Krew, uroda i obsesja

(fot. OptoScalpel / flickr.com)
Paulina Magdalena Korpalska / artykuł nadesłany

Czy Ty zarządzasz swoimi pragnieniami, czy może one Tobą?

Chyba każdy normalny człowiek ma jakiś lęk, obawy przed bólem, cierpieniem, krwią, ingerencją w tkanki jego organizmu. Niedobrze, gdy powstrzymuje to przed wykonaniem niezbędnych dla zdrowia i życia zabiegów. Ale co mają powiedzieć osoby uzależnione od takiego sposobu poprawiana swojej urody? Nosek za długi, za krótki, wargi za małe, za duże, za grube, za chude... To nic innego jak instrumentalne traktowanie własnego ciała bez szacunku dla jego indywidualizmu i charakteru.

Te dramatyczne tęsknoty i oczekiwania, że pójście pod nóż załatwi sprawę poczucia własnej wartości, akceptacji w towarzystwie i doświadczenia miłości w swoim życiu są dramatyczną próbą przejęcia kontroli nad własnym życiem i samym sobą. Od kiedy to niby piękne ciało miałoby gwarantować szczęśliwe życie? Czyż nie jest tak, że blondynki chcą być brunetkami, za szczupłe grubszymi, czarnoskóre białymi, blade ciemniejszymi itp?

Dziwne czasy. Uzależnić się można od wszystkiego. Na przykład od opalania (tanoreksja). Uzależniona kobieta (albo mężczyzna) narzeka, że jej skóra jest zbyt blada. Zawsze. Nawet, gdy nie jest. By to zmienić, regularnie chodzi do solarium, traktuje to jako relaks, hobby, rozrywkę. Zwracanie jej uwagi, że to niezdrowe, że sobie szkodzi, że może dostać raka, odbiera jako przejaw zazdrości. Tanoreksja to rodzaj zaburzeń osobowości z wyraźnie nadmiernym zaabsorbowaniem wyglądem własnego ciała, jego kultem. Na marginesie warto dodać, że 15 minut spędzone pod lampami równa się całemu dniu na plaży w promieniach słońca. Opalenizna, którą nabywa się w salonach solarium w rzeczywistości jest niczym innym jak obroną organizmu przed nadmiarem promieni ultrafioletowych. A jak wygląda chyba każdy wie, bo nie problem rozpoznać jej nienaturalny odcień.

DEON.PL POLECA


Dym kłamstw i manipulacji

Palacz pali, bo wydaje mu się, że palenie mu coś daje. Czy to chwile przyjemności (co to za przyjemność pełna wyrzutów sumienia, niepokoju o własne zdrowie, wizji pełnych smoły płuc, świadomości marnowania pieniędzy), czy zapomnienia (napis o szkodliwości palenia jest na każdym opakowaniu, więc trudno zapomnieć), czy innych kłamstw. Prawda jest taka, że to nie nikotyna sama w sobie tak uzależnia, ale wiara, że uzależnienie jest tak mocne i tak trudne do rzucenia, że nic nie da się z tym zrobić.

Do tego dochodzą wyuczone szablony zachowań, te okropne przyzwyczajenia. Palenie staje się odruchem. Im więcej lat palenia, tym mniejsza przyjemność. Niszczy kod genetyczny od pierwszego dymka, już wtedy zwiększa się ryzyko zachorowania na raka. Powolna eutanazja. Zabijanie samego siebie. Nic się nie uda, gdy nie będzie motywacji; chęci, by zerwać z nałogiem, by przestać niszczyć samego siebie. Rzucenie palenia w wieku 30 lat wydłuża życie o lat 10. W wieku 40 lat o 9. W wieku 60 lat o 3. Zawsze jest na to odpowiedni czas. Nie musi się udać za pierwszym razem. Ale jedno jest pewne - można.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krew, uroda i obsesja
Komentarze (1)
Bogusław Płoszajczak
24 czerwca 2012, 20:06
Problem jest głębszy. Obawiam się, że to efekt "sukcesu marketingowego" ludzi sprzedających te usługi. To ich zadaniem jest wmówić klientowi że taki towar decyduje o jego (KLIENTA) wartości. Klient kupi a o skutki (psychiczne) martwi sie sam. PATOLOGIA!!!