To nie zawsze musi być ADHD

(fot. Filin Ilia/flickr.com)
Feba / artykuł nadesłany

Ostatnio panuje "moda", jak słyszę czasem od różnych matek moich uczniów, na zespół nadpobudliwości psychoruchowej. Mamy wystrzegają się tego jak ognia. Obawiają się, że ich dzieci są chore. Stwierdzenie, że ich dziecko " ma ADHD" staje się pewnego rodzaju porażką, która łączy się z przeczuciem iż dziecko będzie "napiętnowane" mianem "hiperaktywnego" tzn. z gruntu gorszego.

Czasami jednak takie zachowania, wskazujące na nadpobudliwość, nie muszą być związane tylko i wyłącznie z zespołem nadruchliwości. Jak pisze w swojej bardzo ciekawej książce " Jak uczyć się szybko i skutecznie" Christian Drapeau: "W istocie żadna metoda nauczania, nawet najlepsza, nie na wiele nam się przyda, jeśli instrument, za pomocą którego zdobywamy informację (ciało, oczy, uszy) nie pozwala nam dobrze pracować".

Autor podaje w swojej książce szereg przykładów dzieci, które przejawiały syndromy ADHD i których problemy zostały rozwiązane po krótkiej wizycie u specjalisty np. okulisty. Brzmi to niewiarygodnie, zwłaszcza gdy "na standardowym" badaniu w szkole najczęściej nie wychodzą dziecku żadne wady wzroku.

Niestety musimy pamiętać, że oprócz znanych nam powszechnie chorób oczu tj astygmatyzmu, krótko czy dalekowzroczności jest szereg jeszcze innych. Okuliści często wykrywają różnowzroczność czyli kłopoty z konwergencją. Co ciekawe ten problem, który uniemożliwia szybkie czytanie, sprawia również, że dziecko nie jest w stanie w takim samym procencie skupić się na tekście, ani go zrozumieć tak dobrze jak dziecko ze zdrowymi oczami.

DEON.PL POLECA


Co więcej czytanie z tablicy, czy z własnego zeszytu sprawia mu problem. To może powodować brak chęci skupienia się na lekcji tzw."dokazywanie". Ten problem, który spotkał również Krzysia znalazł bardzo proste rozwiązanie. Wystarczyło, że mama poświęcała mu kilka minut na proste ćwiczeń, które usprawniły mięśnie jego gałki ocznej.

Kolejnym powodem braku "możliwości" skupienia się są wady kręgosłupa, zła postawa. O tym jednak większość z nas wie.

Niebagatelnym, a równie ciekawym przykładem problemów może stać się zjawisko mikrogalwanizmu, choć jest ono na pewno obecnie bardzo rzadko spotykane. Depeau tłumaczy je w następujący sposób: "Kiedy dwa kawałki różnych metali przebywają w tym samym roztworze soli lub kiedy środowisko, które je oddziela lub to, w którym przebywają jest dobrym przewodnikiem, wówczas wytwarza się prąd elektryczny.(....) Mikrogalwanizm może na przykład pojawić się w ustach pomiędzy plombą a koroną, między plombą a kolczykiem, między dwiema plombami czy też pomiędzy plombą a płytką metalową (zainstalowaną po złamaniu kończyny)". Najpopularniejsze objawy związane z polimetalizmem to kłopoty z koncentracją, nadmierne wydzielanie śliny czy łez.

Nie zapominajmy w tym wszystkim, o czynnikach psychicznych, które przede wszystkim wpływają na dziecka zachowanie. Posłużę się przykładem Krzysia, który chodzi do Ogólnej Szkoły Podstawowej, do Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia, uczęszcza dodatkowo na zajęcia z tańca towarzyskiego, języka angielskiego i niemieckiego. Rodzice również znaleźli czas na to, aby Krzyś chodził na Judo.

Oczywiście wszechstronne uzdolnienia są aprobowane, jednak czy dziecko ośmioletnie jest w stanie temu podołać? Pamiętajmy o tym, że dziecko również odczuwa presje, stres i szereg innych uczuć, które my dorośli odczuwamy na co dzień, będąc w pracy. Szkoła dla dziecka jest pracą i wiele dzieci w ten sposób traktuje naukę. Więc drogi rodzicu czy ty posiadasz tyle etatów, które realizujesz na ocenę 5, co twoje dziecko?

