Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci?

(fot. exfordy / flickr.com)
Michał Bondyra / slo

Racja stanu to ponadjednostkowy interes państwa - mawiał kiedyś Niccoló Machiavelli. Racja stanu to rodzina i dzieci - zauważa dziś socjolog Bartosz Marczuk. Tylko dlaczego nie wie tego Donald Tusk, premier RP?

Przytoczony przez "Nasz Dziennik" raport renomowanego wydawnictwa Factbook nie pozostawia złudzeń: kobiety w Polsce nie chcą rodzić dzieci! Wskaźnik dzietności w naszym kraju oscyluje w granicach 1,37, co sytuuje nas na 13. od końca miejscu wśród 222 krajów świata. Co istotne: lepiej nie będzie. Według prognoz GUS w tym roku urodzi się jeszcze prawie 411 tys. Polaków, ale już za 23 lata tylko nieco ponad 272,5 tys., czyli blisko 30 proc. mniej niż w roku 2008.

Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci? - Bo państwo polskie nie robi nic, by ułatwić podejmowanie decyzji o posiadaniu potomstwa. Są puste postulaty, a brakuje działań. Połowa rodzin ma jedno dziecko i przy braku zachęt ten stan się nie zmieni - uważa Bartosz Marczuk, ekspert ds. polityki rodzinnej Instytutu Sobieskiego. Jeszcze dobitniej sprawę stawia prezes Związku Dużych Rodzin "Trzy Plus" Joanna Krupska: "W Polsce mamy do czynienia z brakiem polityki rodzinnej".

DEON.PL POLECA

Mercedes ze stopą zwrotu

Joanna Krupska jest matką siedmiorga dzieci. - Każde dziecko to mercedes - śmieje się i wylicza, że dziecko w czasie całkowitej edukacji "pochłania" od 160 do nawet 500 tys. zł. Podobne wyliczenia w raporcie "Wychowanie dzieci w Polsce a podnoszenie podatków pośrednich"podają specjaliści z Centrum im. A. Smitha. Według nich koszt wychowania jednego dziecka w Polsce od narodzin do 20. roku życia w 2008 r. zamykał się kwotą 160 tys. zł. "Jeśli do tego dodamy koszty utrzymania i kształcenia dziecka na poziomie wyższym to koszty należałoby zwiększyć o co najmniej 50 tys. zł na każde dziecko" - czytamy w raporcie. Koszt wychowania dwójki dzieci wzrasta do sumy 280 (do 20. roku życia) i 380 tys. zł (do 25. roku życia), trójki 376 i 526 tys., a czwórki do niebotycznych 472 tys. zł. W przypadku kształcenia wyższego o kolejne 200 tys. zł.

Te dane opublikowano cztery lata temu. A koszty dziś przecież stale rosną. Między innymi przez olbrzymią podwyżkę podatku VAT na artykuły dziecięce, który rząd podniósł z 8 do 23 proc. - Ta podwyżka w rodzinie z wieloma dziećmi się zwielokrotnia, bo to rodzina wielodzietna wpłaca najwięcej z tytułu podatków do Skarbu Państwa - zauważa Krupska. O ile więcej? Według szacunków Centrum im. A. Smitha podniesienie VAT na artykuły dziecięce z 7 do 22 (a nie do 23!) proc. obciąża rodzinę z trójką dzieci rocznie dodatkowo kwotą blisko 400 zł. Wszystkie rodziny z dziećmi aż o 2,42 mld zł rocznie. Czy takie koszty motywują Polaków do posiadania dzieci? Nie. Nie przekonają ich nawet wyliczenia ekonomistów widzących w dziecku inwestycję, dającą państwu siedmiokrotną stopę zwrotu.

Viva la France

Skoro państwo zostało wywołane do tablicy. To w jego gestii, a dokładniej rzecz ujmując w prowadzonej przez nie polityce rodzinnej, tkwi klucz do drzwi z napisem "dzietność". Najlepszym tego dowodem jest Francja. Jak donosi raport Fundacji Republikańskiej "Polityka prorodzinna w wybranych krajach Unii Europejskiej", liczba ludności w tym kraju w ciągu 21 lat (lata 1990-2011) zwiększyła się o 7 mln (z 58 do 65 mln) obywateli. - To efekt dobrze zaprojektowanej i w sposób konsekwentny i stabilny kierowanej polityki prorodzinnej - uważa Krupska. - Mocna i przemyślana reakcja władz przyniosła wzrost współczynnika dzietności z 1,6 do ponad 2. Przeciętna francuska rodzina ma dziś czwórkę dzieci. I nie dotyczy to tylko rodzin muzułmańskich, bo Europejki też rodzą - dodaje.

