Alleluja i do przodu!

Jolanta Hajdasz

Tej informacji chyba nikt się nie spodziewał, choć co najmniej dwa i pół miliona Polaków oczekiwało jej od wielu miesięcy. Wyrazili to nawet na piśmie, mozolnie wpisując w odpowiednie rubryki urzędowego formularza swoje imiona i nazwiska, adresy, numery PESEL i wysyłając później te dokumenty do tego biura w Warszawie, gdzie urzęduje Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. On stał się ikoną tych, którzy uważali, że katolikom w Polsce nie należy się ich własna telewizja. Skala społecznego protestu w tej sprawie zaskoczyła z pewnością nie tylko jego.

Nie oddamy wam Telewizji Trwam

Przez ostatnie dwa lata zdążyliśmy się przyzwyczaić do widoku osób z biało-czerwonymi flagami i transparentami manifestujących w obronie TV Trwam. Szli w pochodach w dużych i małych miastach, zimą, wiosną, latem i jesienią, choć bardzo rzadko można ich było zobaczyć w głównych wydaniach telewizyjnych programów informacyjnych. "Nie oddamy wam Telewizji Trwam" , "Wolne media" i "TV Trwam na multipleks" to hasła skandowane jak Polska długa i szeroka. Im bardziej pokrętnie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji tłumaczyła brak koncesji dla TV Trwam na nadawanie naziemne, tym bardziej zdeterminowani byli jej zwolennicy. Mobilizacja była powszechna, przeciwko dyskryminacji katolików protestowały samorządy lokalne, organizacje społeczne, Episkopat, niektórzy prawicowi politycy i oczywiście tysiące obywateli, którzy organizowali podpisywanie listów z protestami. Ich kopie wysyłano także do siedziby Radia Maryja, na stronie internetowej rozgłośni pojawiała się codziennie aktualizowana informacja o tym, ile podpisów już złożono.

Do dnia przyznania koncesji naliczono ich dokładnie 2 mln 511 tys. 883. KRRiTV twierdzi jednak, że było ich o wiele mniej, w sumie niewiele więcej niż 71 tys., nie wiedzieć czemu urzędnicy KRRiTV nie liczyli bowiem podpisów obywateli, tylko "listy", nie uwzględniali więc takiego drobiazgu, że jeden list z reguły zawierał nawet kilka… list z dziesiątkami podpisów. Liczby miejsc, w których zorganizowano manifestacje w obronie telewizji tak łatwo zmniejszyć się nie da. A jest ona równie imponująca. Polacy zorganizowali dokładnie 175 marszów w obronie tej katolickiej telewizji. Największy z nich, w Warszawie, zgromadził we wrześniu ubiegłego roku blisko 100 tys. obywateli! Przyznanie koncesji telewizji katolickiej na nadawanie na takich samych warunkach, jakie mają pozostałe stacje, to z pewnością efekt tego fenomenu - społecznego protestu prowadzonego systematycznie przez prawie dwa lata.

Jest koncesja!

5 lipca 2013 r. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła więc uchwałę o przyznaniu koncesji Fundacji Lux Veritatis na nadawanie naziemną drogą cyfrową programu katolickiej Telewizji Trwam. Oznacza to po prostu, że każdy posiadacz telewizora będzie mógł odbierać ten program za darmo na terenie całej Polski bez konieczności instalowania dodatkowych urządzeń.

W pierwszej chwili, gdy pojawiła się ta informacja - euforia. Mamy namacalny dowód, że należy walczyć o swoje prawa i nie ustępować - cieszyła się była przewodnicząca Krajowej Rady poseł Elżbieta Kruk. Pokazuje to, jak bardzo akcja solidarności z TV Trwam połączyła świadomych katolików, takich, którzy chcą brać sprawy w swoje ręce, którym bliska jest troska o rzeczywistość publiczną w naszym kraju - komentował publicysta Jan Pospieszalski. Głosem Episkopatu stał się abp Wacław Depo, przewodniczący Rady ds. Środków Społecznego Przekazu przy Konferencji Episkopatu Polski. Mówił, iż cieszy się, że procedury państwowe zostały uwzględnione i że przyznanie miejsca na multipleksie stało się czymś normalnym. Potwierdził to także dzień później, na Jasnej Górze.

