O czym ma mówić katolik?

(fot. pedrosimoes7 / Foter.com / CC BY)
Marcin Kaczmarczyk / materiały nadesłane

Z czym osobie niewierzącej może kojarzyć się Katolik? Jeśli patrzeć tylko na to, co znaleźć możemy na najpopularniejszych obecnie portalach, to obraz robi się trochę przerażający. Katolik to ciemnogrodzianin, który nie wyszedł jeszcze ze swojej jaskini. Katolik to frustrat, który na każdą zaczepkę, czy też zapytanie o swoją wiarę, zaczyna bić pianę z ust. Katolik, to ktoś kto chodzi do Kościoła, a po wyjściu z niego obgada wszystkich, którzy są w zasięgu jego wzroku. Powszechnie wiadomo, ze Katolik to przeciwnik aborcji, ewentualnie obrońca życia.

Katolik to tyran, który nie zgadza się, na jakże humanitarne zakończenie cierpień dla chorego, jakim jest eutanazja. Katolik jest przeciwnikiem in vitro. Katolik, to w końcu ktoś, kto jest strażnikiem moralności i ma na to monopol. Przedstawiony wyżej obraz nie jest wymysłem mojej nadmiernie przewietrzonej ostatnio głowy, tylko zebraniem i skondensowaniem tego, co mimo ogromnej chęci nieznalezienia, znalazłem w inetrnecie, a propo Kościoła, którego dobro tak bardzo leży mi na sercu.

Bóg sędzia ?

Można zacząć rozważanie tego tematu od mediów. Od tego jak są zakłamane, nieetyczne i jak bardzo gonią za sensacją. Uczepiły się Kościoła, jak wygłodniały pies dopiero znalezionego mięcha i meczą je, aż zjedzą wszystko co się da. Można tak zacząć, ale to błąd. Mamy takie media jakie chcemy mieć. Telewizji nie tworzy telewizja. Telewizję tworzą telewidzowie. Jeśli bardziej interesuje nas kolejna odsłona serialu pt. "Pedofilia w Kościele" niż film dokumentalny o Jezusie Chrystusie, to o czym w ogóle mówimy? Jeśli w necie najchętniej czytamy to co negatywne, a nie pozytywne, to o czym w ogóle rozmawiamy? Kiedy wśród znajomych wywoływany jest temat Kościoła, księży i Boga, to zaczynamy od usprawiedliwiania, tłumaczenia, pyskowania i udowadniania, że pytający nic nie wie, jest bezczelny i najzwyczajniej w świecie głupi, a tak w ogóle to dałbym mu w twarz. Bawimy się w ocenianie i sędziowanie.

DEON.PL POLECA


Boga traktujemy jako kogoś, kto stoi nad człowiekiem i grozi palcem. Tylko nie zgrzesz, bo będzie kara. A tak nie jest. Zapomnieliśmy, że Bóg jest dobry i kocha. Kocha każdego, bez względu na to kim jest. Nie możemy rozdawać miłości Bożej za Boga. Temu dam bo jest fajny, a tamtemu nie dam, bo jest głupi i nie chodzi do Kościoła. To Bóg daje swoją miłość, my możemy ją co najwyżej przyjąć lub nie. Bóg kocha. Bóg nie jest organem władzy sądowniczej tylko Ojcem kochającym swoje dzieci. Od tego trzeba zacząć. Jak ktoś ma wierzyć w Boga, jeśli jego jedynym wizerunkiem Stwórcy jest mniej lub bardziej udany witraż, przedstawiający starszego pana z groźną miną i palcem wyciągniętym ku górze? Bóg kocha Cię bezwarunkowo. Na tą miłość nie trzeba zasługiwać, nie da się na nią zapracować. Ona po prostu jest.

Public Relations Jezus Chrystus

Co robił Jezus? Jak przekonywał do siebie ludzi? O czym mówił? Najpierw mówił o prawie czy o miłości? Jezus jest najlepszym przykładem tego, jak zrobić dobrą reklamę. Nie miał pleców w telewizji, specjalistów od pozycjonowania stron www, działu marketingu i reklamy, i dwóch milionów ulotek. On był z ludźmi. Dawał nadzieję. Pokazywał, że najważniejsza jest miłość. Tam gdzie inni widzieli prawo i karę, on widział drugiego człowieka i jego dobro. Jest chodzącą reklamą Boga, jako kochającego Ojca. Nawet na krzyżu, kiedy już został wyszydzony, biczowany, poniżony i wielokrotnie opluty, powiedział "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią." (Łk 23, 34a). Kochał, kochał tak, jak potrafi kochać Bóg. I dlatego zmienił świat. Zmienił świat miłością, a nie wytykaniem błędów, pouczaniem i tłumaczeniem. Jest fantastyczny. Jestem szczerze zafascynowany Chrystusem i podziwiam Go. Nie jestem w stanie powiedzieć dzisiaj, ze mam wiarę. Wiarę to ma Jezus Chrystus. Ja co najwyżej nieudolnie się jej uczę.

W dyskusjach o Kościele, księżach, wierze i wszystkim innym, co jest z tym związane, warto zacząć od Boga, który jest dobry i od Jezusa Chrystusa. Nie od tłumaczenia, że skala pedofilii w Kościele jest dużo mniejsza, niż wśród nauczycieli WF. Nie od tego, czy tęcza powinna być tam gdzie jest, czy pięć metrów dalej. Nie od samochodów biskupów. Nie od tego, że ktoś nie zna Kościoła, a gada na jego temat głupoty. Może nie zna Kościoła, bo nikt mu nie powiedział czym jest Kościół. Kościół to ludzie, to wspólnota. To bracia i siostry, których zadaniem jest głoszenie dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie, a nie pokazywanie co jest moralne, a co nie. Może wychodząc od tego, z czasem wizerunek Kościoła zmieni się. Trzeba pamiętać, że wizerunek Kościoła, to wizerunek wszystkich katolików, a nie tylko księży i biskupów. Jesteśmy tak samo odpowiedzialni za Kościół jak biskupi i księża. Amen.

P.S. Katolik, to uczeń Jezusa Chrystusa, który daje nadzieję.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O czym ma mówić katolik?
Komentarze (13)
MK
Marcin Kaczmarczyk
22 listopada 2013, 07:52
Proszę nie pisać bzdur o Jezusie. On zwrócił na siebie uwagę ówczesnego społeczeństwa cudami, których dokonywał. Sama miłość to by było za mało. Dzisiaj jest mnóstwo ludzi niewierzących, a nawet agresywnych wobec religii w ogóle, a katolickiej w szczególności. Dlatego potrzeba czegoś więcej, niż zareklamowania Boga. Najpierw trzeba przekonać ateistów, że rzeczywiście istnieją siły wyższe, a jedynym dobrym jest Bóg i jego aniołowie. ... Nie piszę bzudr o Jezusie, raczej Pan pisze bzdury w komentarzach. Głównym przesłaniem Chrystusa jest miłość. Jeśli uważa Pan inaczej, to już Pana problem. Ludzkiego serca nie zmieni Pan udowadnianiem i przekonywaniem. Ludzkie serce może zmienić tylko miłość. Pierwsze w przyjęciu wiary jest serce, a dopiero potem rozum.
A
Ateles
21 listopada 2013, 19:08
Kościół to ludzie, to wspólnota. To bracia i siostry, których zadaniem jest głoszenie dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie, a nie pokazywanie co jest moralne, a co nie. Panie Marcinie WŁAŚNIE JEZUS pokazał najbardziej CO JEST MORALNE A CO NIE! Niech Pan poczyta wypowiedzi Benedykta XVI na temat DYKTATURY RELATYWIZMU, bo wypowiedź wyżej zacytowana z tego właśnie nurtu!!!
MK
Marcin Kaczmarczyk
21 listopada 2013, 18:51
Proszę nie pisać bzdur o Jezusie. On zwrócił na siebie uwagę ówczesnego społeczeństwa cudami, których dokonywał. Sama miłość to by było za mało. Dzisiejsze realia są zupełnie inne, niż te sprzed blisko 2000 lat, dlatego należy ostrożnie odwoływac się do tamtych czasów. Wtedy praktycznie nie było ludzi niewierzących w Boga lub różne bożki. Dla wszystkich było oczywiste, że istnieją jakieś siły wyższe, dlatego problem polegał wyłącznie na przekonaniu ludzi, że nasz Bóg jest jedynym prawdziwym Bogiem. Dzisiaj jest mnóstwo ludzi niewierzących, a nawet agresywnych wobec religii w ogóle, a katolickiej w szczególności. Dlatego potrzeba czegoś więcej, niż zareklamowania Boga. Najpierw trzeba przekonać ateistów, że rzeczywiście istnieją siły wyższe, a jedynym dobrym jest Bóg i jego aniołowie. Jeżeli zatem chcemy ewangelizować ateistów, to musimy to czynić w sposób rozważny, dostosowany do danej sytuacji. Za każdym razem będzie to coś innego. ... Ewangelizować to mamy najpierw ochrzczonych, a nie ateistów. Pozdrawiam
jazmig jazmig
21 listopada 2013, 18:46
Proszę nie pisać bzdur o Jezusie. On zwrócił na siebie uwagę ówczesnego społeczeństwa cudami, których dokonywał. Sama miłość to by było za mało. Dzisiejsze realia są zupełnie inne, niż te sprzed blisko 2000 lat, dlatego należy ostrożnie odwoływac się do tamtych czasów. Wtedy praktycznie nie było ludzi niewierzących w Boga lub różne bożki. Dla wszystkich było oczywiste, że istnieją jakieś siły wyższe, dlatego problem polegał wyłącznie na przekonaniu ludzi, że nasz Bóg jest jedynym prawdziwym Bogiem. Dzisiaj jest mnóstwo ludzi niewierzących, a nawet agresywnych wobec religii w ogóle, a katolickiej w szczególności. Dlatego potrzeba czegoś więcej, niż zareklamowania Boga. Najpierw trzeba przekonać ateistów, że rzeczywiście istnieją siły wyższe, a jedynym dobrym jest Bóg i jego aniołowie. Jeżeli zatem chcemy ewangelizować ateistów, to musimy to czynić w sposób rozważny, dostosowany do danej sytuacji. Za każdym razem będzie to coś innego.
K
Kris
21 listopada 2013, 18:26
"To bracia i siostry, których zadaniem jest głoszenie dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie, a nie pokazywanie co jest moralne, a co nie." Nie zgadzam się - jedno nie wyklucza drugiego. Tylko trzeba to czynić mądrze. Czy jeśli widzimy że brat grzeszy, to nie mamy go napominać !? A jeśli świat wymaga pochwały grzechu to mamy mu ją dać ? Trzeba należy pamiętać o przypowieści dżazdze i belce w oku :) No i wystrzegać się "jadu faryzeuszy". ... Nie napisałem, ze nie mamy napominać ale najpierw powinniśmy wyjść od miłości do drugiego człowieka, a nie od pouczania go. To jest, moim zdaniem, podstawowy błąd. Najpierw miłość, potem prawo, a nie na odwrót. Pozdrawiam ... Z tym się zgodzę :)  Pozdrawiam
MR
Maciej Roszkowski
21 listopada 2013, 18:00