Spójrzmy raz jeszcze na raport Fundacji Republikańskiej. W czasie urlopu wychowawczego rodzicowi przysługuje zasiłek opiekuńczy w wysokości 560,40 euro miesięcznie - z tym że w przypadku pierwszego dziecka przysługuje on tylko przez 6 miesięcy od zakończenia urlopu macierzyńskiego - czytamy. Becikowe (u nas ledwie 1000 zł) to kwota ponad 907 euro. Na drugie dziecko, niezależnie od dochodu, rodziny dostają ponad 126 euro, a na każde następne prawie 162 euro. Rodzinom z trójką dzieci od lat 3 do 21 należy się dodatkowy zasiłek blisko 165 euro miesięcznie. To tylko wybrane ulgi obowiązujące we Francji przytoczone w republikańskim raporcie. Podobnie rzecz ma się na Wyspach. W Wielkiej Brytanii na pierwsze dziecko tygodniowo matka dostaje 25 euro, a na każde kolejne następne 16 euro. Becikowe jest tylko dla gorzej sytuowanych, ale wynosi blisko 600 euro. Nic dziwnego, że, jak zauważa Krupska, Polki w Londynie osiągają współczynnik dzietności na poziomie 2,5.

Edukacja jak "żłobkowa obsesja"

Dlaczego więc te same Polki w kraju rodzą najczęściej tylko jedno dziecko? - Polityka rodzinna to system naczyń połączonych, które likwidują bariery hamujące planowanie rodziny. Poczynając od opieki nad matką w ciąży, poprzez poród, opiekę lekarską po porodzie, opiekę instytucjonalną nad najmłodszym dzieckiem, poprzez szkołę i jej organizację, a później możliwość łączenia pracy zawodowej z opieką nad dziećmi, aż po politykę finansową, mieszkaniową i infrastrukturalną wszystko to w Polsce kuleje - wylicza Bartosz Marczuk z Instytutu Sobieskiego. Ekspert ds. polityki rodzinnej pyta retorycznie o przewijaki w supermarketach, miejsca parkingowe dla rodzin, systemy transportu szkolnego dla dzieci. To są pytania o sprawy prozaiczne, ale są i ważniejsze. Choćby te o "obsesję żłobkową" Donalda Tuska, w efekcie której w ciągu czterech lat miało przybyć aż 400 tys. miejsc w tych placówkach. Po roku funkcjonowania program nie jest realizowany nawet w połowie. A jak podaje GUS, na tysiąc dzieci do lat 3, miejsce w żłobku znajduje ledwie 30.

Kompletną klapą jest też opieka przedszkolna. Zna to każdy z rodziców, który przeżywa katusze, by najpierw dziecko zapisać, a potem gimnastykuje się, by je codziennie w terminie odbierać. - A przecież dobrze funkcjonujący system edukacji przedszkolnej to ogromny zysk dla państwa. Już laureat ekonomicznego Nobla James Heckman wyliczył, że każdy zainwestowany dolar w ten system przyniesie 80 dolarów zysku - dziwi się Marczuk, który przyznaje, że co roku na ten cel trzeba 3-4 mld zł. Ekspert nie zostawia też suchej nitki na szkole. - Jest realizowana pod nauczycieli, kompletnie niewydolna jakościowo i organizacyjne - zarzuca, dodając, że powinna być otwarta od 8.00 do 16.00, z godzinną przerwą na posiłek, czytelnią, pomocą w odrabianiu lekcji i ofertą dodatkowych zajęć.

Zasiłek dla… nikogo

Do macierzyństwa nie zachęca też polityka fiskalna. - Od 9 lat mamy niezwaloryzowany próg pomocy rodzinie. Przez to zasiłek na jedno dziecko wahający się między 64 a 95 zł przysługuje tylko tym, którzy co miesiąc mają 504 zł dochodu na osobę. A przecież minimum socjalne to nieco ponad 740 zł. A więc rodziny żyjące poniżej minimum, a mające ponad 504 zł na osobę, do tej pomocy nie są uprawnione. W ten sposób od 2004 r. 2 mln dzieci nie otrzymuje już dopłat. A w ciągu 5 lat tych dopłat nie otrzyma już nikt - bije na alarm Joanna Krupska.

Szefowa Związku Dużych Rodzin "Trzy Plus" prócz rewaloryzacji progów uprawniających do pobierania zasiłków, postuluje też rozszerzenie ulgi rodzinnej o osoby biedniejsze, ale i wprowadzenie wzorem Francji ilorazu rodzinnego, czyli wspólnego rozliczania się małżonków wraz z dziećmi. - Trzeba też stworzyć emeryturę dla kobiet wychowujących większą liczbę dzieci, niezależnie od tego czy były one na rynku pracy czy nie. W ten sposób położymy kres dyskryminacji kobiet mających liczne potomstwo - wyjaśnia. Marczuk idzie dalej, mówiąc, że gdy kobieta przy drugim czy kolejnym dziecku wypada na rok z rynku pracy, powinna dostawać od 10 do 20 tys. zł bonusu wyliczonego ze średniej pensji po odliczeniu 20 proc. składek emerytalnych.

