Miłość własna

Mirosław Salwowski / "Wzrastanie"

Wedle niemal powszechnej opinii psychologicznego światka głównym źródłem problemów człowieka jest "niska samoakceptacja" i "niskie poczucie własnej wartości". Psycholodzy o bardziej chrześcijańskim nastawieniu określają to jako "brak miłości do samego siebie i darzenie siebie nienawiścią".

Nieraz w tym kontekście pojawia się odwołanie do jednego z najważniejszych przykazań Bożych, które nakazuje nam kochać swych bliźnich, jak siebie samego (Mt 22: 39). Wedle takiej psychologicznej interpretacji owego Bożego nakazu, nie można miłować innych, póki nie kocha się samego siebie. A zatem pierwszą rzeczą, jaką należy w swym życiu uczynić, to "pokochać siebie", "zaakceptować siebie", "mieć pozytywny obraz samego siebie". Czy aby jednak na pewno?

W czym tkwi błędność i niebezpieczeństwo takiego postawienia sprawy? Otóż, w świetle Pisma świętego i tradycyjnej duchowości katolickiej problemem człowieka jest raczej nadmiar miłości do samego siebie (tzw. miłość własna), aniżeli "autonienawiść". Podobnie, zbytnie przekonanie o własnej wartości było przez 20 wieków chrześcijaństwa zwane niepochlebnym mianem "pychy", której "początkiem (jest) grzech, a kto się jej trzyma zalany będzie obrzydliwością" (Syr 10, 13).

Na kartach Pisma świętego i w nauczaniu Ojców Kościoła oraz Świętych można znaleźć wiele tego rodzaju ostrzeżeń. I tak św. Paweł ostrzega, iż w czasach ostatnich ludzie będą "samolubni" (2 Tym. 3, 1); Pan Jezus naucza z kolei: "Ten, kto kocha swoje życie traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne" (Jn 12, 25). W Biblii mamy też wezwania do zapierania się samego siebie (Łk 9, 23; Mt 16, 24); uniżania siebie jako drodze do prawdziwego wywyższenia (Łk 18, 14); polecenia typu: "Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj" (Syr 3, 18); "w pokorze oceniajcie jedni drugich za wyżej stojących od siebie" (Flp 2, 3) oraz wyznania w stylu: "(jestem) pierwszy z grzeszników" (1 Tym.1,15); "Nieszczęsny ja człowiek!" (Rzym.7, 24); "mnie, jako poronionemu płodowi" (1 Kor 15, 3,8); "najmniejszy ze wszystkich świętych" (Ef 3, 8).

Ojcowie i Święci Kościoła nieraz głosili nauki będące jeszcze bardziej na bakier ze wspomnianymi doktrynami psychologicznymi. Papież św. Grzegorz Wielki uczył, iż człowiek gdyby siebie dobrze znał, czułby do siebie wstręt i pogardę. Św. Wincenty Fereriusz twierdził: "jestem niczym, nie mogę niczego, nie mam wartości. Zawsze Tobie służę źle i we wszystkim jestem sługą niepożytecznym". Św. Ludwik Grignion de Monfort pisał: "Mądrość nieskończona (…) każe nam nienawidzić samych siebie, Nic tak nie jest godne miłości jak Bóg, nic tak godne nienawiści jak my sami". Św. Jan Vianney uczył: "Człowiek (...) sam z siebie nie wnosi niczego, oprócz grzechu i kłamstwa".

Nakaz miłowania innych tak jak samych siebie wcale nie oznacza, że aby kochać bliźniego najpierw musimy pokochać samych siebie. W rzeczywistości bowiem każdy miłuje siebie już ze swej natury. List do Efezjan ujmuje to w następujących słowach: "Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz (każdy) je żywi i pielęgnuje" (tamże: 5, 29). Zadanie jakie jest przed nami postawione to więc nie: "najpierw pokochaj siebie, byś mógł kochać innych", ale raczej: "siebie już z natury rzeczy kochasz, teraz zacznij miłować innych tak miłujesz siebie samego".

