Jak rozmawiać z samym sobą, czyli lekcja szczęścia
"Kontroluj swoje przeznaczenie albo ktoś inny zrobi to za Ciebie" (Jack Welsh)
Kto z nas choć raz nie powiedział albo nie usłyszał słów: "jakiego to ja mam pecha", albo: "czemu to wszystko musi się mnie przydarzać"?
Kto z nas nie pomyślał: "czemu on ma takie szczęście" albo "on jest chyba w czepku urodzony"? Aby udzielić odpowiedzi na te pytania, należy najpierw uzmysłowić sobie, że coś takiego jak pech w ogóle nie istnieje. To co się zdarza w naszym życiu, to owoc naszych codziennych decyzji i sposobu, w jaki reagujemy lub też nie reagujemy na różne sytuacje.
Nie istnieje żadna "bogini z zawiązanymi oczami", która upatrzyła sobie akurat naszego kolegę i obdarowuje go pomyślnością, a nas skalała pechem. To nasza postawa determinuje to, co się nam przydarza. Zamiast obwiniać kolegę, rodzica, polityka, rząd, proboszcza, szefa, gwiazdy, horoskop czy pecha za rzeczy, które nam nie wychodzą, powinniśmy zacząć brać odpowiedzialność za wszystko, co nam się przydarza.
Zauważcie, że napisałem "odpowiedzialność", a nie "winę". To nie nasza wina, że przydarzają nam się niepomyślne sytuacje ponosimy odpowiedzialność za ich odbieranie w taki, a nie inny sposób. W tym artykule chciałbym zgłębić dynamikę rzekomego nieszczęścia na przykładzie pewnego eksperymentu angielskiego psychologa, Richarda Wisemana, który na świecie uważany jest za eksperta od szczęścia. Wiseman do swego doświadczenia zaprosił 400 osób w wieku od 18 do 84 lat. Jednak nie byli to statystyczni "Kowalscy", a osoby, które były przekonane, że są bardziej pechowe albo szczęśliwsze od innych.
Celem tego eksperymentu było zbadanie czy to czasem nie nasze podejście ma decydujące znaczenie w posądzaniu siebie o posiadanie pecha albo jego braku. Czy jednak jest możliwe, że osoby czujące się jakoby były "urodzonymi w czepku" potrafią wykorzystywać okazje, które przynosi im życie, a te uważające się za pechowe, spisują wszystko na straty nie podejmując żadnych działań, bo przecież mają pecha? "Wiem, że to mi się nie uda, bo mam zawsze pecha, więc tak będzie i tym razem" . Ktoś mógłby to zdefiniować jako samospełniająca się przepowiednia. Wracając jednak do doświadczenia naszego psychologa, podzielił on wszystkich 400 uczestników na dwie grupy: szczęściarzy i pechowców. Każda osoba z tych grup miała policzyć ilość obrazków w gazecie.
Pechowcom skrupulatne policzenie wszystkich obrazków zajęło 2 minuty, zaś szczęściarzom… Oni po dojściu do drugiej strony zauważyli napis wielkości 4cm "Przestań liczyć, bo w tej gazecie są 43 zdjęcia".
Żaden z pechowców tego zdania nie zauważył, ani kolejnego w połowie gazety, który brzmiał "Przestań liczyć. Jeśli powiesz osobie przeprowadzającej ten eksperyment, że to przeczytałeś, dostaniesz 250 funtów".
Czemu tego też nie zauważyli? Czyżby mieli naprawdę pecha? Czyżby pechowcy widzieli zawsze "szklankę do połowy pustą", a szczęściarze "do połowy pełną"? Kolejnym doświadczeniem przeprowadzonym przez Wisemana na 400 uczestnikach było poproszenie ich o wyobrażenie sobie napadu z bronią w ręku, gdzie, jako świadkowie, zostaliby lekko ranni w ramię. Komentarze "pechowców" były bardzo negatywne i skupiały się wokół zdań typu "to musiało mi się przytrafić", "wiedziałem, że jak coś złego, to na pewno mi się przytrafi".
"Szczęśliwcy" zaś mówili "to było tylko draśnięcie" i często dodawali uśmiechnięci "pewnie będę w telewizji". Powyższe eksperymenty pokazują dobitnie, że jeżeli chcemy żyć bardziej szczęśliwie, musimy nauczyć się przyjmować możliwości, które oferuje nam życie, ale także zmienić nasze przyzwyczajenia, słuchać naszej intuicji, myśleć, że mogło pójść gorzej, niż lamentować dlaczego nie poszło lepiej i patrzeć optymistycznie na przyszłość. Są to główne cechy wspólne dla wszystkich osób, które uważają, że mają szczęśliwe życie i są szczęściarzami. Powodzenie i pech nie istnieją, ale to nasze nastawienie psychiczne i przekonania decydują czy jakaś neutralna sytuacja zmieni się w szczęśliwą bądź niepomyślną dla nas. Wiseman oferuje nam katalog 4 głównych reguł i 12 "podreguł" podkreślających różnicę między tymi, którzy uważają się za osoby szczęśliwe i tych, którzy mają się za posiadaczy pecha.
Jeżeli chcecie by wasze życie nabrało nowego "szczęśliwego" tempa powinniście żyć w zgodzie z tym 4 regułami:
1. Spontaniczne wykorzystywanie możliwości oferowanych przez życie
a) Osoby szczęśliwe tworzą i utrzymują solidną sieć szczęścia Richard Wiseman zaobserwował, że osoby uważające się za szczęśliwe są bardziej ekstrawertyczne niż te "pechowe".
Częściej wychodzą do ludzi i uwielbiają korzystać z możliwości poznawania nowych osób, przez co są w kontakcie z jeszcze większą ich ilością. Przykładem może być to, jak mówi nasz psycholog, że każdy z nas utrzymuje średnio kontakt z mniej więcej 300 osobami, a one z kolejnymi. Także na obiedzie złożonym z 10 osób mamy kontakt tak naprawdę aż z 3000 (oczywiście te osoby mogą się pokrywać, bo mogą mieć wspólnych znajomych, ale to nie wnosi w tym przypadku nic). Wyjaśnić to można na przykładzie sprzedaży auta. Podczas takiego obiadu puszcza się w obieg informacje, która dociera do ogromnej liczby osób, bo każda z 10 dowiaduje się czy ktoś ze znajomych nie chce kupić nowego samochodu. Innymi słowy, jeśli mam bardzo szeroką sieć znajomych, o wiele łatwiej jest zebrać przydatne informacje mające na celu zrobienie dobrego interesu lub rozwiązać problem.
b) Osoby szczęśliwe mają swobodne podejście do życia Pechowcy są bardziej neurotyczni niż szczęśliwcy. Osoba szczęśliwa podchodzi do życia w sposób bardziej "zrelaksowany" i potrafi zauważyć okazje do poprawy, a pechowa ma głowę zaprzątniętą potrzebami bieżącymi. Przykładem tego jest wspomniany eksperyment z liczeniem zdjęć. Osoby pechowe były tak zajęte tym, co do nich należało, że nie zauważyły szerokiego napisu z ilością zdjęć na drugiej stronie czy kolejnego z propozycją pieniędzy umieszczonego w połowie gazety. W praktyce nikt nie zauważył możliwości kreowanych na gorąco, bo był zajęty robieniem innych rzeczy. Innym przykładem może być słuszność powiedzenia "kiedy najmniej się spodziewasz, przyjdzie miłość". Kto z nas się z tym stwierdzeniem nie zgodzi? W momencie kiedy szukamy na siłę miłości, nie zauważamy jej symptomów i brniemy by tylko jej szukać a nie znajdujemy, bo jesteśmy nastawieni na szukanie, nie na znajdowanie poprzez otwarte podejście, które nie jest ograniczone przez żaden przymus.
c) Osoby szczęśliwe są otwarte na nowe doświadczenia Otwartość umysłu jest bardzo ważnym darem. Szczęściarze kochają nieprzewidywalność życia, szukają nowych miejsc, próbują nowych rzeczy i są gotowi do pójścia nową drogą. Pechowiec za to trzyma się niezawodnych przyzwyczajeń w robieniu tych samych rzeczy, jeżdżeniu w te same miejsca, jedzeniu tych samych rzeczy itd.; czyli tak jakby rzucać sieci w to samo miejsce i oczekiwać, że ciągle będzie ten sam połów. Ciężko jest otrzymać coś nowego robiąc te same rzeczy. Za to zarzucając sieci w nowe miejsce są większe szanse na dotarcie do jeszcze niewykorzystanych zasobów.
2. Słuchanie intuicji
a) Osoby szczęśliwe słuchają swojej intuicji i przeczucia Rola intuicji jest bardzo kontrowersyjna w działaniu we współczesnym świecie, ale jak twierdzi Wiseman na podstawie swoich badań, szczęśliwcy się nią posługiwali (w odróżnieniu do pechowców).
Ludzie prymitywni żyli w obliczu stania się pokarmem dla jakiegoś zwierzęcia albo utraty życia w sposób niespodziewany. Kiedy egzystencja wisi na włosku bardzo ważnym staje się bycie zdolnym do "wywęszenia" niebezpieczeństwa lub zagrożenia z bardzo niewielu informacji. Nawet dzisiaj neurony nie przestają funkcjonować, kiedy tak naprawdę istnieje niewielkie prawdopodobieństwo utraty życia w porównaniu do czasów zamierzchłych. Dzisiaj, tak jak tysiące lat wcześniej, nie bierzemy pod uwagę, że mózg gromadzi bezwiednie miliony informacji i przechowuje je. W każdej sytuacji, w której się znajdujemy, nasz mózg analizuje podobne "przeżyte" sytuacje na zasadzie analogii i podaje odpowiednie rozwiązanie. To, co nazywamy intuicją, może być właśnie tym nieświadomym podobieństwem do podobnej i "przeżytej" już wcześniej sytuacji. Wiseman nie namawia do bezkrytycznego kroczenia za intuicją, ale do brania jej pod uwagę. Przy omawianiu przeczucia należy wziąć też pod uwagę sprawę instynktu, bo czemu nie idziemy za nim?
Czasami pragnienie bycia zakochanym sprawia, że nie reagujemy na jasne sygnały braku zgodności tej drugiej osoby z nami, czy też często chęć bycia bogatym sprawia, że nie reagujemy na alarmową lampkę, która ostrzega nas przed wpadnięciem w pułapki często bardzo oczywiste. Dlatego na przykład doświadczenie zawodowe jest ważne, bo możemy magazynować w głowie więcej informacji, niż sobie wyobrażamy i w odpowiednim momencie ich użyć często myląc z niezawodną intuicją. Niedawno głośno było o przeczuciu po publikacji badania Daryla J. Bema przeprowadzonego na ponad tysiącu osób. W badaniu tym chodziło o wskazanie, za którą z dwóch kurtyn na komputerze znajduje się erotyczny obraz (za drugą była ściana). Ale zanim zaczęli głosować za kurtynami jeszcze nic nie było. Specjalny program komputerowy decydował, gdzie znajdzie się rysunek, ale dopiero po wyborze uczestników. Wszystko powtarzano 36 razy. Oczywiście prawdopodobieństwo trafienia wynosiło 50%. Jednak uczestnicy osiągnęli wynik trafienia aż 53,1%. Ta różnica jest znacząca, bo w przypadku zastosowania tego w kasynie już dawno rozbito by bank. Jednak to słuchanie swojej intuicji nie potwierdziło się w przypadku innych obrazków, jak w tym przypadku z erotycznym. Te 3% nie jest dowodem na istnienie przeczucia, ale jest podobne do tego, że na ból głowy weźmiemy aspirynę.
b) Osoby szczęśliwe starają się wzmocnić swoją intuicję Nie mówimy tutaj o żadnych pojęciach ezoterycznych, ale o sprawianiu, że nasz umysł funkcjonuje lepiej. Przykładem może być analizowanie problemu na spokojnie, tak by przy następnym razie nie trzeba było znów go "przeżuwać". Często takie "przeżuwanie" tego samego sprawia, że w emocjach popadamy w stany obsesyjne, co może zakończyć się depresją. Sam Seligman nazywa takie "przeżuwanie" "detonatorem" depresji. Inną techniką wzmacniania intuicji jest medytowanie, na przykład na łonie natury.
