Ciało w celi (bacie)

(fot. africa studio / shutterstock)
Tomasz Ponikło / Abp Grzegorz Ryś

Po co nam celibat? - Kościół chce celibatariusza, by mieć poczucie, że jest choćby jeden człowiek oddany mu całkowicie - tak, jak mąż jest oddany żonie. Bo relacja księdza do Kościoła jest relacją oblubieńczą. Rozmowa z biskupem Grzegorzem Rysiem.

Tomasz Ponikło: Dlaczego rozpoznając w sobie powołanie kapłańskie przyszły ksiądz musi zdecydować się na wyrzeczenie, poświęcenie, rezygnację - zaraz dobierzemy odpowiednie słowo - z tego, co jest wpisane w naturę człowieka: z rodzicielstwa? Prawo naturalne jest nieustannie na ustach hierarchów, a celibat pozostaje mu jednak przeciwny. Budowanie rodziny będzie udziałem większości ludzi, ale nie księdza. To stawia kapłana na bocznym torze w stosunku do głównego nurtu, którym płynie życie.

DEON.PL POLECA

Abp Grzegorz Ryś: Po pierwsze: człowiek, który idzie do seminarium w Kościele rzymskokatolickim nie wybiera wyrzeczenia - takie myślenie to bzdura. Gdyby chciał celibat przeżywać w ten sposób, to się rozsypie. Podstawową sprawą jest w ogóle co innego: nie ma w Kościele innego powołania niż powołanie do miłości. Są tylko różne formy jej realizowania. A więc celibat nie jest rezygnacją z miłości. To myślenie totalnie wadliwe. Dlatego jeśli ktoś tak to sobie wyobraża, to już się pogubił. Wybór musi być wyborem pozytywnym. Człowiek musi wiedzieć, dlaczego chce być księdzem, a nie dlaczego nie chce być mężem czy ojcem.

Po drugie: kapłaństwo nie jest dla człowieka. Dla człowieka w Kościele jest chrzest. Chrzest decyduje o tym, że jest w Kościele "Kimś": dzieckiem Bożym, prorokiem, kapłanem i królem. Ale kapłaństwo jest dla Kościoła. A Kościół ma prawo powiedzieć, jakiego chce kapłana. Dlatego podczas święceń kapłańskich jest moment, w którym rektor seminarium staje przed biskupem i mówi: święta Matka Kościół prosi, abyś ich wyświęcił. Bo człowiek sam nie może prosić o święcenia, poprosić musi Kościół. Dwa "chcenia" - kandydata i Kościoła - muszą się spotkać. Kościół zaś chce celibatariusza, by mieć poczucie, że jest choćby jeden człowiek oddany mu całkowicie - tak, jak mąż jest oddany żonie. Bo relacja księdza do Kościoła jest relacją oblubieńczą.

To brzmi raczej jak toksyczny związek.

To brzmi bardzo realistycznie: nie masz w swoim życiu kogoś, kto z ludzi jest najważniejszy, dlatego jesteś do dyspozycji dla każdego. Celibat nie polega tylko na rezygnacji z seksu i prokreacji. Celibat polega na tym, że w danej chwili jesteś z każdym człowiekiem.

Czyli jest doświadczeniem braku domu.

Niektórzy tak go objaśniają przywołując Chrystusowe zdanie, że "lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma gdzie by głowę skłonił" (Mt 8,19-20). I czy to jest wbrew naturze? A co jest naturą człowieka? Naturą człowieka jest rozumność. I rozumne dążenie do szczęścia. Dlatego nie czuje się nienaturalnie w swoim celibacie. Są ludzie, którzy takie życie wybierają dla wielu powodów, widząc w tym wartość, a czasami nawet traktując celibat instrumentalnie. I jest to wybór życiowy dokonywany racjonalnie wedle obranego systemu wartości. Nie jestem filozofem, ale pamiętam koncepcję Maxa Schelera, że miłość to ruch od wartości niższych do wartości wyższych.

Miłość nie polega na stosunku do wartości tylko do osoby.

W tym przejściu chodzi właśnie o podejście do osoby: o to, że mogę zostawić całkiem przyzwoite wartości - na przykład przyjemność: określone jedzenie - dla innej wartości, która jest wyższa - jem to, co gorzkie (leki), by zadbać o zdrowie. Takie postępowanie oznacza, że kocham siebie w sposób uporządkowany. Na szczycie tej drogi i na szczycie wartości Scheler umieścił Boga lub, inaczej mówiąc, sacrum. Mogę kochać drugiego człowieka tak, że prowadzę go od dobrych wartości etycznych ku tej wartości najwyższej, którą jest Bóg. I też siebie samego mogę kochać w ten sposób: radykalnie wybierając Boga. To nie jest wbrew naturze.

