"Myślę, że jeszcze mogą być takie parafie w Polsce, gdzie człowiek myśli o sznurze"
Myślę o księdzu z diecezji siedleckiej. Dlaczego musi dojść do tragedii, by zdarzyły się rzeczy najbardziej oczywiste?
15 czerwca wikiariusz parafii w Kotuniu (woj. mazowieckie) popełnił samobójstwo przez powieszenie. Ciało księdza Piotra odnaleziono w budynku, w którym mieszkał. Wierni w rozmowach z policją i mediami podkreślali, że za tragiczną decyzją mógł stać konflikt z proboszczem parafii. Więcej o tej sprawie możecie przeczytać <<TUTAJ>>.
Do tragicznej sytuacji odnosi się nasz bloger, ksiądz Piotr Niewiadomski. Poniżej publikujemy tekst.
* * *
Istnieją przysłowia, których lepiej, żeby nie było, na przykład takie, które usłyszałem czternaście lat temu w seminarium, jak drugi ksiądz ci nie zaszkodził, to już dużo pomógł, zapamiętaj, młody, a także to, że przełożonych trzeba się słuchać, kuferka pilnować, a swoje myśleć.
Czas pokazał, że najlepiej, choć nie tak dobrze, jak bym chciał, idzie mi myślenie. Myślę więc, z pewną ulgą, o księżach, którzy mi pomogli nie tylko tym, że nie szkodzili.
Myślę też, skąd te porzekadła, że to nie tyle wyraz jakiejś przysłowiowej mądrości, ile doświadczenia życia tam, gdzie siostra dyskrecja osłania czyny swego ponurego, tępego braciszka o imieniu mobbing.
Myślę o księdzu Piotrze z diecezji siedleckiej. Wspominają go parafianie jako ciepłego, wrażliwego człowieka, czego trochę mu zazdroszczę. W lepszych warunkach bywałem gorszy, a już na pewno nie dałbym rady, jak on najwyraźniej dawał, trzymać serce na dłoni i jednocześnie podlegać regularnym prześladowaniom jako kolejny z długiej listy pracowników człowieka, który nie powinien zarządzać nawet stertą gruzu, nie mówiąc o zwierzętach czy, jak to było przez lata, dzieciach Bożych.
Myślę o ludziach, którym się wydaje, że Pan Bóg będzie rozliczał ks. Piotra za dezercję. Jakie to okulary, przez które tak się widzi?
Myślę o jego pracy przy dzieciach pierwszokomunijnych, praca to ciężka, żmudna, często niewdzięczna, on wykonał ją i jakkolwiek groźnie by to nie zabrzmiało, albo skandalicznie, to, co zrobił na koniec, także jest lekcją dla dzieci. Lekcją na temat granic, bardzo dorosłą lekcją.
Myślę, że miał w grupie dzieci rozumne i wrażliwe, jak on sam był rozumny i wrażliwy, więc gdy w przyszłości któreś z nich odkryje, że jest pod niemożliwą do wytrzymania presją ludzi nierozumnych i niewrażliwych, to wspomni Jego smutny los i na czas odejdzie. Uratuje się z takiego miejsca, gdzie się odechciewa żyć.
Myślę, nasłuchuję, bo wyraz dezercja dzwoni w niejednej głowie o wyraz krzyż.
Myślę, że warto pójść przed relikwie ks. Jerzego, są teraz w tylu polskich kościołach i zapytać tego Faceta, który coś tam o krzyżu wie, coś też o nim mówił, czy na tym polega krzyż, że człowiek nie zaprotestuje, że nic nie piśnie. Ewentualnie do Przyjaciela ks. Popiełuszki. On to już jest na pewno w każdym Kościele.
Pójść i zapytać Go, czy jak mówił, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych małych, mnieście uczynili, to miał na myśli to, że nie wolno od katów uciekać, przed nimi się bronić, protestować i, tu będzie największy kaliber, uwaga, wypowiedzieć, co się myśli.
Myślę, że jest tak. Jak ciebie męczą, a ty sobie myślisz, że trzeba zacisnąć zęby, to przypomnij sobie, siostro, bracie, że nie tylko o ciebie chodzi, bo są dranie, których skłonności nie wypalą się na jednej ofierze, dorosłej czy dziecku.
Myślę, że nie mam grama pretensji do ks. Piotra. Biorąc pod uwagę decyzję dotyczącą jego szefa, to niewykluczone, że swoim smutnym czynem uratował komuś życie, innemu wrażliwemu chłopakowi, choć pewnie nie myślał o tym tamtego dnia. Nie chodzi mi wcale o chwalenie samobójstwa, ale o prosty efekt tego, co się stało. Dlaczego musi dojść do tragedii, by zdarzyły się rzeczy najbardziej oczywiste?
Myślę o ludziach, którzy czytają to i myślą sobie, nie trzeba głośno mówić.
Myślę, że hasła "oczy widzą usta milczą" nie ma w Biblii, ani katechizmie. Ba, nawet dla gangów osiedlowych jest już chyba przestarzałe.
Myślę, że jeszcze mogą być takie parafie w Polsce, gdzie człowiek myśli o sznurze, albo po prostu kupuje go w Castoramie, jak niedawno ta nastolatka, co kilka lat pomieszkiwała na plebanii pod Chełmem.
Myślę o rozdrożach świata, o tym, że może będzie się mówić coraz głośniej, albo może przyjdą czasy ciężkie, jakiejś okupacji, niewoli i znów cisza zalegnie.
Myślę o ludziach z wioski, gdzie ks. Piotr pracował i gdzie zginął, jak myśleli sobie, co robić, co możemy zrobić, by się zmieniło i nie widzieli możliwości.
Myślę w końcu o tej wypowiedzi rzecznika, że nic nie powie o przypadku ks. Piotra z uwagi na RODO. Robi wrażenie.
Myślę o masywnych drzwiach, za nimi o marmurze i chodniku, co tłumi kroki. O kolejnych drzwiach, potem kolejnych korytarzach, kolejnych drzwiach, wielkich pokojach, masywnych biurkach, a za nimi znów drzwi, marmur, chodnik, drzwi, znów salon przepastny, biurko, trochę większe, kolejne drzwi. Tak bez końca, a w którymś z ogniwie tego łańcucha dojrzewa właśnie wyważone oświadczenie.
Franz Kafka by się przydał, Józef Mackiewicz, Francois Rabelais. Mieć choćby kruszynkę ich ducha, myślę sobie.
Myślę, że są ludzie, którzy biorą na sumienie to, że udają, że nic się nie dzieje i nic nie robią.
Myślę tak, choć oczywiście nie jestem tu od myślenia.
Myślę też, że mogę się mylić.
Przyznam, że odkryć, że się mylę, byłoby ulgą. Móc się wobec sumienia zgodzić, że te różne wisielcze ślady po pętli wokoło to tylko wytwór mojej wybujałej wyobraźni, niezrównoważonego charakteru, problematycznej osobowości, trudnego dzieciństwa, niezrozumienia swojej roli, zabłąkania w nowoczesności, albo jakichś problemów, o których lepiej nie mówić, ale które można zasugerować. Takich rzeczy jest pewnie jeszcze mnóstwo, które można by mi zarzucić, gdyby zaistniała kiedyś potrzeba takiego zarzucania.
Słucha tych moich myśli Pan Jezus, jak i słucha modlitwy o powołania, codziennie płynącej z tej ziemi ku niebu. Co On sobie myśli? Szczerze, to widzę Go oczyma duszy jako Frasobliwego.
Tekst pochodzi z bloga morzezogniem.blog.deon.pl.
Skomentuj artykuł