Anselm Grün: Boga można zobaczyć

(fot. Toa Heftiba / Unsplash)

Tajemnica Boga, który stał się człowiekiem, zawiera się w tym właśnie, że Bóg stał się widzialny w ludzkiej twarzy, że wziął ludzkie serce, które może czuć, cierpieć i kochać.

Uczniowie rozpoznali Boga na obliczu Jezusa Chrystusa. W spotkaniu z człowiekiem Jezusem przychodził do nich Bóg. W sposobie, w jaki Jezus mówił, patrzył, dotykał, zbliżał się do ludzi, rozpoznawali Stwórcę. Tajemnica Boga, który stał się człowiekiem, zawiera się w tym właśnie, że Bóg stał się widzialny w ludzkiej twarzy, że wziął ludzkie serce, które może czuć, cierpieć i kochać. I nie tylko dla samych uczniów, lecz także dla pierwszych chrześcijan doświadczenie Boga było zawsze również doświadczeniem Jezusa Chrystusa. Potwierdza to przede wszystkim Ewangelia św. Jana, ewangelia mistyczna. W mowie pożegnalnej Jezus mówi: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca” (J 14,9). Kto spogląda w oczy Jezusa, ten patrzy w oczy Boga. Kto słucha słów Jezusa, ten słucha Boga. Bóg wymyka się stale naszemu doświadczeniu. Dlatego jest dla mnie bardzo pomocne, kiedy mam przed oczyma czyny i słowa Jezusa. Wtedy Bóg ukonkretnia się dla mnie. Oczywiście nie jestem również w stanie uchwycić Jezusa. Nie mam Jego fotografii, filmu czy nagrań. Ale w przekazach ewangelistów mogę wyczuć tajemnicę Jezusa, a w Nim tajemnicę Boga. Wtedy Bóg rzeczywiście staje się dla mnie „Ty”, staje się partnerem, który do mnie mówi, patrzy na mnie, dotyka mnie. Medytacja przed ikoną Chrystusa jest dla mnie dobrym sposobem nawiązania osobistego kontaktu z Jezusem, a przez Niego z Bogiem. Ale powinienem równocześnie wyjść poza ikonę i poprzez obraz patrzeć na Boga bezobrazowego.

Boga możemy doświadczyć nie tylko w Jezusie, ale w każdym człowieku. U początków życia zakonnego przyjęła się zasada: „Kto zobaczył brata, zobaczył Boga”. Sam Jezus identyfikował się z głodnymi, chorymi, nagimi, bezdomnymi w słowach o sądzie ostatecznym, które znajdujemy u św. Mateusza (25,31–46). W ubogich mogę rozpoznać Chrystusa. Najczęściej nadajemy tym słowom znaczenie moralizatorskie: że powinniśmy traktować chorego tak, jak traktował go Jezus. I na tym tle mamy wyrzuty sumienia. Przesłanką innego podejścia jest inne doświadczenie. Kto rozpoznaje samego Chrystusa w obliczu ubogiego człowieka, ten zbliży się do tego człowieka w inny sposób i inaczej z nim postąpi. Nie potrafi my tak wprost rozpoznać Boga w człowieku. Potrzebujemy oczu wiary, aby w tej konkretnej osobie dojrzeć więcej, niż przedstawia się naszemu widzeniu. Musimy poprzez medytację wejść w tajemnicę człowieka. Nie wolno nam sprowadzać drugiej osoby do tego tylko, co widzimy zmysłami. W każdym człowieku jest tajemnica, która go przewyższa, boskie jądro, a nawet więcej – bo to sam Bóg mieszka w każdym z nas. Jeżeli rzeczywiście wgłębię się w drugiego człowieka, poznam, w jak niewielkim stopniu mogę go ogarnąć, pojąć: znajduję w nim rzeczywistość, której nie potrafię opisać. Ową zaś rzeczywistością jest ostatecznie Bóg, który jaśnieje dla mnie w bracie i siostrze.

