Dzieci chcą pełnej rodziny

(fot. tommie m / flickr.com)
Wolfgang Bergmann / slo

Zwyczajny wczesnowieczorny program w telewizji, jeden z amerykańskich seriali rodzinnych. Kiedyś seriale pokazywały obowiązkowo rodzinne szczęście. Odcinki kończyły się zawsze sceną zapalania się światła na wszystkich piętrach rodzinnego domu, zgodny chórek złożony z głosów dzieci i rodziców żegnał się z widzem słowami: "Dobranoc, John, dobranoc, dad" i tak dalej.

Widok domu i rodziny, żyjącej pod jednym dachem mimo różnych konfliktów i kłopotów, był jeszcze przed trzydziestu laty tym obrazem, jaki można było zobaczyć na ekranach telewizyjnych i jaki zapadał w świadomość dziecka.

To się zmieniło. W programie rodzinnym w roku 2011 też chodzi o rodzinę, ale dzieci wychowywane są zupełnie inaczej. Ojciec w zamyśleniu brzdąka na gitarze, nieodłączny pies strzyże uszami, jedenastoletnia córka wraca do domu i czuje, że rodzice się pokłócili.

Czujnie patrzy na ojca i pierwsza myśl, jaka jej — jakby sama z siebie — przychodzi do głowy to podejrzenie: "Chyba nie chcecie się rozwieść?".
"Nie — odpowiada ojciec powoli — wydaje mi się, że nie".

DEON.PL POLECA

"Wydaje mi się, że nie" — tylko na takie stwierdzenie było go stać! Przecież nie może nie wiedzieć! W serialach sprzed trzydziestu lat odpowiedź ojca byłaby zupełnie inna nawet po najostrzejszej kłótni z żoną. A dzieciom takie pytanie nie przyszłoby nawet na myśl.

Jakaż niepewność! Jeszcze niedawno sytuacja taka byłaby nie do pomyślenia! Nie do wyobrażenia! Lecz dzisiaj istnieje tak powszechna łatwość i gotowość podejmowania decyzji o rozwodzie, że dzieci to widzą. To wszystko weszło w ich lęki. Natychmiast, przy najlżejszej kłótni przebiega im przez głowę: może moi rodzice się rozwiodą? Może nie będą już razem, zresztą właściwie dlaczego powinni być? Może jutro nie będziemy już rodziną.

Rozwód rodziców ciąży nad każdym dzieckiem jak groźba. Seriale telewizyjne tylko ten trend odzwierciedlają.

A przecież łatwo sobie wyobrazić, jak ważne jest dla dziecka to, że jego rodzice są razem, że żyją pod wspólnym dachem. Jest to ważne dla wszystkich dzieci bez wyjątku. Moja mała córeczka na przykład, na najmniejszą kłótnię swoich rodziców, ach, co mówię — na daleką zapowiedź potencjalnej kłótni, reaguje w ten sposób, że jedną rączką ciągnie do siebie moją żonę, drugą mnie, ustawia nas ciasno koło siebie i jako osoba trzecia, pośrednicząca, wpycha między nas swoją główkę. "Tak" — mówi zadowolona i przenosi wzrok ze mnie na żonę. Teraz jest znowu wszystko w porządku, teraz jest jedność: mama, tata, dziecko. Tak ma być! Oddycha z ulgą.

Czy jesteśmy rodziną konfliktową? Czy nasze dziecko ma powód, żeby się bać? Nie, w naszej rodzinie nie ma szczególnych konfliktów. Czujne oko psychologa mogłoby wytknąć nam nawet skłonność do poszukiwania za wszelką cenę harmonii (na szczęście mamy jeszcze syna — nastolatka, więc osiągnięcie harmonii nigdy się nam do końca nie udaje...). Czy nasze małżeństwo jest albo było kiedyś zagrożone? Czy coś niedobrego mogło utkwić w pamięci naszego dziecka, że reaguje lękiem? Ależ skąd!

Nie, rozwody rodziców wiszą w naszej kulturze, jeśli tak można powiedzieć, w powietrzu. Nasza córka widziała ich efekty w domach kilku swoich koleżanek, w przedszkolu, w szkole. Widzi to w telewizji, nawet w programach dla dzieci. Nic więc dziwnego, że w jej główce pojawia się niespokojne pytanie: "Co zrobię, jeśli moi rodzice się rozwiodą?". Naturalne poczucie bezpieczeństwa przestało istnieć i nic nie można na to poradzić.