Radykalny wybór, który jednak stawia człowieka na bocznym torze.

Nie sądzę. Ostatecznie - powtarzam - powołanie jest jedno, ale ma różne oblicza. Znam ludzi, którzy kapłanom zazdroszczą sprawowania Eucharystii, a mnichom tego, że ci mają całą dobę na medytację. To nie jest główny nurt życia w świecie, ale czy główny oznacza najważniejszy?

Czy w takim razie rozmawiamy o dwóch miłościach?

Nie. Miłość zawsze polega na jednym - na oddaniu się osoby. I w małżeństwie, i w kapłaństwie. Inaczej wyraża się wobec żony, inaczej w celibacie. Jestem jak najdalszy od mówienia o małżeństwie w kategoriach niższych od życia w celibacie, wręcz przeciwnie. Bardzo często mówię małżonkom, że rodzina jest tą wspólnotą ludzką, która odbija tajemnicę Trójcy Świętej: w niej człowiek realizuje to, co jest wpisane w formułę obrazu i podobieństwa do Boga. Małżeństwo jako płodne oddanie osób realizuje to podobieństwo wyjątkowo.

A Ksiądz Biskup czego jest obrazem?

Stosunku Chrystusa do Kościoła. Mam nadzieję, że ta miłość też jest płodna, choć w innym wymiarze. I jestem przekonany, że jest potrzebna, bo Kościół potrzebuje biskupa, który wybiera Go w wolności, a nie urzędnika.

Czemu Kościół wprowadza taką musztrę dla ciała? Spójrzmy tylko na dzień kleryka w seminarium: pobudka o 5.30…

Ależ to zawracanie głowy: ci ludzie od 8.00 studiują, a nim zabiorą się za naukę, chcą najpierw przeżyć Eucharystię, natomiast do Eucharystii przygotowują się medytacją. Nie chodzi o musztrę, to odwracanie kota ogonem. Patrzysz od strony tego, z czego człowiek rezygnuje zamiast od strony tego, co wybiera. Jeśli odkryłem, że Pan Bóg mnie woła do bardzo wyłącznej relacji z Sobą, która ma być też jednak innym stosunkiem do Kościoła niż Twój - a ja się w tym odnajduję - to idę za tym. A że oznacza to, iż nie wchodzę w małżeństwo? No to nie wchodzę.

I tu już musimy mówić o wyrzeczeniu: ciało pozbawione bliskości to wyrzeczenie - nie da się tego opisać w innych kategoriach.

I nie próbuję tego robić. Ale zastanów się: czy Twoje życie jako małżonka nie ma żadnych wyrzeczeń? Mieliście z żoną ciężką noc, bo dziecko nie spało - są trudne konsekwencje pozytywnego wyboru? I tu już nie myślisz: katorga dla ciała, lepiej przecież się zdrzemnąć? W seminarium kleryk przynajmniej prześpi noc. Bycie ludzi w małżeństwie razem w wymiarze ciała jest piękną i niesłychaną wartością. Ale to jeszcze nie jest wartość najwyższa. Także w małżeństwie jesteś wezwany do zachowywania czystości, by pozostać wiernym Panu Bogu. Zrobisz to czy nie? A jak zrobisz, to w imię czego? W imię tego, że relacja z Bogiem jest jeszcze ważniejsza niż relacja z żoną. Inaczej nie idziesz za Ewangelią, bo Jezus mówi: kto matkę, ojca, córkę, syna bardziej kocha niż Mnie, nie jest Mnie godzien (por. Mt 10,37n).

Patrząc w tym kluczu powołanie kapłańskie jest wyższe niż małżeńskie.

Mówię tylko, że w życiu mogę zrezygnować nawet z najwyższych wartości ludzkich dla wartości, którą jest Bóg.

Skąd bierze się problem ze stosunkiem księży do ich własnego ciała: to ciała niszczone, zaniedbywane, niepielęgnowane. To ma różne oblicza: od zwyczajnego niedbania o higienę po wyniszczanie się przez ciężką pracę.

Są i tacy, co dbają o swoje ciała nadmiernie... Tego typu postawy wynoszone są z domu, w tym kontekście formacja do kapłaństwa przychodzi dość późno. 25-latek ma już szereg swoich zachowań i przyzwyczajeń. A jak ksiądz dba o zdrowie: każdego roku wyjeżdża na urlop - mówią, że wygodniś. Jak nie wyjeżdża - że katorżnik. Wojtyła dbał o ciało czy nie dbał, skoro urlop wpisał do swojego kalendarza dopiero po tym, jak miał jako biskup pierwszą zapaść? Miał poczucie, że katuje swoje ciało, że robi coś złego? Nie sądzę.

