Refleksje duszpasterza, katechety…

(fot. Sampatanka©/flickr.com)
Ks. Krzysztof Spławiński / artykuł nadesłany

W ostatnim czasie jedną z moich trosk i zmartwień jest to, że część moich uczniów nie specjalnie jest przekonanych do wyznawanej przeze mnie wiary, a szczególnie do Kościoła, którego jestem kapłanem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Refleksje duszpasterza, katechety…
Komentarze (12)
.
...
26 stycznia 2011, 15:46
Chciałabym dodać 3 słowa do tej dyskusji.. Jako młody człowiek, który jeszcze całkiem niedawno zasiadał w szkolnej ławie i załamywał się że "znowu do 16 w szkole, bo na końcu religia" Tak wyszło, iż na swej drodze miałam wielu katechetów, niestety tylko jeden sensownie podchodził do prowadzonych zajęć. Dziś świadomie wybierając Boga za Pana mego życia, niestety mogę się pochwalić praktycznie zerową wiedzą na temat wiary i Kościoła. Podstawówka kojarzy mi się z kolorowankami postaci w długich szatach. Przyznaje- to wiem, mężczyźni w czasach Jezusa chodzili w długich sukniach aż do ziemi. Ale po co mi taka wiedza? Gimnazjum z księdzem, który chciał byśmy go lubili.. no to lubiliśmy, ale w zamian nie wymagał od nas nic. Idąc do bierzmowania nie potrafiłam wymienić darów Ducha Świętego.. W klasie maturalnej trafiłam na fantastycznego katechetę, który wprowadził nas w tematy seksualności z punktu widzenia katolika. Nie bał się dyskusji, szanował to że ktoś może się nie zgadzać. To On pierwszy nam puścił konferencje x.Pawlukiewicza, powodując tym samym, iż potem maturzyści biegali po szkole ze słuchawkami w uszach i burzliwie dyskutowali "a Pulikowski powiedział to i to i ma rację!". Jednak brak podstawowych wiadomości o Kościele Katolickim spowodował również moje wędrówki pomiędzy różnymi odłamami chrześcijaństwa, mało brakowało a wdepnięcie w sektę.. Na szczęście Pan Bóg czuwa i w odpowiednim momencie się trafił kapłan, który zrobil trochę porządek z mą niewiedzą i pokazał, na czym polega Prawda . Dobry katecheta musi przedewszystkim wierzyć prawdziwie w to co głosi. Nie musi koniecznie być przyjacielem młodego człowieka, bardziej potrzeba nam młodym autorytetów, którzy dopiero z czasem stają się przyjaciółmi. I musi twardo stąpać po ziemi, znając problemy młodych. Powodzenia i wytrwałości wszystkim katechetom!
Bogusław Płoszajczak
23 stycznia 2011, 14:00
Brawo autor! Niezbyt często się zdarza aby ktoś zauważył, że religia odnosi się do otaczającej rzeczywistości a nie jest martwa literą niczym wierszyk do nauczenia sie na pamięć.
U
UWAGA
23 stycznia 2011, 00:33
Pedofilia wśród księży, pastorów, rabinów w USA Wszystkie badania wykazują mniejszy procent zjawisk molestowania wśród księży niż w reszcie społeczeństwa. Ten trudny problem dotyka wszystkich. Wobec nagonki na księży katolickich poniższe dane rzucają jednak na sprawę inne światło. <a href="http://www.okiem.pl/cnota/sex/pedofilia.htm">http://www.okiem.pl/cnota/sex/pedofilia.htm</a>
A
agnes
22 stycznia 2011, 23:28
do ~rb Akcje fanatyków spod pałacu prezydenckiego - he, he...raczej akcje przekupionej policji i kilku wandali by media miały co pokazać... Afery pedofilskie - już w wielu mediach pisze się, że raczej są to w większości przypadków niesłuszne oskarżenia wyssane z palca.... Poza tym - zauważmy, że media raczej nie skupiają się na tej "jasnej" stronie Kościoła - proste - nikt by ich wtedy nie oglądał, nie słuchał, nie czytał....czysta manipulacja - spece od TV i tego typu sami doskonale o tym wiedzą.
