Dwa światy Świętej Rodziny?

(fot. Wikimedia Commons)
Marcin Kaczmarczyk / Materiały nadesłane

Nie wiem, czy to co napiszę będzie dobrze odebrane. Nie wiem, po której stronie rzekomej barykady ktoś mnie postawi, po przeczytaniu tego. Nie wiem też, czy to co napiszę obrazi kogoś. Nie wiem, czy mam rację. Nie wiem też, czy ktoś kto się z tym nie zgodzi ma rację. Nie wiem, czy będąc na dzisiejszej eucharystii i słuchając później słów Papieża Franciszka, nie byłem w dwóch różnych światach.

Jak sprzedasz to kupię

W swojej kilkuletniej pracy jako handlowiec, przekonałem się na własnej skórze, że pewne metody sprzedaży sprawdzają się bardziej od innych. Dużo oczywiście zależy od klienta, bądź klientów, którzy są zainteresowani ofertą ale język jakim operujemy w rozmowie z klientem może nas przybliżyć do finalizacji transakcji, albo od niego oddalić. Na początku swojej pracy nie wierzyłem, że sposób prezentacji produktu może mieć tak duże znaczenie. Myślałem, że jeśli produkt ma takie same parametry, to jedynym czynnikiem motywującym do zakupu jest cena. Myliłem się. Po przejściu kilku szkoleń sprzedażowych postanowiłem spróbować wprowadzić w życie tzw. język korzyści.

Na początku robiłem to z gracją słonia w skaldzie porcelany, którego wszystko swędzi i macha trąbą byle tylko przestało, rozbijając przy tym tysiące wazonów. Po kilku nieudolnych próbach, jednak się udało. Zamiast mówić o tym, że moja propozycja jest lepsza, bo: "Propozycja konkurencji jest do bani. A tak w ogóle to straszną opinię ma ten ktoś, kto chce Panu to sprzedać. Tamten sprzęt na pewno jest wadliwy, bo gdzie indziej produkowany. W tamtym sklepie to Pan będzie miał Pan problemy z ewentualną reklamacją. Na Pana miejscu nie kupowałbym tam." Zacząłem mówić tak:

DEON.PL POLECA


"Korzystając z mojej oferty dostanie Pan produkt wysokiej jakości, który posiada takie i takie parametry. Poprzez parametry, może osiągnąć taką a taka jakość, a dzięki tej jakości będzie Pan cieszył się bezproblemowym działaniem tego sprzętu, wygodą i jakością. Sprzęt, na tle konkurencji wyróżnia się tym, tym i tamtym. Dzięki temu Pana sprzęt będzie posiadał funkcje nie spotykane u konkurencji. Do tego nasza firma zapewni Panu pełną opiekę serwisową dla sprzętu, bo minięciu okresu gwarancji." Przedstawiłem to bardzo ogólnikowo i nie na przykładzie typu samochód lub telewizor, ale chyba nie trudno wstawić sobie w te miejsca jakiś konkretny produkt. Chodzi tu o coś innego. O pokazanie tego, czym wyróżnia się moja propozycja. O opowiedzenie o tym w sposób, który trafi do odbiorcy bezpośrednio. Odbiorcy nie interesuje, jaki jest dany parametr. Odbiorcę interesuje to, co ten parametr mu da. Odbiorcy nie interesuje, to jak bardzo objadę konkurencję. Interesuje go to, co ja mam mu do zaproponowania.

Jeśli zamiast proponować coś mojego, ciągle gadam o tym jaka to konkurencja jest be, to klient może stwierdzić, że tak naprawdę, to nie mam mu nic sensownego do zaproponowania, oprócz biadolenia jaki to ktoś jest beznadziejny.

Kupiłem

W liście pasterskim biskupów na Niedzielę Świętej Rodziny słyszałem o gender. Słyszałem o zagrożeniach jakie płyną z tej ideologii. Słyszałem o ciężkich czasach w jakich przyszło żyć rodzinom. Słyszałem o zmianach kulturowych "mocno zakorzenionych w marksizmie i neomarksizmie, promowanych przez niektóre ruchy feministyczne oraz rewolucję seksualną." Słyszałem jak poważnie może to zagrozić wspólnocie mężczyzny i kobiety oraz rodziny, na małżeństwie zbudowanej. Z drugiej strony wsłuchując się w słowa Papieża Franciszka słyszałem o tym, jak dzisiaj rodzina ma walczyć z problemami.

