seksualną" ;) @__Ateizm___ Prymitywizm? Abstynencja jest zachowaniem seksualnym :-) Nie pozycją - są zachowania,które nie są pozycjami. Brak wiary to nie wierzę...  
_
__Ateizm__
27 października 2013, 20:48
@T7HRR >> (..) większość twierdzi że ateizm nie jest wiarą. (Nie leży w domenie wiary) :-) Tak, ateizm leży w domenie wiary. Ale oczywiście nie jest wiarą. Jest brakiem wiary. Jak ktoś kiedyś powiedział: "jeżeli ateizm jest wiarą to abstynencją jest pozycją seksualną" ;)
27 października 2013, 20:42
@__Ateista__ a przepraszam należysz do mniejszości wśród ateistów, którzy pojawiają się na tym potralu, większość twierdzi że ateizm nie jest wiarą. (Nie leży w domenie wiary) :-) Podział na gnostyków i agnostyków na złączonym rysunku... palce lizać. Odrzuca powszechnie przyjęte znaczenie słów. :-)  Ale na ile zrozumiałem nie wierzysz w jakiegoś konkretnego Boga/bogów, lecz nie twierdzisz, że masz 100% pewność że wiesz to dobrze.
_
__Ateista__
27 października 2013, 20:07
@Joanka >>Ateisto, podejmujesz dyskusję z różnymi twierdzeniami dotyczącymi wiary, z góry dążąc do tego, żeby je odrzucić Nie z góry, po prostu kontruje argumenty teistów. To się nazywa dyskusja. Mam swój pogląd, podobnie jak inni i mam go prawo bronić.  I na prawdzie na prawdę mi zależy.
_
__Ateista__
27 października 2013, 20:04
Drogi T7HRR, Nie musisz mnie pouczać: Ateizm i teizm leżą w domenie wiary. Gnostycyzm i agnostycym w domenie wiedzy. Ja jestem ateistą agnostycznym - nie wiem czy Bóg istnieje, ale nie daje wiary tym co twierdzą, że tak jest (brak dobrych argumentów). Dla wyjaśnienia - rysunek http://sinaiandsynapses.org/wp-content/uploads/2013/07/Agnosticism-Atheism.png
J
Joanka
27 października 2013, 20:04
Ateisto, podejmujesz dyskusję z różnymi twierdzeniami dotyczącymi wiary, z góry dążąc do tego, żeby je odrzucić. Czy taka postawa sprzyja odkrywaniu prawdy?  
27 października 2013, 19:59
@ __Ateista__ :-) Polecam zapoznanie się terminem agnostycyzm. Ateizm daje jedną odpowiedź: Boga/bogów nie ma. Argumentacja ateistów jest bardzo zróżnicowana.
_
__Ateista__
27 października 2013, 19:50
@T7HRR >>Dlaczego nie ateizm? Bo intelektualnie  nie proponuje odpowiedzi całościowej nawet w kwestii naukowej :) Ateizm nie DAJE ŻADNEJ ODPOWIEDZI. Ateizm to odrzucenie teizmu, odrzucenie twierdzeń o istnieniu Boga/bogów - z racji niewystarczających przesłanek do takich przypuszczeń. >>Dlaczego wierzę, bo mam łaskę wiary a rozumowe poznanie pozwla mi przyjąć propozycję opisaną w Objawieniu jako sensowną. Możesz przyjąć każde wyjaśnienie dla siebie jako sensowne, jednak nie zmieni to faktu, czy te wyjaśnienie jest prawdziwe czy nie
27 października 2013, 19:45
Wierzę bo spotkałem Jezusa... no coż argument w dyskusji z ateistą do nieczego tyle, że jest najpełniejszy :-) Dlaczego wierzę, bo mam łaskę wiary a rozumowe poznanie pozwla mi przyjąć propozycję opisaną w Objawieniu jako sensowną. Z innej beczki: Dlaczego nie ateizm? Bo intelektualnie  nie proponuje odpowiedzi całościowej nawet w kwestii naukowej :-) nie mówiąc o nienaukowej.
_
__Ateista__
27 października 2013, 19:26
@Monika Tomalik Zparafrazuję Twoją wypowiedź: ------------ Moim zdaniem rosądną postawą jest danie szansę >>Zeusowi<<, szanse by mógl, dotknac mojego serca. Bo gdy nie daje Mu na to szansy, no to On ma zwiazane ręce, bo nie może nas do niczego zmusić, dał nam wolna wole. ------------- To, że wybierasz chrześcijańskiego Boga, na tego, żeby "dać mu szanse" wynika tylko wyłącznie z tego, że urodziałaś się Polsce w kraju katolickim. Urodzona w innej kulturze, czasie czy miejscu, dawałabyś szansę innemu bogu/bogom. To jednakby nie zmieniło faktu, że Twoje wiara może mieć tyle wspólnego z prawda, co opis czarodziejskiego świata z ksiązek Harry Pottera.
_
__Ateista__
27 października 2013, 19:18
@MR >>No to jak z tymi "trybikami"?Jeśli nie ktoś, to co? A może nic?  Trybiki - siły rządzące wszechświatem - takie jak grawitacja, elektromagnetyzm czy oddziaływania słabe mogą być jego naturą i nie ma powodów by przypuszczać, że ktoś czy coś nimi 'steruje' 
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2013, 18:16
No to jak z tymi "trybikami"?Jeśli nie ktoś, to co?