A co z autodestrukcją, samobójstwami, ciężkimi depresjami, samogłodzeniem się, negatywnym obrazem samego siebie i tym podobnymi zjawiskami? Czy nie są one dobitnym dowodem na to, że człowiek może sam siebie nienawidzić?

To co na pierwszy rzut oka wydaje się nam nienawidzeniem samego siebie może być równie dobrze interpretowane jako przejaw "miłości własnej". Kobiety np. często cierpią z powodu przekonania o swej fizycznej nieatrakcyjności. Czy to oznacza, że dlatego nienawidzą samych siebie? Nie. One tylko nienawidzą swego wyglądu, dlatego, że kochają siebie. Inni nienawidzą swych porażek, gdyż kochają siebie i chcieliby w związku z tym odnosić sukcesy. Dla cierpiących na anoreksję chude ciało jest ideałem piękna i właśnie w imię owego "wzoru" postanawiają oni głodzić swój organizm. Dla nich głodzenie swego ciała, jest - rzecz jasna chorą i skrajnie kaleką - formą troski o nie.

Co ciekawe, wedle badań opublikowanych swego czasu przez "Psychological Review", a przeprowadzonych przez trójkę profesorów psychologów: Raya F. Baumeistera z Case Western Reserve University oraz Josepha M. Bodena i Laurę Smart z "University of Virginia", to właśnie "poczucie własnej wartości" może być źródłem najbardziej bolesnych problemów. Naukowcy ci doszli do wniosku, iż zbyt wysokie mniemanie o sobie może być główną przyczyną szczególnej brutalności w przestępstwach takich jak gwałt, napad zbrojny, wojny gangów i zbrodnie powodowane nienawiścią.

Liczne wyniki badań prowadzonych w więzieniach ujawniają, iż typową cechą kryminalistów jest przekonanie o byciu istotą lepszą od innych. Charakterystyczne jest np. dla mężów znęcających się nad żonami i rasistów, mówienie, że dokonali przestępstwa po to, by pokazać swym ofiarom "gdzie jest ich miejsce".

Oczywiście, wszystko co zostało tu wyżej napisane, nie należy interpretować, jakoby ideałem było ciągłe mówienie o sobie: "Jestem do niczego"; "Nic mi się nie uda"; "Nienawidzę siebie". Trzeba wszak wierzyć, iż z Bożą łaską i pomocą, można osiągnąć wiele, a czucie się kochanym przez Pana Boga z pewnością jest ważne. Pismo święte naucza wszak, że jako ludzie zostaliśmy "cudownie stworzeni" (Psalm 139, 14) oraz zapewnia, iż jesteśmy "ważniejsi niż wiele wróbli" (Łk 12, 6-7).

Jednak w chrześcijańskiej perspektywie brak jest podstaw, by popierać twierdzenie o rzekomym "braku miłości do samego siebie" oraz "negatywnym wizerunku własnej osoby", jako głównym źródle ludzkich problemów.

To raczej ciągłe mówienie o tym, że człowiek musi się kochać, darzyć samoakceptacją i dbać o pozytywny obraz samego siebie może prowadzić do pychy oraz egocentryzmu. Tym bardziej, jeśli "pozytywny obraz samego siebie", "samoakceptacja" i "miłość do siebie" będę budowane w oderwaniu od wiary w Pana Boga oraz Jego cudownej łaski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Miłość własna
Komentarze (1)
DK
Damian Kluska
14 kwietnia 2021, 10:35
Kompletne niezrozumienie tematu autora. Nawet księża mówią o miłości własnej jako podstawie do miłości Boga. Miłość własna to nie pycha, tylko właśnie pokora. Takimi tekstami utrwala sie tylko niszczący pryzmat ze żeby być dobrym katolikiem trzeba sie samobiczować. Nie. Bóg jest miłościa. Samobiczowanie nie ma z miłością nic wspólnego a więc i z Bogiem.