Agresja dziecka to wołanie o pomoc

Autoagresja i niszczenie jest wołaniem o pomoc (fot. shutterstock.com)
Jan-Uwe Rogge / slo

Poczucie własnej wartości jest podstawą umiejętności rozwiązywania konfliktów i radzenia sobie z frustracją. Kto akceptuje siebie jako człowieka, ma wsparcie i wskazaną drogę, ten radzi sobie w sposób konstruktywny z konfliktami, szanuje i respektuje w sporze innych, przestrzega zasad, uczy się radzić sobie z agresją i nie udaje, że jej nie ma.

Jednocześnie stara się ją pohamować lub ograniczyć. Nie tłumi jej jednak w sobie i nie przenosi na przedmioty czy drugiego człowieka. Jak to zrobić?

Gdy zapytamy rodziców, nauczycieli, wychowawców i innych dorosłych, którzy mają do czynienia z dziećmi lub młodzieżą, o to, co kojarzy im się z agresją, wymieniają wtedy: kopanie, gryzienie, drapanie, bicie (wokół siebie), bicie drugiej osoby, boksowanie się, okaleczanie, duszenie, plucie, krzyk, kradzież, kłamstwo, obrażanie, lub podają cechy takie, jak: bezczelny, podły, brutalny, bezwzględny, dominujący, żądny władzy, chamski, egocentryczny, aspołeczny, konfliktowy, chaotyczny, nadpobudliwy, nieuważny i nieskoncentrowany. Widzimy tu zwrócenie uwagi na stronę destrukcyjną, powiązaną z jawną agresją, a niezauważanie ukrytych, cichych form agresji.
Niektórzy młodzi ludzie nauczyli się na bazie własnych doświadczeń, że tylko wtedy, gdy będą walczyć ze wszystkimi wokół, w sposób siłowy i słownie, mają szansę zostać zauważeni. Za wieloma (nie wszystkimi) zachowaniami brutalnego, agresywnego i złośliwego przekraczania granic i norm, kryją się wskazówki, które należy odszyfrować, jeżeli chce się okazać młodym ludziom szacunek i respekt.
Kompleks niższości nie dopuszcza do rozwoju samoświadomości. Takie uczucia kryją się w destrukcyjnych słowach i czynach. "Zanim utonę - tak wyraził się szesnastoletni Jakub - narobię strasznie dużo głupstw". Ale kompleks niższości nie wyraża się jedynie w skierowanych na zewnątrz, destrukcyjnych działaniach. Agresja może też być skierowana do wewnątrz. Agresja niesie ze sobą duży ładunek energii, który musi być rozładowany poprzez działanie. Agresja ma wiele wspólnego z aktywnością i dynamiką, które muszą być "cywilizowane" poprzez rytuały odpowiednie normy zachowań.
Jeżeli jednak agresja nie może zostać w żaden sposób wyrażona, pozostaje wewnątrz i szkodzi danej osobie.
O tej stronie agresji rzadko się rozmawia. W publicznej dyskusji nie ma na ten temat miejsca. Obrazowy przykład toczącej się w szkole dyskusji, na temat przemocy: wiele jest wskazówek, jak radzić sobie z mobbingiem, dokuczaniem, przeszkadzaniem, wymuszaniem, używaniem różnego rodzaju broni i niebezpiecznych przedmiotów. Ale o tym, że uczniowie często uczęszczają na zajęcia z biciem serca, bólem brzucha, z pocącymi się dłońmi i gorącym czołem rzadko się rozmawia. A właśnie w tym obszarze w ostatnich dziesięcioleciach nastąpiła znacząca jakościowa zmiana. Jakże więc chcemy sobie poradzić z różnorodnością, jaką cechuje przemoc stosowana przez dorastające dzieci w życiu codziennym.
Komunikowanie się w życiu powszednim daje wiele sygnałów świadczących o braku równowagi i dysharmonii w kontaktach z otoczeniem. Gdy na przykład dokładnie przyjrzymy się zwrotom stosowanym na co dzień, będziemy mogli zdobyć wiele informacji o skutkach wewnętrznej agresji polegających na różnych dolegliwościach organicznych. Często zrezygnowani tym, że ktoś nas ciągle denerwuje mówimy: "Nie mogę już tego słuchać!", inni mówią: "Mam tego po dziurki w nosie!", ale symptomów płynących z ciała nie traktują poważnie. Jeszcze inni twierdzą, że muszą przełknąć tę gorycz, a potem się dziwią, że ciągle cierpią na zapalenie migdałków. Wielu łamie sobie czymś głowę, a potem cierpi na niekończący się ból. Czasami ktoś bierze sobie coś do serca albo coś mu leży na wątrobie, komuś ktoś zalazł za skórę, kogoś świerzbią ręce. Nie chcę powtarzać teorii o tym, że jedyną przyczyną chorób jest brak równowagi wewnętrznej. Wiele spośród dzieci i młodzieży posiada dużą odporność i nie grozi jej żadne wewnętrzne tornado.
Ale można też spotkać dzieci bardzo wrażliwe, których organizm jest czuły na brak równowagi w ich otoczeniu. Każdy organizm potrzebuje harmonii wokół siebie. Jeżeli nie zagwarantowano mu tej równowagi, wtedy reaguje na to, zwraca na siebie uwagę. Problemem nie są towarzyszące somatyczne zjawiska. Są one raczej znakiem, który daje organizm. Komplikacje powstają zwykle wtedy, gdy lekceważy się te znaki lub fałszywie interpretuje albo też w ogóle nie zauważa, czy powierzchownie zwalcza się lekarstwami albo operacją. Takie działania nie przynoszą żadnej poprawy.
Dzieci pewne siebie znają też dobrze swój organizm. Czują się we własnym ciele jak u siebie w domu. Zadaniem wychowania do radzenia sobie z agresją jest właśnie wzmocnienie ciała. Nie myślę tu o kształtowaniu sylwetki czy męczarniach podczas godzin spędzonych na fitnessie, nie chodzi tu o siódme poty, o pokazanie własnemu ciału, do czego jest zdolny rozum i program treningowy. Wzmacnianie ciała oznacza szanowanie go, dostrzeganie sygnałów zgłaszanych przez organizm i dbanie o harmonię z ciałem. Jest to zadanie na całe życie: zaczyna się w wieku niemowlęcym i trwa aż do starości.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Agresja dziecka to wołanie o pomoc
Komentarze (11)
SL
~Sabina Leśniak
29 marca 2020, 12:03
A ja się nie zgodzę.... uwaga jest agresja też jest no i jak to wytłumaczyć? Nikt kto się nie spotkał z tym problemem nie ma pojęcia jak to jest...
K
Krystyna
24 września 2012, 20:41
w tym bezstresowym wychowaniu to już tak naciągacie ... biedne agresywne dziecko...Boże kochany ... agresywne dzieci to nie zahukane biedactwa tylko rozpieszczone do granic niemożliwości ...wychowane całkowicie bez krztyny dyscypliny. PrzynajmniejWy zachowajcie jakąś przytomność widzenia rzeczywistości !!!!
D
DEB
9 grudnia 2014, 07:54
Dziecko nie rodzi się rozpieszczone i agresywne. Skoro robi się agresywne to 'woła' o uwagę dla siebie. Ta uwaga dla niego to czas jaki mu powinno się poświęcić. Jest to czas na dobrą rozmowę, na wspólną  pracę i pokazanie wartości tej pracy (np. sprzątanie). Podczas wspólnej pracy i rozmowy dziecko musi się dowiedzieć, że jest kochane, że ma wsparcie i uwagę dorosłych. Oczywiście nie oznacza to, że nic się od dziecka nie wymaga.
