Dzieci z ADHD i ich rodzice - droga przez mękę

Ta droga przez mękę nie zawsze przebiega tak samo: czasami omija niektóre z wymienionych stacji lub też trafia do kilku równocześnie (fot.sxc.hu)
slo / Bernd Mumbach

Relacja pomiędzy rodzicami a dzieckiem - często wskutek wymagań otoczenia - jest niejednokrotnie tak bardzo obciążona, że rodzice zgadzają się już na wszystko, co daje jakąkolwiek szansę na wyleczenie, poprawę lub tylko złagodzenie schorzenia. Niektórzy rodzice wszczynają wojnę z instytucjami, jednak wynikająca z takiego pojedynku korzyść dla dziecka stoi pod wielkim znakiem zapytania. Dla wielu rodzin są to kolejne etapy ich drogi przez mękę, drogi, którą weszli w skomplikowany świat ADHD.

Jest to również proces, podczas którego coraz wyraźniejsze są wymagania otoczenia: rodzina dotknięta problemem ADHD musi zacząć szukać pomocy! Schemat wygląda przy tym mniej więcej tak:

  1. Jeśli dziecko swoim zachowaniem wywołuje konflikty w swoim otoczeniu, przede wszystkim zaś konflikty z osobami dorosłymi (w instytucjach), będą one próbowały wpłynąć na dziecko, zmienić jego zachowanie i w jakimś stopniu je zdyscyplinować, czyli wychować. Metody wychowawcze od zawsze należą do repertuaru zachowań ludzkich jako „wychowawcze środki zaradcze", wyrażające się przede wszystkim w upomnieniu, naganie, groźbie kary i wprowadzeniu jej w życie. Jeśli dziecko nie zmieni swego zachowania w określonym czasie, wychowawcze środki zaradcze ulegną rozszerzeniu.
  2. Jeżeli, pomimo wszelkich starań, dziecko nie spełni w określonym czasie oczekiwań dorosłych i nie nastąpi żądana zmiana, rodzice będą szukać porady u osób ze swego otoczenia - najpierw będą to przyjaciele czy sąsiedzi, a jeśli dziecko uczęszcza już do szkoły - nauczyciel. Później zaś będą szukać pomocy u profesjonalistów, a więc u doradców, psychologów lub lekarzy. W ten sposób uczynią pierwszy krok w kierunku „upublicznienia" swojego problemu.
  3. Owi profesjonalni „pomocnicy" mają własny sposób postępowania polegający przede wszystkim na zebraniu danych na temat dziecka, następnie zaś na postawieniu diagnozy, czyli stwierdzeniu, co dziecko ma. Kiedyś używano sformułowania: „czego dziecku brakuje', co podkreślało pewien niedobór. