Gdzie dwóch się kłóci. O walce w Kościele

(fot. The Javorac / Foter / CC BY)
Marcin Kaczmarczyk

Każdy, kto jest katolikiem ma realny wpływ na to, jak postrzegany jest Kościół na zewnątrz. I wcale nie jest tak, że wpływ mamy na to taki, jak na to, że za godzinę będzie padał deszcz.

Jakoś w piątej, może szóstej klasie szkoły podstawowej w naszej stosunkowo zgranej klasie nastąpił rozłam. Trzymający się do tej pory razem fani piłki nożnej, podzielili się na dwa obozy. Jako, że były to lata największej popularności w Polsce takich klubów jak Legia Warszawa i Widzew Łódź, to nasza sympatia podzieliła się, po równo dla każdej ze stron. Początkowo były to tylko rozmowy o piłkarzach, taktykach, Janasie, Smudzie i kolorze getrów. Później rozmowy przeszły w regularne kłótnie. Mięciel i tak jest lepszy od Citki, Czykier lepszy od Bogusza, a Leszkowi Piszowi cała łódzka jedenastka może, co najwyżej, zawiązać sznurowadło w prawym bucie. I tak dalej, i tak dalej.

Z czasem wpadliśmy na pomysł rozgrywania meczy klasowych Legia - Widzew. Pomysł szybko wszyscy podłapali i nie trudno się domyśleć, jak takie mecze wyglądały. Nikt nie odstawiał nogi. Dosłownie "szło na noże". Przyjaźń schodziła na dalszy plan, najważniejszy był wynik. Wszystkie szlachetne sztandary sportu wsadzone były głęboko w… . Dziś oni mają przegrać, bo są za Widzewem i tyle. Nieważne jak, ale mają przegrać. Jednym słowem wojna.

Idźcie i głoście

DEON.PL POLECA


Jak tak przypominam sobie te młodzieńcze bezmyślne potyczki klubowe, to widzę w tym przełożenie na wizerunek Kościoła w mediach. Osławiona rozmowa Szymona Hołowni z Wojciechem Cejrowskim. Wojujący Tomasz Terlikowski walczący jak Don Kichot w m.in. programie Tomasza Lisa. Ojciec Tadeusz Rydzyk opowiadający czasami straszne głupoty na antenie swojego radia. Ks. Lemański kłócący się Tomaszem Terlikowskim w telewizji publicznej. Rozdrapywanie i pokazywanie palcami, że ten biskup to jest be, a tamten nie, że ten ksiądz, to powinien być wykluczony z kościoła bo powiedział, że potępia język jakim posługuje się Kościół w sprawie in vitro, a tamten nie, jest dziecinne i nic nie dające.

Człowiek, jak czegoś nie zna, a chce poznać, to buduje sobie obraz tego czegoś, na podstawie tego co widzi. A, że najczęściej widzi w telewizji i Internecie, to kształtuje w sobie obraz Kościoła, jako grupy rozpasanych biskupów wożących się wypasionymi furami. Widzi kłócących się ze sobą członków Kościoła. Widzi księdza, który chce żeby królem Polski był Chrystus. Widzi jak zabrania się mu głoszenia publicznie swoich, nazwijmy to "poglądów". Widzi też jak prezes największej partii w Polsce dziękuje księdzu za pomoc w życiu politycznym partii.

Szukajcie, a…

Można powiedzieć, że widzi to co media pokazują, a pokazują to co chcą i nie mamy na to wpływu. Można też powiedzieć, że jak ktoś chce naprawdę poznać Kościół, to nie ograniczy się do telewizji i internetu. Można też powiedzieć, że niezgadzający się ze sobą ludzie są czymś normalnym, nawet jak kierują się w życiu tymi samymi zasadami. Można też powiedzieć, że każdy ksiądz ma prawo do własnych poglądów politycznych. To wszystko prawda. Jest tylko jedno małe ale.

Gdzie w tym wszystkim jest miłość bliźniego, o której Chrystus wciąż mówił? Gdzie Ewangelia ze swoją pokorą i mądrością? Gadki w stylu: media manipulują informacjami i tak dobierają gości, żeby był dym, są tak odkrywcze jak to, że woda jest mokra. Najłatwiej jest zrzucić odpowiedzialność za wizerunek Kościoła na media i ich komercję.

Boże widzisz i nie grzmisz.

Każdy, kto jest katolikiem ma realny wpływ na to, jak postrzegany jest Kościół na zewnątrz. I wcale nie jest tak, że wpływ mamy na to taki, jak na to, że za godzinę będzie padał deszcz. Dla ludzi wśród których przebywamy jesteśmy w jakimś stopniu obliczem Kościoła. Nie wiem czy tak samo ważnym jak telewizja. To w dużej mierze zależy od zażyłości między osobami, ale poprzez własne świadectwo wśród najbliższych, jesteśmy w stanie pokazać, że Kościół z telewizji nie jest jedynym właściwym jego obliczem. Kościół to ludzie, to ty, ja i przede wszystkim Jezus Chrystus.

P.S. Zacząłem piłkarsko, więc też i piłkarsko skończę. Kiedy grałem w juniorach w jednym z olsztyńskich klubów mieliśmy taką sytuację. Graliśmy bardzo ważny mecz na wyjeździe i ewidentnie sędzia drukował. Zamiast skupiać się na grze zaczęliśmy się gotować. Dyskusje, kartki i zamiast gry podaniami była tzw. piłka z samolotu czyli kop i biegnij. W przerwie meczu trener uświadomił nam bardzo ważną rzecz: "Choćby nie wiem jak bardzo sędzia nie chciał żebyście wygrali dzisiaj, to piłki do bramki wam nie wrzuci." Amen.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdzie dwóch się kłóci. O walce w Kościele
Komentarze (13)
T
tak
7 sierpnia 2013, 16:15
Autor Cytuję komentarz Autora: „Myślę, że Jazmig powinien zostać Papieżem. Zrobiłby porządek. Żaden innowierca, czy też zwolennik Kościoła otwartego nie wałęsałby się po ulicach. Wreszcie koniec kultury śmierci, ludzie byliby szczęśliwi mając tak wspaniałego Papieża :) Stawiasz się w ocenach na wyższej pozycji. Kpisz ze zwolenników Kościoła otwartego. Jak to się ma do Ewangelii i miłości bliźniego. Piszesz o racjonalnej dyskusji, a plujesz jadem” Drogi Panie Autorze czy Pan nie jest w stanie pamiętać pisząc drugi akapit co Pan napisał w pierwszym? Szydzi Pan sobie z wyższością godną lepszej sprawy z jazmiga insynuując mu rzeczy, których  nie napisał, a następnie poucza go jak powinien się zachowywać.  Czy Pan w tym wpisie toczy racjonalna dyskusję? Może zaczął by Pan od siebie. Poza tym bardzo słaby , miałki artykuł, z ledwie ukrywana stronniczością. Dziwię się tym wysokim ocenom.
T
tak
7 sierpnia 2013, 16:06
Życie Kościoła to nie mecz piłkarski, a wierzący to nie kibice.Nietrafna metafora i takie same wnioski.
W
Widzewiak
28 lipca 2013, 13:08
RTS WIdzew Łódź!
A
Autor
24 lipca 2013, 20:29
A ja modlę się za takich jak ty
jazmig jazmig
24 lipca 2013, 17:31
Myślę, że Jazmig powinien zostać Papieżem... Stawiasz się w ocenach na wyższej pozycji. Kpisz ze zwolenników Kościoła otwartego. Jak to się ma do Ewangelii i miłości bliźniego. Piszesz o racjonalnej dyskusji, a plujesz jadem tak, jak poniżej: "Mamy zwolenników Kościoła otwartego, którzy w wyżyn swojego wykształcenia chcą pouczać ciemnych tradycjonalistów co Jezus miał na myśli mówiąc lub czynią różne rzeczy. I mamy zwolenników poczanowania tradycji i Tradycji, którzy są gotowi na zmiany, ale roztropne i głęboko przemyślane." ... Prawda dla niektórych jest jadem, a bywa, że czymś gorszym. Współczuję tobie i takim jak ty.
P
poszukujący
24 lipca 2013, 16:35
Gdyby duchowni żeczywiście byli powołani przez Chrystusa, to nie kłucili by się tylko głosilijego słowo,żyli skromnie.Kłutnie w kościele są tylko pretekstem do odciągania uwagi od problemów ważnych np. rażący dobrobyt kościoła (lepiej kłócić się o in vitro) niż przyznać jak wielkie i nie potrzebne są majątki kościoła. PS. Według mnie Lemański miał rację.
R
rabbi
22 lipca 2013, 10:44