Monika Tomalik
27 października 2013, 18:14
no więc właśnie istnienie tych tysięcy wierzeń i religii, których członkowie są święcie przekonani, że to właśnie ich wierzenie jest prawdziwe i często są gotowi oddać za nie życie, a także dysponują setkami świadectw, cudów i przeżyć mistycznych, które potwierdzają jedyną prawdziwość ich właśnie wierzenia, stanowi mocną przesłankę, że wszystkie te wierzenia się mylą, a więc jedyną rozsądną postawą jest ateizm. ... Moim zdaniem rosądną postawą jest danie szansę Panu Bogu, szanse by mógl, dotknac mojego serca. Bo gdy nie daje Mu na to szansy, no to On ma zwiazane ręce, bo nie może nas do niczego zmusić, dał nam wolna wole.
_
__Ateista__
27 października 2013, 16:36
@Agnes "Cytowana strona zawiera Namacalne, Naukowe Dowody dla Sensu Wiary w Boga." Naukowe dowody? Teraz chcesz jednak powiedzieć, że istnienie Boga da sie naukowo uzasadnić? Skoro  tak znowu wracamy do początku - podaj mi naukowe dowody na istnienie Boga...  I proszę, nie odysłaj mnie do innych stron - ja też mogę odesłać Cię do setek różnych stron i z tego wzajemnego odsyłania nic nie wyniknie. Rozmawiamy tu i teraz - jakie wg Ciebie są DOBRE POWODU -  dla wiary w Boga? I nie, nie szukam poparcia mojego ateizmu. Tego bym raczej na DEONie nie znalazł :) A do @MR: >>Coarz więcej wiemy "jak kręcą się te trybiki". Ale kto je wprawił w ruch i kto nimi obraca? Czy powstały same ze siebie i kręca się jak perpetuum mobile, czy ktos nimi kręci "Czy ktoś nimi kręci" to bardzo źle postawione pytnie, bo w treści pytania sugerujsz odpowiedź - KOGOŚ. 
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2013, 16:31
Gdy chcę coś wyznać to wyznaję. Próbowałem tylko zinterpretować fakt wielości wyznań, który może nie zparzecza istnieniu jednego Boga. Proszę się nie niepokoić jestem pod opieką dobrego spowiednika.
P
psp
27 października 2013, 16:20
@MR - zaraz doprowadzisz się do wyznania, że jesteś deistą, ewentualnie panteistą, a to wyklucza z KK i większości innych Kościołów też ;)
P
psp
27 października 2013, 16:18
@Monika Tomalik no więc właśnie istnienie tych tysięcy wierzeń i religii, których członkowie są święcie przekonani, że to właśnie ich wierzenie jest prawdziwe i często są gotowi oddać za nie życie, a także dysponują setkami świadectw, cudów i przeżyć mistycznych, które potwierdzają jedyną prawdziwość ich właśnie wierzenia, stanowi mocną przesłankę, że wszystkie te wierzenia się mylą, a więc jedyną rozsądną postawą jest ateizm. A dlaczego katolicy porzucają katolicyzm i przyjmują inną religię to nie wiem, religia to religia. A pani dość beztrosko wrzuciła np. New Age czy inne religie i ateizm do jednego worka. Jest zasadnicza różnica w pytaniu "dlaczego wybieram inną religię" a "dlaczego odrzucam wszystkie religie, wybierając ateizm".
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2013, 16:13
Już chciałem zakląć, ale jakaś Siła mnie powstrzymała. A może ta wielość religii i bardzo powszechne wyznawanie Transcendencji jest dowodem na jej istnienie niezależnie od różnic, kulturowej i historycznej  przecież natury. Druga rzecz to powszechne uświadomienie sobie, że jesteśmy niedoskonali. Pochodzi z przyłożenia  naszych umiejętności, działań, osiagnięć do ideału doskonalości. A skąd on w nas? Czy więc absolut jest naszym wymysłem, czy też jest Absolutem?
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2013, 16:07
Znowu coś mi urwało. Jednak nauka (komputerowa) nie jest doskonała.     Jestem bardzo krytyvczny w stosunku do dowodów na istnienie Boga (nawet jesli pochodzą od Św. Augustyna, czy Św. Tomasza z Akwinu), ale dwie rzeczy mnie zastanawiają.      Na świecie jest wielka ilość religii, w ogromnej większości monoteistycznych. Czy to dowód na to, że "z tym Bogiem to coś nie tak, skoro nie możecie się pogodzić?"
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2013, 16:02
Nauka coraz dokładniej opisuje makrokosmos i mikrokosmos. Coarz więcej wiemy "jak kręcą się te trybiki". Ale kto je wprawił w ruch i kto nimi obraca? Czy powstały same ze siebie i kręca się jak perpetuum mobile, czy ktos nimi kręci.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
27 października 2013, 16:00
Podaj mi DOBRE POWODY, dla który ja (i inni) mają Ci wierzyć - że Twój Bóg stworzył świat i ludzi, że wpływa na rzeczywistość, wysłuchuje modlitw i że spotkasz go w zaświatach. Pismo Święte przekazuje nam informację o zachwianiu się w wierze człowieka będącego świadkiem wielu ówczesnych zdumiewających wydarzeń, tj. niewiernego Tomasza (apostoła). ( cytat za http://www.wiara.us/index.html) Nie wiem więc, czy istnieją dla Ciebie (i innych) wystarczająco DOBRE POWODY implikujące wiarę w Boga (istnieje tylko jeden – nieważne, jak się Go nazwie czy określi , bo nie jest w pełni poznawalny w rzeczywistości tego świata, nawet w niewymiarowej przestrzeni duchowej). To zależy Czy jesteś obiektywnym człowiekiem o otwartym umyśle i czy szukasz argumentów dla potwierdzenia sensu swojej wiary w Boga? – Czy tylko argumentów dla podbudowania swojego ateizmu? ( cytat za http://www.wiara.us/index.html) Cytowana strona zawiera Namacalne, Naukowe Dowody dla Sensu Wiary w Boga. W wielu miejscach cytowane jest Pismo Święte. Nie rezygnuj z tych cytatów. Bóg daje nam się poznać tylko w swoich dziełach. Jednym z tych dzieł jest Pismo Święte. Na stronie są wypowiedzi naukowców, świadectwa ateistów, którzy uwierzyli, nawet materiały o zaświatach. Miłej lektury - i strony, i Pisma Świętego. [url]http://www.wiara.us/index.html[/url] [url]http://biblia.deon.pl/[/url]
Monika Tomalik
27 października 2013, 15:53
Na świecie jest ponoć 4000 różnych religii i wyznań i każdy wierny jest święcie przekonany, że właśnie jego jest ta właściwa: jedni (jak autorka artykułu) cieszy się, że urodziła się chrześcijanką, a mieszkaniec Afryki myśli ze współczuciem o innych ludziach, którzy nie znają Mzimu z Wysokiej Góry. Jak oni mogą żyć? ... Pisząc ten artykuł myslałam o naszym kraju, o Polakach (a nie o mieszkańcach Afryki). Chyba jasno zaznaczyłam, że o tym piszę. A poza tym w Polsce nie ma 4000 rónych religi. Mniej więcej 90% osób to katolicy. I dlaczego znając swoją wiarę wybierają coś innego?