A przecież dzieci tak tęsknią za dawną, tradycyjną rodziną! Gdyby zadać im pytanie, co jest dla nich w życiu najważniejsze, nie usłyszelibyśmy w odpowiedzi, że komputer, lalka Barbie czy zgoda na obejrzenie ostatniego show w telewizji, tylko że najważniejsza jest mama, tata i ono. Żeby wszyscy byli razem, żeby była zgoda. Oparcie, przynajmniej to.

Wszystko stoi pod znakiem zapytania! Nie tylko — powtarzam — wśród dzieci, które mają uzasadnione obawy, że rodzice mogą się rozwieść, bo na życiu domowym smętnym cieniem kładą się częste kłótnie matki i ojca.

Lęk odczuwają też te dzieci, których rodzice trwają w szczęśliwym związku, gdzie myśl o rozwodzie nigdy się nie pojawiła! Lecz możliwość, że ojciec i matka mogliby się rozwieść, że będzie się rozerwanym pomiędzy jednym a drugim, że w końcu może zostanie się samym, rysuje się niepokojąco na horyzoncie wszystkich dzieci. Bez wyjątku. To kolejny rozdział tragedii współczesnego dziecka.

Dlaczego tragedii? Dochodzimy tu do podstawy rozwoju psychicznego dziecka, jakim są trzy pierwsze lata jego życia. Uprzytomnijmy sobie raz jeszcze, jak ścisły jest wtedy związek dziecka z mamą i jak ważny jest on dla stopniowego usamodzielniania się dziecka. Jak niezbędny jest w tym procesie ojciec jako "umacniający trzeci", żeby dziecku, odrywającemu się od matki w kierunku świata zewnętrznego dodawać wiary w siebie, a jednocześnie stworzyć poczucie bezpieczeństwa. Jak ważna dla dziecka jest w tym okresie świadomość, że w każdej chwili może wrócić do stanu ciepłej symbiozy z mamą, a potem znowu się od niej oderwać.

Jak bardzo zatem, mówiąc innymi słowy, jedność i dopełnianie się wewnętrznego obrazu taty i mamy jest fundamentem młodej psychiki dziecka! To, że dwa czy cztery lata później ciągle jeszcze domaga się ono jedności obojga rodziców i pragnie jej, ba, żywo jej potrzebuje, by móc dalej stabilnie się rozwijać (aż do osiągnięcia dojrzałości) — to przecież jasne jak słońce. To fakt egzystencjalny.

Dlatego rozwód rodziców jest dla dziecka zawsze potężnym wstrząsem. I nigdy nie będzie inaczej. Nawet, gdy w niektórych książkach przeczytamy przewrotne wywody psychologów pod tytułem: Rozwód jest szansą albo Dlaczego dzieci korzystają na rozwodzie rodziców. To kłamstwo! Tacy autorzy chcą tylko zarobić na tym smutnym fakcie, że coraz więcej dzieci musi żyć w rozwiedzionych rodzinach.

Naturalnie trzeba, jeśli małżeństwo zdecydowało się na rozstanie, zastanowić się, jak można pomóc wszystkim członkom rodziny. Oczywiście potrzebne jest tu głębsze rozpoznanie psychologiczne, jak mogą się oni potem kontaktować. To wszystko jest ważne i konieczne. Lecz przedtem, zanim podejmie się tę decyzję, trzeba sobie uświadomić, że rozwód dla rodziców, a już na pewno dla dziecka jest wielką tragedią. Nie inaczej. Jest faktem, który niesie z sobą tylko tragizm i smutek. Jest przepaścią, która otwiera się w najgłębszych rejonach dziecięcej psychiki i zagraża jej rozbiciem.

Trzeba więc dziecku pomóc. Dlaczego pomóc? Dlatego, że te dzieci znajdują się w ciężkiej sytuacji. Wszystkie rozumne programy psychologiczne adresowane do dzieci, których rodzice się rozwodzą, oparte są na założeniu — ujawnionym wyraźnie bądź nie — że rozwód oznacza brutalny wstrząs i deficyt. Potężny brak psychiczny, piętno. Dziecko najprawdopodobniej nie pozbędzie się go przez całe życie.