Czy to dobre propozycje? Na pewno godne uwagi. Tym bardziej, że jak słusznie zauważa ekspert Instytutu Sobieskiego, "rodzina i dzieci to racja stanu, a władza, która nie zdaje sobie z tego sprawy skazuje swoją ojczyznę na porażkę".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci?
Komentarze (18)
A
Anna
29 kwietnia 2012, 15:57
Co do adopcji mogę się wypowiedzieć, bo adoptowaliśmy dwojedzieci i znamy mnóstwo rodzin adopcyjnych. Uwazam, że procedury wcale nie są jakieś straszne i długotrwałe. Na syna czekaliśmy rok a na córkę 5 miesięcy.Szkolenie i trochę formalności. O wiele trudniejsza jest decyzja i zmagania wychowawcze z obciążonymi dziećmi niż proces adopcji. W ciąży też trzeba si namęczyć i to pewnie dużo bardziej.
J
joanna
27 kwietnia 2012, 22:40
Z tymi pieniędzmi jako motywacją to trochę naciągane, a jednak nam przy trójce dzieci łatwiej byłoby podjąć decyzję o czwartym, gdybyśmy ...mieli na duuuży samochód - bo w praktyce to wygląda tak, że nasza piątka mieści się do starego opla, ale szóstki już tam nie zmieścimy - myślę, że wiedzą o tym wszyscy, którzy mając troje myślą, że można mieć czworo - ale ... trzeba się liczyć z tym, że wspólny wyjazd w szóstkę nawet za miasto, czy do rodziny w pięcioosobowym aucie nie jest realny. To taka proza życia: decyzja o trzecim dziecku jest łatwiejsza, niż o czwartym - nie trzeba zmieniać auta tylko zmniejszyć bagaż :) Smmaochód nie jest najwazniejszy. Większość ludzi chba zadowoliłaby się mieszkaniem, które da radę kupić za własne zarobione pieniądze.  To podstawowy warunek.
J
joanna
27 kwietnia 2012, 22:40
Z tymi pieniędzmi jako motywacją to trochę naciągane, a jednak nam przy trójce dzieci łatwiej byłoby podjąć decyzję o czwartym, gdybyśmy ...mieli na duuuży samochód - bo w praktyce to wygląda tak, że nasza piątka mieści się do starego opla, ale szóstki już tam nie zmieścimy - myślę, że wiedzą o tym wszyscy, którzy mając troje myślą, że można mieć czworo - ale ... trzeba się liczyć z tym, że wspólny wyjazd w szóstkę nawet za miasto, czy do rodziny w pięcioosobowym aucie nie jest realny. To taka proza życia: decyzja o trzecim dziecku jest łatwiejsza, niż o czwartym - nie trzeba zmieniać auta tylko zmniejszyć bagaż :) Smmaochód nie jest najwazniejszy. Większość ludzi chba zadowoliłaby się mieszkaniem, które da radę kupić za własne zarobione pieniądze.  To podstawowy warunek.
P
polon
27 kwietnia 2012, 21:49
O kurka wodna. Zawsze sądziłem, że do urodzenia dziecka są potrzebni tatuś i mamusia, a tutaj się okazuje, że są potrzebni rząd i państwo. Ale cóż, trzeba się uczyć na stare lata. Nie "rząd i panstwo" tylko pieniądze. I nie "do urodzenia" ale utrzymania. Zwacam uwagę, że urodzenie to dopiero początek wydatków.
L
leszek
27 kwietnia 2012, 21:40
 O kurka wodna. Zawsze sądziłem, że do urodzenia dziecka są potrzebni tatuś i mamusia, a tutaj się okazuje, że są potrzebni rząd i państwo. Ale cóż, trzeba się uczyć na stare lata.
A
aja
27 kwietnia 2012, 12:42
Jedni nie chcą, inni nie mogą. Problem niepłodności osiąga w Polsce coraz większą skalę. Większość moich znajomych małżeństw chciałaby mieć dzieci, ale nie może, starają się wiele lat i mimo wszystko kwestie finansowe mają tu drugorzędne znaczenie. Jeśli sumienie nie pozwala komuś na korzystanie z invitro, system adopcyjny też nie pomaga, to co mamy robić...
27 kwietnia 2012, 11:31