J
jagna
22 stycznia 2011, 23:19
Jako katechetka się zgadzam z tym, co napisał Ksiądz, choć chciawszy zanalizować przyczyny takiego stanu rzeczy to jest ich więcej i problem jest głębszy. Największa moja radość uczenia w szkole to momenty, gdy przychodzi do mnie mały człowiek i opowiada o sobie z wypisanym na czole zdaniem: TYLKO MNIE KOCHAJ. Zauważ, doceń, wysłuchaj. Ja tylko proszę o miłość. Ich otwartość to znak, że jestem na dobrej drodze. A Ci, którzy nie wierzą a są na religii - cóż.... łaska działa na nieskończoną ilość sposobów. Może coś tam w sercu zostanie, a katecheta może i straci swe zdrowie ale zyska człowieka....
R
rb
21 stycznia 2011, 15:00
 Dodatkowo nie pomaga obraz Kościoła w Polsce i na świecie. Młodzież również obserwuje to, co się dzieje wokół nich. Bardzo odpychające młodzież od Kościoła są akcje fanatyków spod pałacu prezydenckiego, afery pedofilskie, działalność RM. Młody człowiek widzi sprzeczność z tym co słyszy od katechety i tym co widzi na co dzień. To wszystko nie stanowi zachęty do bycia Katolikiem dla młodzieży.
R
rb
21 stycznia 2011, 14:59
 Witam! Tak jak ksiądz napisał, prawdopodobnie głównym powodem takiego stanu rzeczy jest brak wiary rodziców. Stosunek młodzieży do katechezy jest odzwierciedleniem stosunku rodziców do kościoła. To jest chyba największa tragedia tej sytuacji. Jak młody człowiek ma chcieć uczęszczać na katechezę, skoro jego rodzice są "wierzący, ale niepraktykujący". I posyłają swoje dziecko na lekcje religii, bo "co ludzie powiedzą", albo "bo ksiądz później będzie się czepiał jak będziemy chcieli załatwić ślub". Ale... jest też według mnie jeszcze kolejny problem. Jako (jeszcze) młody człowiek , który pamięta lata szkolne mogę powiedzieć, że szkoła to trochę taki survival. To często brutalna walka o przetrwanie, o popularność, o jak najwyższą pozycję w społeczności kolegów i koleżanek. Słabi są odrzucani. Przetrwają tylko najsilniejsi. Rodzice  nie zdają chyba sobie z tego sprawy, bo gdy oni chodzili do szkoły jak nauczyciel krzyknął to cała klasa milkła ze strachu. Rodzice postrzegają chodzenie od szkoły przez pryzmat swoich doświadczeń. Jednak są on nic nie warte w obecnych czasach. Nie mają zielonego pojęcia jakie współczesna młodzież ma narzędzia w ręku (internet, komórki) i jak można się nimi posługiwać w tej walce. I teraz przychodzą na religię i staje przed nimi często skromny i grzeczny ksiądz i mówi im (w ich ocenie) jakieś bajki (czasem używając nowomowy kościelnej). Ten katecheta zderza się ze ścianą. Jedna strona nie rozumie o co chodzi drugiej. Nie ma komunikacji. Przykład: Katecheta mówi, że seks przedmałżeński jest zły, a młodzież sobie myśli, że nawet jak się zaliczy "wpadkę" to ślub i tak ksiądz da. A poza tym to połowa katolików w Polsce i tak nie czeka do ślubu. Poza tym co ten ksiądz może wiedzieć o seksie. Poza tym kościół ciągle czegoś zakazuje, a ludzie i tak robią swoje, więc nie ma się czym przejmować. Młodzież widzi w kościele tylko ZAKAZY.
