Między ewangelizacją a komercjalizacją

Otwarcie w grudniu 2005 roku pierwszej w Polsce kaplicy na terenie centrum handlowego Silesia City w Katowicach wzmogło dyskusje medialne i merytoryczne polemiki odnośnie funkcjonowania Kościoła w nowej przestrzeni społecznej, jaką tworzą galerie komercyjne.

U źródeł tych sporów leżą zarówno wątpliwości odnośnie możliwości prowadzenia przez Kościół jego misji ewangelizacyjnej w warunkach, jakie wyznacza globalna cywilizacja, jak i przekonanie, iż Kościół winien bronić stanowiska o wyjątkowym charakterze niedzieli, ograniczonym zezwoleniami na handel[1].

Kontekst społeczny tych polemik jest jednak znacznie bardziej złożony, daleko wykraczając poza analizy funkcji i znaczenia Kościoła katolickiego w Polsce. Raczej zasadza się na coraz powszechniejszym w świecie globalnego marketingu przekonaniu, iż handel winien wkraczać coraz śmielej w obszary dotąd pozbawione komercyjnego charakteru[2]. Wprawdzie ekonomia światowa dostosowuje swoje trendy do lokalnych uwarunkowań, m.in. wynikających z tradycji czy historycznych kontekstów, niemniej daleko mocniej dąży do zawłaszczenia tych pól kulturowych, które uznaje za ważne w badaniu skali oddziaływań społecznych[3]. W tym rozumieniu mieści się zainteresowanie przedsiębiorstw handlowych w Polsce sferą religii.

Należy przy tym pamiętać, iż szczególna rola, jaką spełnia Kościół katolicki w Polsce, nie jest wynikiem jego organizacyjnej sprawności, ale bardziej opiera się na uwarunkowaniach historycznych, które uczyniły z niego strażnika narodowych i kulturowych wartości. Pomimo tych samych co w Europie problemów spadku liczby alumnów i czynnych duchownych, w kontekście rozgrywających się w Kościele powszechnym rozlicznych afer obyczajowych, Kościół w Polsce zachowuje niebywałą żywotność. Blisko 30 tys. księży i ponad 20 tys. zakonnic stanowi dynamiczną społeczność, która cieszy się dużym autorytetem i ma ogromny wpływ nawet na te środowiska, które są oddalone od Kościoła, a nawet mu wrogie. Aktywność Kościoła na polu charytatywnym i w edukacji koresponduje z dużym oddziaływaniem na inne sfery życia, co z oczywistych względów powoduje, iż również instytucje gospodarcze biorą pod uwagę stanowisko Kościoła w wielu aspektach swojego funkcjonowania społecznego.

Przeważają w tym aspekcie jednak doraźne korzyści[4]. Przedsiębiorcy zapraszają duchownych na otwarcie i poświęcenie centrów handlowych, organizują spotkania opłatkowe dla swoich pracowników, w końcu patronują rozmaitym inicjatywom Kościoła[5]. Ocieplenie klimatu wzajemnych stosunków sprzyja artykulacji znacznie poważniejszych oczekiwań w stosunku do Kościoła. Zasadzają się one na przeświadczeniu, iż swoiste imprimatur Kościoła na działalność gospodarczą, zwłaszcza na tych polach, które nie mają jednoznacznego, etycznego rozstrzygnięcia, bardziej uwiarygodni zasadność jej prowadzenia, a tym samym wpłynie na efektywność i zyski[6]. Ze swej strony Kościół z dużą ostrożnością podchodzi do tych inicjatyw. Pozytywnie odbiera zaangażowanie przedsiębiorców w podtrzymanie zwyczajowych form obecności Kościoła w przestrzeni publicznej, z drugiej strony z niepokojem śledzi te poczynania handlowców, które sprzyjają zawłaszczeniu obszarów misji Kościoła w silnie skomercjalizowanym świecie gospodarki[7].

 

Znamiennym przykładem takich napiętych relacji jest prowadzona w grudniu 2009 roku walka Kościoła z supermarketami o sprzedaż opłatków[8]. Zdaniem choćby biskupa łowickiego, Alojzego Orszulika centra handlowe stosują niedozwolone praktyki marketingowe, przyciągając klientów „towarem na wyciągnięcie ręki”. W ten sposób świąteczne symbole, z natury darmowe, stają się takim samym produktem obrotu, jak żywność czy odzież[9]. Sprzeciw Kościoła wobec tego zjawiska obrazują słowa: „Nie uchodzi wrzucać opłatków do koszyka ze świniną”[10]. Należy podkreślić, iż prezentowane stanowisko Kościoła podzielają również wyznawcy innych religii. Gmina Żydowska w Krakowie protestując w styczniu 2010 roku przeciw sprzedaży w hipermarkecie ręczników z symbolem menory i Gwiazdy Dawida odwoływała się do podobnej argumentacji o zawłaszczeniu religijnej symboliki przez żądnych zysków handlowców[11].