_
__Ateista__
27 października 2013, 09:28
@Agnes >> Skoro to najlepsze narzędzie, mimo wielu sukcesów i dobrze służących ludziom, zweryfikowanych przez nie teorii, nie potrafi jednoznacznie zweryfikować hipotez: "Istnieje jeden Bóg" lub "Istnieje wielu Bogów" lub "Nie istnieje ani jeden Bóg") To jest właśnie słabość twierdzenia "Bóg istnieje" - a nie słabość metody naukwej. Stwierdzenie "Bóg istnieje", "Magia istnieje", "Wróżki istnieją (ale ich nie widać)" są niesprawdzalne. Takich niesprawdzalnych twierdzeń można mnożyć w nieskończoność. Skoro osoby - dajmy na to - katolicy, wierzą w Boga - mimo że jego istnienie jest niesprawdzalne, muszą mieć ku temu konkretne powody. Powody, dla których wierza w tego boga, a nie np Wisznu, Zeusa czy Światowida. Skąd wiesz, że to właśnie Twój Bóg jest prawdziwy? Jak przekonasz osobę, która - żyjąc w zupełnym odosbieniu - nigdy nie doświadczyła żadnej religii, że Twoja religia to jest właśnie ta prawdziwa a 4000 pozostałych jest conajmniej w kilku punktach nieprawdziwych (lub nawet w całości)? W tym roku uczeni którzy odkryli tzw cząstke Higgsa dostali nagrodę Nobla. Przez blisko pół wieku, ich twierdzenie było nieweryfikowalne - było wyłącznie hipotezą. Dopiero eksperymenty w CERN dały pozytywny rezultat. Ale wielu naukowców cały czas WIERZYŁO w istnienie tej cząstki - bo mieli ku temu DOBRE POWODY - spójne teorie i wyliczenia matematyczne. Podaj mi DOBRE POWODY, dla który ja (i inni) mają Ci wierzyć - że Twój Bóg stworzył świat i ludzi, że wpływa na rzeczywistość, wysłuchuje modlitw i że spotkasz go w zaświatach.
27 października 2013, 07:25
Do połowy swojego życia praktykowałam wiarę (odbywałam praktyki wiary odziedziczonej), ale nie była to wiara żywa. Ale spotkałam mojego Boga osobiście. Doświadczyłam Boga żywego..... Agnes, podoba mi sie to, co napisalaś. Od siebie dodam jedynie, ze często na drodze wiary dochodzi jeszcze element pomiędzy "wiarą z domu" i "wiarą z wyboru", czyli zwątpienie, a nawet negacja Boga. 
27 października 2013, 06:54
@Psp z cudami to ostrożnie, bo każda religia szczyci się cudami. W dobie powszechnego dostępu do Internetu bardzo łatwo dotrzeć do wielu "wiarygodnych świadectw". Wiara oparta o świadectwa o cudach bardzo łatwo i szybko może się rozsypać w proch. Nie chodzi, aby wiarę opierać o cuda, ale cuda, niejako przy okazji, potwierdzają obecność Boga. Wobec cudu można przyjąć różne postawy, można negować, można w cud uwierzyć, ale można tez dzięki cudom uwierzyć (często na powrót) w Boga. Doświadczenie Boga czy bogów: dlaczego uważasz, że Twoje doświadczenie Twojego Boga jest prawdziwsze od doświadczenia Mzimu przez Makumbę z Afryki? Każdy człowiek doświadcza obecności Boga, ale nie każdy to doświadczenie łączy z Bogiem. Wyznawcy ateizmu niektóre doświadczenia życiowe nazywają przypadkiem, zbiegiem okoliczności. Tyle że nie ma przypadków. Namacalna, weryfikowalna zgodność Objawienia z rozumem: fajne okrągłe zdanie. Ale każda, najbardziej nieprawdopodobna nawet idea jest weryfikowalna z rozumem  jeśli przyjmiemy odpowiednią ilość założeń. Natomiast gdy zabierzemy się za weryfikację tych założeń np. za pomocą pytania "skąd to wiemy" to już niekoniecznie wygląda to tak zgodnie i weryfikowalnie. Spisane Objawienie, czyli Biblia to jest również opis Twojego życia. Każdy człowiek jest się w stanie w Biblii odnaleźć, Biblia jest najlepszym podręcznikiem dotyczącym bezpośrednio naszego indywidulanego życia. I tak naprawdę potrzeba jedynie dopuścić taką możliwość i zacząć czytać Biblię w odniesieniu do siebie i swojego zycia, aby to zobaczyć.
