Martwisz się o swoje nastoletnie dziecko? Nie zapominaj o modlitwie
Walka o czystość nie jest tylko problemem kulturowym. To jest wojna duchowa. Ze względu na swoje dzieci uzbrój się odpowiednio.
Wielu z nas myśli o modlitwie jako o spadochronie, gdy już wszystko inne zawiedzie. Rodzice nie mogą sobie jednak pozwolić na utratę z pola widzenia duchowej natury zmagania o czystość – wszak akty seksualne mogą mieć konsekwencje na wieczność.
Święty Paweł poucza: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,11–12). Chrześcijańscy teologowie spekulowali, że istnieje dziewięć poziomów lub „chórów” anielskich, jak na przykład serafini, cherubini, trony, panowania i tak dalej (zob. Kol 1,16 i Ef 1,21), a określenia „Zwierzchności” i „Władze”, o których wspomina apostoł, są również uważane za dwa z nich.
Jeżeli nawet św. Paweł potrzebował modlitwy, aby wypełniać wolę Bożą, o ileż bardziej potrzebują dzisiaj naszych modlitw nastolatkowie!
Ale Pismo mówi nam także, że jedna trzecia aniołów popadła w niełaskę. Co gorsza, zachowały one jako część swojej natury autorytet i moc w sferze duchowej, więc jeśli na przykład któryś z serafinów stał się demonem, używał swoich sił do odciągania dusz od Boga, zamiast prowadzić je do Niego. Niewidoczny zastęp anielskich istot otacza całą ludzkość i splata się z naszym wiecznym przeznaczeniem, a jednak przeżywamy niemal całe nasze życie nieświadomi tego faktu. Po przypomnieniu chrześcijanom o tym, aby otworzyli swoje oczy na tę rzeczywistość duchową, św. Paweł prosi swoich czytelników, aby modlili się w każdym czasie oraz wstawiali się za siebie nawzajem, a także za niego (zob. Ef 6,18–20).
Jeżeli nawet św. Paweł potrzebował modlitwy, aby wypełniać wolę Bożą, o ileż bardziej potrzebują dzisiaj naszych modlitw nastolatkowie! Walka o czystość nie jest tylko problemem kulturowym. To jest wojna duchowa. Ze względu na swoje dzieci uzbrój się odpowiednio.
Módl się za nastolatka
Istnieje wiele sposobów, za pomocą których rodzice mogą orędować za swoimi dziećmi (jak również za ich sympatiami, przyjaciółmi, przyszłymi współmałżonkami itd.). Pierwszym, podstawowym, są codzienne szczere rozmowy z Bogiem. Pamiętajmy, że Bóg kocha nasze dzieci bardziej, niż my kiedykolwiek byśmy mogli. Jeżeli chcemy, aby im błogosławił, wystarczy tylko poprosić. Jak powiedział niegdyś biskup Fulton Sheen, miliony milionów łask wiszą z nieba na jedwabnych sznurach, a modlitwa to miecz, który je tnie.
Ufność w opatrzność Bożą stwarza pokój w sercu rodzica. Paweł Apostoł przekonuje: „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie” (Flp 4,6–7). Idea bezstresowego wychowywania nastolatków może wydawać się absurdalna, ale
św. Paweł chce, abyśmy pamiętali, kto ostatecznie rządzi, do kogo należy ostatnie słowo.
Najpotężniejszą formę modlitwy stanowi msza święta. Idąc do Kościoła w niedzielę, a w miarę możliwości także w dni powszednie, pamiętaj o ofiarowaniu mszy w konkretnej intencji. Proś Boga o łaski, których twój nastolatek potrzebuje najbardziej. Możesz także zamówić mszę w intencji twojego dziecka, wówczas Eucharystia zostanie ofiarowana specjalnie za nie. Ten mały wysiłek może przynieść nieskończone korzyści.
Powinieneś także szukać pomocy wspólnot religijnych. Zadzwoń albo odwiedź lokalny klasztor bądź zakon sióstr lub braci zakonnych i poproś ich, aby modlili się za twoje dzieci. Możesz znaleźć także adresy zgromadzeń zakonnych sióstr kontemlacyjnych i napisać list, w którym podasz imiona członków twojej rodziny i poprosisz o wstawiennictwo. Apostoł Jakub mówi nam: „Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego” (Jk 5,16).
Jeżeli twój syn dokonał złej decyzji w odniesieniu do swojej dziewczyny, możesz poprosić o wstawiennictwo św. Monikę, matkę św. Augustyna.
Szukaj pomocy w najświętszej wspólnocie religijnej: w niebie. Pomyśl sobie najpierw, jak by to było, gdybyś spotkał kiedyś na przykład św. Matkę Teresę z Kalkuty lub św. Jana Pawła II i mógł chwilę z nimi porozmawiać, a oni zapytaliby cię, czy jest coś, o co mieliby się dla ciebie pomodlić. Otworzyłbyś przed nimi swoje serce, prawda? A teraz wyobraź sobie, że byłbyś przy łóżku Matki Teresy lub papieża Jana Pawła II, gdy odchodzili do Ojca, a oni zwróciliby się do ciebie przed wydaniem swojego ostatniego tchnienia i powiedzieli: „Niebawem ujrzę Boga twarzą w twarz. Czy jest coś, o co miałbym zapytać w Twoim imieniu?”. Cóż by to był za zaszczyt!
Zrozum więc, że to błogosławieństwo jest zawsze dla nas dostępne, ponieważ jesteśmy członkami Mistycznego Ciała Chrystusa. Proś o wstawiennictwo aniołów i świętych. Ofiaruj nowenny lub podejmij specjalne nabożeństwo do określonego anioła lub świętego. Jeżeli twój syn dokonał złej decyzji w odniesieniu do swojej dziewczyny, możesz poprosić o wstawiennictwo św. Monikę, matkę św. Augustyna. Ona zna cierpienie rodzicielskiego serca: jej syn porzucił Kościół i spłodził dziecko, cudzołożąc. Modliła się za niego gorąco blisko dwadzieścia lat.
Nawrócił się, został słynnym biskupem, a potem świętym. Jeżeli twoja córka zdecydowała się wprowadzić do swojego chłopaka, zastanów się nad poproszeniem św. Małgorzaty z Kortony, aby się za nią pomodliła. Święta Małgorzata zamieszkała ze swoim chłopakiem i miała z nim dziecko, ale później się nawróciła i została świętą. Inni święci być może nie mają tak dramatycznych historii nawróceń, ale zawsze pozostawali wierni Bogu i nie ma walki, której nie stawiliby czoła. Nie rezygnuj więc z mocy ich wstawiennictwa. Oni stoją przed tronem Boga.
Pośród wszystkich świętych Kościół uznaje wyjątkowy prymat Najświętszej Maryi Panny. Rozważ słowa, które inni święci powiedzieli o Niej. Święty Bonawentura głosił, że mężczyźni mniej boją się potężnej wrogiej armii niż moce piekielne boją się imienia i obrony Maryi, a św. Jan Maria Vianney był przekonany, że Maryja odpocznie dopiero po sądzie ostatecznym, teraz jest zbyt zajęta swoimi dziećmi. Dlatego też proś Ją, aby modliła się za twoje dzieci. Wspaniałą formą modlitwy jest niewątpliwie codzienne odmawianie różańca. Poświęcisz na to zaledwie kwadrans, choćby jadąc do pracy lub sprzątając dom. Ta modlitwa nie tylko uświęci twój dzień, lecz przyniesie także ogromną ilość łask dla twojej rodziny.
Podejmij post w intencji nastolatka
Poszczenie jest potężną formą chrześcijańskiej modlitwy. W Ewangelii według św. Marka Jezus naucza swoich apostołów, że niektóre demony można wyrzucić tylko modlitwą i postem (zob. Mk 9,29). Podczas gdy niektórzy poszczą o chlebie i wodzie przez cały dzień, inni opuszczają jedzenie deserów i przekąsek pomiędzy posiłkami. Surowość poświęcenia ma zresztą mniejsze znaczenie niż miłość, z jaką jest ono ofiarowane. Mając to na uwadze, upewnij się, że nie pościsz w sposób, który jest niezdrowy lub sprawia, że stajesz się gderliwy dla swojej
rodziny.
