9-latek w świecie orgazmów

(fot. © 2006-2013 Pink Sherbet Photography / flickr.com)
Magdalena Guziak-Nowak / slo

Najbardziej widać to w szkole, gdzie szarzyznę murów ożywiają kolorowe paznokcie 11-latek, minispódniczki 12-latek i farbowany blond 13-latek. Wszystkie marzą o tym, żeby być seksowne. Tylko że to nie jest ich prawdziwe pragnienie a ślepe podążanie za modą, które może się zakończyć prawdziwą katastrofą. Szczególnie, jeśli przekaz ten wzmocni "zła"edukacja seksualna.

Sytuacja stała się na tyle poważna, że sprawa trafiła nawet do sejmowego gmachu, gdzie 19 marca br. odbyła się konferencja pt. "Odebrana niewinność - seksualizacja kobiet i dziewcząt w mediach i reklamie - przyczyny, skutki, możliwe scenariusze". Spotkanie zorganizowało Stowarzyszenie Twoja Sprawa, walczące z pornografią w przestrzeni publicznej. Podczas konferencji przedstawiono raport Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, który powstał pod kierunkiem prof. Eileen Zurbriggen. To dokument, który precyzuje pojęcie seksualizacji.

Mamy z nią do czynienia, kiedy osoba jest przekonana, że jej wartość wynika głównie z jej atrakcyjności seksualnej lub zachowania - do tego stopnia, że wyklucza inne cechy, np. intelekt, osobowość. Poza tym dopasowuje się do normy (wąsko zdefiniowanej), według której atrakcyjność fizyczna to po prostu bycie seksownym. Seksualizacja zachodzi także wtedy, gdy osoba jest uprzedmiotowiona pod względem seksualnym, czyli staje się dla innych raczej przedmiotem seksualnego wykorzystywania niż osobą zdolną do podejmowania niezależnych decyzji i działań. Ponadto, gdy seksualność została jej narzucona w niewłaściwy sposób.

DEON.PL POLECA

Konferencja w sejmie nie odbiła się szerokim echem, ale zainteresowała niektórych dziennikarzy i decydentów. Inaczej niż dokładnie rok temu, kiedy odbyły się w Polsce prelekcje Gabriele Kuby z Niemiec - socjologa, publicystki, która na przykładzie swojego kraju pokazała katastrofalne skutki seksualizacji. Jej wystąpienia, choć prawie całkowicie przemilczane, okazały się prorocze.

Element większej układanki

Seksualizacja nie jest zjawiskiem zawieszonym w próżni, ale elementem większej układanki, którą Gabriele Kuby nazywa tzw. pakietem genderowym. W praktyce oznacza on demoralizację, łamanie poczucia wstydu, rosnącą liczbę nadużyć seksualnych wśród dzieci i młodzieży i "emancypacyjną pedagogikę seksualną", czyli wyzwolenie życia intymnego z ciasnych, konserwatywnych ram.

W skład pakietu genderowego wchodzą: "zrównanie" mężczyzny z kobietą (ale rozumiane nie jako równouprawnienie, lecz uczynienie ich takimi samymi), likwidacja tożsamości płciowej i zastąpienie jej płcią kulturową (czyli każdy sam wybiera, czy jest kobietą, czy mężczyzną), likwidacja "przymusowej heteroseksualności", tzn. całkowite prawne i społeczne równouprawnienie, a wręcz uprzywilejowanie wszelkich związków pozaheteroseksualnych, uznanie aborcji za "prawo człowieka" oraz seksualizacja dzieci i młodzieży podczas obowiązkowych zajęć szkolnych.

Szczególnie niebezpieczna jest ta ostatnia, ponieważ jest operacją na dopiero kształtującej się, wrażliwej osobowości nie tylko nastolatka, ale też małego dziecka, bowiem prekursorzy seksualnej emancypacji postulują edukowanie w tym kierunku nawet 4-letnich dzieci.

Zabawy w doktora w przedszkolach

Sprawdźmy, jak to się odbywa u naszych zachodnich sąsiadów − na konkretnych przykładach, bez teoretyzowania. Kuby pokazuje różne sposoby seksualizacji, m.in. wspieranie masturbacji od wczesnego dzieciństwa, uczenie akceptacji dla homoseksualizmu, "zabawy w doktora“ w przedszkolach, przygotowanie na "pierwszy raz" w dowolnym wieku, kształcenie dzieci na ekspertów od antykoncepcji, uczenie zakładania prezerwatywy, wprowadzanie w techniki seksualne: petting, sfery erogenne, seks oralny i analny, przyzwyczajanie do pornografii.

Wszystko to jest opakowane w ładne książki, wydane w prestiżowych wydawnictwach, i inne "pomoce naukowe". Na niemieckim rynku jest np. dostępna książeczka pt. ABC małego ciała - Leksykon dla dziewcząt (i chłopców). Mały "podręcznik" o wymiarach 7 x 7 cm z łatwością zmieści się w dziecięcej rączce. Pozornie fachowo wyjaśnia różne terminy od A do Z (przykłady są dosłownymi cytatami):
"Pierwszy raz" − uprawianie seksu po raz pierwszy nie musi ani boleć, ani nie musisz przy tym krwawić. Niektóre pierwsze razy są świetne, inne lepiej szybko zapomnieć.
"Łechtaczka" − znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy.
"Prezerwatywy" − (...) można je kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiec ciąży, jak również uniknąć zarażenia się AIDS i innymi chorobami płciowymi [obok opisu pokazano penis w czasie wzwodu z włosami łonowymi, jądrami i prezerwatywą].
Bycie "lesbijką" − dla niektórych ludzi jest niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks.
"Orgazm" − można go odczuwać jako eksplozję we własnym ciele. Tych pięknych odczuć możesz również doznawać, kiedy samemu pieścisz swoją łechtaczkę, piersi, penis lub jądra.

Równie szokującą "pomoc dydaktyczną" wymyślili Szwajcarzy. Przedszkolaki i dzieci z podstawówki "uczą się" z sex boxów (ang. pudełek seksu). W zestawach znajdują się np. drewniane penisy i pluszowe pochwy. Maluchy mają się dowiedzieć, że "dotykanie różnych części ciała może być przyjemne“.

Orgazm dla 9-latka

Działania te wpisują się w zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia, która po raz kolejny dała popis swojej "akceptacji" i "tolerancji" dla wszystkiego, co jest sprzeczne z ogólnie przyjętymi w naszej kulturze normami oraz udowodniła, że wcale nie zależy jej na dobru dzieci i młodzieży.

WHO opublikowała raport "Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją seksualną". Druga część dokumentu nosi tytuł "Matryca edukacji seksualnej". W obszernej tabeli ujęte są informacje, jakie powinny zdobyć dzieci w określonym wieku, umiejętności, które powinny nabyć i postawy, jakie mają przyjąć.

Można odnieść wrażenie, że ulubionym słowem autorów raportu jest masturbacja. Sugerują, by wytłumaczyć, na czym ona polega już dzieciom z grupy wiekowej 0-4, a następnie wzmacniać ten przekaz aż do ukończenia 15. roku życia. Zdaniem autorów raportu, maluchy powinny znać fachowe nazwy i funkcje wszystkich narządów. Odrobinę starsze dzieci (4-6 lat) powinny już wiedzieć, skąd się biorą dzieci oraz jakie są różnice związane z płcią, wiekiem i pochodzeniem kulturowym. Mają akceptować fakt, że wszyscy ludzie mają takie same prawa i szanować "różne normy związane z seksualnością" (czyli np. dwóch tatusiów). 9 lat to - zdaniem WHO - odpowiedni wiek, by rozpocząć rozmowy o różnorodnych zachowaniach seksualnych młodych ludzi i pierwszych doświadczeniach seksualnych oraz uświadomić im, że wpływ na decyzje dotyczące seksu mają m.in. rówieśnicy, media pornografia i religia.