Owszem, może być niedbałość, brak higieny. Od tej strony mężczyźnie bardzo dobrze robi związek z kobietą. On o siebie zadba dla niej, a ona o niego. To dotyczy wielu obszarów życia. Księdzu też motywów nie brakuje: przecież nie pójdzie do konfesjonału, jak ma zatruty oddech. To delikatne sprawy, ale czasami wystarczy powiedzieć o nich księdzu na ucho.

Jak to wszystko się ma do miłości własnej, która musi być - posługując się tym językiem kościelnym - uporządkowana, by jego relacja z Kościołem okazała się płodna?

Liczy się dojrzałość człowieka: emocjonalna (dziś chyba najbardziej zachwiana) i osobowościowa. Człowiek, który z premedytacją nie nazywa swojego problemu - jakikolwiek by on nie był - nie otrzyma święceń, ponieważ zaraz by ten problem, najczęściej nawet nieumyślnie, przerzucił na innych. Jest jasne, że nie realizując dojrzałości w stosunku do samego siebie, człowiek będzie krzywdzić innych ludzi.

Powołanie kapłańskie w Kościele narzuca jeszcze inny rygor ciału: jego pełnosprawność.

Tu jesteśmy na placu przebudowy. W klasycznym modelu formacji mówiło się, że do kapłaństwa trzeba mieć 3xS: sanctitas, sanitas, sapientia: świętość, zdrowie, wiedzę. W imię tego ludzi niepełnosprawnych nie przyjmowano do seminariów. Ale Kościół dojrzewa. (Zostawmy na boku temat-rzekę: historyczne podejście Kościoła do chorób). W archidiecezji krakowskiej w tym roku święcony będzie prawie niewidomy diakon. Dopuszczenie go do formacji było wspólną decyzją biskupa i przełożonych seminarium. Tylko musimy mieć świadomość, jak trudno jest poprowadzić do święceń tego człowieka: począwszy od tego, że nie ma brewiarza, mszału, lekcjonarza w Braillu - wszystko musiał sobie zrobić sam - a skończywszy na pytaniu, do jakiej pracy go potem przydzielić.

Nie widziałem nigdy święceń kapłana na wózku inwalidzkim.

Ale jest wielu kapłanów na wózkach. A więc okazuje się, że człowiek, który przez kilka lat w kapłaństwie świetnie sobie radził, potrafi to czynić także w chorobie czy po wypadku. I w tej sytuacji można stawiać pytanie, czy zastrzeżenia co do jego możliwości przed święceniami są słuszne.

A czemu od tej wyłącznej relacji z Bogiem w Kościele miałaby mnie odcinać np. padaczka?

Gdybyś przyszedł z prośbą o przyjęcie do seminarium, najpierw trzeba by było zasięgnąć opinii lekarza. Ale tu odpowiedzi nie są proste. Dawniej - to jasne - nikt by z tobą nie rozmawiał. Dziś stawiamy sobie pytanie, czy każdy, kto jest święcony, musi być zdolny do pełnienia wszystkich funkcji kapłańskich? I to jeszcze wszystkich w takim samym stopniu? Może jako ksiądz z padaczką mógłbyś pracować naukowo, być stałym spowiednikiem, a Mszę odprawiać prywatnie w małym gronie, by nie była okazją objawiania się choroby? Potrafię sobie wyobrazić taki scenariusz. Wystarczy, że zaczniemy myśleć o Kościele jako przestrzeni, w której miejsca starczy dla każdego i każdy ma w nim swoje miejsce. Ale takie decyzje wymagają dojrzałości ze strony biskupa: czy chce i ma miejsce w diecezji dla takiego księdza? Poza tym możesz niepełnosprawnemu powiedzieć, że on może wszystko. Ale potem musisz mu pomagać to "wszystko" osiągać, bo jak nie, to rozbije się o ścianę. I to będzie Twoja wina. Dojrzałe prowadzenie to także - co jest trudniejsze - pokazywanie, czego człowiek nie będzie w życiu robić.

