Podróż w świat etyki

Podróż w świat etyki
Podróż w świat etyki / Wyd. WAM
Logo źródła: WAM Jerzy Pilikowski

Podróż rozpoczyna się od prezentacji pojęć i głównych problemów etyki. Następnie przedstawiani są Mistrzowie - od starotestamentowych proroków, starożytnych filozofów i reformatorów religijnych, po myślicieli nowożytnych, nie wyłączając "kontestatorów" etyki. Ostatnim etapem wyprawy jest poszukiwanie odpowiedzi na podstawowe pytanie: jak być w życiu dobrym człowiekiem na każdym poziomie społecznej drabiny.

Co więcej, młody człowiek ma możliwość wyboru drogi, która pozwoli mu osiągnąć życiowe spełnienie. Stąd "Podróż w świat etyki" stanowi obowiązkową lekturę dla każdego młodego (i nie tylko) podróżnika!

Jerzy Pilikowski (ur. 1952) przez wiele lat uczył historii i wiedzy o społeczeństwie. Jest autorem programów nauczania, podręczników szkolnych, edukacyjnych, słowników, opowieści historycznych oraz książek popularnonaukowych: "Podróż w świat filozofii" (2008), "Podróż w świat politologii" (2009) oraz "Podróż w świat historii Polski" (2010). "Podróż w świat etyki" jest kolejną pasjonującą wyprawą naukową, otwierającą oczy na świat wartości, których wybór kształtuje życie każdego człowieka.

Fragment książki:

Wyjaśnienie etymologii (źródłosłowu, językowego pochodzenia) pojęć „etyka" i „moralność" odłóżmy na później. Tak samo powstrzymajmy się przed próbą ich definiowania. Zaufajmy własnej wstępnej wiedzy. Nikt z moich Wirtualnych Słuchaczy nie przybył na tę debatę z głębokiego lasu (nazywanego przez filozofów „stanem natury"); każdy, kto dożył już choćby kilkunastu lat, niesie na swych barkach „garb cywilizacji" wypełniony kulturowymi normami i całym systemem nakazów, zakazów i zbawiennych zaleceń dotyczących dobrego postępowania. Ów system spontanicznie nazywamy etyką lub moralnością. I na razie na takim wstępnym etapie możemy pozostać.

A może by na tym etapie pozostać na stałe? Wystarczy, że musimy się do wymogów etyki stosować, ale żeby sobie nad statusem tych wymogów łamać głowę, podczas gdy na świecie, w tym krótkim życiu, jest tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia, to już chyba przesada!

Właśnie o to chodzi, by to krótkie życie było wartościowe i udane. Czy jest coś w ogóle bardziej istotnego?

Etyka jest ważna jeszcze z drugiego, nie mniej istotnego, powodu. Etyka to reguły obowiązujące ludzi zaangażowanych w grę zwaną „kulturą". Bez tych reguł pozostaje nam tylko „natura". A w „naturze" każdy gra tylko w to, w co wygrywa. Żadne zasady nie wyrównują szans i nie zapewniają bezpieczeństwa. Decydują „kły i pazury". Czy jesteś na tyle biologicznie i witalnie* silny (silna), by o twoim przetrwaniu decydowała jedynie zdolność do walki?

 

W naturze uczestniczą żywioły i rośliny (nieświadomie) oraz zwierzęta (instynktownie i w miarę coraz wyższego szczebla gatunkowego rozwoju do pewnego stopnia świadomie). W kulturze uczestniczą wyłącznie ludzie, jako w pełni świadomi swego istnienia twórcy tejże kultury. Muszą więc akceptować reguły zwane etyką. Muszą je wypracować lub przyjąć od wyższego prawodawcy.

Możesz jednak podejść do kultury w sposób naturalistyczny. Odrzucić założenie, że człowiek jest dzieckiem Boga, akceptującym tego Boga jako prawodawcę i sędziego. Jest w twojej mocy uczynić nawet więcej: możesz nie tylko zaprzeczyć istnieniu Boga, ale nawet odmówić człowiekowi inteligencji i jaźni górującej jakościowo nad zwierzętami. Wtedy człowiek jedynie będzie świadomym swych czynów zwierzęciem. Jednak drapieżnik jest zawsze niewinny; czyni to, co jest zgodne z jego instynktem. Człowiek jest także drapieżnikiem, ale nieusuwalnie odpowiedzialnym za swe czyny. Musi więc nawet za działania zgodne ze swą naturą zdać sprawę przed sądem kultury (a więc przed innymi ludźmi, a może i przed Bogiem).