Słowa nie podszyte ofiarą - zero. Sprzeczki a nawet kłótnie to następstwo komunikatów nie sięgających zbyt głęboko. Ot emocjonalne reakcje. Nadawca gotowy za swoje głośno wyrażone negatywne spostrzeżenia ponieść cenę cierpienia w intencji krytykowanego - wcześniej czy później przekona się, że przyczynił się do naprawy jakiegoś zła. 
Krzysztof Baranowski
11 lipca 2013, 23:01
Pokój i dobro.
A
Autor
10 lipca 2013, 07:01
Myślę, że Jazmig powinien zostać Papieżem. Zrobiłby porządek. Żaden innowierca, czy też zwolennik Kościoła otwartego nie wałęsałby się po ulicach. Wreszcie koniec kultury śmierci, ludzie byliby szczęśliwi mając tak wspaniałego Papieża :) Stawiasz się w ocenach na wyższej pozycji. Kpisz ze zwolenników Kościoła otwartego. Jak to się ma do Ewangelii i miłości bliźniego. Piszesz o racjonalnej dyskusji, a plujesz jadem tak, jak poniżej: "Mamy zwolenników Kościoła otwartego, którzy w wyżyn swojego wykształcenia chcą pouczać ciemnych tradycjonalistów co Jezus miał na myśli mówiąc lub czynią różne rzeczy. I mamy zwolenników poczanowania tradycji i Tradycji, którzy są gotowi na zmiany, ale roztropne i głęboko przemyślane."
jazmig jazmig
9 lipca 2013, 22:04
"...Vaticanum II i jego skutki - dechrystianizacja Europy Zachodniej, a za tym kultura śmierci..." No i mamy winnego. Jak tu kanonizować Jana XXIII i Jana Pawła II wielkiego twórcę i kontynuatora Vaticanum II skoro jazmig widzi w tym samo zło. Pójdźmy tym tokiem a daleko zajdziemy ... JXXIII twórcą V II? JP II kontynuatorem soboru? Ty to masz pojęcie o KK raczej żadne. JXXIII sobór zwołał, a nie stworzył. P VI sobór zamknął i za jego pontyfiaktu rozpoczęła sie realizacja uchwał soborowych ze skutkiem, o którym pisałem. JPII zmienił nieco kurs, wyhamował szkodliwe zmiany, a kolejne kroki rozpoczął BXVI, zwracając uwagę na to, że wprowadzone  zmiany nie  wynikały z dokumentów soboru.
JH
Jan Hałubiec
9 lipca 2013, 20:24
"...Vaticanum II i jego skutki - dechrystianizacja Europy Zachodniej, a za tym kultura śmierci..." No i mamy winnego. Jak tu kanonizować Jana XXIII i Jana Pawła II wielkiego twórcę i kontynuatora Vaticanum II skoro jazmig widzi w tym samo zło. Pójdźmy tym tokiem a daleko zajdziemy
M
Mam
9 lipca 2013, 16:48
Kłótnie w małżeństwie sa też wskazane pod warunkiem że dochodzi się do porozumienia i idzie się dalej,mam nadzieje że w kk też tak będzie. Różnice pogladów ,kłótnie nie powinny nas denerwowac---one wymuszaja rozwój.
jazmig jazmig
9 lipca 2013, 09:47
Autor zaczął i skończył piłkarsko, obydwa porównania kompletnie nietrafne. W obrzucaniu KK gnojem sędzia piłkę do bramki wrzuca co chwilę. Steki kłamstw i pomóień Lisa i jego mediów, GW i im podobnych, nie pomijając Tygodnika Powszechnego, a bywa, że Więzi. Wszystko dobre, żeby obrzucić KK gnojem. KK jest wewnętrznie zróżnicowany od ludzi o poglądach jawnie protestanckich lub nawet ateistycznych, po zwolenników Tradycji i lefebrystów. Zatem kłębią się w nim różne emocje, a brakuje racjonalnej dyskusji. Mamy zwolenników Kościoła otwartego, którzy w wyżyn swojego wykształcenia chcą pouczać ciemnych tradycjonalistów co Jezus miał na myśli mówiąc lub czynią różne rzeczy. I mamy zwolenników poczanowania tradycji i Tradycji, którzy są gotowi na zmiany, ale roztropne i głęboko przemyślane. Vaticanum II i jego skutki - dechrystianizacja Europy Zachodniej, a za tym kultura śmierci, powinny być ostrzeżeniem dla światłych katolików otwartych - a nie jest!!! Trudno w tej sytuacji oczekiwać, że skłóceni ludzie dojdą do porozumienia. Jedynie Duch Święty może tego dokonać, więc módlmy się o to do niego.