Znacznie trudniejsza do jednoznacznej oceny jest postawa Kościoła wobec obserwowanego w supermarketach obrotu dewocjonaliami. Z jednej strony Kościół protestuje wobec zalewu azjatyckich towarów – produkowanych masowo w Chinach figur maryjnych, różańców, szopek jasełkowych, książeczek do nabożeństwa, chrzcielnych i pierwszokomunijnych zestawów, z drugiej zezwala na rozbudowę przykościelnych punktów sprzedaży przedmiotów ludowej pobożności[12]. Jak zauważa Tomasz Szlendak „towary te porozstawiane są na półkach niczym proszki do prania w typowym supermarkecie, co u wrażliwszych i uświadomionych wier­nych wywołuje zapewne niesmak”[13]. W związku z tym wiele centrów pielgrzymkowych Kościoła, w tym choćby Łagiewniki, przeistacza się w sprawnie funkcjonujące supermarkety religijne, oferujące całą gamę duchowych atrakcji. Najbardziej dogłębnie opisanym w literaturze obiektem tego typu w Polsce jest bazylika w Licheniu. Zdaniem Rocha Sulimy odzwierciedla ona medialny obraz supermarketu dostosowany do potrzeb konsumenckich współczesnych wiernych[14]. Jest ona przy tym wielkim marketingowym przedsięwzięciem z jej budowaną przez dziesięć lat, trzydziestometrową Golgotą z wmontowanym kolorowym szkłem i wieloma grotami, przesadnie udekorowanymi miejscami objawień Matki Boskiej, rozlicznymi pomnikami i pomniczkami, kurhanem cholerycznym, pod­ziemną Kaplicą św. Krzyża, skarbcem, stawem z malowniczą fontanną, „dróżkami różańcowymi" oraz straganami i sklepikami z dewocjonaliami. Robi wrażenie rozmach, z jakim Kościół stara się dostosować swoją ofertę ewangelizacyjną do nowej wizji funkcjonowania społeczeństwa, jaką niewątpliwie proponują galerie handlowe. W tym aspekcie wzajemne przenikanie się konsumeryzmu, obserwowanego w centrach handlowych, z misją Kościoła jest aż nazbyt widoczne[15]. Oczywiście, i to należy podkreślić, Kościół w Polsce nie stara się zawłaszczać przestrzeni gospodarczej dla siebie w oparciu o koniunkturalne przesłanie o takim zapotrzebowaniu idącym ze strony władz czy innych grup decyzyjnych. Pomimo obserwowanych gdzieniegdzie symptomów „sojuszu ołtarza z tronem” powszechne jest w polskim Kościele przeświadczenie, iż „to, co cesarskie” w żadnym wypadku nie powinno łączyć się z „tym, co Boskie”.

Na przeciwnym biegunie w chrześcijaństwie sytuuje się stanowisko Cerkwi prawosławnej w Rosji, która wykorzystując wsparcie państwa rozpoczęła kilka lat temu inwestycje w budowę dziesięciu centrów handlowych, w tym trzech blisko moskiewskich świątyń[16]. Otrzymane już za prezydentury Borysa Jelcyna odszkodowania za konfiskaty 1917 roku poszerzyły nie tylko ruchome majętności Kościoła, ale dały początek Cerkiewnemu Centrum Inwestycyjnemu, które zarządza siecią ekskluzywnych hoteli, biurowców oraz supermarketów. „Nowyje Izwiestia” od wielu miesięcy śledzą budowę wartego 10 mln dolarów twerskiego kompleksu o powierzchni 12-15 tys. metrów kwadratowych. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż robotników opłacają samorządy z państwowych dotacji na turystykę. „Branża religijna” jest bowiem uważana za „podporę współczesnej rosyjskiej państwowości”[17]. Premier Władimir Putin stwierdził, że tradycja prawosławna buduje najwłaściwszy klimat ekonomiczny w Rosji i jest swoistym barometrem sukcesu gospodarczego[18]. Należy podkreślić, iż widoczne bogactwo Cerkwi prawosławnej jest wynikiem nie tylko znacznej przychylności władz, objawiającej się licznymi zwolnieniami podatkowymi i ulgami celnymi. Kompleksową i długofalową politykę ekonomiczną Kościoła budują całe rzesze opozycyjnych wobec Kremla przemysłowców, którzy oddają się na usługi Cerkwi w nadziei intratnych profitów oraz ochrony zagrożonych konfiskatami majątków. To im zawdzięcza Kościół w Rosji kontrolę nad połowem rzadkich i drogich ryb oraz skuteczny międzynarodowy marketing lokalnych marek spożywczych, np. popularnej również w Polsce „szynki moskiewskiej”. Co ciekawe, pomimo iż w całej Rosji spada liczba praktyk religijnych, m.in. w Moskwie tylko 2-3% mieszkańców uczęszcza na nabożeństwa do cerkwi, to przywiązanie do tradycji prawosławnej jest znaczne i przekłada się na aprobatę dla działań Kościoła, nawet tych najbardziej kontrowersyjnych. Ankietowani Moskwianie nie widzą nic niestosownego w tym, że pośród stoisk z żywnością, alkoholem i tytoniem stoi kilka regałów z literaturą religijną i dewocjonaliami. Uznają nawet takie centra handlowe za bardziej wiarygodne niż te nie eksponujące treści religijnych[19].

Odmiennego zdania są ankietowani przez „Gazetę Wyborczą” Polacy. 67% z nich nie zgadza się na obecność symboliki religijnej w supermarketach, ani na budowę na ich terenie kaplic[20]. Wielu respondentów zwraca wprawdzie uwagę na wzrost aktywności Kościoła na polu gospodarczym, czego przejawem jest choćby powstanie firmowanych przez uznane zakony, np. benedyktynów i cystersów przedsiębiorstw produkcyjnych i handlowych, niemniej razi ankietowanych „mieszanie pojęć”. Uważają, że misja ewangelizacyjna Kościoła winna ograniczać skalę jego aktywności w sferze gospodarczej. Powinna również wyznaczać pewne standardy w zakresie obecności Kościoła w przestrzeni publicznej i ograniczać obserwowaną dowolność interpretacji odnośnie stopnia udziału instytucji kościelnych w przedsiębiorstwach ekonomicznych. Przy tej okazji zauważa się brak prawnych uregulowań w tym zakresie, co sprzyja rzeczywistym i domniemanym nadużyciom.

Dla przypomnienia warto podać choćby kwestie licencji na wyszynk piwa „Frater”, jakie udzieliło opactwo cystersów w Szczyrzycu Browarowi Belgia[21]. Zobowiązał się on do przestrzegania podczas produkcji i marketingu piwa zasad "przyzwoitości i powagi". Cystersi zaś zagwarantowali sobie m.in. prawo do wstrzymania kampanii reklamowej, jeśli uznają, że jest ona nieodpowiednia. Obie strony zgodnie ustaliły, że dochód ze sprzedaży piwa idzie w znacznym stopniu na cele charytatywne[22]. Deklaracja ta przesądziła o sukcesie marketingowym przedsięwzięcia, za który jednak cystersi zapłacili spadkiem społecznego zaufania do ich misji kościelnej. Posądzenia o większą gorliwość w zapewnieniu sobie dóbr materialnych kosztem troski o sprawy duchowe odbiły się niekorzystnie na władzach zakonu[23].