Ile mozna mielić ten temat? Sprawa jest prosta: nie ma pracy/godziwej płacy - nie ma dzieci. Tylko poczucie bezpieczeństwa może sklonić ludzi do posiadania większej liczby(lub wogóle)dzieci.Brzmi to zapewne absurdalnie ale w latach 80 ub.wieku rodziła się rekordowa liczba dzieci.Ludzie żyli skromnie ale nie obawiali się że zostaną bez (skromnych bo skromnych )środków do życia co sprzyjało tzw.dzietności. Dopóki ludzie nie poczują się bezpiecznie będą się bali decydować na dzieci, niestety
P
polon
27 kwietnia 2012, 11:14
Ile mozna mielić ten temat? Sprawa jest prosta: nie ma pracy/godziwej płacy - nie ma dzieci.
M
Mamuśka
27 kwietnia 2012, 10:18
Z tymi pieniędzmi jako motywacją to trochę naciągane, a jednak nam przy trójce dzieci łatwiej byłoby podjąć decyzję o czwartym, gdybyśmy ...mieli na duuuży samochód - bo w praktyce to wygląda tak, że nasza piątka mieści się do starego opla, ale szóstki już tam nie zmieścimy - myślę, że wiedzą o tym wszyscy, którzy mając troje myślą, że można mieć czworo - ale ... trzeba się liczyć z tym, że wspólny wyjazd w szóstkę nawet za miasto, czy do rodziny w pięcioosobowym aucie nie jest realny. To taka proza życia: decyzja o trzecim dziecku jest łatwiejsza, niż o czwartym - nie trzeba zmieniać auta tylko zmniejszyć bagaż :)
J
Joanka
27 kwietnia 2012, 07:19
Szkoła robiona pod nauczycieli? Codziennie powinna być otwarta od 8 do 16 z dostępem do czytelni i zajęciami dodatkowymi? Sprawdźcie jak naprawdę funkcjonują szkoły, później piszcie. Ta, do której chodzą moje dzieci (państwowa), jest otwarta od 7:10! do późnych godzin popołudniowych. Zajęcia pozalekcyjne trwają do 15:30, sportowe znacznie dłużej, również w soboty.
przepraszam że żyję za długo
27 kwietnia 2012, 00:07
a młodym ludziom rzuca się kłody pod nogi, utrudnia i każe odwlekać decyzje o związku sakramentalnym. Chcą się pobierać - źle, nie mają dzieci - źle. Jak gdyby Kosciół nie widział żadnego związku między jednym a drugim.
F
franek
26 kwietnia 2012, 23:42
Komorowski ma pięcioro dzieci, więc coś wie na ten temat. A Twój idol?
E
enju
26 kwietnia 2012, 22:26
Tusk i Racja Stanu? ten człowiek nie rozumie co to znaczy, Komorowski też. Dlaczego Polacy głosują na takich ludzi?
N
njjy
26 kwietnia 2012, 22:23
Polacy chcą mieć dzieci, tylko nie w Polsce, w Wielkiej Brytanii Polki rodzą średnio o 1 dziecko więcej. Ciekawe dlaczego? 
R
ret
26 kwietnia 2012, 19:14
 dla mnie to chore, dzieci sa dla nas a nie dla panstwa, wiec dlaczego ludzie oczekują że "zrobimy dzieci" jak panstwo nam pomoze?  a narzekaja ze rodzinom wielodzietnym pomaga? bo oni robili to z milosci, do Boga i radości. A bogacze żałuja grosza, liczy sie kariera !
S
Stilgar
26 kwietnia 2012, 19:11
Co za bzdury!!! Zasiłki mają rozwiązać problem dzietności? Chyba w rodzinach patologicznych...
jazmig jazmig
26 kwietnia 2012, 17:19
Marczuk to nie ekspert, tylko gaduła. Przewijaki w marketach mają poprawić dzietność? Żłobki rozwiążą problem niskiej dzietnośći? Takie bzdury wygaduje ideolog, a nie ekspert!!! Potencjalna matka musi mieć swobodny wybór: czy osobiście wychowywać swoje dziecko, czy  też dać je do żłobka lub przedszkola. Państwo nie powinno jej zmuszać do powrotu do pracy, gdy dziecko nie ma 5-6 lat. Powinna dostać tyle pieniędzy, ile kosztuje miejsce w żłobku lub w przedszkolu. Jej powrót do pracy nie powinien stanowic problemu, ale nie wskutek prawa zmuszającego do tego pracodawcę, ale wskutek braku przymusu prawnego. Chodzi o to, żeby pracodawca nie obawiał się zatrudniania młodej kobiety, ale przeciwnie, powinno mu się to opłacać, np. dzięki uldze podatkowej.
F
franek
26 kwietnia 2012, 17:16
Na utrzymanie psa w schronisku dla zwierząt gmina daje 6-7 zł dziennie, czyli ok 200 zł miesięcznie. A ile na dziecko daje państwo??