Dlaczego nie jesteś jak twój brat? Czas skończyć z porównywaniem

(fot. shutterstock.com)
Hanka Ciężadło

Większość z nas lubi porównywać, wartościować, typować zwycięzców... i nie ma w tym nic złego - o ile nie chodzi o porównywanie osób. W dodatku takich, dla których jesteśmy wyrocznią i całym światem, czyli małych.

Jeśli porównujemy modele telefonów, chcemy po prostu wybrać najlepszy. A po co porównujemy dzieci? Mamy zamiar wytypować swoje ulubione? Chyba nie. Najwyższy więc czas... przestać.

Początki

Zabawa w porównania zaczyna się zupełnie niepostrzeżenie, tuż po urodzeniu. Ledwo mały człowiek przywita się ze światem, już dostaje odpowiednią ilość punktów w skali Apgar, a szczęśliwi rodzice obwieszczają ludzkości, ileż to kilogramów waży i ile centymetrów mierzy junior.

>> Jesteś rodzicem i nie chcesz zwariować? Te 3 zasady ci pomogą

A potem jest już tylko gorzej; maluch osiąga kolejne levele rozwoju we własnym tempie - i z całą pewnością znajdzie się ktoś taki, kto pokonał je szybciej. Kto w tym wieku już dawno samodzielnie siadał. A jak miał 9 miesięcy, to chodził. I to po schodach!

Wkurzające, prawda? Co ma poczuć malec, który z czasem rozumie coraz więcej - i ciągle odbiera komunikaty, że jest od kogoś gorszy? O ile ten niedościgniony wzór cnót jest dzieckiem dalszych krewnych czy znajomych, pół biedy. Ale jeżeli porównujemy rodzeństwo - nie ma już ucieczki, bowiem obiekt porównawczy jest zawsze pod ręką. I jest lepszy; znowu. Albo przeciwne, gorszy; cienias jeden.

Kierunek: szczyt

Każdy rodzic, obdarzony więcej niż jednym dzieckiem (ze szczególnym uwzględnieniem rodziców bliźniąt) przyzna, że jego pociechy zasadniczo różnią się wyposażeniem. Fizyczne podobieństwo i ta sama pula genowa wcale nie musi przekładać się na wrodzone predyspozycje oraz zdolności.

I zwykle się nie przekłada, chociaż pewnie wtedy byłoby nam dużo prościej. Niestety (albo stety), nasze dzieci mają fabrycznie wgrany zupełnie różny software. Z takim przyszły na świat. Uszanujmy to.

Rzecz jasna, nie chodzi o to, by spuścić z tonu i nie wymagać od dzieci wznoszenia się ponad siebie samych. Przeciwnie, nauczmy je właśnie, by wzrastały ponad siebie - a nie ponad rodzeństwo.

>> Masz nawyk, którego nie lubisz? Podpowiadamy, co z nim zrobić

Dlatego dostrzegajmy starania, wspierajmy talenty i chwalmy wysiłki - ale jak ognia unikajmy porównań, bo są z gruntu nie fair. Coś, co dla jednego z naszych dzieci będzie bułką z masłem, dla innego jest wielkim wyczynem. Dostrzeżmy zatem, ile pracy to drugie musiało włożyć w sam efekt - a nie jak daleko odbiega on od tego, co w tym samym czasie osiągnęło inne dziecko. Też nasze. I też wspaniałe.

Dlaczego nie jesteś jak twój brat?

Najprostsza odpowiedź brzmi: bo nie jestem moim bratem. Nie spodziewajmy się jednak, że kilkulatek (zwłaszcza nauczony "grzeczności") wypowie ją głośno. Będzie się raczej bronił albo wstydził, a kiedy już będzie starszy - po prostu się podda lub zbuntuje przeciwko światu, rodzicom, szkole, a przede wszystkim - przeciwko idealizowanemu rodzeństwu.

W każdym jednak przypadku przegra, bowiem kochający dorosły już na starcie tej uroczej konwersacji wtłoczył mu do małej głowy straszną prawdę, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy. Co więcej, ta zabawa nie ma końca. Z wiekiem jest tylko ciekawiej.

On zajął pierwsze miejsce na olimpiadzie historycznej, a ty? Ona ma już chłopaka, a ty? Coś z tobą nie tak? On ma ciekawe hobby, a ty? Ona urodziła troje dzieci, ćwiczy jogę, zdrowo gotuje i jeszcze została managerem w międzynarodowej korporacji, a ty? I tak dalej. Fajnie, co?

Nie tylko rodzice

Jeszcze gorzej sprawa wygląda z innymi dorosłymi; wystarczy byle zjazd rodzinny i natychmiast armia babć /cioć /wujków / niepotrzebne skreślić, rzuca się w wir analiz i porównań. Jak z tym walczyć?

Stanowczo - bo stawka jest wysoka. Dlatego, kiedy podczas spotkania z innymi dorosłymi zauważamy, że rozmowa zmierza w złym kierunku, natychmiast zmieńmy temat. Jeśli to nie podziała, powiedzmy grzecznie, ale dobitnie, że nie życzymy sobie porównywania naszych dzieci, bo wszystkie są wspaniałe na swój indywidualny sposób - i właśnie takie je kochamy.

OK, a co, jeżeli nawet taki jasny komunikat nie pomoże? Cóż, wtedy pozostaje nam wytoczyć ciężkie działa - i zacząć głośno porównywać szanowne ciocie. Któraś z nich jest zapewne tęższa, starsza, bogatsza, ładniejsza... A po takim występie jest też spora szansa, że któraś będzie najmocniej obrażona. Trudno - miała szansę, żeby zamilknąć. Następnym razem na bank z niej skorzysta :)

Hanka Ciężadło - mama bliźniaków z dietetycznym wyrokiem - idzie w swojej kuchni na wojnę: udowadnia, że zdrowe odżywianie nie musi oznaczać pasma wyrzeczeń, a dieta nie ma absolutnie nic wspólnego z nudą. Prowadzi bloga dietaniegryzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego nie jesteś jak twój brat? Czas skończyć z porównywaniem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.