Wobec takich sytuacji nie dziwi dystans, z jakim podchodzi Kościół do kontaktów z światem biznesu. W obawie nadinterpretacji i w celu przejrzystej prezentacji własnej misji ze współpracy z supermarketem „Alma” zrezygnowali benedyktyni z Tyńca prowadzący sieć sprzedaży klasztornych produktów. Jak podkreśla o. Zygmunt Galoch, klienci cenią sobie bezpośredni kontakt z zakonnikami i ich wyrobami[24]. Chcą konkretnie wiedzieć, na co idą pieniądze ze sprzedaży towarów benedyktyńskich[25]. Medialne prezentacje, choćby odnowionej biblioteki zakonnej zwanej „Wielką Ruiną”, w znacznym stopniu uwiarygadniają wszelkie przedsięwzięcia tynieckich mnichów[26].

Polem eksperymentów pozostaje jednak wciąż kwestia obecności świątyń w centrach handlowych. Ich powstanie jest wynikiem narodzin w koncepcjach architektonicznych tzw. miejskiego dresingu przeświadczenia, iż współczesna urbanistyka po latach utylitarnego traktowania przestrzeni handlowych winna otwierać się na mniej funkcjonalne jej cele[27]. Trend ten koresponduje z dywagacjami o nowym duszpasterstwie, które winno wnikać w przestrzeń shopping mallów i poruszać w sprofanowanym świecie kwestie wiary i duchowych wartości[28]. W obszarze działania polskiego Kościoła te poglądy sprowadzają się zarówno do spektakularnych akcji, jak np. uliczny konfesjonał ks. Jacka Stryczka ze Stowarzyszenia „Wiosna”, czy szerszych projektów w postaci „miejskich pustyń duchowości” (obszarów działania świeckich wspólnot pracujących na rzecz ewangelizacji w obszarze życia wielkomiejskiego)[29]. Powiązanie tych obu koncepcji nie jest zbyt popularne, a w wielu kwestiach wywołuje duże zastrzeżenia.

Wśród zwolenników umieszczania kaplic w centrach handlowych panuje przekonanie, iż nieodzownym aspektem walki z konsumeryzmem współczesnej kultury jest humanizacja przestrzeni społecznej[30]. Idei tej przyświeca również potrzeba dialogu między światem ekonomii a masą potencjalnych klientów. W obu tych procesach Kościół powinien odgrywać rolę zwornika – być trybunem wartości ponadczasowych oraz głosem wykluczonych z obiegu społecznego środowisk biedy i cywilizacyjnego zastoju[31]. Dla nich miejscem spotkania może być kaplica umieszczona w miejscu ważnym dla realizacji ludzkich potrzeb. Bo skoro jest ona obecna w szpitalach, szkołach, więzieniach i dworcach, czyli obszarach ważnych dla społecznego funkcjonowania ludzi, to tym bardziej tam jej obecność nie razi, gdzie znikają ramy zróżnicowania społecznego i następuje demokratyzacja tłumu[32]. Z drugiej jednak strony, zauważają krytycy takiego podejścia, następuje mieszanie się ze sobą przestrzeni sakralnej i świeckiej, zanika kulturowe tabu nakazujące czcią otaczać miejsca ważne dla realizacji potrzeb wyższego rzędu[33]. Złośliwi z powagą proponują umieszczenie kaplicy w agencji towarzyskiej, gdzie zgodnie z logiką, najpierw następowałby grzech, a zaraz potem spowiedź[34].

Wątpliwości i pytania natury moralnej korespondują z dyskursem architektów o współczesnej architektonicznej schizofrenii. Zdaniem Marka Warchołta „współczesna architektura coraz częściej staje się architekturą zderzeń, nieoczekiwanych spotkań, zadziwiających konfiguracji. Architektura lubi nas zaskakiwać i bez żadnego skrępowania łączyć rzeczy pozornie od siebie dalekie. Szczęście, jeśli przy okazji owe kombinacje okazują się inspirujące, ożywcze, świeże; jeśli stają się źródłem nowych doznań i wartości”[35]. O ile jednak możliwy do akceptacji jest koncert jazzowy w gotyckiej katedrze, o tyle już daleko bardziej kontrowersyjny staje się występ deskorolkarzy, m.in. w kościele w holenderskim Tilburgu. Podobnie w aspekcie architektury – jej formy organiczne można zaadaptować w nowoczesnych konstrukcjach wielkomiejskich świątyń, ale już znacznie trudniej przyjąć wielopłaszczyznową kompozycję centrum handlowego z wyeksponowaną w niej kaplicą.

Bernard Tschumi, szwajcarski architekt i teoretyk, twierdzi, że o ile zrozumiałe są tego typu napięcia w sferze odbioru architektury, o tyle bezzasadne są twierdzenia, iż poglądy te nie będą ewoluować. Pogłębia się bowiem rozdarcie między formą a funkcją i za niemym przyzwoleniem społecznym przeznaczenie budynku, czyli sposób jego użytkowania, przestaje mieć znaczenie[36]. Ludzie zaczynają czynić architekturę poddaną własnej woli, swemu chceniu. Potrzeba ludzi do eksponowania swojej wiary w centrum handlowym staje się powodem do zawłaszczenia tej przestrzeni przez obiekty sakralne. Oczywiście, podkreśla Tschumi, architekt prezentuje koncepcję funkcjonalną takiego miejsca, niemniej musi się liczyć z tym, że ludzie w ostateczności zadecydują, czy to akceptują, czy nie. Wynika z tego, iż forma i funkcja budynku, choć wymienne, nie są od siebie zupełnie niezależne – mogą wpływać na siebie wzajemnie, ścierać się, zderzać, tworzyć zupełnie nowe i twórcze konfiguracje lub po prostu wywołać w odbiorcy efekt szoku[37].

