Maria i Lech. Żegnajcie.

Lech i Maria Kaczyńscy (fot. PAP)
Włodzimierz Knap / "Dziennik Polski"

Lech Kaczyński i Maria Kaczyńska małżeństwem byli 32 lata. Osierocili córkę Martę i dwie wnuczki: Ewę i Martynę. Kochali Polskę i zginęli, służąc jej.

On był pierwszym obywatelem RP, ale zawsze żonę stawiał przed sobą.

Maria Kaczyńska urodziła się w Machowie na Wileńszczyźnie. Jej rodzice - Lidia i Czesław Mackiewiczowie - pochodzili w Wilna. Matka była nauczycielką, ojciec - leśniczym. Walczył w czasie II wojny w wileńskiej partyzantce, a jeden z jego braci zginął w Katyniu.

Maria Kaczyńska tak wspominała ojca w jednym z wywiadów: Przystojny, towarzyski, z poczuciem humoru, ale tradycyjny. Silny i odważny. Po wojnie za udział w partyzantce był aresztowany. Kochał las i potrafił go słyszeć. Lubiłam z nim jeździć po lesie motocyklem. Zginął w wypadku w 1976 roku. A matkę: Była przystojną brunetką o niebieskich oczach. Serdeczną, otwartą, bezpośrednią. Idealistką. Jak byliśmy mali, często nam czytała baśnie Andersena, "Klechdy sezamowe" Leśmiana, Brzechwę, Tuwima, potem Makuszyńskiego. Duże wrażenie zrobili na mnie "Chłopcy z Placu Broni". Płakałam, kiedy umierał mały Nemeczek, i nad losem "Dziewczynki z zapałkami". A mama mnie przytulała.

Do szkoły podstawowej i liceum chodziła w Rabce. Trafiła do tego uzdrowiskowego miasteczka, bo miała słabe zdrowie. Urodziła się z wadą serca. Lekarz zalecił zmianę klimatu. Mama postanowiła zabrać mnie i brata na długie wakacje do Rabki. Po kilku miesiącach stwierdziła, że górskie powietrze nam służy. Wynajęła pokój u górali, potem znalazła pracę wychowawczyni w sanatorium dla dzieci i tak zostaliśmy na stałe w Rabce - wspominała kilka lat temu w jednym z wywiadów prasowych.

Na studia udała się natomiast na drugi koniec Polski. Bo zakochała się w morzu i Sopocie. Ukończyła handel zagraniczny w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Sopocie. Krótko po studiach pracowała w Instytucie Morskim.

W 1978 r. wyszła za mąż za Lecha Kaczyńskiego. Dwa lata później urodziła im się córka Marta. Swojego przyszłego męża poznała przez przyjaciółkę. To był styczeń 1976 roku. Pamiętam, że tego dnia było bardzo mroźno. Z Leszkiem od razu przypadliśmy sobie do gustu - wspominała po latach pierwsze ich spotkanie. Mówiła też: Trudno jest opowiedzieć, jak się rodzi miłość. Leszek był ciepły, troskliwy, miałam do niego zaufanie. Wiedziałam, że jeśli coś mi obiecał, to dotrzyma słowa. Imponował mi wiedzą, doskonale znał historię, tę prawdziwą wersję. Zdawałam sobie sprawę, że prawda jest inna niż to, czego uczono mnie w szkołach.

W innym wywiadzie tak mówiła o swoim wtedy już ponadtrzydziestoletnim małżeństwie: My się uzupełniamy. Mąż jest słabszy w sprawach technicznych. Lech Kaczyński zapewnił wtedy, że żarówkę potrafi wkręcić. A następnie powiedział: Maryla wnosiła w moje życie ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Jako mężczyzna bardzo tego potrzebowałem. Szczególnie w czasie stanu wojennego. Świat polityki jest światem trudnym. Nie przetrwałbym tego bez żony - przyznał. W tym samym wywiadzie Maria Kaczyńska pytana, czy boi się przemijania, odpowiedziała: Nie myślę o tym. Żyję chwilą, cieszę się tym, co jest teraz. Nie analizuję przeszłości, nie wybiegam w przód. Utkwił mi w pamięci fragment wpisu do mego pamiętnika: "Idź przez życie śmiało, miej wesołą minkę, łap szczęście za nogi i duś jak cytrynkę".

