Pewna mistyczka uważała, że "wiara prawie umarła". Zdradziła jednak sposób, aby ją wskrzesić

(fot. robin benad / unsplash)
Joanna Pakuza / teologiczna.blog.deon.pl

Jedna z moich ulubionych patronek, bł. Maria Celeste Crostarosa, postawiła bardzo konkretną diagnozę chrześcijanom swojego pokolenia. Ubolewała, że było wśród chrześcijan tak niewiele kontemplacyjnych dusz - że tak niewielu angażuje serce w zgłębianie Bożych spraw, a skupia się tylko na tym, co zewnętrzne; nie na sprawach duchowych i umacnianiu swojej wiary.

Jej hipoteza jest taka, że gdyby wszyscy chrześcijanie na serio przejęli się swoją wiarą - wszyscy byliby świętymi. W swoim mistycznym dziele "Stopnie modlitwy" pisała:

Dlaczego jest tak mało serc kontemplacyjnych? Dlaczego tak mała jest liczba dusz prawdziwie wiernych i chrześcijańskich? Ponieważ wiara prawie umarła… Poznawanie Bożych misteriów (tajemnic) w całej ich prawdzie jest drogą modlitwy. Droga modlitwy i postęp w niej polega w rzeczywistości na zgłębianiu wiary. Lecz ilu jest na świecie takich, którzy ją praktykują? Można ich łatwo policzyć wśród nieprzebranej liczby ludzi wędrujących przez ziemię… O mój Boże, pozwól mi to wykrzyczeć! Pośród chrześcijan jest tak mało prawdziwie wiernych, dlatego jest tak mało świętych! Gdyby wszyscy byli wierni, wszyscy byliby świętymi!

Czy ta diagnoza jest aktualna w kontekście naszych doświadczeń? Odpowiedź na to pytanie byłaby pewnie tak zróżnicowana, jak zróżnicowane jest życie duchowe konkretnych ludzi. Zachęta do świętości rozumianej jako życie wiarą na pewno się jednak nie przedawniła.

DEON.PL POLECA

Czytaj też: Jak wygląda "selfie" twojej duszy? »

Wszystko potrzebuje czasem remontu i odnowienia. Począwszy od mieszkania aż po… duszę. A może od duszy począwszy? Jeśli św. Teresa Wielka porównuje duszę do twierdzy, składającej się z mieszkań, które są symbolem etapów życia duchowego, to zestawienie to wydaje się usprawiedliwione.

Różne są sposoby, by swoje wnętrze "odświeżyć" i "zreperować". Jednym z nich jest Seminarium Odnowy Wiary. Takie seminarium trwa właśnie w mojej parafii (o samej idei SOW nie będę Wam dokładnie opowiadać - jeśli chcielibyście się z nią zapoznać i dowiedzieć się na czym dokładnie polega, to zapraszam Was na jedną ze stron, gdzie znalazłam zwięzły i trafny opis zw. z "SOW-ami".

Jeśli o nas chodzi - jesteśmy po pierwszym spotkaniu, a w najbliższy poniedziałek czeka nas kolejne, z mszą, konferencją oraz dzieleniem na temat tego, w jaki sposób rezonowały w nas treści słowa Bożego przygotowane na trwający tydzień. Każdy z kolejnych tygodni Seminarium jest okazją, aby odnowić serce i pozwolić Bogu otworzyć je szerzej - a mówiąc jeszcze trafniej - otworzyć oczy wiary na Niego i na to, w jaki sposób jest obecny w życiu, w jaki sposób przychodzi, co chce powiedzieć i pozwolić nam doświadczyć swojej miłości.

Często "oczy wiary" nas zawodzą, tak jak zawiodły uczniów idących do Emaus. Bywa, że nie dostrzegamy Jezusa, który przechodzi obok i jest blisko nas. Bywa też tak, że nie podejmujemy wysiłku, by te oczy widziały lepiej - by wesprzeć je "duchowymi okularami", w postaci modlitwy, rozmowy w Bogiem, lektury duchowej. Wydaje się, że "SOW-y" mogą być dobrym czasem do odnowienia się - z jednej strony indywidualnie, a z drugiej - wspólnotowo, bo w założeniu spotkań jest również czas na dzielenie i przeżywanie tego czasu w niewielkich grupach.

Czytaj też: Co teologia ma wspólnego z piłką nożną? »

Na zakończenie chcę się z Wami podzielić fragmentem dramatu R. Brandstaettera, w którym wyśpiewał poemat o pięknie wiary i o tym, byśmy byli jej pasjonatami, artystami, wirtuozami. Niech Pan da nam natchnienie do wiary:

O, daj nam Panie, natchnienie do wiary,
Albowiem wiara jest trudną twórczością,
Która wymaga czujności sumienia,
Ognia, pokory i woli, bez której
Nie ma modlitwy ani nie ma skruchy
I świadomości popełnionych grzechów.
Bo wiara w Ciebie winna być tworzywem,
W którym się człowiek cały wypowiada
Jak malarz w barwie, jak poeta w słowie,
Jak kompozytor w układaniu dźwięków.
Każdy z nas musi tę wiarę kształtować
Według wymogów swojej twórczej woli,
Według potrzeby swej osobowości.
I ten wysiłek nawet nie wystarczy,
Bo chcąc naprawdę wierzyć w Ciebie, Boże,
Musimy zostać artystami wiary
I nieustannie tę wiarę zdobywać,
I wciąż od nowa zdobywać jej głębię,
Jak zdobywamy nowe słowo w wierszu,
Jak zdobywamy nowy dźwięk w muzyce
I nowe barwy na płótnie obrazu.
Każda rutyna i każda maniera
Są śmiercią wiary i śmiercią sumienia.
O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary!

Tekst pochodzi z bloga teologiczna.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pewna mistyczka uważała, że "wiara prawie umarła". Zdradziła jednak sposób, aby ją wskrzesić
Komentarze (2)
AA
Akada Asaki
17 listopada 2018, 22:01
Zaczynajcie od Lectio Divina. Modlitwa myślna. Droga na Górę Karmel. I najpierw proszę porządnie uporządkować swoją psychikę. Spotkanie z Bogiem to wejście w świadomą dojrzałość i samotność. To nie rytualizm magiczny ani emocjonalno-afektywne uniesienia. Na końcu drogi czeka samotność i cierpienie. Ngrodą jest zbawienie, które jest już przecież tutaj. 
K
Konrad
29 października 2018, 22:46
a skąd niby mają się brać dusze kontemplacyjne, kiedy nawet na takim deonie nie ma żadnej szkoły modlitwy, a tylko jakieś hinduskie głupoty niejakiego Maina i obrazki z joginami, sami zabijacie swoją religię zastępując ją pogaństwem, a potem ronicie krokodyle łzy nad jej nieszczęściem, co za paskudztwo