Z poglądami Tschumiego korespondują teorie sytuacjonistów, przedstawicieli ruchu społeczno-kulturalnego, skupiającego się na krytyce kapitalistycznej kultury. Celem ich działań jest „détournement”, czyli pragnienie oderwania człowieka od przyzwyczajeń, od leniwego i biernego przyjmowania świata, wyzwolenie w nim twórczej energii i sprawienie, by dostrzegł absurd egzystencji opartej na konsumpcji, odciął się od iluzorycznych wizji, które mu nieustannie podsuwa wolny rynek[38]. Narzędziami buntu dla sytuacjonistów są działania artystyczne polegające m.in. na umieszczaniu dzieł sztuki czy też produktów masowej kultury w obcym dla nich kontekście, w wyniku czego zarówno obiekt jak i jego nowy kontekst zatracają swoje pierwotne znaczenia i zyskują nieoczekiwany, zaskakujący sens. Również w zakresie architektury „détournement” bawi się konwencją funkcjonalnych budynków, które otrzymują nowy wyraz, często szokujący[39]. Tak jest choćby w analizowanym przypadku galerii handlowych, które łączą sferę profanum z całą gamą odniesień do kultury wyższej. Umieszczenie w tym kontekście obiektów sakralnych jest jak najbardziej głosem sprzeciwu wobec rzeczywistości, która potrzeby religijne spycha na margines, a sferę duchowości zawłaszcza poprzez afekty i wrażenia. Chodzi w tej architekturze o dokonanie rewolucji w naszych głowach, w naszych przyzwyczajeniach, w sposobie, w jaki postrzegamy siebie i świat[40].

W Kościele wobec tych inicjatyw panuje dużo rezerwy. Obawa, że podejmowana nowoczesnymi metodami misja ewangelizacyjna będzie jedynie spektaklem pobożnych życzeń, przeważa nad głosami zachwytu nad odkrytymi możliwościami oddziaływań społecznych. Wprawdzie pojawia się coraz więcej rozwiązań urbanistycznych, które wpisują w przestrzeń handlową wielkomiejskich osiedli kaplice czy kościoły wyznaniowe, to jednak nie stanowią one rzeczywistej przeciwwagi dla tradycyjnych struktur duszpasterskich. Uzupełniają one jedynie ofertę Kościoła na tych obszarach, które cierpią na ograniczenia wynikłe z lokalnych uwarunkowań lub prowadzonej w przeszłości polityki. Przejawem tych tendencji jest budowa „pokoju refleksji” – ekumenicznej kaplicy w szwajcarskimcentrum Sihlcity(Zurych). Powstała ona jak wspólna inicjatywa katolików i kościołów protestanckich, mająca wspierać ich wspólne projekty duszpasterskie[41]. Obecnie z jej gościnności korzystają także muzułmanie, hindusi i buddyści. Dwóch pastorów pracujących w kaplicy przyznaje, że większość przychodzących trafia tu z ciekawości, ale część potrafi zreflektować swoją aktywność w Kościele i powrócić do parafii, do czynnego życia religijnego[42]. Aktywizacji młodych przyświecał również filipiński projekt budowy kaplicy w centrum Greenhills w Manilii. Ten imponująco obszerny obiekt stał się jednak miejscem spotkań rodzin i rozwoju kultu eucharystycznego[43]. Zadania społeczne wyznaczono także kaplicy w centrum handlowym w pobliżu Messyny na Sycylii[44]. Zdaniem opiekuna miejsca ks. Giuseppe Lonia pozwoliła ona klientom na chwilę medytacji i ciszy. Dla pracującego zaś personelu centrum stała się przestrzenią pogodzenia wiary z codziennym życiem, w tym w zakresie uczestnictwa w praktykach religijnych[45].

W Polsce początki dyskusji wokół zagadnienia obecności kaplic w centrach handlowych sięgają maja 2004 roku, kiedy inwestor Złotych Tarasów przy Dworcu Centralnym w Warszawie ING Real Estate zaprosił do obejrzenia planu budowy znanego architekta dzielnic handlowych Erica Kuhne. Radził on polskim specjalistom, aby wyszli naprzeciw oczekiwaniom ludzi wierzących i zaproponowali im „coś więcej, niż tylko galerię handlową”, tj. rozbudowane centrum usługowe, które zorganizuje im „duchowe przeżycia”. Jako przykład podawał zaprojektowane przez siebie centrum handlowe Bluewater w Wielkiej Brytanii. Oprócz sklepów, butików, ogrodów i galerii sztuki jest tam też miejsce na kaplicę. Modlą się w niej zarówno chrześcijanie, muzułmanie, jak i wyznawcy religii hinduistycznej. W budowanym w 2005 roku centrum handlowym w Dubaju architekt zaprojektował meczet[46].

Publikowane w mediach wypowiedzi Erica Kuhne zostały ostro potępione przez Kościół, który w tym czasie prowadził medialną walkę z niedzielnym handlem. Ówczesny krakowski biskup pomocniczy Kazimierz Nycz uznał propozycję Kuhna za „pomysł za daleko idący”. Wskazywał wprawdzie, iż takie inicjatywy są dość powszechne w świecie, np. we Francji czy Portugalii, ale w warunkach polskich uzasadniają wyzysk pracowniczy, nie pozwalają również odwiedzającym galerie na właściwe przeżywanie Dnia Pańskiego[47]. Sceptycznie o tej inicjatywie wypowiadał się również warszawski socjolog Krzysztof Koseła. „Dziwnym” dla niego pomysłem było projektowanie w przestrzeni handlowej „miejsca sakralnego”. Zdaniem Koseły przestrzeń sakralna winna być „poważna”, otoczona czcią, a tego nie da się zagwarantować w środowisku „niepoważnych” zakupów i konsumpcyjnych potrzeb[48]. Ponadto jego zdaniem kaplica w hipermarkecie nie wpisuje się w normalną strukturę wspólnoty religijnej; stanowi przykład takiej „szybkiej usługi” spełnianej pod presją czasu i okoliczności, a nie duchowych potrzeb[49]

Narastający spór wokół projektu zmusił inwestora do przeprowadzenia badań, czy warszawiacy chcą się modlić w marketach. Z uwagi na fakt, iż oczekiwania klientów wyraźnie rozmijały się z wyobrażeniami firmy ING Real Estete budowy kaplicy zaniechano. Niepowodzeniem zakończyły się również rozmowy inwestora centrum Arkadia w Warszawie z władzami kościelnymi stolicy na temat poparcia budowy punktu duszpasterskiego na terenie galerii handlowej. Wprawdzie znani duszpasterze ks. Michał Czajkowski i o. Jan Góra rozważali poparcie dla tej inicjatywy, a nawet przewidywali swój akces jako opiekunowie miejsca, niemniej przeważyło przekonanie, iż propozycja ta uderzy w struktury duszpasterstwa parafialnego oraz zmniejszy już i tak niekorzystną liczbę wiernych uczestniczących w niedzielnych Mszach św.[50].

