Borysz Szyc o walce z alkoholizmem: "Parę razy byłem bliski śmierci"
"Moją główną myślą była chęć odzyskania szacunku do siebie i to, żeby moja córka nie zobaczyła mnie już nigdy pijanego" - przyznaje aktor.
Producent telewizyjny, Marek Sekielski, przeprowadził serię wywiadów pt.: „Sekielski o nałogach”. Jednym z jego gości był Borys Szyc. Aktor szczerze opowiedział o swoim uzależnieniu od alkoholu i o tym, jak udało mu się przestać pić.
„Otworzyłem oczy i miałem olśnienie: już nie mogę, albo umrę albo idę dalej” – tak Borys Szyc wspomina dzień, w którym postanowił zmienić swoje życie.
Aktor przez wiele lat był uzależniony od alkoholu. W wywiadzie przyznał, że otwarte mówienie o nałogu było dla niego częścią terapii, to było „stanięcie w prawdzie”.
„Uzależnienie to choroba emocji, życie w nieustannym kłamstwie” – mówi Szyc. Opowiada o tym, że przez wiele lat tłumaczył sobie, że nie ma problemu z alkoholem, aż wreszcie podjął decyzję, że przestaje pić i zaczyna się leczyć. „Byłem na świeczniku pijąc, wiele lat robiłem z tego swój oręż, że jestem buntownikiem i takie życie mi się podoba. Na początku faktycznie tak było” – wspomina. Kiedy podjął decyzję o leczeniu uznał, że musi otwarcie o tym powiedzieć.
W wywiadzie z Markiem Sekielskim opowiedział o tym, jak wyglądało jego życie przed leczeniem. „Byłem blisko śmierci parę razy. Mam wielkiego farta, bo mam wytrzymały organizm i to wszystko przeżyłem” – mówi.
Borys Szyc mówi też o poczuciu winy, które nieustannie towarzyszy alkoholikom. „Zaniedbujesz pracę i bliskich, zaczynasz robić rzeczy, które nie mieszczą się w żadnych moralnych ani zdroworozsądkowych miarach”. Wspomina jak odebrano mu prawo jazdy za prowadzenie pod wpływem alkoholu. „Zupełnie mnie to nie otrzeźwiło” – kwituje.
Aktor wspomina, że wiele razy podchodził do leczenia, pierwszy raz około 13 lat temu, jako młody człowiek. „Czułem, że moje życie dopiero się zaczyna i absolutnie nie mieściło mi się w głowie, że miałoby się to odbywać bez alkoholu, bez szampana, bez wina” – opowiada. Kiedy wtedy usłyszał od terapeuty: „niech pan idzie i zdechnie na ulicy” to poczuł się obrażony. Nie był jeszcze gotowy na leczenie. Ostatecznie zaczął je cztery lata temu, a nie pije od pięciu.
„Moją główną myślą, była chęć odzyskania szacunku do siebie i to, żeby moja córka nie zobaczyła mnie już nigdy pijanego” – przyznaje aktor.
Posłuchajcie całego wywiadu:
Skomentuj artykuł