Czyli nie uciekniesz przed wyzwaniami etyki. Nie uciekniesz nawet w śmierć, gdyż wartość życia i prawo do zadawania śmierci (sobie lub komuś innemu) są także etycznymi problemami.

Czym jest etyka? Jest wiedzą, uporządkowanym zespołem poglądów na tematy etyczne. Brzmi to głupio lub (łagodniej mówiąc) banalnie? Analogicznie masło jest porcją substancji o właściwościach maślanych. Nikt poważny takich truizmów (oczywistości) nie mówi. Czy aby na pewno? W naszej niby definicji masła zastąpmy „substancje o właściwościach maślanych" substancjami tłuszczowymi o określonych parametrach - i już mamy definicję jak najbardziej naukową. A w niby definicji etyki? Zastąpmy „tematy etyczne" zagadnieniami związanymi z moralnością, ogólnie przyjętymi w danym społeczeństwie regułami postępowania, zestawem wzorców życiowych (te reguły i wzorce w sumie zwiemy „etosem"). Możecie mi uwierzyć, że w żadnej książce, napisanej przez najbardziej nawet utytułowanego autora, którego nikt nie śmie posądzić o posługiwanie się tautologiami, nie znajdziecie ścisłej definicji etyki. Tautologia ta będzie tylko lepiej ukryta, nieraz tak dokładnie, że potrzeba długiego logicznego wywodu, aby ją zdemaskować. Nie znaczy to, by z niedoskonałymi definicjami się nie zapoznawać. Trzeba je czytać, rozważać i znajdować ich niedostatki. Wtedy wasza własna definicja, stopniowo konstruowana w waszych głowach, nieraz trudna do zwerbalizowania (wysłowienia) będzie coraz pełniejsza, coraz bliższa pochwycenia istoty rzeczy.

Wróćmy do zagadnienia czy etyka jest wiedzą, czyli uporządkowanym zespołem poglądów na dany temat, czy też jest nauką. Jeżeli ktoś wróży z kart, to zasady tego wróżenia mogą tworzyć rozbudowany system wiedzy, ale przecież nikt nie nada wróżbiarstwu statusu nauki. A czy nada go etyce?

Owszem, ale z jednym zastrzeżeniem. Etyka nie jest nauką w sensie pozytywistycznym lub scjentystycznym. Wytoczyłem ciężkie armaty: „nauka w sensie pozytywistycznym...". Ci z was, którzy towarzyszyli mi w podróży w świat filozofii, są w uprzywilejowanej sytuacji. Jednak czy możemy zostawić filozoficznych nowicjuszy ich własnemu losowi? No to po kolei. Pozytywizm, jeden najważniejszych kierunków filozofii współczesnej, zainicjowany w połowie XIX wieku, twierdzi, że wszelka wartościowa wiedza ma podstawy empiryczne. Każde twierdzenie naukowe musi wynikać z danych doświadczalnych. Każda teoria musi przewidywać metody doświadczalnego potwierdzenia (weryfikacji) lub zanegowania (falsyfikacji) swoich twierdzeń. Kolejne udane doświadczenie potwierdzające (weryfikujące) umacnia daną teorię, a choćby jedno doświadczenie zaprzeczające (falsyfikujące) całkowicie ją obala. Opis teorii, przebieg doświadczeń i ich wyniki muszą być zapisane w sposób jednoznaczny, najlepiej matematyczny, umożliwiający zrozumienie teorii przez wszystkich zainteresowanych (o ile tylko są dość bystrzy na umyśle i pilni, by pojąć definicje, twierdzenia, opisy obserwacji, obliczenia itd.). Teorii wielokrotnie zweryfikowanej i ani raz nie sfalsyfikowanej nikt nie może nie przyjąć do wiadomości. Dany problem uzyskuje (przynajmniej na danym etapie rozwoju nauki) jednoznaczne, powszechnie akceptowane rozstrzygnięcie. Tak jest na terenie fizyki - i dlatego fizyka jest uważana przez pozytywistów za wzorcowy model nauki. Podobne kryteria pewności, powszechnej komunikowalności i jednoznaczności wyników spełniają także inne nauki przyrodnicze, na przykład biologia.