@ Ateista Zgoda, może "coś". Nie jest to dla mnie tak istotne. Przywiązaliśmy się do wizji Boga Michała Archanioła- dostojnego starca z wielka brodą. Antromorfizujemy Go. Może jest Przyczyną, Porządkiem, Zbiorem Praw, Napędem etc.  Jaki jest nie wiemy. Wierzymy, że ma cechy osoby- wolę, miłość, dobroć i wiele innych . Wszystko to tak łatwo łatwo objąć pojęciem Absolut. Gdyby dał się nam poznać tak jak poznajemy się wzajemnie, dałby dowód na swoje istnienie. A gdzie wiara, zaufanie Mu? Jako ojciec nie chciałbym aby moje dzieci chciały ode mnie empirycznych dowodów mojej woli, milośći i od tego uzależniały wiarę w nie. Może ta przenośnia jest trafna Choć , jak mawiali starożytni Rosjanie "Tout proportion gardee"
MK
Marcin Kaczmarczyk
21 listopada 2013, 14:42
"To bracia i siostry, których zadaniem jest głoszenie dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie, a nie pokazywanie co jest moralne, a co nie." Nie zgadzam się - jedno nie wyklucza drugiego. Tylko trzeba to czynić mądrze. Czy jeśli widzimy że brat grzeszy, to nie mamy go napominać !? A jeśli świat wymaga pochwały grzechu to mamy mu ją dać ? Trzeba należy pamiętać o przypowieści dżazdze i belce w oku :) No i wystrzegać się "jadu faryzeuszy". ... Nie napisałem, ze nie mamy napominać ale najpierw powinniśmy wyjść od miłości do drugiego człowieka, a nie od pouczania go. To jest, moim zdaniem, podstawowy błąd. Najpierw miłość, potem prawo, a nie na odwrót. Pozdrawiam
_
__Ateista__
20 listopada 2013, 22:05
@MR "Ignorancja, no powiedzmy niewiedza,  niewierzącego ( ani wierzącego) nie jest dowodem na istnienie lub niestnienie Boga" Zgadza się. Dowód nie ma nic wspólnego z ignorancją i niewiedzą.... "Poszukanie odpowiedzi na te pytania może być pożyteczne dla każdego." Zgadza się. Myślenie na ogół jest pożyteczne. "(..) brak dowodów (empirycznych- MR) na prawdziwość istnienia Boga nie dowodzi Jego niestnienia" Też się zgadza. Żebym był dobrze zrozumiany: stawianie pytań typu "skąd się wział wszechświat?" jest oczywiście ważne i istotne, ale nieposiadanie odpowiedzi na to pytanie nie implikuje prawdziwości istnienia Boga. Dlatego przytoczyłem "Argumentum ad ignorantiam". Osoby wierzące, z którymi mam przyjemność czasami dyskutować mają tendencję od stawiania pytań typu "Skoro nie ma Boga, to kto stworzył świat?" To jest błąd logiczny, a na dodatek pytanie sugeruje odpowiedź: "kto". A może powinno być "co?"
MR
Maciej Roszkowski
20 listopada 2013, 21:51
Ignorancja, no powiedzmy niewiedza,  niewierzącego ( ani wierzącego) nie jest dowodem na istnienie lub niestnienie Boga. Poszukanie odpowiedzi na te pytania może być pożyteczne dla każdego.   Argumentum ad ignorantiam -"Jest to błąd logiczny polegający na niewzięciu pod uwagę, że brak dowodów prawdziwości jakiejś tezy nie implikuje jej fałszywości." To ma znaczenie podwójne- jedno zgodne z Pana intencją,  drugie dokładnie odwrotne- brak dowodów (empirycznych- MR) na prawdziwość istnienia Boga nie dowodzi Jego niestnienia
_
__Ateista__
20 listopada 2013, 21:38
@MR >>Poza tym można pytać, że skoro fizyka twierdzi, że nic na świecie  nie wzięło się z n>>iczego, to skąd wziął się świat i  kto kręci tymi trybikami Perpetuum mobile? >>Samo się kręci? Pytać można, tylko co z tego?  Możesz zapytać niewierzącego, skąd się wział świat. I otrzymasz odpowiedź: nie wiem I to wcale nie oznacza, że stworzył go Bóg. Sprawdź na Wikipedii hasło " Argumentum ad ignorantiam "
K
Kris
20 listopada 2013, 17:10
Polecam zapoznać się z artykułem ks. Tomasza Jaklewicza na temat upominania grzesznych: http://gosc.pl/doc/1085364.Grzesznych-upominac
MR
Maciej Roszkowski
20 listopada 2013, 16:48
To, oczywiście racja ale chyba zbyt piękne aby się tak od razu udało. Co wskazania złowieszczej roli mediów oczywiście zgoda, tylko też trzeba umieć wskazać oczywiste fałsze. Myślę, że najlepiej, przynajmniej na początku przemawia nasz dobry przykład, ewentualnie dobry przykład przykład innych osób. Katolik o którym wiadomo, żę  przestrzega przykazań wzbudzi  zaintersowanie, prztaczanie słów Chrystusa być możę nie, bo dla osoby niewierzącej jego istnienie jest zaledwie hipotetyczne. Poza tym można pytać, że skoro fizyka twierdzi, że nic na świecie  nie wzięło się z niczego, to skąd wziął się świat i  kto kręci tymi trybikami Perpetuum mobile? Samo się kręci?
K
Kris
20 listopada 2013, 15:31
"To bracia i siostry, których zadaniem jest głoszenie dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie, a nie pokazywanie co jest moralne, a co nie." Nie zgadzam się - jedno nie wyklucza drugiego. Tylko trzeba to czynić mądrze. Czy jeśli widzimy że brat grzeszy, to nie mamy go napominać !? A jeśli świat wymaga pochwały grzechu to mamy mu ją dać ? Trzeba należy pamiętać o przypowieści dżazdze i belce w oku :) No i wystrzegać się "jadu faryzeuszy".