Rodzina jest dla mnie najważniejsza

Dariusz Dulaba / "Być dla innych"

Rozmowa z Anastazją Kryvenko, fotomodelką i studentką kierunku Kulturoznawstwo Europy Północno-Wschodniej.

Dariusz Dulaba: Jest Pani fotomodelką, hostessą, studiuje w Warszawie, brała Pani udział m.in. w reklamach Polsatu i Orange oraz była na okładce Avanti, o czym marzy wiele młodych dziewczyn. Czy podoba się Pani praca w show-biznesie? I czy modelka to zawód na przyszłość?

Anastazja Kryvenko: Owszem, daje mi to dużo satysfakcji. I cieszę się, że udało mi się zaistnieć na rynku, bo dzięki temu mogłam poznać wielu wspaniałych ludzi, również tych znanych z małego ekranu. Nie uważam się jednak za żadną gwiazdę. Traktuję to jako zajęcie tymczasowe; środek do celu, a nie cel sam w sobie. Dzięki temu mogę opłacić rachunki i życie w Warszawie, wyjechać na wakacje. Dlatego na razie nie planuję tego zmieniać, ale nie chcę zajmować się tym przez całe życie. Wiem, że mnóstwo dziewczyn marzy o karierze modelki. I życzę by im się udało, tym bardziej, że praca sama w sobie jest ciekawa. Ale jest dobra na start. W przyszłości chciałabym zająć się czymś innym. Może wyjechać za granicę, znam kilka języków. Na razie myślę tylko o tym by zdać dodatkowo maturę z matematyki i zacząć jeszcze jeden kierunek, tym razem związany z przedmiotami ścisłymi. Potem rozkręcić własny biznes, może założyć rodzinę i kupić domek w pięknym miejscu. I niekoniecznie w tej kolejności.

To ciekawe, ale zacznijmy od tego, jak to się zaczęło?

Jak to bywa, pomógł przypadek. Kiedyś dla zabawy wzięłam udział w sesji fotograficznej. Wystartowałam też w wyborach Miss Nastolatek Pomorza. Potem ktoś zaproponował profesjonalną sesję zdjęciową – byłam modelem dla studentów Szkoły Fotograficznej. I tak to się zaczęło. W tym czasie robiłam różne rzeczy: grałam w koszykówkę, byłam cheerleaderką, interesowałam się architekturą wnętrz. Wciąż z sentymentem wspominam czasy nauki w Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni. Wtedy też zaczęłam dostawać różne oferty sesji fotograficznych, przeważnie bezpłatnych. W zamian otrzymywałam wspaniałe zdjęcia, dzięki czemu mogłam nie tylko wzbogacić swoje portfolio, ale również rozesłać je do agencji reklamowych. Wkrótce zaczęły również napływać propozycje z firm reklamowych. Tak udało mi się zagrać w pierwszej reklamie. Ponieważ byłam jeszcze niepełnoletnia, na nagranie pojechałam z mamą. Mimo swoich 20 lat, nadal staram się wszystko konsultować z rodzicami.

Co w tej profesji jest najtrudniejsze?

Komuś może się wydawać, że takie pozowanie do zdjęć to praca lekka, miła i przyjemna. I na pewno ma rację. Ale trzeba mieć też mocną psychikę, mnóstwo czasu i być bardzo cierpliwym. Czasami spędzam na planie zdjęciowym kilka/kilkanaście godzin i wtedy wracam do domu naprawdę wykończona. Bywa, że biegam od castingu do castingu, tak naprawdę nigdy nie mając pewności, czy mnie wybiorą. Czasami myślałam, że zdjęcia próbne wyszły dobrze, a jednak nikt do mnie nie zadzwonił. Innym razem myślałam, że było okropnie, a dostałam pracę. Nauczyłam się nie odbierać chwilowych niepowodzeń jako porażek. To kolejna ważna umiejętność, którą zdobyłam. Konkurencja na tym rynku jest bardzo duża i trzeba się do tego przyzwyczaić.

Kiedyś ktoś powiedział: Miłość, którą otrzymałeś, traktuj jak wielki skarb, bo będzie ona trwać jeszcze długo po tym, jak twe złoto i zdrowie przestaną istnieć. Jest Pani mocno związana z rodziną…

Tak. Rodzina jest dla mnie najważniejsza i jest takim skarbem. Nie wstydzę się tego. I jestem wdzięczna moim rodzicom i bliskim, że poświęcili mi mnóstwo czasu i mieli do mnie zaufanie. Jak większość ludzi w moim wieku, odczuwam potrzebę bycia samodzielną, ale nikt mnie w tym nie ograniczał. Owszem, są jasno wytyczone reguły i nie wszystko mi było wolno. Ale raczej się nie buntowałam z tego powodu. Zawsze dochodziliśmy do porozumienia. Ustępstwa były z obu stron. W domu czuję się najlepiej. Może dlatego, że wiem, że jestem tam bezpieczna i zawsze znajdę tam wsparcie. Mam dokąd wracać. Urodziłam się na Ukrainie. Przyjechałam do Polski, kiedy miałam 1,5 roku. Mieszkam niedaleko Gdyni. Tak naprawdę dwóm osobom: mamie i babci, która pozostała w kraju, zawdzięczam najwięcej z tego, co do tej pory osiągnęłam. Jesteśmy w bardzo dobrych stosunkach. Wielu moich znajomych poznając moją mamę troszkę mi zazdrości. Cieszę się, że tak wiele osób pochwala taką relację.

Rozmawiał:  Dariusz Dulaba

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Rodzina jest dla mnie najważniejsza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.