Powyższy tekst był cześcią wielkopostnego cyklu artykułów z 2012 roku, w których ciału przyglądaliśy się z pięciu punktów widzenia. Cykl ten zostal przygotowany przez portal DEON.pl i Laboratorium WIĘZI.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ciało w celi (bacie)
Komentarze (43)
B
bellamella
24 marca 2014, 14:19
A mnie zawsze dziwiło,że na temat celibatu,jego zniesienia bądz nie,najwięcej mają do powiedzenia świeccy a nie sami zainteresowani.Zostawmy tę kwestie duchownym. Skoro wybiera taka drogę to mu chyba pasuje:)
:
:)
19 marca 2014, 16:35
A ja znam księży ,którzy kompletnie nie nadają się ani na mężów ani na ojców.Tacy wieczni chłopcy...,która by takiego chciała.
X
xyz
30 lipca 2014, 21:04
dodałabym...zniewieściali wieczni chłopcy...
K
Kwiat
19 marca 2014, 11:59
Fajnie by było gdyby jakiś ksiądz tu się wypowiedział na ten temat,dał świadectwo.
A
andy
19 marca 2014, 10:11
Jestem za celibatem, ale dla chętnych. Dla mnie mogą być i księża żonaci i celibatariusze. Celibat powinien być oddzielnym zobowiązaniem się człowieka, ślubem złożonym Bogu niezależnym od przeżywanego daru sakramentu kapłaństwa. Teraz jest taka sytuacja że tylko nieżonaci mogą zostać kapłanami. Biskup Grzegorz mówi o wymaganiach kościoła wobec księży, że to Kościół wymaga od księży celibatu. To zależy w jakim znaczeniu Kościół, bo w tym szerokim... ciekawe jak by się dzisiaj wypowiedział Kościół ustami swoich wiernych na ten temat... Póki co wypowiadają się o tym głównie celibatariusze, a co z ludźmi którzy pragną sercem kapłaństwa i są w małżeństwie, co z tymi którzy nie dali rady w celibacie? Co ze zdaniem parafian którzy widzą jak to jest u proboszcza z celibatem? Moja wola jako członka Kościoła jest taka: koniec z zamiataniem spraw pod dywan, ożenić wszystkich dzieciatych księży!!!
O
o.
19 marca 2014, 10:18
No to możemy też znieść monogamię....wierność małżonkowi nie dla wszystkich będzie obowiązkowa.Na to samo wychodzi.
A
andy
19 marca 2014, 10:45
Jak cię to kręci to proszę bardzo. Ja ledwo daję radę z jedną ślubną :)
O
o.
19 marca 2014, 11:50
No widzisz,podałam tylko przykład.
A
andy
19 marca 2014, 13:43
Bez sensu. Co ci przeszkadza wielożeństwo? Poza tym bigamia jest prawnie zabroniona, nie wiedzieć z resztą czemu... Patriarchowie Izraela mieli wiele żon, wśród pierwszych chrześcijan wielożeństwo istniało, stąd biskup jako człowiek szczególnie zaangażowany "... powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" 1Tm 3;2-5 Nie żebym się wymądrzał, ale to śmiesznie dzisiaj brzmi w kontekście współczesnego nauczania co nie?
K
Katrin
19 marca 2014, 14:59
Andy, tez jestem za, jako czlonka kosciola. Dobrowolnosc. Jestem z Bialegostoku, Popi prawoslawni sa zonaci i nie ma problemow pedofilii...Nic nie szkodzi milosc do Boga, w milosci malzenskiej...To jest calosc...Ludzka natura jest dobra...Wybor jest walka z natura uczyniona przez Boga Stworce... Amen
DK
Do Katrin
19 marca 2014, 16:21
 Tutaj się nie zgadzam,ludzie żyjący w związkach małżeńskich mogą mieć nawet takie skłonności ,małżeństwo od pedofilli nie chroni.To zależy od danego człowieka,To jest takie gdybanie.
O
o.
19 marca 2014, 16:23
No,ale ślubowałeś małżonce miłość i WIERNOŚĆ.
BD
Babylonian dgooken
19 marca 2014, 16:26
PS.W Ewangelii wg św.Mateusza jest o celibacie.:)
A
andy
19 marca 2014, 18:22
A co to ma to rzeczy dziewczyno? Jestem od 17 lat wiernym chłopcem mojej dziewczyny. Od dwunastu lat jesteśmy małżeństwem. Nie przeszkadza mi to twierdzić, że celibat nie powinien być obowiązkowy dla księży. Wierzę w wartość świadomego wyboru celibatu, szanuję tą drogę, ale nie widzę żadnego uzasadnienia dla wykluczania ludzi żonatych z dostępu do stanu kapłańskiego. Jaki to ma związek z małżeńską przysięgą wierności nie jestem w stanie tego prześwietlić. Jeszcze raz mówię, piękna droga, ale nie dla wszystkich i nie pod przymusem. Wielu z tych chłopców nie nadaje sie do celibatu i stąd mamy te afery z nieślubnymi dziećmi i pedofilią. Ci co nie dają rady powinni mieć prawo do stwierdzenia nieważności przysięgi celibatu. Ci co są w celibacie z powołania, na pewno mają z tego powodu ogromną korzyść i są dla kościoła wielką wartością jako powołani celibatariusze, natomiast ci którzy się w celibacie męczą, nie dają kościołowi a zabierają, nie są szczęśliwi a rozdarci.