J
Joanna
9 grudnia 2014, 12:05
Zgadzam się. Moim zdaniem faktycznie najbardziej agresywne i niegrzeczne dzieci to te, które mają brak uwagi w domu, a nie te, które tej uwagi mają nadmiar (choć przegięcie w tę stronę również szkodzi, ale inaczej - rzadko wywołuje agresję, częściej arogancję). Dziecko agresywne, krzykliwe stara się zwrócić uwagę otoczenia, np w szkole, gdyż tej uwagi brakuje mu w domu. Albo właśnie MIŁOŚCI, bo uwagę ma, ale jest to raczej zimny chów - same wymagania, kazania, poważne rozmowy przy zerowym poziomie uczuć w tym wszystkim.  Może to aż za proste - ale dobry przykład z domu to podstawa. Jeśli rodzice są ciepli i życzliwi dla siebie i dzieci, to one będą takie same dla otoczenia. Jeśli zaś mama i tata do siebie "szczekają" zamiast mówić, obgadują, reagują agresywnie na złe zachowania dzieci (podkreślam różnicę między agresywnie a stanowczo), to i pociechy będą tak samo traktować innych ludzi. Bo to co w domu, to norma.
:
:)
3 marca 2011, 07:45
Jestem człowiekiem... Tak trzymaj.
T
Tata
2 marca 2011, 20:56
obieta w ciąży uwielbia ciszę! A cisza uwielbia kobietę w ciąży... Jestem kobietą.. Jestem człowiekiem...
K
kobieta
2 marca 2011, 08:55
Kobieta w ciąży uwielbia ciszę! A cisza uwielbia kobietę w ciąży... Jestem kobietą..
T
Tata
2 marca 2011, 05:17
O. Jan Góra (dominikanin, duszpasterz Lednicy) pisze, że odwiedzający go młodzi ludzie za głośno mówią. Uważa, że jest tak dlatego, bo "urodzili się przy włączonym radiu lub telewizorze. Zamiast bicia serca własnej matki słyszeli dźwięki gitary basowej i perkusji. Potem, dorastając, przekrzykiwali się, walcząc z obcymi głosami w pomieszczeniu. Całe życie rywalizowali z nadajnikami". Co ci mężczyźni wymyślą... jeszcze? Kobieta w ciąży uwielbia ciszę!                    A cisza uwielbia kobietę w ciąży...
DP
DO PANÓW
1 marca 2011, 16:05
O. Jan Góra (dominikanin, duszpasterz Lednicy) pisze, że odwiedzający go młodzi ludzie za głośno mówią. Uważa, że jest tak dlatego, bo "urodzili się przy włączonym radiu lub telewizorze. Zamiast bicia serca własnej matki słyszeli dźwięki gitary basowej i perkusji. Potem, dorastając, przekrzykiwali się, walcząc z obcymi głosami w pomieszczeniu. Całe życie rywalizowali z nadajnikami". Co ci mężczyźni wymyślą... jeszcze? Kobieta w ciąży uwielbia ciszę!
T
Tata
1 marca 2011, 04:13
O. Jan Góra (dominikanin, duszpasterz Lednicy) pisze, że odwiedzający go młodzi ludzie za głośno mówią. Uważa, że jest tak dlatego, bo "urodzili się przy włączonym radiu lub telewizorze. Zamiast bicia serca własnej matki słyszeli dźwięki gitary basowej i perkusji. Potem, dorastając, przekrzykiwali się, walcząc z obcymi głosami w pomieszczeniu. Całe życie rywalizowali z nadajnikami".
T
teresa
23 października 2010, 08:32
A jeśli dziecko odbiera  uśmiech księdza zdziwionego gorliwością z jaką ono modli się na rożańu[przy podpisie poświadczającym obecność na mszy św. niedzielnej-kandydat  do bioerzmowania] jako szyderstwo, to CO TU ZAWODZI ?