Ale co z takimi naukami jak historia, politologia, wiedza o sztuce i literaturze, teologia, a także filozofia i w jej ramach etyka? Pozytywiści mówią krótko: to nie są nauki, ale właśnie systemy wiedzy, cieszące się większym uznaniem i pełniące ważniejszą rolę niż wróżbiarstwo lub objaśnianie snów, lecz o tak samo wątłej podstawie metodologicznej. Historyk korzysta ze źródeł historycznych, politolog analizuje przemiany na arenie wewnątrzpaństwowej lub międzynarodowej, historyk sztuki opisuje realne dzieła sztuki, teolog sięga do ksiąg świętych, eklezjalnych (kościelnych) tradycji i przeżyć mistyków, filozof bazuje na osiągnięciach nauk szczegółowych, więc wszyscy reprezentanci wątpliwych (dla pozytywisty) nauk korzystają z danych empirycznych. Czynią to jednak niekonsekwentnie, dobierają dane empiryczne przez pryzmat założonej tezy, do wyników swych badań nie dochodzą drogą obliczeń i z powodu subiektywnych ocen nie mogą osiągnąć porozumienia w podstawowych sprawach. Nie da się twierdzeń historii, teologii lub filozofii (także etyki) jednoznacznie weryfikować lub falsyfikować. Należy je więc wykluczyć z obszaru nauki. Niech im przysługuje miano „sztuk", podczas gdy status nauk zarezerwujemy dla matematyki i przyrodoznawstwa.

 

Taka praktyka występuje w ramach języka angielskiego: filozofia, historia itp. to arts, a nauki matematyczno-przyrodnicze to sciences (łac. scientia - wiedza, umiejętność). Od scientia pochodzi pojęcie scjentyzmu, czyli entuzjastycznego zaufania do nauk przyrodniczych (fizyki, biologii) i ich praktycznych aplikacji (medycyny, genetyki, informatyki, technologii wszelkiego rodzaju). Zdaniem scjentystów, świat jest wyłącznie materialny i doczesny, a człowiek zorientowany jest w pełni na teraźniejszość i doskonalenie życia codziennego w celu zwielokrotniania przyjemności i minimalizowania przykrości. Zresztą rozwój nauk - zdaniem scjentystów - lada chwila wyeliminuje z tego świata jakikolwiek niedostatek i wszelkie cierpienie. Grzebanie się w przeszłości (historia), rozważania na temat urojonego Boga (teologia), dywagacje na temat sensu życia i zasad postępowania (etyka) - to wszystko pseudonauki, które mają wartość o tyle, że pewnym ludziom ich uprawianie sprawia akurat intelektualną satysfakcję.

Na szczęście wielu filozofów zajmujących się metodologią i statusem nauk przyszło dyscyplinom humanistycznym z odsieczą. Wilhelm Dilthey stwierdził, że nie ma matematyczno-przyrodniczych nauk i humanistycznych pseudonauk, lecz są dwa odrębne i równoważne obszary ludzkiej wiedzy: nauki o naturze i nauki o duchu. Nauki o naturze mają za zadanie odkrywanie reguł rządzących przyrodą (stałych i niezmiennych praw przyrody) w celu opanowania natury i posługiwania się nią dla dobra człowieka. Nauki humanistyczne to rozważania o niepowtarzalnych wytworach ludzkiego ducha, o dobrach kultury, które trzeba opisać i zrozumieć. Nauki przyrodnicze są pewne w swych wynikach i niewątpliwie praktycznie użyteczne. Nauki humanistyczne mają ustalenia sporne i wciąż dyskutowane, ale są ważne w głęboko ludzki sposób. Nie pomagają wygodniej żyć, ale pomagają nadać życiu sens.

Filozofia i etyka w pierwszym rzędzie spełniają to zaszczytne zadanie.

