Warto spróbować! - Intencja MI na grudzień
Rozpoczynają się rekolekcje adwentowe. Kaznodzieja wychodzi na ambonę i pewnym głosem zaczyna naukę:
– Trzeba starać się jak najlepiej zarabiać...
– Świetnie mówi – jeden z wiernych trąca sąsiada w ławce.
– Powiem więcej: nie tylko jak najlepiej zarabiać, ale też jak najwięcej z tego odłożyć... – ciągnie dalej rekolekcjonista.
– Nie przypuszczałem – wymamrotał znów nasz słuchacz – że spotkam jeszcze tak życiowego księdza!
– A teraz najważniejsze... – kaznodzieja zawiesza głos. – Wszystko po to, by móc jak najwięcej rozdać ubogim!
– No i takie dobre kazanie diabli wzięli! – wzdycha smutno zadowolony dotąd słuchacz.
Abyśmy byli przybytkiem Emmanuela... Przybytek oznacza miejsce przebywania Boga. Być przybytkiem, to znaczy dać Mu schronienie, zgromadzić Go w sobie jak najwięcej. Po co? Właśnie po to, by Bogiem, niczym kromką chleba, albo kubkiem wody, podzielić się z innymi.
To może być ciekawy eksperyment, gdyby udało ci się zastąpić słowo „pieniądze” słowem „Bóg”? Jak często myślałbyś, rozmawiał o Nim? Może nawet zacząłbyś narzekać, że ci Go w życiu brakuje, że za mało, że nie starcza?
Grudniowa intencja MI sprowadza nas na... niebo. Przykład jakich wartości dajesz młodszym? Czym dzielisz się z nimi, jeśli nie swoją troską o jutro, o pracę, o pieniądze? Ach, zapomniałem, przecież umówiliśmy się, że choć na krótko „pieniądze” zastąpimy w naszym życiu „Bogiem-Emmanuelem”. Nie jest to jednak takie łatwe, ale – cóż – warto spróbować.
Skomentuj artykuł