Doświadczenia inwestorów warszawskich centrów handlowych nie zraziły węgierskiego przedsiębiorcy Sandora Dejmana, właściciela firmy TriGranit, budującej w Katowicach gigantyczny hipermarket Silesia City Center, do podjęcia rozmów z arcybiskupem śląskim Damianem Zimoniem w sprawie budowy kaplicy na projektowanym terenie[51]. Inwestor argumentował, iż nie zamierza wznosić typowej galerii handlowej, ale zbudować mini-miasto z ulicami, placami, przy których znajdą się wszelkie elementy miejskiego życia z handlem, gastronomią, kulturą, usługami i rozrywką. W związku z tym nie może zabraknąć na tym terenie kościoła, również dlatego, że w jego pobliżu ma powstać osiedle dla tysiąca mieszkańców.

Pomysłodawcy powoływali się również na lokalną tradycję górniczą. Pod koniec XIX wieku wraz z rozwojem przemysłu w Katowicach zaczęto budować dwa nowe osiedla: Giszowiec, zamieszkały w większości przez ludność wiejską i Nikiszowiec, będący miejscem osadnictwa napływowych rodzin górniczych. Osiedla były samowystarczalne: mieszkańcy mieli do swojej dyspozycji pralnie, łaźnie, magle i pasaże sklepów. Społeczności łączył neobarokowy kościół św. Anny w Nikiszowcu, wybudowany w 1910 roku, m.in. z pieniędzy spółki Giesche, która budowała osiedla[52].

Inwestorzy Silesia City Center podkreślali, że pragną zachować chrześcijańskie oblicze przemysłowego Śląska. W związku z tym proponują adaptację na kaplicę św. Barbary budynku po maszynie wyciągowej, która sąsiaduje z wieżą szybową „Georg”. Obiekt ten znajduje się na terenach dawnej kopalni „Eminencja” (potem zwanej „Gottwald” i „Kleofas”), które firma TriGranit przekształca w nowoczesne centrum miejskie. Znajdzie się na nim ponad 200 sklepów, kilkanaście restauracji i kawiarń, kino i parking. Ważną rolę w realizacji planów inwestora ma odgrywać również ołtarz św. Barbary, stojący dawniej w budynku dyrekcji zlikwidowanej kopalni, a następnie przekazany na przechowanie do parafii św. Jana i Pawła Męczenników w Katowicach – Dębie. Odnowiony zabytek ma zostać przeniesiony do zaadaptowanej kaplicy i służyć jako miejsce spotkań górniczych. Wokół ołtarza ma koncentrować się również centrum inicjatyw charytatywnych, finansowane przez pomysłodawców przedsięwzięcia[53].

Wszystkie te czynniki – szacunek inwestorów do lokalnej, górniczej tradycji, do wiary i do roli Kościoła na Śląsku, wspieranie dzieł filantropijnych oraz wzgląd na przyszłych mieszkańców budowanego osiedla – przesądziły o pozytywnej decyzji władz kościelnych. 3 grudnia 2005 roku nastąpiło uroczyste poświęcenie kaplicy i przekazanie posługi w tym miejscu kapłanom z pobliskiej parafii św. Jana i Pawła Męczenników w Katowicach-Dębie. Msze św. sprawowane są w niedzielę i święta rano i wieczorem. Odprawia się również nabożeństwa okolicznościowe w maju, czerwcu i październiku. Szczególną oprawę liturgiczną zyskują uroczystości kościelne w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy. W kaplicy można przyjmować wszystkie sakramenty. Wychodzi lokalna gazeta „Wieści od św. Barbary”. Licznie organizowane są koncerty i przesłuchania chórów.

Aktywność duszpasterska nie przysłania sceptycyzmu wielu komentatorów. Wątpliwości zgłaszano już w momencie otwarcia kaplicy. Na łamach „Więzi” ks. Andrzej Draguła ostrzegał, iż obecność świątyni w sąsiedztwie supermarketu może być uznana za ciche przyzwolenie Kościoła na handel w niedzielę[54]. W podobnym tonie wypowiadał się Zbigniew Nosowski, podkreślający relatywny charakter obiektu, który może sprowadzić modlitwę do czynności tak powierzchownej jak zakupy[55].

Inni gratulowali Kościołowi odwagi. Przemysłowiec Simon Bayley zauważał, iż decyzję podjął jeden z najgorliwszych obrońców świętości niedzieli. Abp Damian Zimoń i jego poprzednik bp Herbert Bednorz byli propagatorami hasła „Niedziela jest Boża i nasza”. Obaj śląscy hierarchowie sprzeciwiali się przymusowi pracy w niedzielę i walczyli o możliwość rodzinnego wypoczynku w tym dniu. W sytuacji zmian ekonomicznych 1990 roku postulat wolnej niedzieli nabrał szczególnego znaczenia. Nie chodziło już o obronę górników i hutników przed wyzyskiem, ale o godne życie dla handlowców. Powstające supermarkety przejmowały ponadto funkcję usługową. Stawały się miejscem wypoczynku, rozrywki, spędzania wolnego czasu, także w niedzielę. Taka sytuacja zmuszała Kościół do rewizji swojego dotychczasowego stanowiska. Sprzeciw wobec handlu w niedzielę korespondował z duszpasterską troską o wytyczenie wzorów godziwego niedzielnego wypoczynku oraz wprowadzenie ich w życie[56].

W tej materii trudno o spektakularny sukces. Tym bardziej potrzeba wyobraźni i pochylenia się nad człowiekiem takim, jaki jest. Ks. Arkadiusz Wuwer, rzecznik arcybiskupa śląskiego, broni idei kaplicy, podkreślając, iż tworzy ona nową jakość w duszpasterstwie. Brak sprecyzowanej wizji obecności Kościoła w tym miejscu, zauważa Wuwer, otwiera możliwości działań dla świeckich, których w ten sposób można aktywizować. Również gorliwy duszpasterz, dynamiczny i nonkonformistyczny, może tu dużo zdziałać[57].

Wierni zachowują daleko idącą wstrzemięźliwość w sądach. Wielu przychodzących to byli górnicy, których przyciąga sentyment do obiektu i duma, iż został przeznaczony na taki cel. Nie kryją wzruszenia wobec obecności ołtarza św. Barbary, która przypomina im czasy „fedrowania”. Przyjezdni chwalą możliwość skorzystania z kaplicy w trakcie zakupów. Uważają, iż chwila refleksji, modlitwy i wypoczynku, jaki daje obiekt, są cenne i pozwalają na wypracowanie pewnego dystansu wobec rzeczywistości. Inni czują niepokój, iż coś niezwykle cennego w niedzielnym świętowaniu może zostać zaprzepaszczone przez płytką celebrację mszy św. w takiej kaplicy. Niektóre osoby są złe na Kościół, że zezwala na „kupczenie świętościami”. Uważają, że handel wdziera się do świątyni poprzez samą obecność tuż obok niej. Młodzi żartują, iż kaplica winna być oddana pod opiekę świętego konsumpcjonisty[58]. Wszyscy łącznie z duszpasterzami oczekują owoców tego przedsięwzięcia. Są pełni nadziei, że śląska religijność objawi swoje nowe oblicze.

Na kształt polskiej religijności z pewnością będzie miało wpływ z czasem pojawienie się większej liczby podobnych inicjatyw. Potrzeb w tej materii jednak nie widać. Powodem takiej sytuacji może być z jednej strony zwiększona aktywność budowlana Kościoła w tradycyjnych formach, z drugiej brak wyraźnych koncepcji architektonicznych rozwoju polskich miast, zwłaszcza takich, które uwzględniałyby alternatywne formy obecności społecznej Kościoła. Ten zaś nie jest zainteresowany poszerzaniem pól swojej obecności w supermarketach. Wprawdzie okazjonalnie występuje jako aktywny partner, np. w sytuacji walki z bezrobociem czy dyskryminacją, ale zwykle nie korzysta z możliwości upublicznienia swojej misji poprzez współpracę z biznesmenami. W tej materii daleko odmienny jest choćby od Kościoła we Francji czy Stanach Zjednoczonych. Aktywności francuskiego biskupa diecezji Mende Françoisa Jacolina na rzecz promocji lokalnego Kościoła w supermarketach nie można porównywać z akcją ks. Adama Kaliny w gdańskim Tesco[59]. Nie tylko zresztą dlatego, że siła oddziaływań i pozycja obu Kościołów jest inna, ale charakter duszpasterstwa i potrzeby wiernych są rozbieżne.

Kościół z pewnością komercjalizuje swoją aktywność na polu gospodarczym, ale jedynie w tych obszarach, które tradycja dozwala. Jakiekolwiek odstępstwa w tej materii są bowiem źle przyjmowane przez wiernych. Również w polskim Kościele nie dostrzega się potrzeb w tym względzie, może z uwagi na brak wypracowanych instrumentów prawnych i organizacyjnych dla takiej aktywności. Supermarketyzacja religii jest więc obserwowana poprzez zewnętrzne przejawy posługi ewangelizacyjnej Kościoła. Przepych form architektonicznych świątyń, nagromadzenie licznych obiektów kultu w budynkach kościelnych, w końcu rozbudowany rynek dewocjonaliów są rzeczywistym zagrożeniem dla misji Kościoła, nie zaś aktywność gospodarcza poszczególnych zakonów, najczęściej świetnie kontrolowana.

Również niegroźnie wygląda spór o zakres oddziaływań przedsiębiorców na sfery tradycyjnie przypisywane Kościołowi. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż centra gospodarcze w Polsce są w tej materii bardziej konserwatywne i zachowawcze niż Kościół. Troska o imprimatur ogranicza aktywność w tej materii, może jedynie z wyjątkiem obiektów kiczu, choćby w postaci pamiątek po Janie Pawle II. Przedsiębiorców zniechęca też elektorat kościelny, rzesze wiernych przyzwyczajonych do rytualnych zachowań i form. Pomimo rozwoju kultury religijnej w Polsce nie zmieniają się potrzeby ludzi. W związku z tym przedsiębiorczość na polu religii jest ograniczona.

Z uwagi na te wszystkie zjawiska obecność polskiego Kościoła w supermarkecie nie jest zbyt mocno wykrystalizowana. Nie cechuje ją ani wzmożona aktywność ekonomiczna, ani nazbyt rozbudowane duszpasterstwo. Można jedynie domniemywać, iż jakieś zewnętrzne czynniki, czy wewnętrzne tąpnięcia mogą zmienić ten obraz, ale w którym kierunku – próżno zgadywać.

Zdjęcia:

Zdjęcie 1: Wnętrze kaplicy w Silhcity

Źródło: http://www.sihlcity-kirche.ch/index.php?option=com_content&task=view&id=14&Itemid=27

Zdjęcie 2: Kaplica w Greenhills Shopping Center w Manilii

Źródło: http://www.greenhills.com.ph/chapel.asp

Zdjęcie 3: (do wyboru) Wnętrze kaplicy św. Barbary na terenie Silesia City w Katowicach

Źródło: http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/gal6/xl800134.jpg

http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/images/in3.jpg

Zdjęcie 4: (do wyboru) Kaplica św. Barbary na terenie Silesia City w Katowicach

Źródło:

http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/gal6/xl800173.jpg

http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/gal6/xl800165.jpg


[1] Ł. Kaźmierczak, Niedziela będzie dla nas?, „Przewodnik Katolicki”, 36/2004, [w:] http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IK/niedziela_dlanas.html, 04.04.2010.

[2] Por. M. Kotabe, K. Helsen, Global Marketing Management – 3rd Edition, John Wiley & Sons, Inc – Publishers, Copyright 2004.

[3] Por. Strategie przedsiębiorstw handlowych w warunkach globalizacji rynku, red. K. Śliwińska, Katowice 2001.

[4] A. Draguła, Kupić, nie kupić, poświętować można. Rzecz o handlu niedzielę i nie tylko, „Więź”, 3/2005, s. 50-53.

