Czy szefowie mają dylematy moralne?

Nawet coraz bardziej ceniona ekologia przegrywa, gdy w grę wchodzi konkurencja w postaci tworzenia miejsc pracy, realny dochód czy warunki przeżycia firm (fot. shutterstock.com)
Andrzej Sarnacki SJ / slo

Co jakiś czas ktoś pozwala sobie na nierozważne: "Najpierw serce, potem ekonomia", albo "Gospodarka powinna być podporządkowana moralności". Ale wobec twardej rzeczywistości materialnego świata humanistyczne zachęty brzmią jak utopie Jasia marzyciela.

Gdy nie wiesz, o co chodzi

- Chodzi o ekonomię głupcze - obwieścił Bill Clinton w 1992 roku, a rok później wygrał wybory prezydenckie. Socjolodzy mówią o globalnym imperializmie ekonomicznym, a klient kieruje się ceną i jakością, nie zastanawiając się i nie chcąc wiedzieć, że nowa margaryna jest tańsza o 20 gr., gdyż wielki koncern wyrzucił rolników z ich pól w Indonezji by założyć plantacje palm, a zabawka dla dziecka została wykonana przez więźnia politycznego z Chin, który dostał 15 lat za rozlepianie plakatów.

Co jakiś czas ktoś pozwala sobie na nierozważne: "Najpierw serce, potem ekonomia", albo "Gospodarka powinna być podporządkowana moralności". Ale wobec twardej rzeczywistości materialnego świata humanistyczne zachęty brzmią jak utopie Jasia marzyciela. Nawet coraz bardziej ceniona ekologia przegrywa, gdy w grę wchodzi konkurencja w postaci tworzenia miejsc pracy, realny dochód czy warunki przeżycia firm.

Niemniej jednak dla chrześcijanina poranna modlitwa ufności i nocny lęk przed bankructwem, wysłuchanie w niedzielę Ewangelii o miłosiernym Samarytaninie i zwolnienie pracownika w poniedziałek, uczenie własnych dzieci uczciwości i przytulanie ich tą samą ręką, która daje łapówki, budzi dyskomfort sumienia i nierzadko poczucie zagubienia. Jest to dobry moment, by zacząć szukać rozwiązania.

Dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że prawdziwa wiara musi sprawdzić się w każdej sytuacji, również w miejscu pracy, choćby przypominało ono bole bitwy, gdzie wszyscy toczą wojnę i walczą o przetrwanie. Poczucie jedności ze Stwórcą, luksus uczciwego postępowania czy ludzkie odruchy wobec innych nie mogą być zarezerwowane tylko na czas pokoju. Skoro praca nie jest przekleństwem ale powołaniem, to jest też możliwą drogą świętości. Sukces i zysk muszą oczyścić się w słowach: "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?" (Mt 16, 24).

Liderzy świata biznesu

Szkoły zarządzania przygotowują adeptów tylko na ograniczony rodzaj wyzwań, a logiczna poprawność modeli ekonomicznych jest często przeszkodą w zrozumieniu kim jesteśmy, czego potrzebujemy i jak piękny świat moglibyśmy współtworzyć. Formalne przejęcie odpowiedzialności nie czyni nikogo automatycznie liderem, który mógłby działać w oparciu o formalny i nieformalny autorytet. Nominacja jest na ogół dopiero punktem wyjścia do wykształcenia przywódczych kompetencji. Wiele osób poszukując sposobów, technik skutecznego wpływania na innych, rzadko zastanawia się ku czemu mieliby ich prowadzić i co daje im prawo do tak poważnej ingerencji w życie innych.

Analizując przykłady cenionych przywódców można zauważyć, że wyjątkowość ich stylu wzięła się z wielu kompleksowych "jakości" czy "władz", które uczyniły z nich wybitne jednostki. Uznane typy inteligencji (np. mierzone w IQ - racjonalna, czy EQ - emocjonalna) nie wyczerpują charakterystyki wybitnego lidera, który zdobywa uzanie jako przywódca. Takie aspekty jak siła ducha czy woli, mimo swojego nieco archaicznego, niemodnego brzmienia, okazują się nadal ważne dla ludzi poszukujących wiarygodnych autorytetów, na których można i warto się wzorować w dzisiejszych czasach chaosu i pozornej "nadpodaży" w sferze wartości.

Chrześcijaństwo jest doświadczeniem pełni, w którym inteligencja racjonalna może się prawdziwie rozwinąć tylko wówczas, gdy dojrzewa z nią inteligencja emocjonalna, a ta z kolei jest inspirowana inteligencją duchową. Każdy z typów inteligencji powinien być w jakimś stopniu rozwijany. Przychodzą tu z pomocą różnego rodzaju formy wsparcia, polegające głównie na towarzyszeniu w określony sposób osobie pracującej nad sobą. Rozwój każdego z typów inteligencji wspiera odpowiednie nastawienie i zdrowy dystans do siebie, do biznesu i do pełnionej roli. Kluczowe jest też dostrzeżenie aktualnego etapu w karierze zawodowej, zarówno swojej, jak i innych, w perspektywie wizji i celów swojego życia oraz życia osób, które polegają na kierunku obranym przez lidera.

Droga duchowa

Zamiast tricków i dróg na skróty, bycie człowiekiem zobowiązuje do przemyślenia swoich fundamentalnych postaw, co pozwala na odkrycie największych sił - duchowych. Autorytet, który ma być "tworzeniem przestrzeni, w której inni chcieliby się znaleźć", jest wynikiem autentyzmu relacji z Bogiem. Droga duchowa nie mami obietnicą szybkich efektów, ani nie tworzy fikcji tanich (nie w sensie opłat za specjalistyczny kurs), "niezawodnych" metod osiągnięcia pełnego sukcesu, przekazywanych w napompowanej aurze szkolenia dla wybrańców, którym przedstawia się najnowszą, tajemną wiedzę panowania nad otoczeniem.