Doktor Fadel Zeidan stwierdził, że już po trzech miesiącach medytacji można stwierdzić poprawę koncentracji uwagi.
3. Bycie optymistą
a) Osoby szczęśliwe trzymają się myśli, że pomyślność będzie trwała również w przyszłości Pechowcy myślą, że ich nieszczęśliwy stan życia będzie się pogłębiało w przyszłości, a na pewno nie poprawi. Często uważają, że nawet jak spotka ich coś dobrego, to zaraz coś się popsuje i pogorszy w życiu. Za to szczęśliwi często uważają na odwrót, że właśnie nawet jeśli wydarzy się coś niedobrego, to na pewno szybko minie, a przy okazji ktoś nauczy się czegoś nowego w ramach zbierania życiowego doświadczenia.
b) Osoby szczęśliwe dążą do zrealizowania swoich celów nawet jeśli szanse są znikome i nie poddają się w obliczu niepowodzeń Stary dowcip, który usłyszałem kiedyś na koloniach, opowiadał o tym jak pewien mężczyzna chodził od wielu miesięcy do kościoła i modlił się o wygraną w Lotto. Przychodził tak często, że któregoś razu Bóg nie wytrzymał i odpowiedział takimi słowami: "Dałbym ci wygrać, ale wypadałoby, byś przynajmniej jeden zakład wysłał". Takie postępowanie jest częste u osób, które uważają, że mają pecha. Zanim jeszcze wejdą na ring by powalczyć o swoje, często rzucają ręcznik i rezygnują, bo po co walczyć skoro mają pecha? Po co brać udział w jakimś przedsięwzięciu, skoro mają pecha? Po co starać się o kogoś, skoro nie mają szans? Właśnie skoro nie próbuję, moje szanse naprawdę są równe zeru. Za to szczęśliwi przez próbowanie stwarzają więcej okazji do wygranej na "ringu", bo ich szanse, mimo że małe, są zawsze większe niż żadne.
c) Osoby szczęśliwe są przekonane, że relacje z innymi są korzystne i niosą coś za sobą Bardzo ważną cechą, która odróżnia osoby szczęśliwe od tych pechowych jest to, że one, poznając nowe osoby, uważają je za interesujące czy odpowiednie, a drudzy za nudne i na pewno nic nie wnoszące do ich życia. To kolejny aspekt samospełniającej się przepowiedni. Jeżeli jesteśmy otwarci na innych ludzi i zachowujemy się uprzejmie, przyjaźnie i na naszej twarzy pojawia się uśmiech, to zostanie to odwzajemnione na tym samym poziomie, ponieważ przez to motywujemy ludzi. Jednak jeżeli będziemy zamknięci, gburowaci i pesymistyczni w relacjach do innych, to na pewno inni będą od nas stronili.
4. Przemienianie pecha w pomyślność Każda osoba szczęśliwa, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, stara się ograniczyć liczbę nieprzyjemnych sytuacji do minimum, a nawet przemienić je w coś korzystnego dla niej.
a) Osoby szczęśliwe starają się widzieć pozytywną stronę życia Jedną z charakterystyk szczęściarzy jest to, że często odwracają znaczenie jakiejś niekorzystnej sytuacji i widzą to, do czego mogło dojść, a nie doszło. W praktyce widzi się i docenia to, do czego nie doszło, a mogłoby, gdyby rzeczy poszły jeszcze gorzej zamiast tego jak poszły. Starają się oni nadać pozytywny sens niekorzystnemu wydarzeniu. Przykład wzięty z mojego życia: pewnego razu znajomi zaprosili mnie do siebie po szkole, ale czułem się zbyt zmęczony i poprosiłem o przełożenie spotkania. Wróciłem do domu i… okazało się, że wkładając klucz do zamka złamałem go. Nikogo nie było w mieszkaniu, więc nikt nie mógł mi otworzyć. Zadzwoniłem po ślusarza, który w ciągu godziny przyjechał i załatwił sprawę. Wszedłem. Przespałem noc i wstałem znów do szkoły, zapominając o wszystkim. Gdybym jednak poszedł wtedy do znajomych, to pewnie bym wypił nie tylko kawę, dał się namówić na wyjście na miasto, ale i zmęczony wrócił nad ranem pod mieszkanie, gdzie prawdopodobnie złamałby mi się pęknięty wcześniej klucz. Wtedy o 4 nad ranem nie mógłbym wejść do mieszkania, bo nikogo nie było, i czekając do godzin porannych, zadzwoniłbym po ślusarza, który przyjechałby i mimo że załatwiłby sprawę szybko, to zmęczony, nieświeży zasnąłbym, nie poszedł do szkoły i cały dzień z powodu mojego humoru wszyscy by mnie unikali. Oczywiście moje zdarzenie jest czymś małym w porównaniu do eksperymentu Wisemana z postrzeleniem w ramię, gdzie osoby szczęśliwe i optymistycznie nastawione do niekorzystnych sytuacji cieszyły się, że nie zostały zabite, a tylko zranione.