[5] Por. Centrum handlowe pobłogosław Panie, [w:] http://www.kociewski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=232&Itemid=2, 05.03.2010; http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/tngallery?Site=ED&Date=20100414&Category=GALERIA11&Artno=898143114&Ref=PH, 05.03.2010.

[6] Por. Święcimy domy i samochody, [w:] http://www.gazeta.olawa.pl/archiwum/2000/wywiady/2006/39r1.htm, 05.03.2010.

[7] A. Draguła, Kupić, nie kupić, poświętować można. Rzecz o handlu niedzielę i nie tylko, „Więź”, 3/2005, s. 57-61.

[8] Szerzej: M. Goss, Walka o tradycyjny opłatek na święta, [w:] http://www.rp.pl/artykul/18,409581_Walka_o_tradycyjny_oplatek_na_swieta.html, 07.03.2010.

[9] http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/uwaga-opatki-z-hipermarketu-sa-niewazne_123845.html, 07.03.2010.

[10] Por. Wigilijny opłatek z supermarketu?, [w:] http://fronda.pl/news/czytaj/wigilijny_oplatek_z_supermarketu, 07.03.2010.

[11]M. Skowrońska, Gwiazda Dawida na wagę w hipermarkecie, [w:] http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,7455208,Gwiazda_Dawida_na_wage_w_hipermarkecie.html, 10.03.2010. Por. http://www.portalspozywczy.pl/handel/wiadomosci/real-sprzedaje-reczniki-na-wage-z-gwiazda-dawida,26650.html, 10.03.2010.

[12] M. Lamperska, Żeby nie było jak w supermarkecie,[w:] http://www.multikulti.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=154&Itemid=33, 07.03.2010.

[13] T. Szlendak, K. Pietrowicz, Kultura konsumpcji jako kultura wyzwolenia?, „Kultura i Społeczeństwo”, 3/2005,

[14] Szerzej: R. Sulima, Antropologia codzienności, Kraków 2000, s. 136-146.

[15] Szerzej: T. Szlendak, Supermarketyzacja. Religia i obyczaje seksualne młodzieży w kultu­rze konsumpcyjnej, Wrocław 2004, s. 101-134.

[16] T. Bielecki, Rosyjska cerkiew lubi zarabiać pieniądze, [w:] http://wyborcza.pl/1,86738,2923887.html, 11.03.2010.

[17] T. Bielecki, Rosyjska Cerkiew wychowuje „nowych patriotów”, [w:] http://wyborcza.pl/1,75477,3068485.html, 11.03.2010.

[18] T. Bielecki, Cerkiew chce dla siebie Kreml, [w:] http://wyborcza.pl/1,86738,4925731.html, 11.03.2010. Szerzej o relacjach między Putinem a Cerkwią: T. Bielecki, Cała Cerkiew za Putinem, [w:] http://wyborcza.pl/1,86738,2838196.html, 11.03.2010.

[19] M. Wojciechowski, Cerkiew więdnie, [w:] http://wyborcza.pl/1,75248,1871044.html, 11.03.2010.

[20] Sondaż, [w:] http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53621,2078125.html

[21] O. Krynicki, Klasztorne piwo – Frater, [w:] http://wiadomosci.mediarun.pl/artykul/produkty-nowosci,klasztorne-piwo-frater,6799,2,1,1.html, 15.03.2010.

[22] Piwo Frater z Kielc już w sklepach, [w:] http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,1989569.html, 15.03.2010.

[23] K. Sakowski, Tajemnicze zniknięcie opata cystersów ze Szczyrzyca, [w:] http://www.gazetakrakowska.pl/nsacz/limanowa/225984,tajemnicze-znikniecie-opata-cystersow-ze-szczyrzyca,id,t.html, 15.03.2010. Por. Opat zrezygnował, [w:] http://www.dziennik.krakow.pl/pl/region/limanowa/998754-opat-zrezygnowal.html, 20.04.2010.

[24] A.J. Kozak, Módl się i pracuj, czyli biznesmeni na klęczkach, [w:] http://biznes.interia.pl/news/modl-sie-i-pracuj-czyli-biznesmeni-na-kleczkach,857055, 15.03.2010; A. Mucha, Benedyktyńskie sklepy, [w:] http://krakoff.info/2007/05/09/benedyktynskie-sklepy/, 15.03.2010; J. B. Lipszyc, „Wesoły mnich” z Tyńca, [w:] http://www.portalspozywczy.pl/handel/artykuly/wesoly-mnich-z-tynca,21633_2.html, 15.03.2010.

[25] R. Kopeć, Formaty handlu. Benedyktyni ruszają na Zachód, [w:] http://dd.tradepress.com.pl/print.asp?id=13092, 20.04.2010.

[26] Z. Janowski, Odbudowa biblioteki oo. benedyktynów w Tyńcu zwanej „Wielką Ruiną”, [w:] http://www.inzynierbudownictwa.pl/drukuj,3407, 21.04.2010. Por. M. Skowrońska, Benedyktyni oferują noc w „Wielkiej Ruinie”, [w:] http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,5445133,Benedyktyni_oferuja_noc_w_Wielkiej_Ruinie.html?skad=rss, 15.03.2010.

[27] Szerzej: R. S. Sennott (red.), Encyclopedia of 20th-Century Architecture, Nowy Jork-Londyn 2004.

[28] Szerzej: K. Knotz, Świątynie konsumpcji, „Głos Ojca Pio”, 21/2003.

[29] Szerzej: D. Nogal, Konfesjonał przed galerią handlowa uratuje ducha świąt?, [w:] http://www.pardon.pl/artykul/7263/konfesjonal_przed_galeria_handlowa_uratuje_ducha_swiat, 10.03.2010; M. Delfieux, Źródło na pustyni miast, Warszawa 1990, s. 119 – 121.

[30] M. Drozdowska – Bednarz, Post versus karnawał - koniec wojny? O świątyni i supermarkecie, [w:] http://www.socjomat.pl/aktualny/artykuly/id_kultura05.html, 21.04.2010.