Droga duchowa prowadzi człowieka przez środek jego życia. Nie ma w niej magii, ani sprytu PR-owca, a człowiek musi zmierzyć się ze sobą i aktualnymi problemami. Doświadczenie duchowe może nam pokazać, że od dawna tkwimy w atmosferze zniechęcenia i rozczarowania. Bierze się to stąd, że nawet z dobrymi zamiarami zawsze zderzymy się z oporną rzeczywistością. Bez względu na to, jak dobrymi jesteśmy obserwatorami życia, opór świata zawsze nas zaskoczy: swoim uwikłaniem (układy), swoją obojętnością czy nienawiścią. Ta rzeczywistość widziana od środka zniszczyła już niejedno pełne dobrych intencji stworzenie.

Prawdziwym życiowym sprawdzianem jest stanięcie wobec struktur władzy: formalnej lub nieformalnej, państwowej lub kościelnej, dotyczącej wielkich projektów reform lub małych zasad codziennego życia. Nawet człowiek na bardzo mało znaczącym stanowisku może nam dać odczuć swą władzę. "Władza deprawuje" pisał Dostojewski. Deprawuje tych, którzy władzę posiadają i tych, którzy władzy mają być posłuszni. "Bezinteresowne" podcinanie skrzydeł, złośliwe stwarzanie utrudnień, nadużywanie przywilejów, tworzenie środowisk niesprawiedliwości, wreszcie okrucieństwo i sadyzm - wszystko to spotykamy w środowiskach wzajemnej podległości.

Nikt wobec tych rzeczy nie pozostaje niewzruszony. Coś się w nas zaczyna dziać, zło na nas oddziałuje. Albo staniemy się tacy sami, albo zdołamy się oprzeć. Ale by pozostać wiernym Bogu, coś musi się w nas przewartościować, coś w czym do tej pory pokładaliśmy nadzieję musi umrzeć - ale jeśli umrze zgodnie z Ewangelią, to z tej śmierci powstanie nowe życie: wolne od mocy zła. W tym doświadczeniu, gdzie "nie opłaca się bycie dobrym", rozstrzyga się jakość naszego człowieczeństwa. Kuszenie polega na uznaniu wyższości zła nad dobrem: zło jest widoczne, realne; dobro jest nieobecne, baśniowe. Poczucie bezsilności wobec potęgi zła, załamanie się nadziei na realizację naszych dobrych zamiarów, osamotnienie i odrzucenie, jakie mogą nas spotkać, są w stanie nas zniszczyć, a już na pewno są w stanie "wyleczyć nas" z wszelkiej wiary w dobro. A jednak jest to pokusa, nie objawienie się istoty rzeczywistości.

Nierzadko właśnie wiara w moc zła i niewiara w moc dobra (a zatem w dobro Boga i obecność Boga) trzymają nas w więzieniu beznadziejności. Zwycięstwo złego ducha nad nami polega na przekonaniu nas do jego własnej perspektywy i na związaniu niemal wszystkich naszych życiowych sił. Nawet jeśli modlimy się w takim stanie, to bez wiary, a często z pretensjami wobec Boga. Tylko demon zła może tak powikłać i połączyć sprzeczności, które pomieszczą się w jednym człowieku i będą żyły swoim własnym życiem - tyle że życiem w ciemności.

Czasem to przyznawanie racji złu jest (pod pewnymi względami) bardziej subtelne. Przejawia się ono we wszelkich decyzjach, w których kierujemy się inną logiką, niż logika Ewangelii. Logika Ewangelii zostaje wzięta w nawias, odłożona na lepsze czasy, gdy my teraz musimy walczyć o przetrwanie. Dotyczy to nie tylko naszych indywidualnych decyzji, ale i decyzji na poziomie organizacyjnym. Ile razy zawieszamy moralność Ewangelii (w sposobie traktowania ludzi; w postawie wobec pieniądza; we wchodzeniu w układy), ile razy godzimy się na amoralne zachowania, bez sprzeciwu, w zmowie milczenia, bez miłości do drugich, tyle razy przegrywamy.

To, co wydaje się początkowo niemożliwe, bo wewnętrznie sprzeczne, może zostać rozwikłane jedynie poprzez duchowe doświadczenie, które najpierw przywraca nam wolność. Tylko ludzie wolni mogą dobrze wybierać, ponieważ potrafią odróżniać rzeczy nienegocjowalne od kompromisowych i dysponują wyobraźnią, która nie karmi się lękowymi fantazjami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy szefowie mają dylematy moralne?
Komentarze (3)
M
Marcin
15 maja 2015, 11:09
No i co takie teksty zmienią coś? Dlaczego na kazaniach się np. tego nie mówi?
R
rosia
11 maja 2015, 18:43
Wyczytałam na [url]http://maciejpodhajski.com/[/url] że posiadanie własnej firmy jest dużo bardziej opłacalne. Praca w korporacji jest męcząca i niedoceniana. Praca na własny rachunek jest dużo bardziej motywująca.
W
Wojtek
11 marca 2015, 16:47
Nie mają do kurwy nędzy. I to jest wasza wina jebani, chuja warci "duchowni". Pierdolicie te swoje farmazony, żeby to nikogo nie urazić a nie macie odwagi mówić wprost po nazwiskach kto do tego doprowadził. Podpowiem: koniec lat 80-tych, Leszek Balcerowicz i jemu podobni a później wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej z udziałem także katolików.