Misteria paschalia

Ks. Krzysztof Mądel / "Dziennik Polski"

Trudno wyobrazić sobie Europę bez misteriów paschalnych. To one ukształtowały wyobraźnię religijną średniowiecza, jego zmysł dramatyczny i poczucie wzniosłości, sprzęgając w sobie rytm wiary z rytmem natury, czego w podobnej skali i w podobnym stopniu nie był w stanie uczynić trubadurzy ani dworscy poeci, ani chorał gregoriański. Szekspir wciąż miał tego świadomość, zaś nowi moraliści sceny, tacy jak Lope de Vega i Calderon, nieustannie sięgali po wątki wyjęte wprost z wielkanocnego misterium życia, śmierci i powstawania z martwych. Molier i Racine, a później Beckett i Passolini wypowiadali się podobnie, choć zdecydowanie na przekór dawnym formom.

Dorobek polskiej dramaturgii na polu religijnym jest raczej skromny. Ze współczesnych ocaleje chyba tylko Brandstaetter i Wojtyła, zaś młodych brutalistów z łatwością wyprzedzi naiwny Rydel, bo w jego jasełkach wędrówka duszy wciąż jest prawdziwsza niż u nich. Kto wie, czy i tym razem winy za ten stan rzeczy nie należałoby zrzucić na komunizm, wszak wielu prominentnych przedstawicieli dawnego reżymu raz po raz wpadało w pseudoekstazy prorockie na widok tego, co robi Kieślowski, Wajda czy Jarocki. Aby ratować kiczowate pochody pierwszomajowe, partyjni sekretarze gotowi byli wstąpić do gildii dramaturgów.

Wojciech Jaruzelski nikomu nie dał się w tym wyprzedzić. Już w kilka dni po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, na początku października 2004 r. miał gotowy scenariusz rozpisany na miliony ról, za pomocą którego zamierzał uchronić naród przed jego własną pamięcią. Ministrom rządu zlecił "wszelkiego rodzaju zaporowe działania w propagandzie" zmierzające do zminimalizowania szans "przeciwnika" na "reanimację Solidarności", a tym samym, jak się wyraził, na "wjechanie okrakiem na trumnie [Popiełuszki] w działalność legalną lub półlegalną".

DEON.PL POLECA

Autor scenariusza był jednak marnym teologiem, raz po raz nie zgadzał się z samym sobą. Śmierć Popiełuszki to dla niego "w skali historycznej tylko incydent i epizod", a zarazem "cios, zbrodnia wobec partii", która odsuwa od niej społeczeństwo daleko w kierunku Kościoła. Generał liczył jednak, że to "mocno wychylone wahadło" wróci kiedyś na swoje miejsce. Członkom partii polecił płakać nad trumną Popiełuszki, a dziennikarzom - obśmiewać w felietonach "seanse nienawiści" zabitego księdza i jemu podobnych, takich choćby jak ks. Małkowski, którego należy przeczołgać w prokuraturze, czy ks. Jancarz, którego wypada wręcz "obić". Liczył także na "mądrych ludzi w Kościele", wątpiących wtedy w moralną nieskazitelność Popiełuszki. Chwaląc publicznie "pozytywnych księży", tych zajmujących czymś pożytecznym, np. pszczelarstwem, i tych z PAX-u, ZBOWiD i państwowej Caritas, partia odzyska wiarygodność, a wierni z czasem sami ją uznają za wiernego stróża Kościoła. Mefistofeles mógłby pozazdrościć.

W ubiegłym roku Rafał Wieczyński w swoim głośnym filmie przywrócił księdzu Popiełuszce jego własną twarz. Zbliżająca się beatyfikacja sprawi zapewne, że przypomnimy sobie także jego znakomite, pisane na kolanach homilie. Kapelan "Solidarności" unikał w nich jak ognia tematów politycznych, czym doprowadzał swych adwersarzy do białej gorączki. Z tłumem skandujących robotników umieliby sobie jakoś poradzić, ale wobec rzeszy spokojnych, świadomych własnej godności, wiary i historii obywateli czuli się bezradni. Polski dramat religijny powinien postąpić podobnie. Niech nie mówi niczego dosłownie, ale raczej obwiezie po świcie puste ramy, jak to ongiś uczynił ks. prymas Wyszyński - na tyle szerokie, żeby każdy mógł w nich znaleźć to, co najważniejsze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Misteria paschalia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.