[31] Por. T. Szlendak, K. Pietrowicz, Kultura konsumpcji jako kultura wyzwolenia?, "Kultura i społeczeństwo", 3/2005, s. 90-91

[32] Por. K. Knotz, Świątynie konsumpcji, „Głos Ojca Pio”, 21/2003.

[33] Por. M. Eliade, Święty obszar i sakralizacja świata, [w:] A. Mencwel (red.), Antropologia kultury. Zagadnienia i wybór tekstów, Warszawa 2005, s. 143-151.

[34] M. Warchoł, Architektura zdarzeń, [w:] http://archiwum.polityka.pl/art/architektura-zdarzen,359473.html, 17.03.2010.

[35] Tamże.

[36] Szerzej: B. Tschumi, Architektura i alternatywy, Cambridge 1996.

[37] Por. M. Warchoł, Architektura zdarzeń, [w:] http://archiwum.polityka.pl/art/architektura-zdarzen,359473.html, 17.03.2010.

[38] Szerzej: G. Debord, Społeczeństwo spektaklu, Warszawa 2006.

[39] Por. D. Misiuna, Każdy będzie żył we własnej katedrze, [w:] http://www.okultura.pl/texts/plastik/sytuacjonisci.htm, 25.04.2010.

[40] Por. M. Warchoł, Architektura zdarzeń, [w:] http://archiwum.polityka.pl/art/architektura-zdarzen,359473.html, 17.03.2010.

[41] Świątynia konsumpcji otwiera drzwi w Zurychu, [w:] http://www.swissinfo.ch/eng/specials/religion_in_switzerland/Temple_of_consumerism_opens_doors_in_Zurich.html?cid=969032, 25.04.2010.

[42] Sprzedaż duchowości szwajcarskim konsumentom, [w:] http://www.swissinfo.ch/eng/specials/religion_in_switzerland/Selling_spirituality_to_Swiss_consumers.html?cid=42436, 25.04.2010.

[43] http://www.greenhills.com.ph/chapel.asp, 27.04.2010.

[44] Pierwsza kaplica w supermarkecie, [w:] http://www.wprost.pl/ar/148788/Pierwsza-kaplica-w-supermarkecie/,13.03.2010.

[45] Pomódl się w supermarkecie, [w:] http://wiadomosci.wp.pl/kat,1371,title,Pomodl-sie-w-supermarkecie,wid,10708257,wiadomosc.html?ticaid=1a23e, 13.03.2010.

[46] http://hotnews.pl/artpolska-194.html, 12.03.2010.

[47] Kaplice w hipermarketach: Kościół sceptyczny,[w:] http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53621,2078125.html, 11.03.2010.

[48]Szerzej: D. Zyśk, Komercja w kościele? Kościół w hipermarkecie…, „Życie Warszawy”, 15.05.2004.

[49] Kaplice w hipermarketach: Kościół sceptyczny,[w:] http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53621,2078125.html, 11.03.2010.

[50] W Warszawie tylko 1/3 wiernych uczestniczy w niedzielnej Mszy św. Por. Polska: mniej wiernych uczestniczy w Mszach św., [w:] http://www.piotrskarga.pl/ps,3378,2,0,1,I,informacje.html, 21.04.2010. Szerzej: Kaplice w supermarkecie,[w:] http://www.racjonalista.pl/index.php/s,11/t,1773, 11.03.2010.

[51] P. Purzyński, W katowickim centrum handlowym będzie kaplica, [w:] http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,2428551.html, 17.03.2010.

[52] Tamże.

[53] M. Leśniak, Pasaż handlowy, galeria i kaplica, [w:] http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/pliki/biznespl170105.pdf, 21.04.2010.

[54] A. Draguła, Kupić, nie kupić, poświętować można. Rzecz o handlu w niedzielę i nie tylko, „Więź”, 3/2005, s. 50-61.

[55] Szerzej: J. Dudała, Kaplica w katowickim hipermarkecie?, „Więź”, 3/2005, s. 62-67.

[56] T. Jaklewicz, Przystanek św. Barbara, „Gość Niedzielny”, 50/2005. Por. http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/pliki/kaplica_gosc.pdf, 17.03.2010.

[57] J. Krzyk, Kupuj, ale się też pomódl, [w:] http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/pliki/wyborcza_31205.pdf, 17.03.2010.

[58] A. Swoboda, Święta Barbara na zakupach – pierwsza w Polsce kaplica w centrum handlowym, [w:] http://www.kaplica.silesiacitycenter.com.pl/pliki/metro_51205.pdf, 21.04.2010.

[59] R. Madajczak, Boski hipermarket, [w:] http://www.pardon.pl/artykul/2572/boski_hipermarket, 15.03.2010; P. Cierniewski, Kościół nawraca Tesco? A może Tesco nawraca Kościół?, [w:] http://www.pardon.pl/artykul/5256/kosciol_nawraca_tesco_a_moze_tesco_nawraca_kosciol, 15.03.2010.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Między ewangelizacją a komercjalizacją
Komentarze (4)
E
EwaK
19 lutego 2011, 10:05
Ciekawy tekst. Z jednej strony na pierwszy rzut oka całkiem pozytywne wydaje się  "zaangażowanie przedsiębiorców w podtrzymanie zwyczajowych form obecności Kościoła w przestrzeni publicznej" - tu można mówić o długiej tradycji tego typu poczynań itp. Jednak z drugiej, motywy tego zaangażowania oczywiście nie są  jednak wcale idealistyczne. Tego typu działania sprzyjają pewnego rodzaju zawłaszczeniu Kościoła i uczynieniu z niego intratnego "narzędzia" rynkowego. Nie uciekniemy od tego, cóż "takie czasy" - należy tylko czuwać żeby jakoś wyważyć proporcje. 
H
Handel
18 lutego 2011, 22:34
Handel w świątyni - a dlaczego nie? To wszystko to kwestia umowna.
I
Irenuesz
16 stycznia 2011, 12:49
Religia była łakomym kąskiem handlowym od zawsze, odpusty, relikwie, dewocjonalia. Na religii można było zarobić więc kupowano, spzredawano... z tym, że teraz na większą skalę. A więc nihil novi.
U
Urekka
1 stycznia 2011, 11:53
Ciekawe i zastanawiające ale tez i trochę przerażające - duch czasów (upiór czasów).