Duch i prawda
Za każdym razem podczas lektury Pisma Świętego, odkrywamy coś nowego - tym razem naszła mnie niniejsza refleksja.
Początkiem ósmego rozdziału Ewangelii św. Jana jest historią kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzają do Chrystusa przyłapaną na gorącym uczynku kobietę - cudzołożnicę i pytają Go, co mają z nią uczynić? W ich mniemaniu "złapali" Pana w pułapkę bez wyjścia. Uważali bowiem, że cokolwiek Jezus powie będą mogli nad Nim zatriumfować. Pewni swego przypominają Mu jeszcze, że Mojżesz każe im takie ukamienować.
Co mógł (w ich mniemaniu) uczynić Pan Jezus? Jeżeli każe im ją wypuścić zarzucą mu nieprzestrzeganie prawa, jeżeli zaś potwierdzi nakaz Mojżesza to będą mogli zapytać ”gdzie podziało się Jego miłosierdzie, które tak natarczywie głosi?” Tak czy owak w tej sytuacji byli pewni zdyskredytowania Jezusa przed ludem. (Notabene tym samym ludem, których w ich oczach jest przeklęty - dlaczego więc tak bardzo zależy im na tym triumfie?) Nie wiedzieli jednak jak bardzo się mylili!
Nie potrafili dostrzec trzeciego rozwiązania. Chrystus odwołał się do ich sumień, do cząstki ich jestestwa, do tego, co jest ukryte głęboko w każdym z nas: „Ktokolwiek z Was jest bez winy niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” I co się stało? Zaczęli odchodzić począwszy od starszych (czyli tych najbardziej poważanych ale też z racji swego doświadczenia (?) szybciej odkrywających fenomen wypowiedzi Jezusa) została tylko cudzołożnica.
Historia ta przypomina mi rozmowę Jezusa z Samarytanką przy studni jakubowej. Tam to Jezus skierował do Samarytanki słowa, że Jego Ojciec oczekuje, by oddawano mu cześć w Duchu i prawdzie. Czyli odwołał się do czegoś nierealnego, nierzeczywistego dla tej kobiety, odwołał się do głębi jej istoty. Do głębi naszej istoty. W ten sam sposób odwołał się do uczonych i faryzeuszy - odwołał sie do tego czegoś, co czyni nas ludźmi.
Moim zdaniem Pan w tych wydarzeniach ukazał nam miejsce, czy też sposób, w jaki powinniśmy żyć jako chrześcijanie. Z głębi naszego jestestwa uświęconego kontaktem z Prawdziwym Bogiem powinny wypływać nasze wybory, decyzje, działanie. Z tego samego miejsca powinna wypływać nasza codzienna modlitwa skierowana ku Panu. Nie możemy o tym zapominać. Inaczej szybko skończymy jak uczeni w piśmie i faryzeusze, bądź też jak Samarytanka do chwili spotkania Jezusa.
Szybko możemy stać się uczonymi i faryzeuszami, posiadającymi niesamowitą wiedzę na temat Pisma Świętego i innych dokumentów Kościoła, przerzucającymi się cytatami i uczonymi argumentami, a tak naprawdę będziemy "grobami pobielanymi". Możemy też stać się Samarytanką, która ze wszystkich swoich sił starała się żyć według swojego wyobrażenia, co doprowadziło ją to do tego, że w chwili spotkania Pana układała sobie życie z szóstym mężczyzną.
Skomentuj artykuł