Nie ma co dłużej kluczyć, abyście nie uznali tego całego gadania za „ściemnianie" bez efektu. Zakonotujcie sobie... Wezwania „zakonotować" używam w szczególnie uroczystych momentach, więc proszę o skupienie. Zakonotujcie sobie, że wąsko pojęta etyka to nauka o moralności, to teoria moralności, która obejmuje analizę pojęć z obszaru etyki, ustalenie skali moralnych wartości i rozważanie uwarunkowań występujących przy ich praktycznej realizacji.

W ujęciu szerszym, etyka to „przepis na życie", wykaz zalecanych zasad postępowania, wykład mądrości życiowej lub co najmniej wskazanie dróg jej poszukiwania. Mądrość ta jest nam potrzebna po to, aby nasze życie było sensowne i szczęśliwe. Pierwsze założenia etyki (w szerszym ujęciu) wynikają ze światopoglądu, są ufundowane w ramach religii lub filozofii, są silnymi przekonaniami.

Jeżeli etyka jest receptą na życie, to najwybitniejszymi etykami (mistrzami etyki) byli fundatorzy i ich kontynuatorzy wskazani w części następnej. Wystarczy czytać dzieła przez tych mistrzów napisane lub zainspirowane ich nauczaniem i działać zgodnie ze wskazanymi tam wzorcami. Jeżeli zaś etyka jest nauką o moralności, to jej najpełniejszy wykład znajdziemy w dziełach analityków, także przywołanych w części następnej.

Jeżeli etyka jest receptą na życie, to najwybitniejszymi mistrzami etyki są fundatorzy wskazani w części następnej.

Czym więc etyka jest? Jednym i drugim. Człowiek zainteresowany życiową mądrością zwykle zaczyna od poznawania etyki w znaczeniu szerszym i dopiero później systematyzuje swą wiedzę, poznając fundamenty etyki w znaczeniu węższym. Jeżeli ktoś zetknie się z etyką dopiero w trakcie szkolnej lub uniwersyteckiej edukacji, ten zaczyna od wąsko pojętej etyki i dowiaduje się, że tak zwana mądrość życiowa to nienaukowe moralizatorstwo. Nie podzielam tej opinii. Pomimo całego szacunku, jaki żywię dla akademickich etyków, których prace sam z zainteresowaniem czytałem, nie słyszałem o nikim, kto zmieniłby cokolwiek w swoim życiu po przestudiowaniu dzieła z dziedziny etyki teoretycznej. Słyszałem zaś o wielu takich, którzy przeżyli przełom duchowy po przeczytaniu dzieł Seneki, św. Augustyna lub Pascala, nie wspominając o głębokim przeżyciu, jakie jest zawsze efektem przyswojenia sobie najbardziej pouczających fragmentów Pisma Świętego.

W humanistyce bliskie mi jest podejście hermeneutyczne, dlatego te wstępne rozważania na temat etyki zakończę odwołaniem do hermeneutycznego koła. Owo koło to całokształt naszej wiedzy na temat świata, wiedzy uporządkowanej w postaci kręgu. Ten krąg przypomina mi zabawę w pociąg na weselu. Dołączamy do korowodu: ktoś nas popycha (i równocześnie podtrzymuje), my kogoś popychamy (i podtrzymujemy) i dzięki temu nikt się nie przewraca, pociąg jedzie dalej aż do upragnionej przerwy „na jednego". Podobne zjawisko zachodzi w procesie poszerzania naszej wiedzy. Nowo poznawane zagadnienie (tu: pojęcie etyki) włączamy do tego, co już wiedzieliśmy wcześniej i co w sposób intuicyjny i zdroworozsądkowy uważamy za powiązane z etyką (mówiąc bardzo mądrze: co jest wobec niej relewantne). Nowo nabyta wiedza modyfikuje tę wiedzę, którą już musieliśmy posiadać (by pojąć to, co nabywamy), i uzdalnia nas do przyswajania sobie kolejnych zagadnień. Z logicznego punktu widzenia już nie wiadomo, czy wnioskujemy z przesłanek, czy modyfikujemy przesłanki na podstawie wniosków, ale ważne jest to, że coraz lepiej rozumiemy zagadnienie. To zagadnienie to podstawy, na których powinniśmy oprzeć nasze postępowanie, aby poczucie naszej własnej godności ulegało wzmocnieniu, a życie, które prowadzimy, w całościowym podsumowaniu mogło być uznane za sensowne i „niezmarnowane".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Podróż w świat etyki
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.