Mniej egoistyczna kultura, mówiąc między nami, nie ścierpiałaby tytułów, jakie nadałem w tej książce niektórym rozdziałom. Ludzie od marketingu w wielu wydawnictwach nie odważyliby się pozostawić na stronach tytułowych sformułowań tak drażniących powszechne przekonania. Klienci księgarń czy książkowych domów wysyłkowych byliby zbulwersowani. To, że dzieci chcą mieć oboje rodziców, wie przecież każdy. Że chcą mieć oboje rodziców blisko, jako jedność (tak jak w dzieciństwie), jest oczywiste. Ale prawdą jest, że nie spędza nam to snu z oczu. Lekceważymy elementarne prawdy.

Nie chcemy widzieć, co dzieje się w duszach naszych dzieci. Nikogo to nie obchodzi. Nawet autorów artykułów piszących w specjalistycznej prasie psychologicznej. W fakcie tym odbija się wielki problem większości rodzin, który polega na tym, że brak im dzisiaj naturalnego fundamentu etycznego.

Wiecej w książce: Sztuka rodzicielskiej miłości - Wolfgang Bergmann

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci chcą pełnej rodziny
Komentarze (22)
D
Dad
13 kwietnia 2014, 20:49
Moje dziecko kończy właśnie jedno z najlepszych liceów w Polsce- po licznych naukowych wzlotach i upadkach, nawiasem mówiąc - lecz w tej klasie do matury dotarły TYLKO dzieci rodziców nie rozwiedzionych. Powtarzam - WSZYSTKIE dzieci z rodzin rozwiedzionych odpadły w procesie edukacyjnym mimo licznych posiadanych talentów. Rozwód to nóż w plecy dziecka na całe życie.
P
ppp
13 kwietnia 2014, 15:46
Jaka jest różnica z perspektywy dziecka między rozwodem a stwierdzeniem nieważności małżeństwa przez sąd kościelny? Dziecko, szczególnie małe, widzi jedno- rozstanie rodziców. W obu przypadkach będzie się wychowywało w niepełnej rodzinie. Wydaje mi się, że nawet druga sytuacja jest gorsza dla dziecka, bo jak rodzice mu wytłumaczą, że nigdy małżeństwem nie byli?
jazmig jazmig
13 kwietnia 2014, 16:23
Nieważność małżeństwa jest orzekana dużo później niż rozwód, ale ja się zgadzam z tobą, że nie powinna ona być orzekana w sytuacji, kiedy małżeństwo ma dzieci.
M
Maciek
13 kwietnia 2014, 14:32
Rozwód jest jak wojna, na początku szykujemy amunicję i prężymy muskuły, mamy sprytnego adwokata i mnóstwo celnych argumentów, wierzymy w szybkie zwycięstwo i wielką nagrodę, ale to wszystko są kłamstwa szatana. Na wojnie nie ma wygranych, są przeżycia, które zniszczą nasze życie, jest mnóstwo ran i bólu, a często spotykamy także śmierć i co gorsza nie swoją. Na tę wojnę zabieramy swoje dzieci i one giną pierwsze.
PC
porzucony chce pełnej rodziny
29 grudnia 2013, 21:55
Nie wolno rozwalać rodziny z powodu jednej kłótni, "bo on mnie nie kocha" itd. Jeżeli jest dziecko w rodzinie, to jego potrzeby są najważniejsze, a nie ambicje i urazy męża lub żony. ... Jazming, głupoty piszesz. Nikt nie rozwala małżeństwa z powodu jednej kłótni. Znasz takie pary? Najczęstszą przyczyną rozwodów jest niewierność i to nie jednorazowa, ale stały związek, który staje się ważniejszy niż małżeństwo, współmałżonek, dzieci i rodzina.
jazmig jazmig
13 kwietnia 2014, 16:25
Mylisz się niestety. Dzisiaj para potrafi się rozwieść po jednej kłótni. Ona lub on wyprowadza się do mamusi i żąda rozwodu. Znam konkretny przypadek, kiedy uzasadnieniem rozwodu było to, że mąż podczas kłótni powiedział żonie, iż jej nie kocha. Ona się obraziła i rozwaliła swoją rodzinę, nie licząc się z potrzebami ich dziecka.
Maria
14 kwietnia 2014, 09:27
Znam przypadek, gdy ojciec tłumaczy dziecku, że to Bóg chce rozwodu rodziców 
jazmig jazmig
29 grudnia 2013, 18:28