Dziecko powinno wiedzieć, co to jest orgazm oraz umieć skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne. "Starszacy" (12-15 lat) mają już prawo do wiedzy o antykoncepcji doraźnej (czyli po stosunku - to de facto środki wczesnoporonne) oraz informacji, gdzie mogą takie specyfiki nabyć. W zakresie płodności i prokreacji należy porozmawiać z 12-latkiem także o ciążach w związkach jednopłciowych (sic!) czy operacyjnym odtwarzaniu błony dziewiczej. Natomiast przed 15-latkami nie powinno być już żadnych tajemnic. Mają mieć pełną wiedzę o możliwości usunięcia ciąży, a gdy zdecyduje się na to ktoś z ich otoczenia, powinni to po prostu zaakceptować i zrozumieć, jednocześnie będąc krytycznymi wobec norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do rodzicielstwa. Ważną umiejętnością, jaką powinien nabyć 15-latek, jest także ujawnienie wobec innych własnych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych (tzw. coming out).

Edukacja seksualna może być dobra

Permisywna edukacja seksualna, jakiej przykłady mamy w Niemczech czy Szwajcarii, a którą propaguje WHO, wyrządza młodemu człowiekowi dużą krzywdę. Ale błędem byłoby założenie, że każda edukacja seksualna, w jakiejkolwiek formie, jest zła.

Wbrew temu, co głoszą środowiska lewicowo-genderowe, mamy w Polsce bardzo dobry model wychowania seksualnego. Lekcje dla nastolatków w ramach fakultatywnego przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie są edukacją seksualną typu A, według klasyfikacji Amerykańskiej Akademii Pediatrii (klasyfikację tę uwzględnia również na str. 15 raport WHO).

Edukacja seksualna A jest zachętą do wstrzemięźliwości, czystości przedmałżeńskiej i wierności. Liczne badania nie zostawiają wątpliwości, że ma ona najlepszy wpływ na osobowość młodego człowieka. W Polsce, gdzie prowadzona jest edukacja do czystości, mamy o wiele niższe wskaźniki aborcji u nieletnich dziewcząt niż w krajach zachodnich (m.in. Anglia, Szwecja, Niemcy, Francja). Podobnie, jeśli chodzi o zakażenia chorobami wenerycznymi, w Polsce notuje się ich zdecydowanie mniej. Taka edukacja seksualna jest bardzo pożyteczna.

WHO sugeruje, że edukacja seksualna typu A jest synonimem ciemnogrodu i jednoznacznie kojarzy ją z tradycją, konserwatyzmem. Ale chyba lepiej uchodzić za "zacofańca", niż pozwolić na deprawowanie i niszczenie wrażliwości naszych dzieci.

Magdalena Guziak-Nowak - dziennikarka, specjalistka ds. komunikacji społecznej; publikuje m.in. w "Przewodniku Katolickim", jest redaktorem naczelnym "Trybów. Katolickiego miesięcznika studenckiego"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