Jeśli chcesz pościć regularnie, zapytaj swojego księdza (i być może nawet swojego lekarza), jaki rodzaj postu jest dla ciebie odpowiedni. Dla świata koncepcja podejmowania postu może wydawać się absurdem. Potrzeba wielkiej wiary, aby wyobrazić sobie, że kwestia spożycia jedzenia może mieć duchowe korzyści dla kogoś innego. Ale jeśli wierzysz, że modlitwa działa, to stąd już tylko mały krok, aby przyjąć, że poszczenie również. Pomyśl o tym jak o modlitwie swoim ciałem.
Ofiaruj to
Kolejną potężną formą wstawiennictwa jest ofiarowanie swojego cierpienia. Jeżeli byłeś wychowany przez katolickich rodziców i uczęszczałeś do katolickiej szkoły, to prawdopodobnie słyszałeś od rodzica lub siostry zakonnej słowa: „Ofiaruj to”. O czym oni mówili? Być może brzmi to jak pobożny sposób powiedzenia tego, co naprawdę myślą: „Poradź sobie z tym i nie narzekaj mi tu”. Ale co to znaczy ofiarować coś? Tę koncepcję można zobaczyć w Liście św. Pawła do Kolosan, w którym jego autor pisze: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony
w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24).
Brzmi to absurdalnie. Jak św. Paweł mógłby chcieć dopełnić niedostatki udręk Chrystusa? Czy Jezus nie cierpiał wystarczająco? Apostoł wyjaśnia, że Jezus nie cierpiał po to, abyśmy nie musieli cierpieć. On cierpiał po to, abyśmy wiedzieli, jak cierpieć. Niektórzy badacze Pisma Świętego tłumaczą ten wers w następujący sposób: „Cierpienia Chrystusa były oczywiście wystarczające dla naszego zbawienia, ale każdy z nas może dodać swoje cierpienia do Jego cierpień, ażeby owoce Jego zbawienia zostały zastosowane do ludzkich dusz”.
Cierpienie ludzkie ma wartość odkupieńczą, jeśli zdobędziemy nad nim przewagę. Według słów św. Teresy z Lisieux, cierpienia chętnie znoszone dla innych nawracają więcej ludzi niż kazania. Jedna ze współczesnych włoskich nastolatek, Klara „Luce” Badano miała głębokie poczucie odkupieńczego cierpienia. Ta piękna dziewczyna ze świetlaną przyszłością, u której zdiagnozowano rzadką i bolesną formę raka kości, często powtarzała bez lęku: „Jeżeli Ty tego chcesz, Jezu, to ja także”. Jak wszystkie młode dziewczyny, kochała swoje włosy, ale z każdym lokiem, który spadł z jej głowy, modliła się słowami: „To dla Ciebie, Jezu”. Klara wiedziała, że jej cierpienie ofiarowane Bogu Ojcu w jedności z cierpieniem Jezusa zbawiało dusze. Po odrzuceniu morfiny powiedziała: „Pragnę mieć udział w Jego cierpieniu na krzyżu najbardziej, jak to tylko możliwe”.
Jako rodzic nastolatka prawdopodobnie doświadczasz jednak wielu mniejszych, codziennych cierpień. Zamień to wszystko na modlitwę.
Jej cierpienie było wielkie, ale wywołana nim radość była jeszcze większa. Po pewnej nocy wypełnionej ogromnym bólem powiedziała: „Dużo cierpiałam, ale moja dusza śpiewała”.
Jeśli spojrzymy na zdjęcia Klary na łożu śmierci, zobaczymy w jej oczach odzwierciedlenie chwały nieba. Jeden z jej lekarzy przyznał, że poprzez ten uśmiech i oczy pełne światła dziewczynka pokazała, że śmierć nie istnieje; tylko życie istnieje”. Kardynał Giovanni Saldarini usłyszał o tej niesamowitej nastolatce i odwiedził ją w szpitalu. Zadziwiony rzekł: „Światło w twoich oczach jest niezwykłe. Skąd ono pochodzi?”. Odpowiedź Klary była prosta: „Staram się kochać Jezusa najbardziej, jak tylko mogę”. Powiedziała także: „Uścisk bólu czyni mnie wolną”. Zmarła 7 października 1990 roku. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Do widzenia. Bądźcie szczęśliwi, bo ja jestem szczęśliwa”. Miała zaledwie osiemnaście lat, a jej proces kanonizacyjny jest już w toku.