b) Osoby szczęśliwe są przekonane, że wszystkie nieszczęścia, które je spotykają przemienią się w coś korzystnego i dobrego Szczęściarze skupiają się na pozytywnych konsekwencjach tego, co zdarzyło się im negatywnego. To pozwala również na lepsze radzenie sobie przez nich z nieszczęściem czy niekorzystną sytuacją, bo są ukierunkowani na to, że co by nie było, to będzie to zawsze lepsze.
c) Osoby szczęśliwe nie rozmyślają nad pechem Pechowiec rozmyśla nad swoim pechem i nieszczęściami, przez co wpada w błędne koło. Myśli o nieszczęściach i staje się smutny, a stając się smutny rozpamiętuje na nowo niekorzystne wydarzenia i staje się przez to jeszcze bardziej smutny… i tak w koło. Szczęśliwiec zaś skupia się na tym, co pozytywne, efektem czego powoduje, że wprawia się w dobry humor i tak przywołuje kolejne dobre wspomnienia i popada w twórczą spiralę.
d) Osoby szczęśliwe starają się zapobiec pechowi Psycholog Edward de Bono przedstawił teorię myślenia lateralnego, gdzie wskazał, że można rozwiązać jakiś problem używając nowych narzędzi jak na przykład wyobraźnia czy intuicja, przez co można zmienić perspektywę patrzenia i przez to mieć nowe spojrzenie na sytuację. Zmiana sposobu patrzenia na jakiś problem czy nieszczęście powoduje, że rodzą się nowe możliwości jego postrzegania. Osoba pechowa nie dąży do szukania nowych możliwości rozwiązania czegokolwiek, bo jest przekonana o niepowodzeniu. Odmiennie czynią szczęśliwi ludzie, dla których to, co jest problemem staje się wyzwaniem, a także okazją do zapoznania się z własnymi ograniczeniami, w przeciwieństwie do pechowców szukających wszędzie winnych. Tak jak ze spowodowaniem wypadku samochodowego - czy to jest wina za małej ilości talizmanów w aucie? Pozytywne myślenie nie czyni cudów, nie płaci mandatów, ani nie rozwiązuje naszych problemów, gdy my będziemy uśmiechnięci leżeli na tapczanie.
Użalanie się nad sobą czy pisanie najgorszych scenariuszy, nie robią nic poza obniżaniem naszego poczucia wartości, czy też powodowaniem, że stajemy się coraz bardziej smutni. Nastawienie pozytywne w trudnych sytuacjach koncentrujące nas na rozwiązaniach, a nie na przeżywaniu nieszczęść, może nam pomóc w wydobywaniu z nas tego, co najlepsze i pokonywaniu chwil trudności. Nigdy nie powiedziałem, że to wszystko jest proste, ale jeśli nie zaczniemy, nigdy nie nauczymy się korzystać z naszego umysłu jako naszego najlepszego sojusznika, a nie wroga. Pozytywne nastawienie powinno być budowane dzień po dniu przyzwyczajając do widzenia pozytywnych rzeczy w każdej sytuacji. Warto zacząć od bycia wdzięcznym za wszystkie wspaniałe rzeczy w swoim życiu, a wówczas i nastawienie psychiczne będzie coraz lepsze.
Skomentuj artykuł