Ojcostwo nie jest dla mięczaków

(fot. Mc Knoell / flickr.com / CC BY)
Marcin Celej / artykuł nadesłany

Ojcostwo wymaga ogromnego wysiłku, charakteru i miłości. Ojciec to 'twardy gość', który NIGDY się nie poddaje.

Przepraszam za ten prowokacyjny tytuł. Już wyjaśniam, o co chodzi. Otóż szczęśliwa rodzina to nie jest coś, co przychodzi samo. Trzeba ogromnej ilości wysiłku, wizji, pragnienia, cierpliwości i determinacji. Sprawy, które są dla nas ważne, zawsze wymagają dużego nakładu pracy i nigdy nie przychodzą lekko.

Ojciec w takiej rodzinie pełni specjalną funkcję wychowawczą. Pełni służbę całej rodzinie. Ojciec jest niczym skała - silny, niezmienny i stabilny. Nie ulega chwilowym słabościom, nie zmienia zdania, jest konsekwentny; surowy, ale sprawiedliwy; silny, ale nie brutalny. Ojciec nie reaguje przesadnie, ale pokazuje też, że należy ponosić konsekwencje swoich czynów. Ojciec pokazuje, za słowami Winstona Churchilla, że nigdy, nigdy, NIGDY się nie poddamy. Ojciec nie czeka biernie, lecz działa. Pamięta też, że 'NIE' jest słowem miłości. Ojciec wie, że tylko ten, co nic nie robi, nie popełnia błędów. Ojciec stawia żonę na pierwszym miejscu i razem tworzą 'front przeciwko' dzieciom. Wspólnie podejmują decyzje i wspierają się nawzajem na tym froncie.

Co powiedziała mama lub tata jest prawdą w oczach dzieci. Rodzice nigdy nie podważają swojego autorytetu poprzez uchylanie nawzajem swoich decyzji. Ojciec nie wraca z pracy zmęczony. Wchodząc do domu zaczyna swoje prawdziwe 'show'. Z progu woła: "Jestem! Spróbujcie powstrzymać mnie od całusów."

DEON.PL POLECA


Ojciec zawsze przeprasza i wybacza. Jeśli czegokolwiek dzieci powinny się nauczyć od ojca, to właśnie tych dwóch cnót. Ojciec rozumie, że uruchomienie silnej woli trwa latami i on jest tym, który pokazuje, jak "przekraczać siebie".

Ojciec wie, że gniew i irytacja wpędzają nas w niewłaściwą sytuację, a duma przeszkadza nam się z niej wydostać. Dlatego potrafi odłożyć dumę na bok, mając na celu długofalowe korzyści dla własnej rodziny.

Ojciec wie, że staranne i uprzejme robienie wielu drobnych rzeczy nie jest wcale rzeczą drobną. Ojciec pokazuje swoją postawą żywą wiarę - pamięta, że przykład pociąga, słowa nie. Czy ja taki jestem? Nie wiem jak Ty czytelniku, ale ja na pewno taki nie jestem.

Często mam problem ze spójnością, czasem zareaguję przesadnie, albo się zdenerwuję, czasem nieświadomie podważę decyzję żony, często duma nie pozwala mi tego szybko naprawić. I co z tego? Większość wspaniałych rodzin przez 90% czasu zbacza z obranego szlaku. I tak stale na niego wracają, gdyż wiedzą, jak powinno wyglądać ich życie.

