Pod wspólnym dachem

Majka Lisińska-Kozioł / "Dziennik Polski"

Dostosowanie rytmu życia dwóch, a czasami trzech pokoleń nie zawsze jest łatwe. Problemów można wymieniać mnóstwo. Ale zanim będzie trzeba na nie reagować, można postarać się ich uniknąć. Na przykład spróbować ustalić zasady postępowania. Nie można liczyć na to, że jakoś to będzie i samo się ułoży.

Jeszcze kilka dekad temu oczekiwanie na mieszkanie było dla młodego małżeństwa wieloletnią lekcją cierpliwości.

Jola, 25 lat, rok po ślubie, mieszka wraz z mężem w domu jego rodziców. Młodzi mają do dyspozycji piętro, a teściowie parter. Wspólna jest klatka schodowa i wjazd do dużego garażu.
- Nie mamy szans na własny kąt gdzieś dalej, więc będziemy budować zewnętrzną klatkę schodową do siebie, żeby uniknąć konfliktów - mówi Jola. - Oboje mamy wolne zawody. Śpimy długo, ale też do późna pracujemy. Czasami wracamy do domu, gdy rodzice już pogasili światła. My siadamy do śniadania, oni przygotowują się do obiadu. Po prostu się mijamy.

DEON.PL POLECA

W życiu współczesnych rodzin etyka złotego środka wymyślona przez Arystotelesa nie bez przyczyny zyskuje uznanie. Filozof poleca dążenie do rozsądnych zachowań, które są tak samo dalekie od nadmiaru, jak i niedostatku.
Małgorzata ma 30 lat, wyższe wykształcenie i od trzech lat mieszka z mężem w domu jego rodziców. - Nie jest ciasno, bo i my z Jarkiem, i teściowie mamy do dyspozycji po dwa spore pokoje, ale wspólna kuchnia oraz łazienka i tak dostarczają powodów do spięć i napięć. Gdy zabieram się za gotowanie zupy pomidorowej po swojemu, zaraz obok jest teściowa, która - pewnie bez złej woli - poprawia to, co robię, komentuje i radzi. Jak mam dobry dzień, jakoś to wytrzymuję, ale kiedy indziej się obruszam. I ciche dni gotowe. To samo dotyczy prania nie w takim, jak trzeba proszku, wieszania nie na takim, jak należy wieszaku. Teściowa po prostu wie lepiej, a wszystko robi najlepiej. Dlatego, jeśli tylko mogę, wyciągam męża na obiad w mieście, a piorę u swojej mamy, żeby mieć spokój.

Psychologowie wyjaśniają, że jest tak, bo ludzie przyglądając się dobrze znanej im czynności wykonywanej przez inną osobę - bez względu na to, czy chodzi o pranie, sprzątanie, uprawę ogródka, czy też majsterkowanie - często myślą: - ja to robię lepiej. Gdy zapytać ich: Dlaczego lepiej? - odpowiedzi sypią jak z rękawa: mam większe doświadczenie, jestem fachowcem w tej dziedzinie, zawsze robiłem to po swojemu i było skuteczne.
A wystarczyłoby, gdyby teściowa wyobraziła sobie, że ona smaży mielone, a młoda synowa stojąc tuż obok mówi jej przez ramię: takiego tłuszczu nie wolno używać, sznycle trzeba inaczej panierować, mięso najlepiej mielić w domu, a nie przynosić kupne, bo nie wiadomo, co się je...

Umiejętność zdystansowania się do własnych poglądów wobec odmienności opinii innego człowieka to cenna rzecz.

Źródło: Pod wspólnym dachem

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pod wspólnym dachem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.