W latach 80. Maria Kaczyńska zajmowała się wychowywaniem córki, tłumaczeniami z języka angielskiego i francuskiego oraz wspomagała męża w działalności opozycyjnej. Cieszyła się powszechnym uznaniem. Zwracano uwagę na jej naturalne ciepło, dobro, a także skromność. Była przy tym niezależna. Interesowała się sztuką. Uwielbiała z jednej strony podróże, bo - jak sama mówiła - dzięki nim poznawała życie i obyczaje innych narodów. Z drugiej - bardzo ceniła życie rodzinne. Uwielbiała spędzać czas z wnuczkami: Ewą i Martyną. Biegle posługiwała się angielskim i francuskim. Znała, choć słabiej, hiszpański i rosyjski. W listopadzie 2006 r. została matką chrzestną pierwszego polskiego samolotu myśliwskiego typu F-16 "Jastrząb".

Lech Kaczyński 18 czerwca skończyłby 61 lat. Urodził się w Warszawie w rodzinie inteligenckiej. Był synem Jadwigi z domu Jasiewicz i Rajmunda Kaczyńskiego. Matka, polonistka, w czasie wojny była sanitariuszką w Szarych Szeregach. Ojciec - żołnierz Armii Krajowej - uczestnikiem Powstania Warszawskiego w pułku "Baszta" (odznaczony m.in. Orderem Virtuti Militari). Po wojnie wykładał na Politechnice Warszawskiej.

W 1962 r. na ekrany polskich kin wszedł film fabularny na podstawie powieści Kornela Makuszyńskiego "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Główne role odegrali w nim wówczas 13-letni bracia Kaczyńscy: Lech był filmowym Jackiem, Jarek - Plackiem.

Późniejszy prezydent ukończył Liceum im. Lotnictwa Polskiego na Bielanach. Studiował prawo w Uniwersytecie Warszawskim. Pracę podjął jednak w Gdańsku. Mając 22 lata, został asystentem w Zakładzie Prawa Pracy Uniwersytetu Gdańskiego. W 30. roku życia obronił pracę doktorską. Już w wolnej Polsce, w roku 1990, uzyskał habilitację. Sześć lat później został mianowany profesorem nadzwyczajnym.

W 1999 r. zmienił miejsce pracy. Objął profesurę w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Do śmierci był pracownikiem UKSW. Na czas pełnienia urzędu prezydenta był na urlopie w tej uczelni.

Wkrótce po powstaniu Komitetu Obrony Robotników (wrzesień 1976) Lech Kaczyński nawiązał - za pośrednictwem brata Jarosława - współpracę z KOR. Jego zadaniem było szkolenie robotników z prawa pracy. Gdy na Wybrzeżu powstały Wolne Związki Zawodowe, Lech Kaczyński zaangażował się w ich działalność. Robił to samo co dla KOR: uczył prawa pracy, ale też historii, oraz pisał do drugoobiegowego "Robotnika Wybrzeża". Równocześnie kolportował to pismo i inne wydawane w podziemiu.

W sierpniu 1980 roku był doradcą Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Jego wiedza prawnicza przydała się, gdy "Solidarność" walczyła z rządem komunistycznym o możliwie najkorzystniejsze zapisy, które 31 sierpnia 1980 r. w imieniu związku podpisał Lech Wałęsa. Był autorem części zapisów porozumień sierpniowych, a także części statutu "Solidarności". W okresie tzw. I "Solidarności" działał w niej bardzo aktywnie. We wrześniu 1981 r. został delegatem gdańskiej "Solidarności" na I jej zjazd krajowy. Został wówczas wybrany do komisji programowej. Przewodniczył zespołowi do spraw uregulowania stosunków z PZPR.

W czasie stanu wojennego był internowany w Strzebielinku. "W internacie" spędził niemal 11 miesięcy. Po wyjściu od razu zaangażował się w prace Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej "S". Jesienią 1988 r. brał udział w rozmowach "Solidarności" z przedstawicielami władz komunistycznych w Magdalence. Od grudnia tamtego roku należał do Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Potem był jednym z najważniejszych uczestników Okrągłego Stołu po stronie związkowej. Wałęsa zwykł wówczas mówić, że gdyby z nim coś się stało, związkiem ma kierować właśnie Lech Kaczyński.
W wyborach 4 czerwca 1989 r. jako kandydat Komitetu Obywatelskiego został wybrany senatorem z okręgu gdańskiego. W tym roku razem z bratem walczył o zawarcie koalicji "Solidarności" z ZSL i SD.

W lutym 1991 r. Lech Kaczyński walczył o stanowisko przewodniczącego "Solidarności". Przegrał jednak z Marianem Krzaklewskim. Wałęsa powołał go wówczas na ministra stanu ds. bezpieczeństwa w Kancelarii Prezydenta. Był nim do listopada 1991 r., gdy Wałęsa pozbył się z kancelarii wszystkich działaczy Porozumienia Centrum. Jednym z powodów odejścia był konflikt Lecha Kaczyńskiego z szefem gabinetu Lecha Wałęsy Mieczysławem Wachowskim. Lech Kaczyński był w tym czasie posłem z listy PC, wybranym w okręgu nowosądeckim.

W lutym 1992 r. został prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Tę funkcję piastował 3 lata. W 1995 r. został zarejestrowany jako kandydat na prezydenta RP, ale ostatecznie zrezygnował ze startu w wyborach. Po podjęciu tej decyzji wycofał się z polityki czy szerzej - z życia publicznego. Przez prawie 5 lat poświęcał się przede wszystkim pracy wykładowcy na Uniwersytecie Gdańskim i Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Z politycznego niebytu wydobył go Jerzy Buzek, który powierzył mu funkcję ministra sprawiedliwości.

Na stanowisku szefa resortu sprawiedliwości zyskał wielką popularność. Dla wielu Polaków był kimś w rodzaju "szeryfa". Na fundamencie jego popularności powstało Prawo i Sprawiedliwość. Pamięć o "szeryfie" z Ministerstwa Sprawiedliwości o mało nie doprowadziła do jego wyboru na prezydenta Warszawy już w I turze. Uzyskał w niej 49,6 proc. W II turze zdeklasował Marka Balickiego (kandydata lewicy). Poparło go 70,5 proc. warszawiaków. Był listopad 2002 r.

Za największe dokonanie Lecha Kaczyńskiego jako szefa stołecznego ratusza uważa się powstanie Muzeum Powstania Warszawskiego. Dzięki niemu bardzo uroczysty charakter miały obchody upamiętniające 65. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Głośnym echem nie tylko w Polsce, ale i poza nią, odbiły się wyliczenia strat, jakie poniosła Warszawa w czasie II wojny światowej. Zespół powołany przez Lecha Kaczyńskiego oszacował je 45,3 mld dolarów.

Do przewidzenia było, że będzie starać się walczyć o prezydenturę Polski. Jednak jego zwycięstwo było niespodzianką. Donald Tusk był bowiem niemal do końca faworytem.

Prezydentura Lecha Kaczyńskiego przez wielu była krytykowana. Nie wypadał dobrze w badaniach opinii publicznej. Nie przeszkadzało mu to w chodzeniu własną drogą. Był bardzo aktywny we wspieraniu Gruzji i Ukrainy, dbał o dobre relacje z państwami bałtyckimi. Świetnie rozumiał się z prezydentem Czech Vaclavem Klausem. Uczył, że polska polityka zagraniczna nie powinna zamykać się w obrębie relacji z dużymi krajami, ale także musi być otwarta na mniejsze. Jak uczył, tak robił. W sobotę pięknego rewanżu doczekał się od wielu przywódców świata, którzy z najwyższym uznaniem wspominali prezydenta Polski.

Prawdopodobnie w maju miał ogłosić chęć kandydowania na drugą kadencję.

Lech Kaczyński został uhonorowany międzynarodowymi odznaczeniami, m.in. Złotym Łańcuchem i Gwiazdą Orderu Zasługi Zakonu Maltańskiego, Orderem Księcia Jarosława Mądrego I Stopnia - nadanym przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę - czy Orderem Zwycięstwa Świętego Jerzego nadanym przez prezydenta Gruzji Michaila Saakaszwilego.

Lech Kaczyński został też uhonorowany przez 6 uniwersytetów doktoratami honoris causa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Maria i Lech. Żegnajcie.
Komentarze (2)
Jadwiga Krywult
19 kwietnia 2010, 07:55
Dlaczego z grona osób opłakujących waszą śmierć wyłączono męża pani Marty? Naprawdę nie wiesz ? Pani Marta jest rozwiedziona i to jest jej drugi mąż - cywilny.
T
teresa
18 kwietnia 2010, 11:51
 Tak was zapamiętam-jako parę małżeńską,która razem dźwiga brzemię odpowiedzialności za swoje zbawienie , w roli , w jakiej umieścił Was Pan. Dlaczego z grona osób opłakujących waszą śmierć wyłączono męża pani Marty?   Spoczywajcie w pokoju i nie zapominajcie o nas...ciągle jeszcze w drodze.