Ks. Halík: czas zamkniętych kościołów zapowiada przyszłość

(fot. AP / Deon.pl)

Będziemy musieli nasze chrześcijaństwo oprzeć na głębszych fundamentach niż dotąd, bo „bieżąca działalność religijna” w obecnej postaci długo się nie utrzyma. Gdzie chce nas zaprosić Bóg?

W ubiegłym roku pod koniec okresu postnego spłonęła katedra Notre-Dame w Paryżu. W tym roku pozbawione nabożeństw są setki tysięcy kościołów, synagog i meczetów na wielkiej części całej planety; muzułmanie musieli nawet zrezygnować z tradycyjnej, corocznej, masowej pielgrzymki do swojego najświętszego miejsca. Jak już mówiliśmy, w takich chwilach swoje prawdy chętnie zaczynają głosić religijni krewniacy populistów i demagogów, których znamy z życia politycznego. Szybko znajdują winnego i proponują prostą odpowiedź: winna jest niebezpieczna zaraza ateizmu, konsumizmu i materializmu współczesnych, bezbożnych czasów! To jest kara Boża!

Widzę to inaczej. Być może te wydarzenia wzywają nas do tego, aby powstrzymać dotychczasowe, oszalałe tempo naszego życia i w kompletacyjnym rozważaniu szukać innej, głębszej odpowiedzi. Bóg Biblii, w którego wierzymy, jest Bogiem, który się przejawia przede wszystkim w historii, który mówił i mówi przez płynącą rzekę niepowtarzalnych wydarzeń historii. Czy mimo to uda się w historii znaleźć jakieś analogie do dzisiejszej sytuacji, do dzisiejszego czasu pustych kościołów?

Zamknięte kościoły Europa pamięta ze średniowiecza, z czasów, kiedy Kościół nadużywał kary interdyktu, który był jakimś rodzajem generalnego strajku całego życia religijnego: nie odprawiano mszy, nie słuchano spowiedzi, nie chrzczono, nie udzielano ślubów, nie było katolickich pogrzebów. A jednak, kiedy się to po raz kolejny powtarzało, ludzie stopniowo szukali swojej osobistej relacji z Bogiem i ją znajdowali, odkrywali wiarę bez oparcia w instytucjonalnej religii.

Był to czas rozkwitu mistyki, często głębokiej pobożności laikatu – wspomnijmy na przykład ważny ruch devotio moderna. W ten sposób przygotowywała się gleba do reformy Kościoła w dwóch wersjach, które pod wieloma względami uwolniły go od cienia średniowiecznego chrześcijaństwa – nie tylko powszechnie znanej reformacji protestanckiej, ale też reformacji katolickiej, która przyniosła skarby hiszpańskiej mistyki, jezuickie misje i rozkwit barokowej kultury.

Kryzys religii i wstrząsy religijnych instytucji mogą być wspaniałym czasem dla wiary, która sama znajdzie sobie potem swój kulturalny i religijny wyraz. Socjolodzy, historycy i teolodzy mówią nam, że proces sekularyzacji, przez który przeszło i nadal przechodzi chrześcijaństwo w naszej części świata, na pewno nie jest ostatnim rozdziałem historii religii: jest to czas na głęboką transformację religii i czas na reformę Kościoła. Ta reforma nie może być tylko powierzchowną modernizacją struktur, choć rzeczywiście wiele struktur musi zostać przemienionych, ale ma przede wszystkim przynieść zmianę myślenia, nawrót do duchowej głębi.

Postny czas dla człowieka prawdziwej wiary nie jest zabawnym ćwiczeniem, polegającym na odmawianiu sobie czekolady i telewizji, ale krokiem ku temu, co jest posłaniem każdego wierzącego i całego Kościoła na tym świecie – ku przemianie, metanoi. Zejście z powierzchni życia od płytkiej pobożności, myślenia i czynów do jądra, do źródła.

Być może to, że tegoroczny post wypędził nas z kościołów i z religijnych zwyczajów, jest akurat znakomitą ku temu okazją. Nie szukajmy rozwiązania tylko w konsumpcji mszy na ekranach telewizyjnych. Być może jest to wezwanie, aby w twórczy sposób szukać nowej drogi wyrażania swej wiary. Bóg nie mieszka tylko w świątyniach i nie jest ograniczony do tradycyjnej liturgii i sakramentów. Spróbujmy poważnie potraktować słowa Jezusa: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20).

Już mówiliśmy, że ten czas zamkniętych kościołów być może zapowiada przyszłość, w której będziemy musieli nasze chrześcijaństwo oprzeć na głębszych fundamentach niż dotąd, bo „bieżąca działalność religijna” w obecnej postaci długo się nie utrzyma. Być może nasze chrześcijaństwo będzie musiało ustąpić jakiejś nowej, głębszej, autentyczniejszej postaci chrześcijaństwa. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z nas przyjmą ten czas postu głębiej i płodniej, spróbują się wyciszyć i przemyśleć: jeśli Bóg wstrząsnął codziennym biegiem świata i Kościoła, to do czego nas w ten sposób wzywa? Gdzie chce nas zaprosić?