Słyszałem pełen miłości przekaz o tym, jak ważne znaczenie mają w rodzinach słowa: proszę, dziękuję i przepraszam. Słyszałem odniesienie do ewangelii w dużo większym stopniu niż w liście Episkopatu Polski.

Siedzę teraz i myślę sobie: Jak to jest, że w tym samym czasie, z jednej strony Episkopat Polski, tak duży nacisk kładzie na zwalczanie tego co na zewnątrz, a z drugiej strony Papież jasno kieruje swoje słowa w kierunku ewangelii i mówi o sposobie na odnajdowanie radości w rodzinie (trzy proste słowa: proszę, dziękuję, przepraszam)? Nie piszę tego, żeby dzielić czy też oceniać, poprzez podział na dobre i złe. I ostrzeganie przed zagrożeniami dla rodziny jest potrzebne i wskazywanie drogi dla rodziny jest ważne.

Boli mnie tylko proporcja w jakiej się to podaje. Jeśli w dzisiejszych czasach rodzina przechodzi kryzys, to co jest dla niej ważniejsze: zagrożenia płynące z gender czy sposób na rozwiązanie rodzinnych problemów leżący w proszę, dziękuję, przepraszam?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dwa światy Świętej Rodziny?
Komentarze (11)
Marcin Kaczmarczyk
3 stycznia 2014, 07:42
Właśnie. Dlatego, gdzie tylko mogę staram się mówić o tym, że jako świeccy jesteśmy tak samo odpowiedzialni za Kościół jak duchowni. Jeśli chodzi o Papieża Franciszka, to on jest wskazującym drogę i tego trzeba się trzymać :) Pozdrawiam
2 stycznia 2014, 19:04
Tak, udział nas świeckich jest bardzo ważny. A z duchownych - właśnie jezuitów upatruję jako motor napędowy właściwych zmian w Kościele. Nie zamykają się w twierdzach zakonnych, nie boją się świata, wychodzą do niego. Wiąże się to nie tylko czasami z docieraniem do granic, ale zdarzy się, że z ich przekraczaniem. Ryzyko. Plus gromy od innych, święte oburzenie. Potrzebna odwaga i rozwaga - w połączeniu. A już wybór papieża Franiciszka, pierwszego jezuity, był dla mnie ostatecznym potwierdzeniem tego. Franciszek przy okazji ujął mnie od pierwszych sekund, a w następnym czasie dostrzegłem, że jest mi bardzo bliski mentalnie, moja bratnia dusza. Oby żył i działał jak najdłużej i nadawał ten takt, to bardzo mocno wpłynie na oblicze świata, dla Chrystusa:)
Marcin Kaczmarczyk
2 stycznia 2014, 18:27
Dlatego trzeba zrobić wszytsko żeby szukać nowych sposobów i kanałów na głoszenie dobrej nowiny. Dobrze obmodlić i do przodu :-)
2 stycznia 2014, 08:54
@Marcin Kaczmarczyk - a, jest i artykuł:) Teraz rozumiem, dlaczego pod wczorajszymi komentarzami tak trafiałeś w sedno tego, o czym ja myślę w kwestii ewangelizacji oraz błędów, jakie są popełniane. Choć kiedyś rozważałem, żeby zostać księdzem (odstraszył mnie celibat...), potem mocno przygotowywałem się na medycynę, wylądowałem ostatecznie na studiach ekonomicznych, ale cała praca zawodowa potem to praca w sprzedaży, na różnych poziomach i w różnych branżach. Misja ewangelizacji, którą nam polecił Chrystus ma bardzo dużo analogii z docieraniem do klientów. Natomiast, to co zdarza się, że jest realizowane, czasami bardziej mi przypomina nie docieranie do klientów, tylko obsługiwanie tych, którzy łaskawie przyszli, jak w czasach komuny, do sklepu, w którym reglamentowane były produkty, usługi...
MK
Marcin Kaczmarczyk
2 stycznia 2014, 07:44
Jak najbardziej. Nie można lekceważyć niebezpieczeństw płynących z zewnątrz ale trzeba też pokazywać co jako chrześcijanie możemy światu dać. Jeśli skupimy isę tylko na zagrożeniach i zwalczaniu ich, bez głoszenia dobrej nowiny, to już niedługo nas nie będzie. Mamy robić to co robili apostołowie. Iść i głosić "Kto we mnie wierzy, choćby umarł żyć będzie" tak jak powiedział Jezus Chrystus.