P
psp
27 października 2013, 00:54
@Agnes Nie, nie ma żadnego dramatu. Przykład z żoną to tylko przykład, bo niedawno świętowałem 15-stą rocznicę ślubu i z każdym rokiem moje małżeństwo jest lepsze :) Moja "utrata łaski wiary" nie wiąże się z popularno naukowymi książkami Dawkinsa ani z aferami pedofilskimi czy majątkowymi Kościoła - to nie ma znaczenia. Wpisuję się w tzw. third quest , czyli zgadzam się z naukowcami i teologami, którzy usiłując dotrzeć do historycznego Jezusa stwierdzają, że - owszem - był to człowiek ponadprzeciętny, ale tylko człowiek, który starał się zreformować judaizm i poniósł klęskę. A największą jego klęską było jego ubóstwienie po śmierci, stworzenie kultu wokół jego osoby, przez co zatarciu uległo jego przesłanie. Tak w telegraficznym skrócie. Pozdrawiam i życzę szczęśliwego i spełnionego życia :)
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
27 października 2013, 00:26
 Ale ja jednak wierzę, że jest mi wierna. No prosze, ateista i wierzy, więc wierzący No ale jeśli jest to wiara, a wierzący też wierzą (oprócz wiary w Boga), że małżonkowie ich nie zdradzają, to łamią pierwsze przykazanie, bo wierzą w coś oprócz Boga, nieprawdaż? I taka to jest logika... Wyczuwam jakiś dramat. Nie określiłabym Cię mianem ateisty. Ktoś, kto kiedyś był bardzo wierzący, nie jest ateistą. Przecież Bóg, w którego wierzyłeś nagle, bez powodu nie zniknął. Raczej wymieniłeś Go na coś innego (pierwsze przykazanie). Nie chcę w to wnikać, ani oceniać. Wyczuwam tylko, że jest Ci z tym ciężko. Bardzo życzę powrotu do równowagi, ale nie potrafię pomóc.
P
psp
26 października 2013, 23:53
@Agnes, nie dyskutuję z Twoją wiarą i nie mam najmniejszego zamiaru nawet próbować udowadniać, że się mylisz. Jeśli mówisz, że doświadczyłaś Boga - to tak jest i nic mi do tego. W ogóle czuję się niezręcznie pisać te komentarze na portalu religijnym, ale poczułem się wywołany do tablicy wątpliwością autorki "dlaczego niektórzy Polacy, którzy wychowali się w wierze katolickiej (więc ją znają) odrzucają tą wiarę" oraz Twoim apelem: ateiści przybywajcie i piszcie w co wierzycie.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 października 2013, 23:36
@Agnes Twoje rozumowanie to mniej więcej coś takiego: "nie wiem skąd to czy owo się bierze, a więc Bóg, a więc religia, a więc Kościół Katolicki". czyni cię to szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Nie trafiłeś. Do połowy swojego życia praktykowałam wiarę (odbywałam praktyki wiary odziedziczonej), ale nie była to wiara żywa. Ale spotkałam mojego Boga osobiście. Doświadczyłam Boga żywego. Miałam już pewność, że istnieje. Potem to odczucie żywego Boga osłabło (wiara nie), a od przeszło roku jest znowu bardzo intensywne. Teraz już się bardzo staram, by Go nie utracić.
P
psp
26 października 2013, 23:28
Tego nie wiesz na pewno. Może takie, przejściowe doświadczenie jest Ci potrzebne. Wszystkim wątpiącym dedykuję ciekawą myśl: „Na świecie istnieje jedyna rzecz warta życia: bezgranicznie kochać istotę, która kocha nas bezgranicznie”. /Francois Mauriac/ ... Niczego nie wiemy na pewno. Nasze życie jest oparte na prawdopodobieństwach. Jeśli mówię, że jutro rano zjem śniadanie, to czy wiem to na pewno, na 100%? A jeśli w nocy pęknie mi tętniak, o którym nie wiem i umrę? A jeśli w budynku wybuchnie gaz? Prawdopodobieństwo bardzo małe, ale niezerowe. Piszę to w odpowiedzi na pytanie "w co wierzy ateista". Ateista, ale i każdy człowiek wierzy w bardzo wiele rzeczy, ale nie jest to wiara religijna. I tu jest różnica. Czy wiem na pewno i potrafię to udowodnić, że żona mnie nie zdradza? Musiałbym wynająć faceta z kamerą, żeby łaził za nią od dnia ślubu. Ale ja jednak wierzę, że jest mi wierna. No prosze, ateista i wierzy, więc wierzący ;) No ale jeśli jest to wiara, a wierzący też wierzą (oprócz wiary w Boga), że małżonkowie ich nie zdradzają, to łamią pierwsze przykazanie, bo wierzą w coś oprócz Boga, nieprawdaż? I taka to jest logika... A myśl, którą dedykujesz, bardzo piękna...
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 października 2013, 23:15
Co to jest wiara to wiem, kiedyś byłem bardzo wierzący i często modliłem się o to bym nie utracił wiary, niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane  Tego nie wiesz na pewno. Może takie, przejściowe doświadczenie jest Ci potrzebne. Wszystkim wątpiącym dedykuję ciekawą myśl: „Na świecie istnieje jedyna rzecz warta życia: bezgranicznie kochać istotę, która kocha nas bezgranicznie”. /Francois Mauriac/
P
psp
26 października 2013, 23:06
@Agnes Twoje rozumowanie to mniej więcej coś takiego: "nie wiem skąd to czy owo się bierze, a więc Bóg, a więc religia, a więc Kościół Katolicki". Idąc tym tropem rozumowania powinienem modlić się do piramid egipskich, bo do dziś nie wyjasniono jak powstały - a więc stworzył je któryś z egipskich bogów. Ale masz rację, jeżeli "bóg" to byt zdefiniowany jako coś niepoznawalnego, będącego poza przestrzenią i czasem i ponad prawami zdefiniowanymi przez nauki przyrodnicze, to rozumie się, że nie da rady naukowo udowodnić istnienia ani nieistnienia tego czy innego boga. W każdym razie ja wyznaję taką zasadę: wierz sobie w co chcesz, jeśli czyni cię to szczęśliwym i spełnionym człowiekiem.