Tak, to prawda, rozwód rodziców to ogromny wstrząs dla dzieci, nawet wtedy, kiedy wydaje się, że przyjęło ono spokojnie do wiadomośći informację o rozwodzie. Ogromna większość dzieci doznaje regresu, cofa się w swoim rozwoju. Pojawiają dię problemy w szkole, nocne moczenia, inklinacje do depresji i wiele innych negatywnych zjawisk. Dlatego rodzice powinni się decydować na rozstanie wyłącznie w skrajnych przypadkach, typu alkoholizm czy narkomania połączone z okradaniem rodziny, przemoc lub t.p. patologie. Nie wolno rozwalać rodziny z powodu jednej kłótni, "bo on mnie nie kocha" itd. Jeżeli jest dziecko w rodzinie, to jego potrzeby są najważniejsze, a nie ambicje i urazy męża lub żony.
R
Radiance
10 września 2013, 18:31
Abc, wobec tego ja nie umiałabym być taką nową niby-żoną, nie umiałabym żyć ze świadomością, że mój ukochany z mojego powodu przekreślił swoje dotychczasowe wybory i ludzi, którzy go kochali i wspierali. Gdybym była mężczyzną, to nie chciałabym za żonę takiej niewrażliwej osoby. Wiem, jaka jest mentalność ludzi, ale z moich obserwacji wynika, że to nie czyni ich szczęśliwymi.
A
abc
10 września 2013, 07:21
Droga Radiance; nowa zona, (a po katolicku po prostu "zona niesakramentalna") w ogóle nie przejmuje się byłą  zoną. Taka jest obecnie mentalność ludzi. Rozwody są tak powszechne, że nikt nie przejmuje się byłymi. Nawet Kosciół nie organizuje dla nich pomocy i nie mówi o żadnej krzywdzie
Maria
14 kwietnia 2014, 09:25
Kandydatka na nową żonę tłumaczy obecnej, że powinna miec więcej godności, nie walczyć o męża, który jej nie chce i dać mu rozwód
R
Radiance
10 września 2013, 00:05
"... Kto z nich myśli o cudzej krzywdzie?..." A ja wiem, że istnieją osoby, które nie traktują lekko tych spraw, i dla których już sama myśl o możliwości zranienia niewinnych ludzi jest ciężarem nie do uniesienia. Wystarczy zadać sobie pytanie - a gdyby mnie to spotkało? A dlaczego nie, w czym ja jestem lepsza? Poza tym, co złego zrobiła mi tamta żona czy tamten mąż, dlaczego mam złamać komuś życie? Taką myśl można oczywiście odsuwać, zagłuszać, ale ból wewnętrzny tym spowodowany jest tylko kwestią czasu, tak uważam.
DR
do Radiance
9 września 2013, 22:12
".....a tamta obca osoba zrozumie, że popełnia straszny błąd i że nie można być szczęśliwym wiedząc, że się kogoś skrzywdziło ..." Można, można być szczęśliwym . Przecież masa związków się rozpada, bo pojawiają się "obce"(?) osoby, które zastępują miejsce poprzednich małżonków. Kto z nich myśli o cudzej krzywdzie? Myślą tylko o własnych korzyściach i jeszcze mają pretensje do "byłych", że chcą odzyskać małżeństwo.
R
Radiance
9 września 2013, 21:24
Krystyna. Ja też Cię rozumiem. Życzę Ci z całego serca, żeby ta rodzina się nie rozpadła, ani dzieci, ani żona, ani on sam nie zasługują na to, żeby ktokolwiek ich skrzywdził. Wierzę, że wszysto się ułoży, i że będą szczęśliwi, a tamta obca osoba zrozumie, że popełnia straszny błąd i że nie można być szczęśliwym wiedząc, że się kogoś skrzywdziło lub choćby przyczyniło do tego, że komuś jest przykro, zwłaszcza gdy ten ktoś nie zrobił nam nic złego.
K
krystyna
25 sierpnia 2013, 21:30
Dziekuję 5x5 za zrozumienie. Patrzę sie na dzieci ktore obecnie walczą o ojca,o rodzine patrze jakie sa wystraszone , smutne zagubione maja po 11 lat a ich świat se zrujnowal-nawet wsród ptaków nie znam takich które podcinaja skrzydla ptakom  przed odlotem-a tak czyni ojciec pod wplywem zlej kobiety ,oferujacej doznania seksualne.. To jest trauma  na cale życie,a w polskich sądach kobiety i dzieci przegrywaja, zawsze i pastwią sie nad nimi adwokaci. Przeżylam już życie ale takiego bólu dzieci  i ich matki nie widzialam. W Polsce nie ma  ochraniajacego porzucone dzieci-W Ameryce prawo jest po stronie matki i dzieci ,a u nas żona i dzieci są zniszczone . 