M
msl
1 stycznia 2014, 18:40
Obawiam się, że Państwo nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo niebezpieczny jest gender dla całej naszej cywilizacji i jakie ma parcie, żeby zawłaszczyć naszą rzeczywistość. Dzieje się to po kryjomu, za pomocą przeróżnych rozporządzeń, zmian w ustawach, poleceń służbowych itp., a przede wszystkim tą samą metodą, jaką na wieki wieków obśmiano " moherowe berety"- kpiną i szderstwem z normalnego modelu i funkcji rodziny oraz bezczelną presją medialną. Krótko mówiąc, feministki i genderyści w perfidny sposób wykonują krecią robotę, a my jak dzieci dajemy się naiwnie wyrolować i postawić do kąta. W analogiczny sposób w przeciągu ostatnich pięciu lat zdemontowano po cichu polską szkołę, a ogromna większość Rodziców nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Miłych snów! Podsumowując, może metody i skuteczność działań naszego episkopatu pozostawiają wiele do życzenia, ale nie wolno lekceważyć niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą ta destrukcyjna ideologia.
MK
Marcin Kaczmarczyk
31 grudnia 2013, 15:48
Nie ma sensu porównywanie tych 2 komentarzy rzeczywistośći - obydwa są potrzebne do wyboru dróg i decyzji; Papież nie zastąpi zadań episkopatu, ani Episkopat Papieża. ... Nie zgodzę się z Panią. Papież jest "wskazującym drogę" i Episkopat powinien tę drogę realizować. Nie ma dwóch różnych zadań. Jest jedno - Ewangelizacja. Pozdrawiam
A
Agnieszka
31 grudnia 2013, 09:34
Nie ma sensu porównywanie tych 2 komentarzy rzeczywistośći - obydwa są potrzebne do wyboru dróg i decyzji; Papież nie zastąpi zadań episkopatu, ani Episkopat Papieża.
S
Staruszek
30 grudnia 2013, 20:25
Poldek - Dziecku należy delikatnie tłumaczyć, kto mówi prawdę i jak ta prawda wyglada. Coś takiego było w domach za czasów Stalina i Bieruta oraz Gomółki. Odpowiedzialni rodzice zawsze znajdą dobre wytłumaczenie dla dziecka i wyjaśnienie, że w szkole mówią tak - bo im to narzuciła władza, a cała prawda o życiu, wynoszona jest z domu rodzinnego. Powodzenia )
P
poldek
30 grudnia 2013, 15:51
Wg mnie jest ważne zarówno przepraszam i dziękuję, jak i to czego mojeh dzieci będą uczyć się w szkołach oraz jaką wizję rodziny, płciowości, identyfikacji płciowej będzię je nauczać szkoła.  Państwo Polskie w zakresie edukacji traktuje moje dziecko jako swoją własność. Zarówno nie pytając mnie o zdanie czy chcę aby moje dziecko szło do szkoły w wieku 6 lat jak i czy chcę aby gender było nauczane w klasie mojego dziecka. List w sprawie gender mówi o zagrożeniach zewnętrznych które w zakresie prawnym i ustawowym mogą doprowadzić do degradacji prawnej klasycznego pojmowania rodziny i małżeństwa. A relatywizacja płci własnie ku temu się znacznie przyczynia. Skoro płeć nie jest niczym determinującym człowieka gdyż jest względna zatem pojęcie rodziny również staje się względne, gdyż tworzyć ją mogą zarówno mężczyzna-kobieta, kobieta-kobieta, męzczyzna-mężczyzna. O tym jaki model rodziny ktoś wybiera decydowac mają dwie osoby.. .
S
Staruszek
30 grudnia 2013, 13:22
Bardzo mądry komentarz do trwania Rodziny ) Papież mówi o praktyce życia codziennego w rodzinie. Biskupi, niestety teoretyzują i robia to w sposób, który nie odpowiada zwykłemu człowiekowi, bo przede wszystkim zwykły człowiek nie rozumie o czym piszą biskupi i przestaje sie tym interesować. Ludzie są bardziej logiczni niż myślą biskupi.