"Bóg, który jaśnieje dla mnie w bracie i siostrze"

DEON.PL POLECA

Miłość jest tą przestrzenią, w której również i dzisiaj wielu doświadcza Boga w ludziach. Jeśli kocham człowieka, czuję się nim oczarowany. Jeśli życzliwie i czule odbieram dotknięcie drugiej osoby, same przez się pojawiają się pytania: Kim jest ten, którego kocham? Co odczuwam i czego doświadczam w miłości? Czy przeze mnie i przez ukochaną osobę nie wskazuje się na samą tajemnicę miłości, a ostatecznie tajemnicę Boga? Kiedy wpatruję się w oczy ukochanej osoby, kogo widzę i co dostrzegam? Czy to tylko ta konkretna osoba, którą znam, czy też rozbłyska w niej jeszcze coś innego, czego nie jestem już w stanie ogarnąć? Czyż nie jaśnieje w niej dla mnie sam Bóg? W każdej głębokiej miłości dotykam ostatecznie miłości Boga. W każdym intensywnym spotkaniu z człowiekiem spotykam również boskiej tajemnicy, boskiego „Ty”. Jednak nie jestem w stanie wymusić takich spotkań. Są one zawsze darem. Jeżeli dwie osoby dotykają w swojej miłości tajemnicy Boga, jest to dla nich zawsze łaską, a nigdy własną zdobyczą. Dotykają one czegoś, czego nie trzymają w swoich rękach. Czasami doświadczenie ich wzajemnej miłości zostaje potwierdzone również przez stworzenie znajdujące się wokół nich. Nagle zaszumi las. Albo promień słoneczny dotknie ich twarzy. Albo pojawi się nad nimi tęcza. Wtedy czas się dla nich zatrzymuje, a oni wiedzą, że dotknęli samego Boga.

Eli Wiesel opowiada o chłopcu, którego powieszono w obozie koncentracyjnym. Publiczna egzekucja dziecka to przejaw niesłychanego sadyzmu. Na pytanie, które wtedy ktoś wykrzyczał: „Gdzie jest Bóg?”, Eli Wiesel odpowiedział: „On wisi tutaj”. W tym umęczonym ciele dziecka Bóg odsłonił się więźniowi. I w tak ekstremalnej sytuacji Eli Wiesel dojrzał Go w umierającym dziecku. Niekiedy bywa, że gdy ktoś kona, dostrzegamy wychodzące z niego światło. Pewien pielęgniarz wyznał, że każdy umierający jest dla niego znakiem Boga. W umierającym dostrzega on jakość, która wskazuje na rzeczywistość ponadludzką i rozświetla przed nim tajemnicę Boga. Starożytni mnisi opowiadali, że oblicze umierającego ojca duchowego jawiło się im jak oblicze anioła.

Przekazuje się o świętych, że Bóg spotykał się z nimi właśnie w obliczu biednego i chorego. Kiedy św. Marcin dał żebrakowi odcięty kawałek własnego płaszcza, we śnie ukazał mu się Chrystus i objawił mu, że On sam był tym biedakiem. Kiedy św. Franciszek całował trędowatego, rozpoznał w nim samego Chrystusa. Właśnie w tym człowieku, który zewnętrznie nie ma niczego pociągającego, może się nam odsłonić tajemnica Boga. Powinniśmy wyćwiczyć się w patrzeniu na drugiego oczyma wiary. Ale żebyśmy mogli doświadczyć samego Boga w innym człowieku, potrzebujemy łaski Bożej. I będzie to tylko chwila, kiedy Bóg rozbłyśnie dla nas w bracie. Potem już nie będziemy Go widzieć. Stanie się z nami to samo, co z uczniami z Emaus. W chwili łamania chleba „oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu” (Łk 24,31). Nie możemy zatrzymać doświadczenia Boga w obliczu brata lub siostry. W chwili, kiedy przeżywamy takie doświadczenie, ono znowu nam umyka.

Fragment pochodzi z książki "Doświadczenie Boga. Sposoby przeżywania wiary" wydanej przez wydawnictwo WAM. Więcej znajdziesz tutaj.

urodzony 1945 r., benedyktyn z Opactwa Münsterschwarzach w Niemczech. Ukończył Instytut Monastyczny w S. Anselmo w Rzymie ze stopniem doktora. Znany rekolekcjonista, autor wielu publikacji z dziedziny życia wewnętrznego

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Anselm Grün: Boga można zobaczyć
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.