P
psp
26 października 2013, 23:00
@TomaszL z cudami to ostrożnie, bo każda religia szczyci się cudami. W dobie powszechnego dostępu do Internetu bardzo łatwo dotrzeć do wielu "wiarygodnych świadectw". Wiara oparta o świadectwa o cudach bardzo łatwo i szybko może się rozsypać w proch. Doświadczenie Boga czy bogów: dlaczego uważasz, że Twoje doświadczenie Twojego Boga jest prawdziwsze od doświadczenia Mzimu przez Makumbę z Afryki? Namacalna, weryfikowalna zgodność Objawienia z rozumem: fajne okrągłe zdanie. Ale każda, najbardziej nieprawdopodobna nawet idea jest weryfikowalna z rozumem  jeśli przyjmiemy odpowiednią ilość założeń. Natomiast gdy zabierzemy się za weryfikację tych założeń np. za pomocą pytania "skąd to wiemy" to już niekoniecznie wygląda to tak zgodnie i weryfikowalnie. Co to jest wiara to wiem, kiedyś byłem bardzo wierzący i często modliłem się o to bym nie utracił wiary, niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane ;)
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 października 2013, 22:25
Metoda naukowa nie obejmuje żadnej prawdy, to narzędzie, instrument do rzetelnego weryfikowania hipotez. Najlepsze narzędzie jakie mamy. Skoro to najlepsze narzędzie, mimo wielu sukcesów i dobrze służących ludziom, zweryfikowanych przez nie teorii, nie potrafi jednoznacznie zweryfikować hipotez: "Istnieje jeden Bóg" lub "Istnieje wielu Bogów" lub "Nie istnieje ani jeden Bóg") to znaczy, że: albo nie jest najlepsze dla każdej pojawiającej się hipotezy, albo nie nadaje się do tej weryfikacji (brak podstawowych założeń), albo badane hipotezy w ogóle nie poddają się metodom naukowym.
26 października 2013, 21:39
@psp, poznaj znaczenie słowa wiara, poznasz odpowiedź na poruszony przez Ciebie problem. Dodam,  że oprócz wiary jest też doswiadczenie obecnosci Boga, są też cuda. Ale jest też namacalna, weryfikowalna przez rozum zgodność pomiędzy Objawieniem, a realnym życiem. @Ateista Metody naukowe sa faktycznie najlepsze jeżeli chodzi o badanie materii. Ale sądząc po ilosci fałszywych teorii, które metody naukowe dostarczają, bardzo ubogim i wielce niedoskonałym weryfikatorem hipotez.
P
psp
26 października 2013, 21:20
Na dywagacjach o istnieniu czy nieistnieniu Boga spędzono już chyba miliony godzin i można spędzić nad tym kolejne miliony nie dochodząc do żadnego wniosku. Znacznie ciekawsze jest zastanowienie się, skąd wiadomo, że religia którą wyznajesz jest tą właściwą? Większość ludzi wyznaje tą religię, którą odziedziczyło od rodziców. No ale co to za argument na rzecz prawdziwości danego wyznania. Na świecie jest ponoć 4000 różnych religii i wyznań i każdy wierny jest święcie przekonany, że właśnie jego jest ta właściwa:  jedni (jak autorka artykułu) cieszy się, że urodziła się chrześcijanką, a mieszkaniec Afryki myśli ze współczuciem o innych ludziach, którzy nie znają Mzimu z Wysokiej Góry. Jak oni mogą żyć?
_
__Ateista__
26 października 2013, 20:49
>>A które nauki (metody) mogą precyzyjnie badać uczucia, relacje między osobami, motywy i wolę człowieka? Co ma to wspólnego z tematem? >>Metodologia naukowa nie obejmuje całej prawdy. Metoda naukowa nie obejmuje żadnej prawdy, to narzędzie, instrument do rzetelnego weryfikowania hipotez. Najlepsze narzędzie jakie mamy.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 października 2013, 20:35
Nie powołuje się na nauke, tylko - mówiąć prezycyjnie - na metodę naukową. Na sposób, metodologię, jaką testujemy prawdziwość hipotez o świecie. To najlepsza znana nam metoda ustalania prawdy. A które nauki (metody) mogą precyzyjnie badać uczucia, relacje między osobami, motywy i wolę człowieka? Albo jak można zbadać, dlaczego z dwóch ludzi wychowanych w tej samej rodzinie jeden wierzy w Boga, a drugi nie? Gdy zależy komuś na czyjejś miłości to chce ją poczuć, czy chce, żeby mu ją udowodnić? I czy wszystkie zachowania osoby, na której miłości nam zależy można naukowo zakwalifikować jako dowody miłości? Czy można udowodnić komuś miłość nie oddając swojego życia za tę osobę? Metodologia naukowa nie obejmuje całej prawdy.
