Małżeństwo w XXI wieku?
Jeśli decyduję się na małżeństwo, to jestem osobą dorosłą (przynajmniej fizycznie), jeśli dodatkowo decyduję się na ślub kościelny, to wierzę w Boga i zdaję sobie sprawę z wagi sakramentu, na jaki się decyduję.
W kościele za chwile ma się odbyć ślub. Młoda para zbliża się powoli do ołtarza. Wśród zebranych gości jest mała dziewczynka, która szeptem pyta swoją mamę:
- Mamusiu, a dlaczego panna młoda jest tak ślicznie ubrana w białą sukienkę?
- Bo widzisz córeczko, ona chce wszystkim pokazać, jaka jest bardzo szczęśliwa - odpowiada matka.
- To dlaczego pan młody jest ubrany na czarno?
Ten niewinny ale jakże brutalnie oddający aktualny stan wartości małżeństwa kawał, przypomniał mi się w czasie niedzielnej homilii w parafii Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Olsztynie. Mowa w niej była o wartości, jaką dzisiaj ma rodzina i małżeństwo. Tak siedziałem, słuchałem, z jednym się zgadzałem, z innym nie, ale zmusiło mnie to do pewnej refleksji. Jeśli decyduję się na małżeństwo, to jestem osobą dorosłą (przynajmniej fizycznie), jeśli dodatkowo decyduję się na ślub kościelny, to wierzę w Boga i zdaję sobie sprawę z wagi sakramentu, na jaki się decyduję. W końcu jeśli nie wierzę w Boga, to po co chcę przyrzekać i ślubować przed nim miłość, wierność i uczciwość małżeńską innej osobie płci przeciwnej?
Musiałem to sprawdzić. Idąc tokiem myślenia mojej matematyczki z liceum (pozdrawiam i dziękuję za łaskę ukończenia tego przedmiotu), która mawiała, że "matematyka prawdę ci powie", postanowiłem sięgnąć do czeluści potwora o nazwie GUS. No i mam, czego chciałem:
1. W 2009 roku zawarto 250 794 małżeństw
2. W 2010 roku zawarto już tylko 228 tyś. Małżeństw
3. Ci, którzy się rozwodzą, przeżywają ze sobą średnio 14 lat.
4. W 2010 r. średni wiek mężczyzn w momencie rozwodu to 42 lata, wykształcenie zasadnicze zawodowe (36 proc.), średnie (30 proc.), wyższe (16 proc.). Kobiety były o ponad 2 lata młodsze i najczęściej posiadały wykształcenie średnie (38 proc), wyższe (24 proc.) oraz zasadnicze zawodowe (23 proc.).
Może większość małżeństw rozpada się przez jakieś tragedie rodzinne (pijaństwo, patologie, przemoc fizyczna)? Sprawdźmy cyferki.
Najczęściej jako przyczynę rozwodu małżonkowie deklarują niezgodność charakterów (1/3 wszystkich rozwodów). Druga w kolejności jest zdrada 24%.
Liczbami dobitnie pokazującymi obecną sytuację w Polsce niech będzie takie porównanie:
1. Liczba rozwodów w Polsce w 2000 roku: 43 tys.
2. Liczba rozwodów w Polsce w 2010 roku: 61 tys.
3. Liczba rozwodów w Polsce w 2011 roku: 72 tys.
Statystyki dobitnie pokazują, że małżeństwo dzisiaj coraz bardziej staje się formalnością, która wieńczy jakiś okres znajomości dwóch osób. A weźmiemy ślub, w końcu żyjemy ze sobą już tyle czasu. Przecież jak nam nie wyjdzie, to zawsze jest wyjście (czyt. rozwód). Dzięki Bogu w przypadku ślubu kościelnego rozwód nie wchodzi w grę. Fakt, jest droga do unieważnienia małżeństwa, ale to nie jest to samo co rozwód. Mam tylko nadzieję i modlę się o to, abyśmy jako katolicy nie robili sobie jaj z sakramentu małżeństwa. Ślub kościelny to nie cyrk, z małpami, klaunami, pingwinami i zabawą do białego rana. Dla osób wierzących jest to decyzja o byciu ze sobą, dla siebie i dla Pana Boga do końca życia. Nie przez statystyczne 14 lat ale przez chwile dobre, złe, radosne i smutne tak długo, jak Bóg nam na to pozwoli. AMEN.
P.S. Panowie bez kobiet bywa naprawdę ciężko. Oto przykład:
Mąż do żony:
- Kochanie, nie mogę znaleźć herbaty!
- Ty beze mnie to z niczym byś sobie nie poradził! Herbata jest w apteczce, w puszce po kakao z nalepką "sól".
Skomentuj artykuł