Ważne, by się podnieść, przeprosić i nigdy, nigdy, NIGDY się nie poddawać. Większość z nas wie, co powinniśmy robić, ale często nie mamy na to ochoty czy siły. Wiem, że Ty masz na to i siłę i ochotę. Przepraszanie, wyciąganie ręki i zaczynanie wszystkiego od nowa - oto istota ojcostwa. Niech Twoje myśli staną się słowami, Twoje słowa staną się czynami, Twoje czyny staną się nawykami, Twoje nawyki zmienią Twoją postawę, Twoja postawa zmieni Twoje wybory.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojcostwo nie jest dla mięczaków
Komentarze (13)
A
amidala
12 kwietnia 2013, 23:18
@~~Grzegorz Kowalski, świetnie że masz poczucie bycia jak Józef. Tylko, że ja miałam na myśli generalną refleksję - rola mężczyzn wraz z rozwojem cywilizacji się zmienia. Opiekuńcze państwo, jego instytucje przejmują część obowiązków wychowawczo-opiekuńczych od rodziców. To rozluźnia więzy rodzinne, czemu sprzyjają też czynniki ekonomiczne, wzrost aktywności zawodowej kobiet. Nie jest wykluczone, że ewolucja kulturowa potoczy się w kierunku zmniejszenia więzów między matka i dzieckiem, a ojcem. Z ewolucyjnego punktu widzenia to może być dobra strategia, zwiększająca możliwości rodzenia dzieci z wieloma partnerami, a więc zwiększająca różnorodność biologiczną - a to niebagatelny argument.
M
michał
12 kwietnia 2013, 22:58
Dziękuję za ten tekst!
GK
Grzegorz Kowalski
12 kwietnia 2013, 11:13
@~amidala, a co w tym artykule jest takiego "niedzisiejszego" Twoim zdaniem? Jaki powinien być "współczesny ojciec" według Ciebie? Czy nie mylisz czasami tego jacy współcześni mężczyźni widziani Twoimi oczyma są z tym jacy powinni być? Bo moim zdaniem i w moim odczuciu współcześni mężczyźni są często bardzo zagubieni i tym zagubieniem poważnie wyniszczeni psychicznie, czasami zepsuci i zniekształceni na osobowości, na umyśle. Pytam, bo dziwi mnie Twój pogląd, ale jestem otwarty na Twoje zdanie. Ja sam jestem mężczyzną i czuję jak to, co opisał autor artykułu, jest zawarte głęboko we mnie i że jestem wezwany do bycia lub chociaż stawania się właśnie takim jak to opisał autor albo też jak Józef z Nazaretu niezależnie od tego gdzie i kiedy. Moim zdaniem jest to tak silnie związane z płcią jaką Bóg mnie obdarzył, że twierdzenie jakobym miał być mężyzną wedle innego wzorca, byłoby w ogóle wypieraniem sie własnej płci. Poza tym, jeżeli kocha się swoją rodzinę i w ogólności kocha ludzi, to miłość w natuarlny sposób prowadzi do męskich i ojcowskich zachowań i nigdzie indziej, co wskazuje na to, że są to jednak wzorce ponadczasowe.
E
elpaya
12 kwietnia 2013, 09:56
@Amidala Ale jakiego biadolenia? Przecież to obraz faceta i ojca właśnie współczesnego. Tyle że kochającego żonę i dzieci a nie własne ego. I wcale nie trzeba być świętym. Wystarczy kochającym ;)
K
Krzysiek
12 kwietnia 2013, 08:10
Dziękuję za artykuł. Właśnie dzisiaj jest mi szczególnie potrzebny. Szczęść Boże!
K
kasia
11 kwietnia 2013, 22:49
Oj Amidala, zupełnie nie o to chodzi ;) Józef z Nazaretu niewątpliwie dobrym przykładem był, ale dość hardcorowego przypadku, poza tym nie jedynym. Zapewniam Cię, że w obecnych czasach ojcowie w prawdziwego zdarzenia, którzy mogą być wzorem dla pozostałych też są. Szkoda tylko, że mało się o nich mówi w świeckich mediach, bo zazwyczaj są głęboko wierzący i ich wartości nie pasują do tej naszej współczesności.
A
Amidala
11 kwietnia 2013, 22:34
Wołanie na puszczy. Kolejny religijny artykuł z serii biadolenia na temat tego, że współczesny facet nie przypomina Józefa z Nazaretu. Rzeczywiście. Nie przypomina i przypominać już nie będzie. Nie te czasy. Obudźcie się! Halo! Mamy już XXI w. Nie żyjemy w Starożytności, ona już przeminęła.
K
kasia
11 kwietnia 2013, 16:31
Wartościowy artykuł, bo chociaż krótki, zawiera sedno sprawy. Odbieram go jako sygnał, kto czuje potrzebę niech wnika głębiej, sięgnie po odpowiednią literaturę. Żyjemy w dziwnych czasach. Wszystko do góry nogami. Ojcostwo to ostatnio gorący temat i dobrze, bo stało się na tym polu coś złego. Ilu jest takich ojców, którym nawet nie przychodzi do głowy, że powinno być inaczej, że mogłoby być dzięki temu lepiej. Módlmy się o odwagę i mądrość, żeby ludzie otworzyli oczy i żyli świadomie, a nie byle jak. 
K
K
11 kwietnia 2013, 16:09
Dobry artykuł. Ale chociaż jest o ojcach, dokładnie to samo należy skierować do matek. Rodzicielstwo to jedna rola wymagająca dokładnie tego samego (poza aspektami biologicznymi). W mojej rodzinie takie podejście się sprawdza od kilkunastu lat :) (piszę z perspektywy rodzica)
A
ania
11 kwietnia 2013, 16:09
ja się również podpisuje - świat rozpaczliwie potrzebuje męzczyzn-ojców, ja sama choć już dorosła nadal kogoś takiego rozpaczliwie potrzebuje... nie tylko więc w mężu, ale również we własnym ojcu. 
H
Hill
11 kwietnia 2013, 16:08
Sorry - jestem ojcem, ale kiedy czytam tyle „nigdy” i „zawsze”, to mi się odechciewa
K
Krakus
11 kwietnia 2013, 11:27
Podpisuję się pod słowami Pana Grzegorza. Pozdrawiam
GK
Grzegorz Kowalski
11 kwietnia 2013, 10:24
Piękny artykuł, dziękuję! To rzecz bardzo słuszna przypominać o istocie ojcostwa, o tym jakie jakie być powinno, ale też o jego trudach, wyzwaniach, o tym jakie jest w tym codziennym trudnym życiu. Świat bardzo potrzebuje mężczyzn-ojców, a i sami mężczyźni potrzebują czuć zawsze w sobie wzorzec i siłę ojcostwa niezależnie od tego, czy do własnej rodziny, czy do innych ludzi, jeżeil jest się i do tego powołanym.