W rocznicę urodzin

(fot. wwarby/flickr.com)
johns / artykuł nadesłany

W jaki sposób dziś mówić o Bogu? Jak stanąć na brzegu Niezbadanego Oceanu, zachwyconym zwyczajnością i prostotą przypływających fal? Tylko zwykłość jest ciekawa. I to pokazał ks. Jan w swoich wierszach... W zwykłym rzeczom, nadawał niezwykły wymiar.

„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Któż z nas nie zna tych słów. Wypowiadane po wielokroć, w kościołach, na cmentarzach, w radiu, w telewizji. Powtarzane wydawałoby się do znudzenia. Jednak wciąż za mało wprowadzane przez nas w życie. Autor tych słów – ks. Jan Twardowski – swoją twórczością odpowiadał na pytania: kim jest człowiek, czym jest wiara i miłość, kim jest Bóg. Używał do tego prostego języka pięknej poezji.

Język, którym posługiwał się ks. Twardowski pełen jest paradoksów. Niezdolny – jak sam twierdził – do pisania wierszy patriotycznych, pisał o Bogu. O takiej formie swojej twórczości mówił: „Lubię piętrzyć paradoksy miłości, wiary i śmierci, uważam bowiem, że zrozumienie ich leży w naturze Boga. Tylko Bóg może wyjaśnić cały zdumiewający świat, jak przypadek starannie przygotowany, mądra niedoskonałość, sprawiedliwość, co wydaje się nierównością. Oczywiście mówię to pod wpływem poezji metafizycznej, liryki baroku, języka Biblii i ewangelicznych przypowieści”. Ta prostota języka, a zarazem jego głębia objawia się w Jego wierszach:

Kto Boga stworzył
uczeń zapytał
ksiądz dał się przyłapać
A Bóg
chodzi jak po Tatrach w niebie
tak wszechmogący że nie stworzył siebie

Ileż ten wiersz mówi o Bogu. „Tajemnicy życia nie można wyrazić za pomocą ludzkiej logiki, ale właśnie posługując się paradoksem, zestawieniem sprzeczności, dziwieniem”. Tego zdziwienia, zachwytu otaczającym nas światem – przyrodą tak bardzo nam brakuje. Staliśmy się jakby mniej wrażliwi na piękno stworzeń. A przecież z „wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13, 5). Brakuje nam ufności dziecka do świata. „Od dzieci można się wiele nauczyć. Potrafią być zaskakująco mądre (…). Dziecko jest pełne ufności do świata. Ma bowiem jasną świadomość, że istnieje ktoś większy i mądrzejszy od niego. To bardzo piękne – zachować dziecięcą ufność przez całe życie. Dziecko zdolne jest do zauważenia tego, co najprostsze. Uczy, jak dostrzegać dobro na świecie – którego my tak często nie widzimy i wciąż narzekamy, że wkoło nas dzieje się tylko zło. Jest bystrym obserwatorem świata dorosłych, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że jego wiedza o życiu i świecie jest niewystarczająca. (…) Podobnie człowiek dorosły, który czuje się dzieckiem Boga, ufa Stwórcy. Wie, że ktoś mądrzejszy od niego prowadzi go przez życie”.

Niewątpliwie ks. Jan – zwany często „księdzem od głupich dzieci” jakby trochę na przekór temu co o nich sądził – był człowiekiem, który pozostał dzieckiem. Zaufał całkowicie Bogu Ojcu. Dał się Jemu prowadzić. Jak dziecko kiedy uczy się chodzić i wie, że tata jest w pobliżu i nie pozwoli, aby jego skarb się potknął. Widać to w Jego poezji, szczególnie w wierszu Wyjaśnienie:

Nie przyszedłem pana nawracać
(…) po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz
wierzę Panu Bogu jak dziecko

„Módlmy się do Boga, żeby nam się ruszała ręka i noga”. Czyż nie jest to wyraz ufności, zawierzenia swego życia Bogu. Od Niego zależy każdy najmniejszy moment naszego życia.