_
__Ateista__
26 października 2013, 18:32
Do Kredka >>Zagrywka stara jak świat. >>To Ty udowodnij mi, że Bóg nie istnieje! Ja nie twierdzę, że Bóg istnieje - tak twierdzą osoby wierzące. Ja nie muszę niczego udowadniać: tak samo nie żadąm od Ciebie dowodu nie nieistnienie krasnoludków, jednorożców, wróżek itd.  Stwierdzenie, że Bóg istnieje - stworzył i wpływa nasz świat, jest tezą niezmiernie istotną i ważną - i proporcjonalnie to wielkości tego twierdzenia osoby wierzące powinny mieć jakiś argument / dowód lub chociażby przesłanki żeby tak twierdzić.  >>Powoływanie się na naukę - jest bez sensu. Nauka (m.in. fizyka kwantowa, kosmologia, biologia) odsłania wg mnie piękno Boga. Według Ciebie może odsłaniać Boga, wg kogoś innego może odłaniać piękno np magii i czarnoksięstwa które stworzyło świat. To co czujesz subiektywnie jest mało istotne - dla faktów (dla Ciebie pewnie nie). Nie powołuje się na nauke, tylko - mówiąć prezycyjnie - na metodę naukową. Na sposób, metodologię, jaką testujemy prawdziwość hipotez o świecie. To najlepsza znana nam metoda ustalania prawdy. Ja NIE WIEM czy Bóg istnieje - za to wiem, że "materiał dowodowy" osób wierzących jest po prostu "cienki jak barszcz" i każda religia/sekta ma swoje własne święte ksiegi i pisma mające status prawd obiawionych. Wszystkie religie na raz nie mogą mieć racji - bo są ze sobą w wielu punktach sprzeczne. Za to bardzo jest możliwe, że po prostu WSZYSTKIE NA RAZ SIĘ MYLĄ.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 października 2013, 16:01
Dlaczego tak mało, ateistów,  niewierzących czy wątpiących się tu wypowiada. Dalej, wesprzyjcie kolegę, podrzućcie jakieś sensowne argumenty kontrujące wiarę w Boga. No i nie omieszkajcie powiedzieć, w co wierzycie. Jak się nazywa Wasz Bóg. Człowiek o jako tako funkcjonującym mózgu nie może w nic nie wierzyć.
C
Credo
26 października 2013, 15:59
"Żeby stwierdzić, że wszystko pochodzi od Boga najpierw trzeba wykazać że Bóg istnieje (bądź istniał)." To prawda. Ale kiedy zaczynasz wierzyć, możliwość lub niemożliwość wykazania, że Bóg istnieje lub istniał, przestaje mieć dla Ciebie znaczenie. To coś takiego, jak nagłe odkrycie, że posiadasz umiejętność i łatwość robienia czegoś fajnego, czego nikt Cię nigdy nie uczył. Idzie Ci tak dobrze, i daje Ci to taką satysfakcję, że nie zastanawiasz się, skąd się to wzięło i dlaczego tak się stało, i cała armia mądrych ludzi (którym na poziomie racjonalnym przyznajesz rację) twierdzących, że skoro nie było lekcji, to nie możesz tego umieć, nie jest w stanie Cię odwieść od cieszenia się tym. Trudno to wyjaśnić, to chyba po prostu się zdarza, lub nie.
K
Kredka
26 października 2013, 15:30
@Ateista Żeby stwierdzić, że wszystko pochodzi od Boga najpierw trzeba wykazać że Bóg istnieje (bądź istniał). Zagrywka stara jak świat. To Ty udowodnij mi, że Bóg nie istnieje! Powoływanie się na naukę - jest bez sensu. Nauka (m.in. fizyka kwantowa, kosmologia, biologia) odsłania wg mnie piękno Boga. "Fakt, że Wszechświat działa zgodnie z jakimś uporządkowanym planem i nie jest przypadkowym zbiorowiskiem zdarzeń, skłania nas do zastanowienia się - czy wierzymy w Boga czy nie - czy za tym wszystkim kryje się jakiś sens czy cel" (cyt. Paul Davies - Kosmiczna wygrana). Ja odpowiedziałam już sobie na to pytanie - Ty jeszcze przed nim uciekasz. Wszystkie osoby, które powoływały się na naukę, która rzekomo zaprzecza Bogu, po bliższym poznaniu poglądów ukazywały swą niewiedzę. Może Twoja wiedza jest większa? Po prostu przeprowadź dowód.
K
Kredka
26 października 2013, 15:11
Żeby stwierdzić, że wszystko pochodzi od Boga najpierw trzeba wykazać że Bóg istnieje (bądź istniał).
MR
Maciej Roszkowski
26 października 2013, 14:48
         Obiekcje i nieufność są cenna postawą, nie wykluczają rozsądnej polemiki. Kiedyś na wykładzie z katechezy ks. prof. Charytański na pytanie, czy protestanci mogą być zbawieni odparł, że mogą.  "A ateista?"- "Jeśli zyje zgodnie z przykazaniami, nawet jeśli nie wierzy w ich boskie pochodzenie też."         Chyba w najtrudniejszej sytuacji bedą ci, którzy mówi "mnie to nie interesuje, co mnie to obchodzi..."
T
Talitha_Kum
26 października 2013, 14:33
Bóg zna i szanuje obiekcje i nieufność osób takich, jak _Ateista_, Powołując te osoby do istnienia, Bóg pragnął widzieć je własnie takimi: "A Bóg widział, ze wszystko, co uczynił, było bardzo dobre." (Rdz.1,31). Bóg wie, że te osoby potrzebują szczególnego komunikatu, mocnego i autentycznego; emocjonalne zachęty pełne górnolotnych słów brzmią dla nich fałszywie. Tym komunikatem może być jakieś zdarzenie lub splot zdarzeń, których również nie da się wytłumaczyć naukowo, a które są bardzo znaczące dla danej osoby. Przykładem z ewangelii jest Natanael (J1,45-49), który nieufnie słucha Flilipa zachwyconego Jezusem i odpowiada mu: "Czy może być coś dobrego z Nazaretu?"  Ale Jezus, widząc Natanaela po raz pierwszy, mówi o nim z podziwem "Patrz, oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu". Natanael pyta wówczas Jezusa "Skąd mnie znasz?". Jezus odpowiada: "Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym", przypominając mu jakieś szczególne przeżycie, wiadome tylko Bogu. Wtedy Natanael uwierzył. 
