Przynależność Boga

(fot. ell brown / flickr.com)
ks. Arkadiusz Lechowski

Prawda o  Bożym Miłosierdziu nie może jednak być zachętą do bezrefleksyjnego patrzenia w przyszłość zapewnioną przez wierność Boga. Ona powinna być początkiem refleksji nad własnym życiem i grzechem.

http://ewangeliarzniedzielny.blogspot.com/

I Niedziela Wielkiego Postu

Rdz 9,8-15 Ps 25 1 P 3,18-22 Mk 1,12-15

Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, Czterdzieści dni przebywał na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród [dzikich] zwierząt, aniołowie zaś Mu usługiwali. Po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" (Mk 1, 12-15)

Tak rzekł Bóg (...): "Oto Ja zawieram przymierze z wami i waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami (...). (Rdz. 9, 8)

Wielki Post jest czasem wyjścia na pustynię. Miejsce to, jest symbolem, nie tylko samotności, czy próby. Ono przypomina nam również niewierności Izraelitów, którzy na pustyni szemrali przeciw Panu. Na pustyni krążą dzikie zwierzęta, czyha szatan i jego pokusy. Jednakże Chrystus zaprasza nas na pustynię, nie dla tego że chce wystawić nas na pokuszenie i niebezpieczeństwo grzechu, ale po to, abyśmy mogli uświadomić sobie nasze własne grzechy i przejść kolejne nawrócenie.

Oczywistym się zdaje, że aby przyjąć zaproszenie Chrystusa do nawrócenia, wpierw musimy uświadomić sobie to od czego mamy zawrócić.

Świadomość własnego grzechu nie należy do najłatwiejszych. Boimy się bowiem, iż ta prawda o nas samych mogła by zaprowadzić nas na granice rozpaczy. Dlatego tak ważnym jest aby nasza "wielkopostna wędrówka" odbywała się w towarzystwie Tego, który chroni nas od beznadziei i samounicestwienia.

W tym niełatwym procesie samoświadomości, przychodzi nam z pomocą dzisiejsza liturgia słowa, która przypomina o zawartym z nami "przymierzu". Tworzy ono najwyższy stopień "przyjaźni", która jest wzajemną "przynależnością". Dzięki temu "przymierzu" my "przynależymy" do Boga, a Bóg "przynależy" do nas. Bóg stał się naszą własnością. "Ogołocił samego siebie aby na równi być z nami" (por. Flp 2, 6-8). W imię "przyjaźni" oddał się On w nasze ręce, aby nam się podporządkować i "być posłusznym aż do śmierci -i to śmierci krzyżowej" (por. tamże).

W obliczu Bożej wierności musimy zadać sobie pytanie o naszą wierność i niewierność. O naszą przynależność do Boga. O bezinteresowne zatracenie siebie, własnych planów, marzeń i ambicji. O zaniechanie bezwarunkowego przyjęcia Bożych planów i praw. O nasz grzech, który jest zrywaniem więzi z Bogiem.

W zderzeniu naszej niewierności z wiernością Boga, niema jednak miejsca na rozpacz. Gdyż choć wiele razy łamiemy "przymierze", to On nas nie opuszcza. Bóg pozostaje wierny swojej "przynależności". Paradoksalnie to nasz grzech sprawił, że Bóg przez Jezusa zawarł z nami "przymierze tak mocne, że nic nie może go złamać". (por. 1ME o Taj.Poj.) Nawet nasza niewierność.

Prawda o tym Bożym Miłosierdziu nie może jednak być zachętą do bezrefleksyjnego patrzenia w przyszłość zapewnioną przez wierność Boga. Ona powinna być początkiem refleksji nad własnym życiem i grzechem, gdyż "Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże" (Mk 1, 15). Zatem nawracajmy się i uwierzmy w Dobrą Nowinę o Bożej wierności.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Przynależność Boga
Komentarze (1)
I
Iwona
2 marca 2012, 23:42
"Nawarcajcie się" - te słowa, z zastsowaniem takiego a nie innego trybu mówia mi, bym nawracała się nieustannie, codziennie, a może nawet kilka razy dziennie, za każdym razem, gdy docierać do mnie będzie prawda, że trzeba skorygować kurs, że cos nie jest jeszcze wystarczająco zsynchronizowane z nauką Jezusa, z prawdą. Jak to odbiega od tgeo, co myśłałam jeszcze tak niedawno: że przeciez już się nawróciłam i że to wystarczy. Kolejny krok(i) to nieustanne nawracanie się czyli praca nad sobą, współpraca z Bożymi łaskami i z Jezusem, poddawanie sie Jemu. Żeby to jeszcze takie proste było jak się o tym pisze :). Dla mnie to proste nie jest, ale wierzę i ufam ze dla Jezusa tak, bo On dokładnie wie co, jak i kiedy należy zrobić.Chwała Panu!