KK
ks. Krzysztof Spławiński
20 stycznia 2011, 22:24
Nauka modlitw, dogmatów napewno jest potrzebna. Tego nie można zaniechać. To tak jakby uczyć matematyki bez wzorów i twierdzeń. Jednak ucząc nauki Kościoła nie można zapominać, że Jezus chce z każdym wierzącym wejść w osobową relację. Dlatego nie można na katechezie uciekać od wskazywania jak tę relację budować. Stąd osobiście uważam, że katecheza w szkole to bardzo dobry pomysł, ale pod warunkiem zmienienia pewnych przepisów dotyczących jej istnienia w ramach placówek oświatowych. Tu apeluję nie tylko do ministerstwa, ale też do episkopatu, by tym się zajęli. Zwykłym katechetom pracującym w szkole nie daje się specjalnie możliwości wpływania na program nauczania lub status prawny katechezy w szkole. Niemniej najważniejsze jest to, żeby nauczycielom religii chciało się uczyć z pasją i wyrozumiałością dla swoich podopiecznych, zarazem nie tracąc niczego z bogatej Tradycji i Nauki Kościoła. Pozdrawiam forowiczów. 
J
joan
20 stycznia 2011, 16:39
No proszę, czyli dzieci też nie chrzcimy? Jeżeli rodzice proszą szczerze o chrzest, to chrzcimy, ale nie wtedy, kiedy chodzi o to, aby nie różnić się od innych, zadowolić babcie i sąsiadki, uniknąć napiętnowania przez otoczenie i przy okazji wyprawić uroczystość.
20 stycznia 2011, 12:06
trzeba podnieść wymagania? Dlaczego tak łatwo udziela się skaramentów? Np. bierzmowania. O bierzmowanie powinien zabiegać nie udzielający, ale ten, który chce - tak właśnie - chce je przyjąć. Jeśli nie chce, jego sprawa. Kościół nie jest dla wszystkich - tylko dla chętnych. Jezus nie przyszedł zbawić wszystkich - tylko chętnych, tych, którzy pragną podążać jego ścieżką. No proszę, czyli dzieci też nie chrzcimy?
AM
A może
20 stycznia 2011, 11:58
trzeba podnieść wymagania? Dlaczego tak łatwo udziela się skaramentów? Np. bierzmowania. O bierzmowanie powinien zabiegać nie udzielający, ale ten, który chce - tak właśnie - chce je przyjąć. Jeśli nie chce, jego sprawa. Kościół nie jest dla wszystkich - tylko dla chętnych. Jezus nie przyszedł zbawić wszystkich - tylko chętnych, tych, którzy pragną podążać jego ścieżką. Jeśli ktoś chce iść inną drogą czy bezdrożem - proszę bardzo - wolna wola. Dlaczego tylko do sakramentu kapłaństwa i ślubów zakonnych normy są względnie wysokie, a droga wymagająca wysiłku? A może religia w szkołach nie jest dobrym rozwiązaniem? Na pewno dla uczniów niby katolików, a niewierzących. Im powinno się pozwolić nie uczęszczać na lekcje religii. Ich rodzice powinni to zaakceptować. Na lekcje religii winni uczęszczać tylko wierzący, naprawdę wierzący. Reszta niech idzie swoją drogą. Może wśród nas za mało poszanowania tych innych dróg, wolnej woli ludzkiej i wywiera się presję, by przystąpić do bierzmowania w określonym wieku - niezależnie od dojrzałości! - by udzielać łatwo ślubu, no bo lepiej tak, niżby mieli żyć na kocią łapę. Czy lepiej? Profanacja skaramentu małżeństwa nie jest lepsza od życia w związki nieskaramentalnym. Z pewnością nauczyciele, a zwłaszcza katecheci, nie powinni się przejmować odgórnymi zarządzeniami, instrukcjami i programami, czyli tzw. Literą. Duch się liczy i relacja z człowiekiem!
P
Petre
20 stycznia 2011, 10:31
Zgadzam sie z twierdzeniem: "Jestem przekonany, że realizowanie programu katechezy bez wcześniejszego wprowadzenia uczniów w tematy związane z ich życiem, problemami, może czasami się skończyć z zerwaniem z Kościołem, a nawet z samym Bogiem." Ta lekcja wymaga duzo inwidualnego podejscia jak i zreformowania programu, nauka modlitw i dogmatow to raczej nie jest zbyt owocna.