Cierpienie może być ogromne. Jeżeli nie pojmiemy wartości ludzkiego cierpienia, ono nas zmiażdży. Ale jeśli odkryjemy jego wartość, to wtedy uniesie ono nas i innych do nieba. Akceptacja cierpienia być może nie odbiera mu jego ciężaru, ale na pewno nadaje mu sens. Kiedy przyjmiemy krzyż, stanie się on oczyszczającym ogniem, który nas uświęci. Jeśli jednak doświadczając cierpienia, będziemy tylko narzekać, to przegapimy szansę, aby zyskać bezcenne łaski dla siebie i innych. Zaniechanie ofiarowania cierpienia Bogu jest jak posiadanie zwycięskiego losu na loterii i niespieniężenie go.
Większość z nas nie będzie musiała cierpieć jak Klara, w tak młodym wieku. Jako rodzic nastolatka prawdopodobnie doświadczasz jednak wielu mniejszych, codziennych cierpień. Zamień to wszystko na modlitwę, mówiąc: „Jezu, ofiaruję to za...”, lub – jeszcze lepiej – rozpocznij każdy dzień modlitwą, ofiarując Bogu swój cały dzień jako ofiarę w konkretnej intencji. Nie bagatelizując cierpienia ojców, należy powiedzieć, że matki cierpią w wyjątkowy sposób, ponieważ kochają w wyjątkowy sposób. Macierzyńska więź, uformowana jeszcze przed narodzinami, pozwala matce doświadczyć głębokiej bliskości z jej dziećmi.
Gdy dzieci doświadczają zranień na skutek złych decyzji, matka odczuwa to cierpienie w wyjątkowy sposób. Ta macierzyńska więź odzwierciedlona jest na poziomie biologicznym. Jakiś czas temu opracowano procedurę medyczną polegającą na sortowaniu komórek płodowych po to, aby oszacować zdrowie nienarodzonego dziecka. Gdy kobieta jest brzemienna, krwinki dziecka przechodzą przez łożysko i mieszają się z krwią matki. Naukowcy odkryli, że we krwi ciężarnej znajdują się komórki jej nienarodzonego dziecka, ale co więcej – że znajdują się tam również komórki innych dzieci, które kobieta urodziła wiele lat wcześniej! To zjawisko, nazwane mikrochimeryzmem płodowym, jest dobrze udokumentowane w literaturze medycznej, ale przeważnie całkowicie nieznane przez matki. Co ciekawe, istnieje również proces znany jako mikrochimeryzm macierzyński, to znaczy, że komórki matek mogą zostać znalezione we krwi ich dzieci. Ten cud dzielony pomiędzy matkami i ich dziećmi wyjaśnia szczególną więź, która trwa przez całe ich życie. (Na poziomie teologicznym warto się zastanowić, co to odkrycie mówi o więzi łączącej Jezusa i Maryję).
Matki posiadają wyjątkową zdolność jednoczenia się ze swoimi dziećmi. To oznacza, że posiadają także wyjątkową zdolność, aby z nimi cierpieć, oraz specjalną rolę w ofiarowaniu swoich cierpień jako modlitwy w ich intencji. Wiele zależy od tego, w jaki sposób cierpimy. Jak powiedział pewien ksiądz: „Pieniądze na kupowanie dusz to cierpienie przyjęte z miłością (...). Cierpienie jest kopalnią złota do eksploatowania dla zbawienia dusz, dla pomagania misjonarzom, dla bycia ukrytym apostołem. Jakie to szczęście móc cierpieć, gdy nie możemy działać! (...) Bóg dał nam pole do działania i musimy je nawadniać łzami spadającymi z tłoczni boleści, aby mogło ono być owocne”.
Tekst pochodzi z książki "Czysta miłość. 10 sposobów na (od)budowanie niewinności nastolatków".
Skomentuj artykuł