Wielkotygodniowe zwyczaje domowe
Czy domowe tradycje świąteczne dotyczą tylko jadła, czyli ciała? A może są takie, co mogą dać pożytek duszom domowników dużych i małych? I czy więcej radości, ale i przeżyć, nie przyniesie wspólne ich celebrowanie, sporządzanie, malowanie, strojenie, obchodzenie?
Świętowanie przecież to nie tylko kupowanie i konsumowanie. Duszom potrzeba innego pokarmu, innych przeżyć, działań, symboli.
Tak, są gotowe i wymyślne czasem, ale sztampowe tak, że z zazdrością potem patrzymy na te tak unikalne zrobione w jakichś wioskach z tradycjami, gdzie sporządzają je w domach całymi rodzinami. Czyż nie spróbować zrobić w naszych domach palemek, dla każdego domownika innej (ileż to materiałów: gałęzie palm, trzciny tataraku, suszone trawy, bukszpan, bazie wierzbowe, zasuszone różne kwiaty, witki leszczynowe, owocki z krzewów etc.), aby po poświęceniu ułożyć je w wazonie w wielki bukiet na cały tydzień?
A bywało kiedyś, że w domach dotykano się nimi w Wielki Piątek na znak biczowania i przepraszano przy tym modlitwą: "Któryś za nas cierpiał rany…".
To prastary polski zwyczaj, zwłaszcza w miastach, wędrować w wielkopiątkowy wieczór lub w przedpołudnie wielkosobotnie po kościołach, by podziwiać różnorodność, artyzm, symbolikę owych Grobów Pańskich, a przede wszystkim spędzić przy nich na adoracji po parę minut uspokojenia w przedświątecznym zabieganiu.
Też są gotowe, malowane fabrycznie lub artystycznie. Ale są piękne tradycje kraszenia, malowania ich, nanoszenia wzorów z wosku - szczególnie przez dziewczęta rano w Wielką Sobotę. Bo przecież to, co wspólnie zrobione, z włożonym w to sercem, z poszukiwaniem różnych sposobów barwienia, różnych znaków bardziej odpowiednich niż zajączki i kurczaki, ot choćby baranków, dzwonów, aniołów, wiosennych kwiatów, jest więcej warte.
On też może być wspólnie przygotowany, wyłożony białą wyszywaną serwetą, z dobranymi specjalnie pokarmami, udekorowany rzeżuchą, bukszpanem, z koniecznym barankiem wielkanocnym (czyli tym z chorągiewką z krzyżykiem, bo zwycięskim i Chrystusowym). I dlatego też nabierze on znaczenia, gdy przed wielkanocnym śniadaniem rodzina zaśpiewa: "Zwycięzca śmierci…".
W Wielką Sobotę w kościele święci się wodę chrzcielną, ale i ogień, od którego zapali się paschalną świecę i odpalą swoje świece wszyscy wierni (dzieci także). Jest dawny zwyczaj godny zachowania, że były to świece prawdziwie woskowe, czasem pięknie rzeźbione, a odpalone od paschału starano się donieść, chroniąc płomyk, do samych domów. To wszystko może jest znane, ale i nieznane, a jednak dla dobra naszej wiary, religii i rodzin dobrze byłoby kultywować, bo po to jest tradycja, by ją przekazywać z pokolenie na pokolenie.
Skomentuj artykuł