Nie ma grobu dla wspomnień

Zakopane wspomnienia. Fot. depositphotos.com

Najpierw był deszcz. Ten, który spływa po szybach, miesza się z błotem i sprawia, że świat wygląda jak zdjęcie w sepii. Dwaj bracia, Benjamin i Raphael Duvalier, kopali fundamenty pod nowy dom. W pewnym momencie łopata uderzyła w coś twardego. Myśleli, że to kamień. Ale kiedy rozgarnęli ziemię, błoto odsłoniło coś, co nie powinno tam być – fragment kości, a obok niej damski but na platformie.

Tak zaczyna się historia, która mogłaby wydarzyć się wszędzie; na kanadyjskiej prowincji, w małym miasteczku otoczonym lasami, w miejscu, gdzie ludzie wiedzą o sobie za dużo i jednocześnie zbyt mało. Pamiętnik mojej siostry to opowieść o tym, że przeszłość nigdy naprawdę nie zasypia. Można ją pogrzebać, ale nie można jej uciszyć.

DEON.PL POLECA

 

 

Na miejsce przyjeżdża sierżant Jane Munro – policjantka, która sama nosi w sobie stratę. Jej narzeczony zaginął pół roku wcześniej w górach, a ona, w zaawansowanej ciąży, balansuje między życiem i śmiercią, rozsądkiem i rozpaczą. To nie jest bohaterka w stylu klasycznych kryminałów: twarda i niezłomna. Jane jest pęknięta, krucha, zmęczona światem. Jej siła polega na tym, że mimo bólu idzie dalej. Każdy krok w śledztwie jest zarazem krokiem w stronę samej siebie. Każde odkrycie z przeszłości przybliża ją do prawdy, ale też do granicy, za którą człowiek przestaje ufać własnym wspomnieniom.

Autorka z niezwykłą wrażliwością prowadzi narrację na styku dwóch światów: racjonalnego i metafizycznego. Z jednej strony mamy chłodny realizm procedury policyjnej: raporty, protokoły, techników w kombinezonach, białe namioty nad ziemią, w której leży ciało. Z drugiej coś, co wymyka się śledztwu: aura niepokoju, przeczucie, że to miejsce pamięta więcej, niż ludzie chcą przyznać. "Zło jest niepozorne i zawsze ludzkie". To zdanie jak klucz otwiera cały świat powieści. Bo prawdziwe potwory nie kryją się w lesie. Mieszkają z nami, śpią obok nas, patrzą w lustro razem z nami.

W tej książce nie chodzi tylko o odkrycie, kto zabił. Ważniejsze jest pytanie: co w nas umiera, gdy kogoś tracimy? Książka dotyka zjawiska, które psychologia nazywa "utrata niejednoznaczna", czyli żałoba bez ciała, smutek bez końca. Jane uczestniczy w grupie wsparcia dla rodzin zaginionych. Słucha matek, które mówią o dzieciach, i ojców, którzy nie potrafią zapomnieć. "Nie możemy nawet być w żałobie, bo żałoba oznacza poddanie się" – mówi jeden z bohaterów. To właśnie ten rodzaj zawieszenia, między nadzieją a bezradnością, staje się emocjonalnym rdzeniem powieści.

Autorka doskonale rozumie, że trauma nie jest tylko wspomnieniem. Jest żywym organizmem, który odżywia się ciszą. Im bardziej próbujemy ją zrozumieć, tym głębiej wciąga nas w swoje korzenie. Mglisty krajobraz Kanadyjskich Gór Nadbrzeżnych, opuszczone kapliczki, jeziora i lasy, w których przeszłość i teraźniejszość zlewają się w jedną przestrzeń. To terytorium, gdzie nic nie jest jednoznaczne. Tam każda kość, każdy ślad błota mówi coś o tym, jak ludzie próbują zapomnieć i jak im się to nie udaje.

DEON.PL POLECA


Ważnym elementem książki jest też kobieca perspektywa. To kobiety w tej historii dźwigają ciężar prawdy: Jane, koronerka Darby, antropolożka Ella, dziennikarka Angela Sheldrick. Każda z nich reprezentuje inny sposób mierzenia się z cierpieniem – naukowy, emocjonalny, medialny. Każda szuka sensu, choć wie, że pełnej odpowiedzi nie znajdzie. W świecie, w którym mężczyźni kopią groby i stawiają fundamenty, kobiety odkrywają, co naprawdę zostało w nich zakopane. I nie chodzi tylko o ciała.

Pamiętnik mojej siostry to powieść o pamięci, tej zbiorowej i tej prywatnej, zapisanej w kościach, w ziemi, w przedmiotach. To książka o tym, że przeszłość nigdy nie przestaje oddychać. Czasem wystarczy jeden ruch koparki, by obudzić wszystko, co miało pozostać ukryte. Ale też o tym, że prawda, nawet gdy boli, jest jedyną formą ocalenia.

Na końcu nie dostajemy katharsis w klasycznym sensie. Raczej poczucie, że świat po tragedii nie wraca do równowagi, tylko uczy się nowej formy istnienia. Jak Jane, która rodzi dziecko w świecie, gdzie każdy oddech jest wspomnieniem straty. Jak czytelnik, który po zamknięciu książki zostaje z pytaniem: czy to, co zakopaliśmy w sobie, naprawdę jest martwe?

Bo może to my jesteśmy tymi niespokojnymi kośćmi – tymi, które wciąż się poruszają pod powierzchnią.

Tekst opracowany na podstawie książki "Pamiętnik mojej siostry"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie ma grobu dla wspomnień
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.