Festiwale są żywą materią

(fot. opener.pl)
Paweł Gzyl / "Dziennik Polski"

Dopiero co bawiliśmy się na Selector Festivalu w Krakowie, w Gdyni trwa Open`er, a pod koniec sierpnia znów wracamy do Krakowa na Coke Live Music Festival. O tych trzech najważniejszych festiwalach muzycznych w Polsce mówi ich szef - Mikołaj Ziółkowski.

- Niedawno zakończyła się druga edycja Selector Festivalu w Krakowie. Jak ją oceniasz?

- Jesteśmy zadowoleni. Festiwal udał się na każdym poziomie organizacyjnym, pomijając oczywiście problemy, które wywołała deszczowa pogoda i zmiana miejsca festiwalu. Dobór wykonawców zaspokoił nasze ambicje, koncerty były udane, albo bardzo udane. Jak zawsze nie zawiodła nas reakcja publiczności, entuzjastycznie przyjmującej wykonawców na wszystkich scenach. Sprawdziła się również zmodyfikowana przestrzeń festiwalowa, widzowie poruszali się między namiotami bez problemów. Co najważniejsze - sprzedaliśmy w tym roku o 50 procent więcej karnetów na oba dni. W ten sposób mamy ustalony plan na całe wakacje: Selector otwiera sezon, Open`er jest jego kulminacją, a Coke go zamyka. W przyszłym roku wracamy z Selectorem oczywiście na Błonia.

- Przed Selectorem mówiło się, że tym razem wśród wykonawców jest zbyt wielu mało znanych artystów. To znaczy, że w Gdyni inwestujecie najwięcej, kosztem krakowskich wydarzeń?

- Nie. To zupełnie obca nam taktyka. Nigdy czegoś takiego nie robiliśmy. Każdy festiwal ma osobny budżet. Selector z założenia ma być festiwalem butikowym, progresywnym, pokazującym nowe zjawiska na scenie elektronicznej. Zauważ, że dla wielu osób artyści, którzy wystąpili na jego tegorocznej edycji, byli prawdziwymi gwiazdami. Choć porównując do mainstreamu byli to wykonawcy mało znani.

- W kontekście mainstreamu wydaje się, że największe gwiazdy elektronicznej sceny wystąpią w tym roku na Open`erze. Bo będzie to zarówno Fatboy Slim, Groove Armada, Hot Chip, Massive Attack i Tricky, jak również Klaxons i Kasabian oraz Grace Jones.

- Każdy festiwal jest inny od poprzedniego, przesuwają się akcenty. I każdy widzi to, co chce widzieć. Dla ciebie grupy Klaxons i Kasabian to zespoły flirtujące z taneczną elektroniką, a dla innych - gwiazdy alternatywnego rocka. Tacy wykonawcy, jak Fatboy Slim czy Groove Armada, bardziej mieszczą się w formule Open`era niż Selectora. Bo to Open`er stawia na ikony stylu, a Selector - na nowe twarze. Dlatego oba festiwale mają nieco innych odbiorców. Na Selector przyjeżdżają twardzi fani elektroniki, a na Open`era - ludzie oczekujący różnej muzyki. Dlatego zestawienie na jednej scenie podczas Open`era zespołów Pearl Jam i Groove Armada nie będzie dysonansem, a podczas Selectora - byłoby nie do pomyślenia.

- Wspomniałeś o Pearl Jam. Rok temu na Open`erze wystąpił Faith No More, a w tym roku pojawi się prog-rockowa grupa Archive. Czy to znaczy, że otwieracie się na ciężki rock i w przyszłości gwiazdami festwialu mogą być Black Sabbath czy Metallica?

- (śmiech) Black Sabbath na pewno nie.

- (śmiech) Żartowałem. Ale koncerty wykonawców ciężkiego rocka zawsze mogą liczyć u nas na wielką publiczność. Czy to dla Was nie jest łakomy kąsek?

- Owszem, ci widzowie stanowią doskonałą grupę do zagospodarowania. Ale tacy wykonawcy nie mieszczą się w przestrzeni muzycznej Open`era. Kluczem do line-upu tego festiwalu są nowoczesne przedsięwzięcia koncertowe, przedstawione w możliwie jak najszerszym spectrum, przy jednoczesnym trzymaniu się ram gatunkowych wyznaczonych takimi terminami, jak rock, elektronika, hip-hop oraz pop na najwyższym poziomie.

Dlatego na Open`erze mogą się obok siebie pojawić Kasabian, Pavement i Grace Jones. Ciężki rock ma swoje własne festiwale, na które przyjeżdża oddana mu publiczność, a my nie zamierzamy z nimi konkurować.

- Najbardziej amorficzną formułę ma Coke Live Music Festival. Najpierw miała to być impreza skupiająca wielkie gwiazdy pop, potem skręciliście w stronę muzyki miejskiej, czyli hip-hopu, R&B i reggae, a teraz - idziecie w stronę rocka.

- Tegoroczna edycja Coke`a będzie miała charakter przełomowy. Festiwale są żywą materią. Obserwujemy rynek i jeśli zauważamy, że pewien segment się wyczerpał, odnotowujemy tę zmianę na naszym festiwalu. Dlatego poprzednie formuły Coke`a, choć w swoim czasie się sprawdzały, teraz muszą ulec modyfikacji. W zeszłym roku zaznaczyliśmy już kierunek tych zmian, uruchamiając jeden dzień dedykowany muzyce rockowej. W tym roku mija pięć lat od startu Coke`a, dokonujemy podsumowania tego okresu, przekształcając imprezę w klasyczny "summer festival". Sprzedaż biletów na Coke`a wskazuje, że tegoroczna edycja festiwalu będzie rekordowa.

- Wydawało się, że kryzys ekonomiczny uderzy w tym roku w organizatorów letnich festiwali. Tymczasem stało się zupełnie coś innego - w tej chwili prawie każde duże miasto ma swój festiwal. Czujecie na swych plecach oddech konkurencji?

- Konkurencja zawsze była, jest i będzie. Nigdy nie należy jej lekceważyć. Realnie rzecz jednak ujmując, nasze festwiale konkurują nie z polskimi imprezami, ale z festiwalami w Europie. Jak na razie nie pojawiło się na rodzimym rynku nic, co mogłoby zagrozić naszej pozycji. Owszem, jest wiele ciekawych festiwali, ale w zupełnie innej kategorii niż Selector, Open`er czy Coke. To, że rynek festiwalowy się rozwija, jest tylko z pożytkiem dla publiczności. Ale fakt, że prawie każde duże miasto organizuje dziś jakiś festiwal, to lekka przesada. Wiele z tych imprez ma prowizoryczny charakter, grupuje przypadkowych wykonawców i nie ma szans na przetrwanie.

Źródło: Festiwale są żywą materią, www.dziennikpolski24.pl 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Festiwale są żywą materią
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.