O
o.
19 marca 2014, 20:34
W związkach małżeńskich też się znajdą ludzie,którzy mają skłonności pedofilskie,więc jak ktoś tu napisał to nie chroni od tego.Tu akurat się z tobą zgdzę,że nie wszyscy są z prawdziwego powołania.Ale też  małżeństwo to nie jest tylko sam seks,to jednak coś więcej :)
X
Xinska
19 marca 2014, 20:53
No,ale jeżeli mężczyzna wybiera kapłaństwo to chyba jest świadomy na co się dycyduje no i zdaje sobie z tego sprawę,że nie będzie żony ani dzieci.Taki kleryk jest o wiele w lepszej sytuacji bo zawsze może zrezygnować i nikt mu nic nie powie,a o wiele gorszej sytuacji jest już kapłan.
A
andy
19 marca 2014, 22:19
Jeszcze raz napiszę: nie mam nic do księży w celibacie, powołanych do życia w takim ślubie, uważam że to bardzo piękna droga i szczytny cel, nie oskarżam celibatariuszy o całe zło tego świata, nie uważam że większość księży ma baby, albo molestuje dzieci. UWAŻAM ŻE ŻONACI MĘŻCZYŹNI POWINNI MIEĆ TAKŻE PRAWO DO KAPŁAŃSTWA. Sw Paweł absolutnie tego nie wykluczał, a wręcz zalecał 1Tm 3;1-13 : 1 Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa1, pożąda dobrego zadania. 2 Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony2, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, 3 nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, 4 dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. 5 Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? 6 Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. 7 Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz3, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie. 8 Diakonami tak samo winni być ludzie godni4, w mowie nieobłudni, nie nadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, 9 [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. 10 I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. 11 Kobiety5 również - czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. 12 Diakoni niech będą mężami jednej żony6, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. 13 Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień7 i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie.
M
milka
19 marca 2014, 09:40
no i co z tego jak wiekszosc i tak ma na boku kochanki 
DM
Do Milki:
19 marca 2014, 09:51
Skoro taki kapłan nie potrafi dochować czystości to po co takie coś ślubuje? Już na święceniach diakonatu.Tak samo przysięga małżeńska.Większość nie potafi jej dochować,a przysięga przed Bogiem i małżonkiem.
H
Hastatus
18 marca 2014, 11:34
Ja w zarysowanym podejściu do dopuszczenia do kapłaństwa widzę podstawowe nieporozumienie. Kapłaństwo nie jest jakimś przywilejem, który można sobie zapewnić. Nie jakimś rodzajem VIPizmu, który Kościół ma obowiązek zapewnić wszystkim chętnym. Kapłaństwo jest służbą innym, a to stawia wymagania. Nie ma kapłaństwa jako samorealizacji. To jest zupełnie sprzeczne z Pismem Świętym. Stąd wątpliwe jest dopuszczanie ludzi na wózkach, a zupełną niedorzecznością jest np. rozważanie dopuszczenia do kapłaństwa osób z padaczką. Bo jeśli tak, to czemu nie rozważyć dopuszczenia do kapłaństwa osób chorych umysłowo, przynajmniej w przypadku niektórych zaburzeń? Czemu też nie dopuścić kobiet, skoro kapłaństwo to droga do samorealizacji? Dziwię się, że ks. biskup tego w wywiadzie nie mówi. W Kościele bardzo wiele mądrości nagromadzonej przez wieki zostało odrzucone (np sanctitas, sanitas, sapientia), a nie mamy nic w zamian - oprócz oczywiście coraz większego zamieszania, no i postępującego zagubienia wiernych.