_
__Ateista__
26 października 2013, 14:22
>>Oczywiście Bóg nie równa się wielki wybuch, ale wszystko pochodzi od Boga (..) ... Żeby stwierdzić, że wszystko pochodzi od Boga najpierw trzeba wykazać że Bóg istnieje (bądź istniał). 
26 października 2013, 13:44
@Ateista - wierząc w naukę, czy wierząc nauce, wierzysz jednocześnie w istnienie Boga. Róznie nazwanego, róznie określanego, ale to jest Bóg. Dla niektórych jest On energią, wielkim wybuchem, etc. (..) Myśle, że stwierdzenia typu Bóg=wielki wybuch nie są akceptowalne nawet dla teistów ... Oczywiście Bóg nie równa się wielki wybuch, ale wszystko pochodzi od Boga, więc być może wielu naukowców dziś potrafi jedynie tak Go opisać. Ludzki rozum jest ułomnym i ograniczonym, często błądzi.
_
__Ateista__
26 października 2013, 13:35
@Ateista - wierząc w naukę, czy wierząc nauce, wierzysz jednocześnie w istnienie Boga. Róznie nazwanego, róznie określanego, ale to jest Bóg. Dla niektórych jest On energią, wielkim wybuchem, etc. (..) Myśle, że stwierdzenia typu Bóg=wielki wybuch nie są akceptowalne nawet dla teistów
_
__Ateista__
26 października 2013, 13:33
Do ~Marcin Kaczmarczyk >>Polecam zajrzeć do książek. Jezus Chrystus jest postacią historyczną. "Roczniki" Tacyt, "Dawne dzieje Izraela" Józefa Flawiusza. Dalej nie będę ułatwiał. Prosze poszukać i nie pisać bzdur. To ja polecam poczytać. Wspomnienie o Jezusie w rocznikach Tacyta oparte jest na chrześcijańskich ewnageliach które są częścią Biblii.
MR
Maciej Roszkowski
26 października 2013, 12:50
          Pierwsze zdanie tekstu uświadomiło mi, że również jestem szczęściarzem. Dzięki Rodzicom i wielu osobom z otoczenia.           Spór wiedza kontra wiara jest nierostrzygalny w oparciu o doświadczenie nauk empirycznych. Wiedza i wiara maja swoje obszary i nie wykluczaja się, a MOGĄ uzupełniać. Dowody na niestnienie Boga są tyle samo warte co dowody na Jego istnienie. Gdybyśmy zdobyli wiedzę empiryczną na temat Boga nie byłoby wiary i zaufania. Rozumiem więc postawę agnostyka który mówi "nie wiem", ale ateista który mówi "wiem" - nie wie, on  wierzy.         Oba rodzaje poznania  wymagają w pewnym momencie aktu wiary, albo w Boga, albo w hipotezy naukowe zaprzeczające Mu, których wobec ich wielości nie możemy sprawdzić. Wiara wsparta rozumem pozwala odrzucić przesąd i zabobon i odpowiada na pytania na które nauki empiryczne nie odpowiedzą nigdy.         Czy jako rodzice musimy zawsze i wszystko udowadniać i uzasadniać dzieciom, czy liczymy na ich zaufanie i miłość? Przenieśmy to na wyzsze piętro relacji z Ojcem.
Monika Tomalik
26 października 2013, 12:22
Wiara to relacja, ale relacja miłosna. Ale nie jest możliwe, żeby zakochać się w kimś kogo się w ogóle nie zna. Nie da się wtedy budować miłosnej relacji jeśli się z tą osoba nie rozmawia, nie spotyka. A jeśli już się spotyka, to jest to spotkanie z poczucia obowiązku wyczekując z niecierpliwieniem końca. Trzeba najpierw dać Bogu szansę, by miał kiedy powiedzieć, osobiście, do każdego z nas „Kocham Cię”. A potem uwierzyć w Jego szaloną miłość do mnie samego/samej. Wtedy dopiero będzie możliwe budowanie relacji. Relacji nie powierzchownej, ale takiej gdzie wkłada się w nią całe swoje serce. Przecież nawet w Biblii Bóg mówi: „Będziesz miłował Mnie z całego swego serca…” /por. Pwt 6,5/ nie z połowy, nie z kawałka, z ¼, ale z CAŁEGO
26 października 2013, 10:50
@Ateista - wierząc w naukę, czy wierząc nauce, wierzysz jednocześnie w istnienie Boga. Róznie nazwanego, róznie określanego, ale to jest Bóg. Dla niektórych jest On energią, wielkim wybuchem, etc. Mnogość zarówno historycznych, jak i współczesnych opisów i cech Mu przypisywanych dowodzi Jego istnienia. Dowodem Jego istnenia jest też umiejetnośc myśłenia abstrakcyjnego u człowieka.
MK
Marcin Kaczmarczyk
26 października 2013, 10:00
>>Chociaż Jezus Chrystus był realny do kwadratu. Są na to dowody. Poza Biblią, nie ma żadnych dowodów (źródeł historycznych) na istnienie postaci zwanej Jezusem. ... Polecam zajrzeć do książek. Jezus Chrystus jest postacią historyczną. "Roczniki" Tacyt, "Dawne dzieje Izraela" Józefa Flawiusza. Dalej nie będę ułatwiał. Prosze poszukać i nie pisać bzdur.