Dziecko, które nie czuje wsparcia i nie widzi sensu w tym, co robi, jest "niegrzeczne". Co to oznacza? Najprościej mówiąc, znajduj zalety w jakimkolwiek działaniu dziecka, które wykonuje czynność po raz pierwszy. Komplementy i pozytywna motywacja zawsze dają dobre rezultaty. Co więcej pozytywna motywacja poprawia efektywność pracy dziecka. Dziecko musi czuć, że jego praca, nauka jest doceniana.

Nigdy się na dziecko nie denerwuj, zawsze je słuchaj i staraj się czasem "znaleźć w jego skórze". A gdy to nie poskutkuje? To postaraj się przypomnieć sobie swoich rodziców, którzy Ciebie wychowywali. Pamiętaj. Ty też kiedyś byłeś dzieckiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

To nie zawsze musi być ADHD
Komentarze (3)
Q
QM6RZ
15 czerwca 2011, 18:45
Dzieci nadaktywne fizycznie powinno się kierować na jakieś zajęcia sportowe; o ile czas pozwala, razem z nimi uprawiać ruch na świeżym powietrzu, jeździć na rowerze, biegać, grać w różne gry itp. Rodzicom (jeśli są sprawni) wyjdzie to tylko na zdrowie, a ruchliwość dzieci może wynikać z instynktownej potrzeby rozwijania układu krwionośnego, kostnego i mięśniowego, nie mówiąc już o całym organizmie. Jeśli je unieruchomimy, mogą w przyszłości mieć problemy zdrowotne, głównie z krążeniem. Nie rozumiem, skąd ten owczy pęd do nazywania każdej potrzeby ruchu u dziecka, chorobą ADHD. Jeśli coś tu jest chore, to raczej ograniczone umysły wystawiających takie diagnozy.
T
teresa
15 czerwca 2011, 17:42
Czy Indianie mieli ADHD? Czy 12 letnie Indianki były dojrzałe do małżeństwa? Czy "Biały Orzeł " wymigiwał się od polowań i wychowywania synów z powodu jakiejś tam niedojrzałości?  Zatem jaki jest powód rozwodów u Białych?  Pycha i podążanie za przyjemnością,jakie imię by nie nosiła- Jolka, alkohol, koledzy,praca itp.    Czerwonoskórym cześć za 1 tipi, honor i dotrzymywanie słowa.  Wiecie co nam dolega? Cywilizacja. A dzieci adoptuje zło bo rodzice nie mają czasu się nimi zajmować.A przecież mają te prawa rodzicielskie. Niestety sądy nie określają obowiązków.  Ojców Jezuitów przepraszam za abstrakcję.
T
TERESA
15 czerwca 2011, 16:26
Naturalnie,nie każda aktywność w nadmiarze to ADHD,czasem dzieci  nie mają możliwośći rozładowania biologicznej energii,emocji ,jakie towarzyszą im podczas normalnego wzrastania.   Są też sceny uliczne- dwie nastoletnie matki zajęte gadaniem,a za nimi nie nadążające maluchy,próbujące coś powiedzieć.Horror- wypadałoby im zabrać dzieci do czasu,aż je zauważą.Cóż -tylko do rodzicielstwa nikt nie przygotowuje naukowo. Może na wzór dzieci z dysleksją i starsi zaczą pobierać zaświadczenia do urzędów ,że są do małżeństwa przygotowani inaczej,będą mieli jakieś ulgi przy rozwodzie,czy na spowiedzi świętej.Właśnie, czy od małżonka wymaga się innego dekalogu niż od singla?  Zatem jaka psychiczna niedojrzałość do małżeństwa? Każdego wierzącego człowieka obowiązuje to samo prawo Boże.Przysięga małżeńska zawiera się w dekalogu,cała. Nie opuszczę cię aż do śmierci to prosta zasada odpowiedzialności za drugiego człowieka aż po grób. Dziwny miecz wykułam na niesakramentalnych. Nie ważne co przyniesie los- ważne jest,aby dotrzymać ślubu w Obliczu Boga mimo wszystko.