Tam w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej sprawowana była Msza św. za Ojczyznę, będąca także dziękczynieniem za przyznanie TV Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie. - Biorę udział w radości, jaką jest decyzja Krajowej Rady. Jednocześnie widzę to opatrznościowo poprzez pryzmat kolejnego daru, jakim jest decyzja Ojca Świętego Franciszka w związku z kanonizacją zarówno bł. Jana Pawła II, jak i Jana XXIII. To nie jest przypadek. To są fakty, które musimy odbierać jako obdarowania, ale i wielkie zobowiązania do tego, żeby w tym świecie, który jest tak różnorodny, być sobą. Mamy bowiem otwarte pole do wspólnego działania dla służby prawdzie. To jest dla nas szczególne zobowiązanie - powiedział abp Wacław Depo.

Zanim jednak można będzie to zobowiązanie realizować w sposób szerszy niż obecnie, minie jeszcze trochę czasu, co najmniej kilka miesięcy. Dlaczego?

Jeszcze nie sukces

Nadawanie programu TV Trwam w sposób bardziej powszechny niż obecnie rozpocznie się dopiero wtedy, gdy Telewizja Polska S.A. zwolni miejsce na tzw. multipleksie pierwszym, a stanie się to - jak zaznaczono w oficjalnym komunikacie - nie później niż 28 kwietnia przyszłego roku. I raczej na pewno nie nastąpi to wcześniej, jak w minionych miesiącach prezes TVP Juliusz Braun powtarzał w co najmniej kilku wywiadach prasowych. Najbliższe miesiące pokażą więc rzeczywiste intencje Krajowej Rady i jej przewodniczącego.

Nie ulega jednak wątpliwości, że dostęp do bezpłatnej telewizji to sprawa ogromnej wagi dla współczesnego Kościoła. W świecie, w którym coraz częściej rządzi telewizor, internet i telefon komórkowy scalone w jedno niewielkich rozmiarów urządzenie mieszczące się w naszych torebkach, plecakach i kieszeniach, możliwość przekazywania najważniejszych dla katolików treści przynajmniej równoważących zlaicyzowany, skomercjalizowany i nierzadko szkodliwy przekaz innych mediów, to jeden z najistotniejszych sposobów ewangelizacji w naszych czasach. Do realizacji tego zadania potrzebne są dzisiaj te tak mało sakralne narzędzia, które ukochał współczesny świat - media. I to nie media niszowe, docierające do garstki najbardziej oddanych zwolenników, tylko media dostępne na każdym kroku, szybkie, nowoczesne i… bezpłatne. Ot, takie same jak te, które miliony z nas mają w swoich domach, w swoich rękach. Po prostu kolejna stacja w naszym pilocie, obok TVP, TVN, Polsatu i reszty. Technicznie taka sama, ale na pewno nie taka sama pod względem jakości przekazu. Tego akurat możemy być pewni.  

o. dr Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja

- Mam nadzieję, że rzeczywiście otrzymamy miejsce na multipleksie, bo na razie jest to jedynie deklaracja, ogłoszenie o przyznaniu. Umowy w rękach nie mamy. Wszystko będzie jasne w kwietniu przyszłego roku.(…) To, że przyznano nam miejsce nie oznacza, że je otrzymamy. Jest takie powiedzenie: lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu. Trzeba wiedzieć, że są to miejsca, które nadal są w posiadaniu TVP. Wiemy, że jeszcze wiele może się wydarzyć. Pamiętam, co było z częstotliwościami dla Radia Maryja. Co zrobiła wówczas Krajowa Rada, oczywiście w innym składzie. To było w 1994 r. (…) W przeddzień ostatecznej decyzji o przyznaniu koncesji zostałem zaproszony do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Od członka tego gremium otrzymałem dokument. Powiedział: proszę zobaczyć, czy ojciec ma jeszcze jakieś zastrzeżenia, bo jutro musimy ten dokument dać do oprawy, do introligatora. Przejrzałem dokument, policzyłem, ile jest stacji. Na drugi dzień ten dokument wręczono mi uroczyście. Podpisaliśmy, po czym po chrześcijańsku zaprosiłem wszystkich członków Krajowej Rady i pracowników na obiad do klasztoru oo. Redemptorystów w Warszawie na ul. Karolkową 49. Podczas obiadu przejrzałem koncesję. To było coś niesamowitego. W ciągu jednej nocy wyparowało siedem stacji. Ci ludzie nie krępowali się niczego. Przyszli na obiad, jakby nic się nie stało. Dlatego mówię teraz: dopóki nie otrzymamy wszystkiego do ręki, tak naprawdę nie mamy niczego. Mówiłem nieraz w radiu o tym, co dotychczas przeżyłem z obecną władzą. Powiem jedno: trzeba ufać, ale jednocześnie patrzeć na to, co dzieje się w Polsce. Cieszyć się, ale wszystko mieć pod kontrolą i czuwać. Zaufanie musi być pod kontrolą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Alleluja i do przodu!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.