Fragment pochodzi z książki "Czas pustych kościołów" wydanej przez WAM.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Halík: czas zamkniętych kościołów zapowiada przyszłość
Komentarze (9)
TO
~Tomasz Ostański
1 grudnia 2020, 11:48
Dla niektórych historia jest zbędnym balastem ciągnącym w dół i hamującym rozwój postępu. Postępu którego tak czy inaczej nie da się powstrzymać. Dla innych jest obszarem obserwacji i wyciągania wniosków z pewnych procesów, w celu unikania błędów i wprowadzania rozwiązań korzystniejszych dla przyszłości. Pewien ksiądz powiedział: chrześcijaństwo to jest mądrość dwóch tysięcy lat. Mądrość nie pozbawiona błędów, ale wyciągająca ze swych błędów wnioski. Judaizm to mądrość wielu tysięcy lat więcej. Judaizm to mądrość, której doszczętnie burzono świątynię. Nie raz. Mieli tylko jedną, ale tą najważniejszą. Czy to zniszczyło judaizm? Nie. Z religii świątyni przekształciła się w religię pamięci, religię słowa, religię księgi. Mądrość nie jest dla wszystkich; jest dla chętnych. Mądrość religii również. Czterdzieści sześć lat budowano świątynię, a On ją wzniesie w przeciągu trzech dni? Spokojnie. Zmartwychwstania nie da się zburzyć ani zamknąć.
IB
~Izabela Bialkowska-Cichon
1 grudnia 2020, 06:50
Studiowałam historie średniowiecznego Kościoła, ale pierwszy raz spotykam połączenie duchowej odnowy w tym czasie z interdyktami. Świeci Benedykt, Norbert, Bernard, Franciszek, Dominik byli twarzami kolejnych fal rozwoju duchowości średniowiecznego spoleczenstwa, a na pewno nie byli do tego motywowani interdyktami. Jeśli inne wywody Ks Halika opierają się na podobnie rzetelnych podstawach to szkoda czasu na ich czytanie. PS. Ten krawat zamiast koloratki rzeczywiście dziwacznie wygląda. To też przejaw współczesnego poglebiania życia duchowego?
WD
Wujek Dobra Rada
30 listopada 2020, 23:43
Czeski Kościół chce nas pociągnąć za sobą na dno. Najwyraźniej rozgościli się już w swojej rzeczywistości.
ML
~M L
2 grudnia 2020, 10:44
W Pradze, gdzie w ogole jest bardzo malo praktykujacych katolikow, ma ks. Tomáš Halík zawsze przy kazdej mszy pelny kosciol i do tego za lata sprawowania funkcji proboszcza parafii akademickiej osobiscie ochrzcil setki osob (ogolnie chrzci sie tam raczej doroslych). Jezeli ktos ciagnie Kosciol na dno, to zdecydowanie nie on.
ZK
~zasmucony katolik
30 listopada 2020, 18:54
Pieknie wygladasz na zdjeciu heretyku, zlapac za krawat i do diabla cie poslac, podobno jestes ksiedzem, wstydzisz sie koloratki?
AL
~Anna Lipska
1 grudnia 2020, 00:45
Po co ta agresja? Wysyłanie ludzi do diabła i znieważanie ich jest czymś naprawdę niedobrym, niedobrym wewnętrznie, krawat zaś to tylko zewnętrzność. No właśnie - dbać o pozory latwiej, pokrzykiwać pogardliwie łatwiej, a zadbać o własne serce, które nie ma złorzeczyć - to takie trudne, prawda?
AM
~Andrzej Mackiewicz
1 grudnia 2020, 06:03
"Wmawianie wstydu" niestety ... Oraz b. powierzchowne traktowanie wiary oraz duchowości człowieka ...
AT
~Andrzej Twardowski
1 grudnia 2020, 11:10
No to się Pan popisał głęboką refleksją i wrażliwością chrześcijańską. Ileż Bóg musi mieć dla nas cierpliwości. Z przykrością pozdrawiam
EN
~Ewa Niezgodna
2 stycznia 2021, 06:26
Staję w obronie wizerunku pana H Trzeba być ślepym, albo udawać , że nie widać księży bez koloratek To codzienność niektórych Widoczne zwłaszcza w ciepłe miesiące roku Kolorowe koszulki , a nawet krótkie spodenki i małe dodatki telefony z wyższej półki i muszę wspomnieć o autach często zmienianych Teraz modne elektryczne To nie są moje domysły Obserwacja jednego pana, charakteryzującego się właśnie takim sposobem życia człowiek nie posiada takich dobroci i nie zmienia rak często aut Myślę że koscioły jeszcze bardziej staną się pustymi