9-latek w świecie orgazmów
Komentarze (22)
A
Ann
26 września 2013, 17:06
W wieku 4 lat zapoznawać z nazwami i funkcjami narządów, potem przekazy wzmacniać i informować o innych "przyjemnych sprawach", a w wieku 15 lat przekazać wiedzę jak usunąć skutki tych "przyjemnych spraw". No genialne... Po przeanalizowaniu tego już widać, że coś jest nie tak, informuje się o czymś żeby potem usunąć skutki tych informacji. Przy czym informuje=demoralizuje.
Ż
żyła
27 czerwca 2013, 05:27
akurat przez google edukacja idzie w strone pornogrfaiczną. dlatego takie wychowanie jest b.potrzebne tylko w jakimś sensownym wieku i sensownej formie.
J
Jolka
27 czerwca 2013, 01:19
Do Lily Wydaje mi się, że jeśli ktoś jest gotowy na sex i chce go "uprawiać" to potrafi już czytać. W dzisiejszych czasach ma też dostęp do internetu więc nie uważam aby pieniądze podatników tracić na poradniki sexualne albo uczenie w szkołach zakładania prezerwatywy. Chcecie być dorośli to bądźcie. Jest youtube, jest google, znacie angielski więc nie powinno być problemów droga młodzieży ;) Pozdrawiam 
MR
Maciej Roszkowski
26 czerwca 2013, 16:18
Wychowanie do życia w rodzinie odebrałem w swojej rodzinie. Było normalnie- Matka, Ojciec, Brat. Taka jest i moja rodzina. Podstawy uświadomienia seksualnego odebrałem na podwórku za śmietnikiem. Wychowaliśmy czwórke szczęśliwych i uczciwych ludzi, a obecnie już jako wdowiec mam 7 wnuków. Zapowiadaja sie dobrze.  Rzadkie przypadki patologiczne wymagaja zapewne pomocy i konsultacji fachowców, ale nie akwizytorów "Wychowania do życia w rodzinie" i uświadamiaczy seksualnych. Zapytajmy ich  do czego doszli w swoich rodzinach, jakie są ich rodziny, kim są ich dzieci. Ale to wołanie na puszczy (które trzeba ponawiać). Kasa proszę Państwa kasa!
X
xxx
26 czerwca 2013, 14:01
dlaczego obarcza się dzieci problemami dorosłych? dlaczeko zabiera się rodzicom prawo do wychowania dzieci według ich systemu wartości i w końcu dlaczego seks przybiera rangę najistotniejszej sfery życia człowieka??? Bo dzięki temu największy biznes świata, antykoncepcja, ma się świetnie. Wychowują sobie klientów. To dla mnie jedyne wytłumaczenie tej chorej sytuacji
K
Kris
26 czerwca 2013, 10:04
wczoraj ogladalem Świat Kobiet czy jakoś tak na TVN Style i było ze 12-13 latki juz uprawiają sex i staje się to "norma" czyli w tym tempie za 30 lat 7 latki zaczną. Petting to teraz tez już przeszłośc a jako wstępne rzeczy trakrowane sa pieszczoty francuskie,i podobno nie jest to uważane za sex.Uważam że sex jest tak samo piękny jak i groźny.Co wiadomo od wieków. ... TVN generalnie nie jest najlepsza stacja do wyrabiania sobie opinii o spoleczenstwie. Nieraz mialem wrazenie ze prubuje mnie przekonac ze cos jest norma chociaz dobrze wiem ze tak nie jest. Nie daj sie zwiesc bo to nie jest norma. Niektorzy by tylko bardzo chcieli zeby to byla norma.
Ż
żyła
26 czerwca 2013, 09:03
wczoraj ogladalem Świat Kobiet czy jakoś tak na TVN Style i było ze 12-13 latki juz uprawiają sex i staje się to "norma" czyli w tym tempie za 30 lat 7 latki zaczną. Petting to teraz tez już przeszłośc a jako wstępne rzeczy trakrowane sa pieszczoty francuskie,i podobno nie jest to uważane za sex.Uważam że sex jest tak samo piękny jak i groźny.Co wiadomo od wieków.