„Liryka religijna, tak jak liryka miłosna, musi właściwie uderzać w rozległą skalę ludzkich, stale autentycznych przeżyć”. W poezji króla Dawida „odnajdujemy w miłości do Boga te same przeżycia ludzkiej miłości. Cóż to za ożywienie serca, które pragnie pisać o Bogu”. Podobne odniesienia znajdujemy w Pieśniach nad pieśniami, które są opisem miłości oblubieńczej. Pismo Święte, a szczególnie Ewangelia było źródłem inspiracja ks. Twardowskiego. W Nim szukał prawdy, którą później przekładał na język poezji. Jak sam mówił: „Pismo Święte jest pisane językiem poetyckim. Bóg posłużył się tym językiem, żeby trafić do ludzi”. Ks. Jan swoją poezją, tak prostą, a zarazem piękną trafiał do serc wielu ludzi, przede wszystkim dzieci.

Każdy ksiądz jest powołany do tego, aby mówić o Bogu. Sposób w jaki to robi zależy od niego samego. Posługuje się przy językiem homilii, rozprawy teologicznej, morałów. Jednak pisząc wiersze, „poszukuje języka, którym mógłby wyrazić swe religijne przeżycia”. „Moje wiersze – mawiał ks. Jan – są próbą pisania świeckim językiem o Panu Bogu. Chciałbym pisać wiersze o szukaniu Pana Boga, przeżywaniu Pana Boga, o samej wierze. Mówić codziennym językiem o tajemnicach codzienności”. Możemy śmiało powiedzieć, że udało Mu się to. Nawet wtedy, gdy mówił „o jaskółczym zielu, co leczy kurzajki”, „o krowie, co ryczy, bo ma nieufność do języka”, „o żółtym żarnowcu znad morza”, „o czerwonej smółce, jak o lepie na owady”, „o księżycu, starym kawalerze, bo stale tylko jeden, przynajmniej na naszym niebie”, „o starej ciotce, co płakała w wannie”, „o diable bez rogów, bo samiczka”, „o polskim śniegu przedwojennym tak podeptanym, że już czystym” odnosimy wrażenie, że dotyka tajemnicy. Ukazuje niewidzialną obecność Boga. „Dzisiaj świat jest zatruwany nie tylko przez spaliny i związki chemiczne, ale też przez nienawiść, walkę polityczną, brutalną walkę o byt. W wierszach człowiek tęskni za tym, co wybiega poza to wszystko, jest w nich tęsknota za Bogiem, a zarazem poszukiwanie tego, co ludzi łączy”. W wierszach ks. Jana Twardowskiego możemy odnaleźć dobro, które nie zostało zatrute nienawiścią, złością, sporami. Jego wiersze wnoszą do naszego życia ład i harmonie. „Odkażają i odtruwają naszą rzeczywistość”. „Wiersz dopełnia niekiedy modlitwę. (…) Powiększa stan duchowego posiadania, daje przeżycie wzruszenia, które pomaga w modlitwie:

Naucz się dziwić w kościele,
że Hostia Najświętsza taka mała,
(…) I pomyśl – jakie to dziwne,
że Bóg miał lata dziecinne,
matkę, osiołka, Betlejem
Tyle tajemnic, dogmatów,
(…) że można nie mówiąc pacierzy
po prostu w Niego uwierzyć
z tego wielkiego zdziwienia

Starajmy się uczyć wiary, „wtedy kiedy cudów nie ma”. Szukajmy sensu w tym, co w naszych oczach wydaje się nielogiczne. Przyjmujmy, i to z uśmiechem na twarzy, to, co jest dane. Człowiecze! Nie buntuj się, ale naucz się dziwić i „zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz”, bo „miłość jest ciągłą walką o bycie dla kogoś, nie dla siebie”. Bóg stworzył człowieka po to, by był kochany i kochał. W walce, którą stoczył dla nas, oddał się całkowicie. Ofiarował nam swoją miłość. Zachwyć się i uwierz w tę tajemnicę Bożej miłości…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W rocznicę urodzin
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.