5
5-5=
25 sierpnia 2013, 17:41
Tak jest jak pisze Krystyna. Dzieci po rozwodzie mają dużo gorzej, niż po śmierci rodzica. I bieda dosięga ich z każdej strony, i emocjonalnej, psychicznej i tej finansowej
K
krystyna
25 sierpnia 2013, 14:32
Rozwod rodzicow dla dzieci jest gorszy od śmierci,dzieci po rozwodzie rodziców zostaja okaleczone psychicznie. Odchodzący ojciec zabiera im wartosci -na cale zycie-czyja sie odrzucone. Zmarły ojciec pozostaje autorytetem ,nie mamy do czynienia z odrzuceniem. Moje dzieci zostaly polsierotami ale zawsze w trudnych chwilach odwolywaly sie do taty-TATO pomoc-były pewne jego milości-podczas gdy odrzucenie to trauma do końca ich zycia. To przerwane dzieciństwo,to orzucenie przez ludzi z trwalych malżeństw opartych na wartościach. Zanim zatem odejdziesz Jacku prosimy  nie zabijaj nas psychicznie-o naszym urodzeniu Ty zadecydowales -kochamy ciebie i nie odrzucaj nas dla innej kobiety,nasz mama ciebie kocha jest wzorem matki żony i czlowieka. Nie opuszczaj nas Kochany Tatusiu bo giniemy. coreczkiosiem
W
wierny
12 sierpnia 2013, 10:40
Nie tyle etycznego fundamentu jest brak co Bożych relacji w rodzinie i budowaniu rodziny na Bogu.
1
1+1
11 sierpnia 2013, 22:19
"....jeśli małżeństwo zdecydowało się na rozstanie...'' Autor opisuje rzeczywistość znaną na Zachodzie. Jeszcze w Polsce rzadko zdarza się, by  oboje małżonkowie zgodnie decydowali się zakończyć małżeństwo. Zwykle to jeden zdradza i dąży do rozwodu, a drugi nie ma wówczas wiele do powiedzenia i zostaje sam (+dzieci). Lub też przyczyną rozwodu jest alkoholizm lub przemoc, ale wówczas też trudno mówić, że rozstanie to zgodna i dobrowolna decyzja obu stron.
M
mateo
11 sierpnia 2013, 21:58
http://gosc.pl/doc/1655517.Sakrament-do-smierci
D
Danka
11 sierpnia 2013, 21:21
Uważam,że w dzisiejszych czasach rozwody są jakby czymś normalnym.Przeraża mnie ,ze z byle powodu bez przemyślenia dzisiejsze młode małżeństwa rozwodzą się nie biorąc pod uwagę dobro dzieci.Jak się zakłada rodzinę to należy przed podjęciem tak poważnej decyzji poważnie się zastanowić.Dokładnie poznać się ze swoim przyszłym współmałżonkiem.Mam wrażenie,że co niektóre niewiasty po prostu traktują to jako film a ona jest aktorką w białej sukni w następstwie takiego postępowania mamy tyle rozwodów.W moich czasach były poważne powody do zerwania węzłów małżeńskich lecz dla dobra dzieci należało czasami coś wybaczyć i iść do przodu.Dzieci to najważniejszy skarb w rodzinie.Radzę jednak dobrze się zastanowić zanim podejmiesz tak ważną decyzję.
RA
Rara avis
11 sierpnia 2013, 18:13
Według mojej osobistej oceny rozwody mają swe żródło w niewłaściwym rozeznaniu... Wiele osób nie jest w stanie odróżnić uczucia miłości od zauroczenia. A to dwa , wbrew pozorom , odmienne stany... Często wynika to z nadmiernego pośpiechu , pochopności działań... To współczesny świat , dzisiejsza cywilizacja odziera nas z cnoty cierpliwości...  W zamian proponuje powszechną skrótowość działań , ideologię uproszczeń , poszukiwania najłatwiejszych , najprostszych rozwiązań. Ktoś powie , słusznie ??  Jeśli by zapomnieć o tym , że to co najprostsze nie oznacza , że jest najlepszym..  Potrzeba więc światu przywrócić pierwotny spokój i harmonię , również działań...  Pozdrawiam :))