Głosuj na ostatnich!

(fot. quiroso/flickr.com)
Moni&Alexander Degrejt / artykuł nadesłany

Jest sposób by zmienić Sejm i to sposób, który nikomu nie powinien sprawić kłopotu. Wystarczy głosować zgodnie z własnym światopoglądem ale... na ostatniego z listy...

Polski Sejm. Te same gęby od dwudziestu lat, to samo pustosłowie, ten sam marazm i nicnierobienie. A naród narzeka, marudzi, przeklina i spluwa z obrzydzeniem, twierdząc, że nic się zrobić nie da. Bo ordynacja, bo listy partyjne, bo jedynki i tak przechodzą... Najlepszym(i najłatwiejszym) sposobem buntu wydaje się bojkotowanie wyborów. Przecież jeden głos i tak nic nie znaczy (myślą tysiące i miliony)…

Skąd ten pesymizm? Mamy przecież narzędzie podane niemal na tacy przez system proporcjonalny. Narzędzie proste i, jeżeli zastosować je konsekwentnie, niezwykle skuteczne. Składu partyjnego Sejmu może i nie da się zmienić, ale da się zmienić skład osobowy! Wystarczy, że wszyscy, drodzy Wyborcy, zagłosujemy na ostatnie pozycje z list. Na tych, którzy są lekceważeni i niedoceniani przez własne partie, na tych, którzy są traktowani jak przysłowiowe zapchajdziury i figuranci. Przecież w nich mogą drzemać ogromne możliwości i talenty. Dopuśćmy ich do głosu!

Nieważne czy popieracie PiS, SLD, PO, PSL czy inne ugrupowanie. Głosujcie zgodnie ze swoimi politycznymi poglądami, zgodnie z własnymi przekonaniami i własnym sumieniem. Ale oddajcie swój (cenny!) głos na tego szaraczka z samego końca listy. Dajcie szansę tym, którzy jeszcze się nie wykazali. Pokażcie liderom, że wcale nie są tacy cenni, ważni i niezastąpieni, jak im się wydaje. Mały prztyczek w nos, jedna kadencja poza parlamentem, dobrze im zrobi na nadmierną pewność siebie i nauczy pokory i  szacunku do wyborców. A tym z ostatnich miejsc da szansę wykazania się. Tylko w ten sposób naprawdę będziecie mieli wpływ na to, kto, za nasze pieniądze i w naszym imieniu posadzi sempiternę w sejmowej ławie.

Głosowanie na ostatnich jest prawdziwą szansą na rozbicie betonowego, zaśniedziałego układu personalnego. I to bez sprzeniewierzania się swoim poglądom! To może być prawdziwa rewolucja na polskiej scenie politycznej!

Moni&Alexander Degrejt

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Głosuj na ostatnich!
Komentarze (5)
12 września 2011, 13:37
 Możesz się zdziwić, ale ostatnie miejsce na liście też są obsadzone przez samych swoich, bo tak jak ty rozumuje niemalo ludzi i łatwiej lansować siebie z ostatniego miejsca, niż z np. 6 czy 12. Ja spotkałem się z inicjatywą 69, jest to lansowanie głosowania na ludzi z pozycji od 6 do 9, co też wywraca sejm, ale o wiele skuteczniej. Gdy wszysty głosują na jednego, to jako kolejni wchodzą ci, którzy dostali 2-gą, 3-cią itd liczbę głosów, a więc ci z miejsc 1-3. Gdy jednak ludzie zagłosują różnie między numerami 6-9, to wchodzi 4 kandydatów z dalszych miejsc i zabraknie przy.pasów różnych tusków i kaczyńskich.
12 września 2011, 10:00
Tradycyjnie, jak u tego autora mamy pomieszanie (dobre chęci) z poplataniem (brak znajomości realiów) Pozwole sobie wkleić: Mirosław Drzewiecki ma dostać w wyborach do Sejmu ostatnie miejsce na łódzkiej liście Platformy. Paulina Czarnek pisała tu wcześniej, że jest to miejsce niezłe. Kilka argumentów dlaczego. 1. Ostatnie miejsce na liście jest dużo lepsze niż nawet czwarte, bo jest dużo bardziej widoczne. O miejsce ostatnie toczy się mniejszy spór niż o miejsca pierwsze i drugie, ale ostatnie miejsce nie jest oddane bez walki. 2. Ostatnie miejsce jest dobre dla ambitnych zawodników, którzy są na tyle słabi, że przegrali walkę o pierwsze, ale na tyle mocni, żeby załatwić sobie miejsce ostatnie. Maks Kraczkowski z PIS startował z ostatniego miejsca w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. 3. Jest wiele przykładów polityków, którzy zdobywali mandat z ostatniego miejsca, przeganiając w liczbie głosów swoich kolegów z górnej połówki listy wyborczej. Z przykładów bardzo historycznych Radosław Gawlik został posłem z ostatniego miejsca listy Unii Wolności we Wrocławiu 13 lat temu. Z przykładów nowszych Piotr Gadzinowski trzykrotnie został posłem startując z końca listy. Jarosław Wałęsa został europosłem z ostatniej pozycji. 4. Ostatnie miejsce jest dla partyjnych szefów wygodną pozycją, na którą można zepchnąć ludzi kłopotliwych, ale potrzebnych albo zasłużonych. Opinii publicznej można powiedzieć, że kandydat X ma „tylko” ostatnie miejsce, gdy tymczasem jest to „aż” ostatnie miejsce. W ten sposób egzotyczny kandydat Gabriel Janowski znalazł się na liście PIS do europarlamentu z Warszawy w 2009 roku. I choć startował z miejsca ostatniego, pod względem liczby głosów zajął miejsce drugie.
J
jhs
12 września 2011, 09:20
 CIekawy pomysł, ale jeśliby autorzy znali choćby w małym stopniu realia polityczne, wiedzieliby, że ostatnie miejsce na listach wyborczych również traktowane jest jako uprzywilejowane - na równi z miejscem trzecim.  Poza tym przy niewielkim wyborze kandydatów o poglądach ściśle katolickich wydaje się być koniecznym głosowanie na konkretne nazwiska...
P
Poli
12 września 2011, 08:02
Autor miał dobrą myśl, niezłe intencje ale to półśrodek. Dużo lepszą opcją jest zainwestowanie 2 h i poznanie kandydatów z list, zdecydowanie świadome który jest najlepszy według nas. Niewielki wysiłek, a konsekwencje ogromne - dla nas i naszego Państwa.
K
Kandydatka
11 września 2011, 22:17
a moze by tak glosowac na ludzi, a nie na numery?  Kto komu każe stawiac krzyżyk przy numerze 1 ? To chyba logiczne, że są to pozycje ustawione z góry. Ja glosuje na czlowieka, ktorego znam. Narzekamy.....a czy staramy się poznać kandydatów? czekam usilnie na jednomandatowe wybory do Sejmu.