S
Sonia
26 czerwca 2013, 08:36
@LadyinBlue nie do końca, tak sie składa, że "kiedyś" sie interesowałam tym tematem. Escallepe działa w ten sposób, że nie dopuszcza do zagnieżdżenia się zarodka w ściance macicy, a jak uczono nas na religi człowiek otrzymuje duszę w momencie połącznienia plemnika z komórką jajową. Pani mądra.
H
hmmm
26 czerwca 2013, 07:13
coraz bardzej ten świat staje się chory..... :(
L
LadyinBlue
26 czerwca 2013, 01:21
Antykoncepcja po to NIE SĄ środki wczesnoporonne (chociaż i takie istnieją). Antykoncepcja po (tabletki np escapelle) to niedopuszczenie do zapłodnienia np przez silne zagęszczenie śluzu w pochwie, dużą dawkę hormonów, które przypadku kiedy jednak zdążyło dojść do zapłodnienia podtrzymują ciążę!  Najpierw poczytajcie a potem piszcie takie bzdury, a ponoc artykuł jest o uświadamianiu.
A
Anglia
25 czerwca 2013, 21:51
Lily - dlaczego nie porozmawiasz z Mama albo Tata?
M
M
25 czerwca 2013, 21:26
Do odpowiedzialnych za portal Deon: zdjęcie ilustrujące artykuł jest złe, nie należy w kontekście tematu w ten sposób prezentować dzieci.
CS
Common Sense
25 czerwca 2013, 18:37
Słuchajcie, wszyscy się zgadzamy, że to co opisała autorka artykułu jest chore, że WHO jest kolejną, bezczelnie zideologizowaną instytucją masońsko-homoseksualną, która chce zdeprawować nasze dzieci, zranić je od maleństwa, zniszczyć im cały kręgosłup moralny. Wiemy, że to jest złe, chore, straszne, przerażające.... NO I CO Z TEGO? CO KAŻDA Z WAS/NAS W TYM KIERUNKU ROBI, ŻEBY BYŁO INACZEJ? Jesteśmy świetni w biadoleniu, narzekaniu, diagnozowaniu i oburzaniu się. I co dalej?  Nic. Siedzimy w naszych ciasnych mieszkankach i akceptujemy rzeczywistość. Ale gdy trzeba coś wspólnie zrobić, podjąć inicjatywę, bronić się, postawić, wyjść na ulicę, wystawić pięść i powiedzieć "NON POSSUMUS!" to nas nie ma, większość kuli ogony pod siebie bo się boi utraty pracy, zarobków, stanowiska, obmowy w pracy. Taka prawda. Ciekawe, kiedy my Polacy będziemy wreszcie żyć w naszym Państwie, rządzonym przez ludzi choć trochę kochających ten kraj, w kraju gdzie prawa będzie stanowić większość. Ciekawe kiedy wyślemy całą tą skorumpowaną elitę polityczną do wszystkich diabłów... (dosłownie i w przenośni). Ciekawe, kiedy my się wreszcie obudzimy ze snu....
L
Lily
25 czerwca 2013, 18:01
Wychowanie do życia w rodzinie nie istnieje. W siatkach godzin nie ma miejsca na te zajęcia (przynajmniej w liceum). Jeśli już się odbędą (jakieś 2 lub 3 razy w roku) to są prowadzone przez niekompetentnych ludzi, którzy mówią, że od prezerwatyw rosną włosy w nosie (autentyczny przykład). I jaki w tym sens? Nas trzeba nauczyć używać prezerwatyw, a nie straszyć nimi. Taki jest oto poziom wychowania seksualnego w Polsce. Zatajanie prawdy i zastraszanie może działać na przedszkolaki, ale nie na młodych nastoletnich ludzi. Chcemy informacji i zrozumienia, a przede wszystkim bezstronności prowadzącego takie zajęcia. Nic nas nie obchodzi to, czy jest on za czy przeciw legalizacji związków partnerskich, uprawianiu seksu przedmałżeńskiego, aborcji czy eutanazji. Chcemy bezstronnej wiedzy, która pozwoli nam wykształcić własną opinię. Tyle. Dziękuję.
GK
Grzegorz Kowalski