H
Hastatus
18 marca 2014, 11:46
I kto weźmie odpowiedzialność za tych wszystkich przypadkowych, chorych, niezrównoważonych, niedojrzałych księży? Wierni? Wierni chcą od księdza wsparcia w czasem naprawdę bardzo trudnej sytuacji życiowej, czy to ze względów finansowych, czy rodzinnych, czy spowodowanych nałogiem. Łatwo jest komuś, kto nie bierze na siebie ciężaru utrzymania księży rozważać różne warianty, trudniej na takich księży łożyć, szczególnie, jeśli samemu się ma problemy finansowe. A tu jeszcze trzeba księdzu zapewnić kosztowne leczenia, wsparcie psychologiczne i duchowe, może utrzymać jego żonę, jeśli zniesiony miałby być celibat. Czy nie lepiej przeznaczyć takie środki na potrzebujących? Przecież u nas jest tyle biedy. Mówi się, że klerycy w seminariach są coraz bardziej niedojrzali i niestabilni emocjonalnie. Na południu Polski była fala samobójstw księży, którzy nie radzili sobie z codziennymi(!) problemami. To jest sygnał ostrzegawczy. A całe podejście bardzo roszczeniowe wobec wiernych. Chciałbym zaapelować do odpowiedzialności przy takiego rodzaju decyzjach, szczególnie jeśli nie niesie z tym związanych się ciężarów, i przy podejmowaniu tego rodzaju dyskusji.
K
kom
18 marca 2014, 11:12
Nie wiem, czy kapłaństwo stoi wyżej niż małżeństwo, ale Katechizm wyraźnie mówi, że czystość celibatu jest większym dobrem niż czystość małżeńska. poza tym - biskup Rys daje do myślenia, jak często :)
P
piotr
21 maja 2013, 22:42
To jeszcze wyobraźmy sobie, że proboszcz miał żonę i dzieci i... zmarł na probostwie. A na jego miejsce przychodzi nowy proboszcz z żoną i z dziećmi.... Niech każdy dokonczy sobie historyjkę. Ciało to nie wszystko. Jest jeszcze prawo dziedziczenia... i inne problemy prawa cywilnego.
K
Katrin
19 marca 2014, 15:07
A jakby Ksiadz dostawal normalne wynagrodzenie, reszte kasy zebranej oddawal do Kurii...(a raczej zeby byly zatrudnione osoby z zewnatrz, ksiegowi, do kontroli wplywow) Wynajmowal mieszkanie , jak kazdy normalny czlowiek....Bo to jest sluzba duszpasterska, podkreslam sluzba...Wiec Ksiadz powinien zyc jak inni ludzie, jak Chrystus zyl wsrod ludzi...Byl Bogiem, a zyl jak czlowiek...Z ludzmi... Ksiadz by umarl, jego zona, zylaby tak samo, jak wszystkie wdowy na swiecie...Wynajmowala nadal mieszkanie, albo splacala kredyt, czy co...A co sie dzieje z zona goscia, ktory mieszka w mieszkaniu sluzbowym? Przypuszczam, musi sie wyprowadzic....O ile by to bylo zdrowsze ....pozbawione falszu i pychy....
K
Katrin:)
19 marca 2014, 20:41
A wiesz jak jest o Grekokatolików? Jeżeli mamy takiego kapłana i on umiera to po jego śmierci żona i dzieci muszą opuścić plebanię..A wiesz jak jest u Prawosławnych? Jeżeli to żona umiera,on już nie może się powtórnie ożenić.
G
gosia
18 marca 2012, 11:25
W Polsce są również księża którzy należą do tzw. Kościoła Narodowościowego, a którzy przez kościół rzymskokatolicki są uznani za sektę. Oni chodzą podobnie ubrani do księży katolickich, często też mają dyspensy od swojego biskupa i przechodzą tam gdzie im sie podoba: na anglikanizm albo właśnie do kościoła narodowego. Niestety o tym się nie mówi a zwykły laik o tym nie wie. ważnie żeby obrzucić błotem kler. warto sobie poczytać na stronie http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Narodowy_Kościół_Katolicki jest wszystko opisane. 
A
Aicja
16 marca 2012, 21:25
A ja mysle, ze jak ktos ma inklinacje do zdradzania, to latwo zdradzi Jezusa a pozostajac w zwiasku maluzenskim, rownie latwo przyjdzie mu zdradzic zone. Zdrajca jest zdrajca niezaleznie w jakim zwiazku pozostaje. W jednym i w drugim przypadku potrzebna jest czysta, bezinteresowna milosc.
A
agawa
16 marca 2012, 17:32
Dlaczego portale katolickie nie odnoszą się do wywiadu ks. Isakowicza-Zaleskiego z p. Terlikowskim, o którym dziś była mowa w mediach?