_
__Ateista__
26 października 2013, 09:52
Drogie Janie, sprowadzasz wszystko do punktu w którym nie można sensownie dalej rozmawiać, bo dzielisz ludzi na tych którzy mają "MOC" - i dlatego wierzą i tych którzy jej nie mają. Co to za argumentacja? Tak można udowadniać absolutnie wszystko: Nie wierzysz w Latającego Potwora Spaghetti? Oo, to dlatego, że nie objawił Ci się w swej wspaniałej makaronowatości i nie dał ci daru widzenia prawdy.. Nie wierzysz w że UFO rządzi światem? Oo, to dlatego, że nie dostąpiłeś do X - kręgu wtajemniczenia i Obcy nie dali ci "łaski" widzenia całej prawdy o świecie.. Chowanie się za "darem", "mocą", "łaską" jest tylko wyłącznie słowną ucieczką od odpowiedzi na ważne pytania
_
__Ateista__
26 października 2013, 08:30
Ateizm nie jest wiarą w rzeczywistość, to odrzucenie teizmu - czyli twierdzeń o istnieniu świata nadprzyrodzonego. Teiści - ludzie wierzący - twierdzą różne rzeczy odnośnie istnienia Boga i jego cech. Ateiści - po prostu nie dają temu wiary - bo nie są to twierdzenia w żaden sposób udowodnione lub poparte racjonalną argumentacją. >>Chociaż Jezus Chrystus był realny do kwadratu. Są na to dowody. Poza Biblią, nie ma żadnych dowodów (źródeł historycznych) na istnienie postaci zwanej Jezusem. >>Wiara w naukę pociąga za sobą pytanie o jej rzetelność (..) Zdaje się, że nie o "wierze w naukę" tutaj rozmawiamy. 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 października 2013, 01:13
Ateizm toi wiara w rzeczywistość, której pochodzenia nie można naukowo wyjaśnić. W wyjaśnianiu pochodzenia i złożoności realnego wszechświata nauka jest równie bezradna, jak w dziedzinie badania Boga, rzekomo nierealnego. Chociaż Jezus Chrystus był realny do kwadratu. Są na to dowody. Wiara w naukę pociąga za sobą pytanie o jej rzetelność, o której nie decyduje tylko aparat czysto techniczny, ale i zasady moralne. Jak się nie kręć, plecy z tyłu.
S
Słaba
26 października 2013, 00:06
@Ateista Metodologia stosowana w naukach przyrodniczych, nie ma zastosowania do wiary w Boga. A poza tym, to żeby uprawiać nauki przyrodnicze też trzeba dokonać pewnych aktów wiary, np. że prawa przyrody są niezmienne w czasie i w przestrzeni.
_
__Ateista__
25 października 2013, 23:08
@Ateista - dlaczego wierzysz naukowcom? Bo umiemy leczyć trudne choroby? Bo wylądowaliśmy na księżycu? Nie podważaj nauki, bo ona po prostu działa.  I nie wierzę naukowcom. Wierze, że metodologia naukowa jest najlepszą metodą odróżniania faktów od fałszów, do testowania (i obalania) hipotez. Nauka się ciągle zmienia - odkrywa świat i przyrodę. ...
25 października 2013, 23:03
@Ateista - dlaczego wierzysz naukowcom?
_
__Ateista__
25 października 2013, 22:59
--> Wierzący nie potrzebuje nauki, naukowiec nie potrzebuje wiary Zgoda. Można nic wiedzieć o nauce i sobie wierzyć np. w Zeusa.  Problem pojawia się wtedy jednak, kiedy chcemy ustalić prawdziwość jakiś twierdzeń. Jeżeli mówisz - Bóg istnieje i jest taki a taki - dlaczego mam Ci wierzyć? Dlaczego mam wierzyć Tobie - a nie przedstawicielom tysiący innych religii, sekt i różnych odłamów?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
25 października 2013, 22:48
Nie ma ma żadnych dowodów, spełniających kryteria rzetelnej metodologii naukowej na istnienie boga/bogów. Wierzący nie potrzebuje nauki, naukowiec nie potrzebuje wiary, ale czasami jest wierzącym naukowcem. Twoje wymaganie jest z gruntu błędne. Metodologie nauki i teologii nie spotykają się nigdy. Dlaczego? Mówił o tym ks. prof. Michał Heller w swoim wykładzie: "Stworzenie i początek wszechświata". [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,16275,ks-heller-o-stworzeniu-i-poczatku-wszechswiata.html[/url]
_
__Ateista__
25 października 2013, 22:32
--> Nie ma żadnych dowodów na nieistnienie Boga. Nie ma żadnych dowodów na nieistnienie krasnoludków. -->Natomiast na istnienie Boga ogromnie dużo jest przez wieki dowodów. Podaj chociaż jeden -->Wiara zaś to łaska, o którą trzeba się modlić, to się czuje sercem i duszą a nie w oparciu tylko o dowody. Jasne, jak nie masz dowodów to mówisz coś o jakieś 'łasce'. Też mogę powiedzieć że do wiary w krasnoludki, wróżki i jednorożce potrzebna jest łaska a nie dowody.
RT
rozumie, tyś mały przed Panem
25 października 2013, 22:27
Nie ma żadnych dowodów na nieistnienie Boga. Natomiast na istnienie Boga ogromnie dużo jest przez wieki dowodów. Bóg nas stworzył, bożków i bogów tworzyli i tworzą ludzie w zależności od kultur i zapotrzebowań. Wiara zaś to łaska, o którą trzeba się modlić, to się czuje sercem i duszą a nie w oparciu tylko o dowody.
_
__Ateista__
25 października 2013, 22:16
Nie ma ma żadnych dowodów, spełniających kryteria rzetelnej metodologii naukowej na istnienie boga/bogów.