25 czerwca 2013, 16:29
~Marco Polo, co jest dla Ciebie "dobrym wyznacznikiem edukacji seksualnej"? Dlaczego uważasz i co to właściwie dla Ciebie znaczy, że edukacja seksualna typu A "się nie sprawdza"? Chciałbym poznać kryteria Twoich ocen.
O
on24
25 czerwca 2013, 16:27
wybaczcie.... ale nie przeczytałam do końca ...nie dałam rady  :( ... Tez nie doczytalem do konca. Przerwalem w polowie po prostu gorszac sie i stwierdzajac, ze wszystkie dzialania prowadza do odstawienia przez dzieci zabawek i zastapienia ich seksem oraz masturbacja. Kazdy wiek ma swoje prawa..., ale na dawanie sobie rozkoszy to maja prawo nastolatkowie i osoby starsze od nich, a dzieci na prawde nie trzeba faszerowac, ze orgazm to eksplodowanie przyjemnosci wewnatrz ciala, bo to jasne, ze dziecko bedzie chcialo sprobowac. W ten sposob bedziemy mieli coraz wiecej zdegenerowanych mlodych osob, mlodych matek i ojcow itp, itd... Zreszta kazdy rodzic powinien informowac dzieci co czym jest, a jesli edukacja seksualna badz do zycia w rodzinie to od 1klasy gimnazjum, a nie w wieku 4 lat. Ktos na leb upadl.
D
Domi
25 czerwca 2013, 16:23
To jest przykre i demotywujące zarazem... Jak można dopuszczać do czegoś takiego? Może wszystko jest dla ludzi, ale według mnie uczenie dzieci od najmłodszych lat rzeczy związanych z seksem i tego typu sprawami  to bardzo duża przesada.... Zyjemy w świecie tak bardzo zdemoralizowanym i zdeprawowanym, że zatarły się granice, co jest dobre, a co złe...:(
I
IP
25 czerwca 2013, 15:56
Seksualizacja to nie tyle element "pakietu genderowego", co pakietu liberalno-kapitalistycznego. Część lewicy tego nie dostrzega, i to jest przykre. Ale dlaczego samemu powielać ten błąd?
MP
Marco Polo
25 czerwca 2013, 15:50
Chciałbym się odnieść do argumentów, Pani redaktor dotyczących Edukacji seksualnej typu "A". Są one nierzeczowe i niczego nie wnoszą. "O wiele niższe wskaźniki aborcji u nieletnich dziewcząt", "zakażenia chorobami wenerycznymi", czy jeszcze może zachorowania na AIDS to nie są wyznaczniki dobrej edukacji seksualnej. Takiej seksualnej w Polskich szkołach nie ma ! Jeżeli zaś jest, to jest beznadziejnie prowadzona albo uczniowie nie chcą słuchać. Bardzo dobry model wychowania seksualnego? Zatem dlaczego się nie sprawdza ? Jest mi Pani w stanie podać inne rzeczowe badania, skoro są liczne ?
A
aneta
25 czerwca 2013, 15:27
wybaczcie.... ale nie przeczytałam do końca ...nie dałam rady  :(
25 czerwca 2013, 15:08
Tak sobie wspominam edukacjęseksualną z mojej podstawówki czy liceum. Właściwie to nic sobie przypomnieć nie mogę. I tak wiedzę zdobywałem z ukradkiem czytanych ksiązek Wisłowskiej czy Starowicza. Natomiast brakowało (i brakuje) wiedzy o naturalnych metodach planowania rodziny. Z resztą okazuje się, że nie tylko ja tak mam. Gdy rozmawiałem z moimi znajomymi: na pierwszym miejscu "kalendarzyk" i "to jest bardzo zawodne". Lepiej założyć prezerwatywę, albo zażyć pigułkę po.
W
wsq
25 czerwca 2013, 14:41
i czemu ma to służyć?żeby dzieci byly świadome że moga być napastowane? przecież to nie zmniejszy liczby pedofilii a może nawet zwiekszyć,bo nie wieadomo jak skutkuje takie wczesne rozbudzanie dzieci i gdzie ich to zaprowadzi.To jest wlaśnie źle rozumiana tolerancja i wolnośc.