O
ola
16 marca 2012, 16:37
         to  wszystko  nie  jest  takie  proste ..dlatego   ci  co  slubują   celibat  wraz  z  czystością-czyli  sa  poślubieni   panu  Jezusowi  ,konsekrowani..  bardziej  mnie  przekonują  jak  już   zgrzesza   to  odchodza   a  nie   sieja   zgorszenia       publicznego  trwjac   w  związkach  z  kobietami
T
Tadeusz
16 marca 2012, 16:03
Br. Tomku, dzięki za cytat, który mówi o wartości celibatu, a także jest wspaniałym tekstem biblijnym wskazującym jak ułatwia on oddanie służbie Kościołowi. Lecz pozostaję przy mojej opinii, że nie gwarantuje tego oddania. Ks. bp G. Ryś wspomina o kapłanach zbytnio dbających o swoje ciało. Kiedyś wprowadzenie celibatu argumentowano m. in. zbytnią troską o swoje rodziny. Taka postawa i dziś się zdarza. Widziałem sytuację, gdy członkowie rodziny proboszcza byli przyjmowani na plebanii z największymi honorami i zaraz było święto, gdy np. przyjeżdżała jego matka. A gdy przyjechała matka wikarego, to czekała w poczekalni jak zwykła petentka, nawet nie otrzymała szklanki wody. Ale nie o to chodzi, bo poszczególne skrajne przypadki nie są dowodem braku zasadności reguły. Myślę, że potrzebna jest głębsza refleksja nad wartością celibatu, jego potrzebą, a także zasadnością w niektórych przypadkach. A może - w kontekście przypadku Niezapominajki (nie osądzam ją, ani księdza, który dla niej zrezygnował ze służby kapłańskiej) - warto sięgnąć po czasowe śluby celibatu jak to jest w zakonach. Niech mnie teolodzy poprawią jeśli coś tu pokręcę, ale przecież celibat nie jest wpisany w sakrament kapłaństwa i samo przyjęcie tego sakramentu nie zobowiązuje do celibatu. Rok temu brałem udział w uroczystości święceń, były tam przyrzeczenia posłuszeństwa biskupowi, ale tego nie było, chyba mi raczej nie umknęło. Jak się dowiedziałem, to zobowiązanie kandydaci do święceń składają wcześniej. Moim zdaniem trzeba odróżnić celibat od życia w samotności, wbrew pozorom to nie jest to samo, choć czasem stosuje się zamiennie te słowa. Celibat jest wyborem samotności, życie w samotności nie zawsze jest wyborem. Chyba za dużo namieszałem, choć aż tak bardzo nie chciałem.
.
.....
16 marca 2012, 15:41
Ksiądz nie składa ślubów czystości.
A
a.
30 lipca 2014, 18:54
Na święceniach diakonatu są przyżeczenia
jazmig jazmig
16 marca 2012, 14:50
Ciekawe, że tak wielu ludzi boli ten celibat katolickich kapłanów, zakonników i zakonnic. Cóż to za sensacja, ten celibat? Wielu ludzi żyje w celibacie z różnych powodów, nie znaleźli osoby, z którą związaliby się na zawsze, są wdowcami lub wdowcami, albo z wielu innych przyczyn. Jeżeli ktoś chce zostać katolickim kapłanem lub zakonnikiem, to z założenia chce żyć w celibacie. Ma tego świadomość od samego początku. Jeżeli przetrwał bez seksu 6 lat fomracji kapłańskiej, to powinien przetrwać w celibacie resztę życia. Takie składa śluby i one są warunkiem wyświęcenia na kapłana katolickiego. Nikt nikogo nie zmusza do katolickiego kapłaństwa. Jeżeli jednak już ktoś został kapłanem katolickim, to niech dotrzymuje ślubu, któy złożył dobrowolnie.
BT
br. Tomek
16 marca 2012, 14:37
 "Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu" 1Kor 7, 32-35
N
Niezapominajka
16 marca 2012, 14:08
Na jednej z kościelnych pielgrzymek poznałam swoją miłość, jako księdza. Obecnie jesteśmy w związku nieakramentalnym, ukochany czeka na zwolnienie z celibatu.Można? Mozna...
M
mq
16 marca 2012, 10:58
:) zgadzam się z Tadeuszem
T
Tadeusz
16 marca 2012, 10:52
Wywiad warty przeczytania. Ale mam wrażenie, że Ksiądz Biskup nie dotyka sedna rzeczy. Czyżby Kościół był zazdrosny o żonę? Czy będąc w małżeństwie nie można być oddanym całkowicie Kościołowi? To skąd się wzięli święci małżonkowie? Celibat na pewno ułatwia to oddanie, ale nie jest koniecznym warunkiem, ani tego oddania nie gwarantuje. Celibat to praktyka i dyscyplina Kościoła, która jest obecna w około połowie jego dziejów (jako warunek bezwzględny do święceń), a więc teoretycznie może zostać zmieniona bez uszczerbku dla wiary Kościoła, nie jest to dogmat. Nawet Chrystus nie postawił tego warunku Apostołom (niektórzy tu się odwołają do uwarunkowań czasowych, nie przeceniałbym ich, bo i w czasach Chrystusa była to praktyka znana), choć wskazał go jako doskonalsze rozwiązanie. To kwestia wyboru, a każdy wybór jest zwiazany z rezygnacją. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz: Chrystus mówi o celibacie tylko jeden raz i to pośrednio, nie wprost (ukazuje go jako pobożny, ale wybór człowieka), natomiast o związku mężczyzny i kobiety, czyli małżeństwie mówi dużo więcej i dokładniej, podkreślając, że dzieje się tak z woli Bożej. Czy więc słusznie stawia się dziś ten warunek kandydatom do święceń, bez możliwości dobrego biblijnego uzasadnienia tego warunku? Nie wiem. Przyznam się, że nie zdziwiłbym się, gdyby Kościół z tego warunku zrezygnował. Może zabrzmi to przekornie, ale przecież w zaleceniu św. Pawła nawet biskup to "mąż jednej żony" 1Tm 3,2 nn. Dla wyjaśnienia nie jestem przeciwnikiem celibatu, jest on na pewno wielką wartością, nie można go lekceważyć. Ale myślę, że nie można go przeceniać i na siłę budować argumentację, która często naciągana ma się nijak do rzeczywistości.  Mój głos nie jest polemiką z powyższym wywiadem, wrzucam tylko kilka kamyczków moich pokreconych myśli.
H
HK
16 marca 2012, 10:44
Dla mnie też niejasne jest porównywanie kapłaństwa powszechnego i sakramentalnego. Ale chciałbym poruszyć parę innych wątpliwości, które wybrałem z wywiadu: a/ "naturą człowieka jest rozumność" - nie tylko, ciało, seks też są naturą; b/ "na szczycie wartości Scheler umieścił Boga lub, inaczej m ó w i ą c, sacrum". Raczej bym tego "inaczej" nie używał, gdyż to sugeruje bezosobowość (podobnie zresztą "wartość" zamiast np. "cnota"), a sednem wszystkiego jest Osoba; c/ W cytacie z Mat. (10,37n) nie wymienia się - o dziwo!? - męża, żony. Dlaczego? d/ "Bycie ludzi w małżeństwie w wymiarze ciała jest piękną i niesłychaną wartością." W tym zdaniu już "oddziela" się ciało od ducha, a jednocześnie pisząc "piekną (...) wartością", łączy się te części nierozerwalnie. Jak tu dojść do jedności?
M
Magda
16 marca 2012, 10:20
 Panie Marcinie, każdy z nas ma jednoczesny przywilej i obowiązek świadczyć innym o Bogu swoim życiem. Kapłan niechże pozostanie w swojej dotychczasowej służbie (jeśli wypełnia ją należycie, kapłaństwo wcale nie przeszkadza mu w byciu przyjacielem, wręcz przeciwnie), raczej my dbajmy o to, by nasze życie, nasze małżeństwo, etc., pokazywało innym, że "tak się da" i że warto.
M
mq
16 marca 2012, 10:13
mnie również nie przekonała argumentacja ks. bpa
S
serkan
16 marca 2012, 09:23
 aha, i jeszcze jedno: zdjęcie niedobrze mi się kojarzy. zostało już wcześniej wykorzystane na okładce obrzydliwej książki o księżach pedofilach pt "Grzechy": http://katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=49770
S
serkan
16 marca 2012, 09:21
 czy jako autor nie powinien być raczej podpisany biskup Ryś? przecież pan Ponikło tylko zadaje pytania...
MB
Marcin Bazydło
16 marca 2012, 09:16
 Świetnie poprowadzony wywiad. Gratulacje autorowi, wreszcie widziałem autora który pyta biskupa jak normalnego człowieka zamiast przenajświętszej instytucji. Szkoda, tylko, że biskupowi nie udało się mnie przekonać. W każdej wypowiedzi broniącej celibatu jak bumerang wracało, że to musi być wolny wybór i wybór pozytywny. I to jest dla mnie zupełnie jasne. Nie sądzę, żeby ksiądz miał obowiązek się żenić. Ale ta część kościoła którą ja jestem nie chce kapłana oddanego mu jak mąż, wolę przyjaciela który przykładem swojego życia będzie świadczył o Bogu. Zresztą to wszystko jest postawione na głowie bo stwarza dystans między kapłaństwem powszechnym a sakramentalnym.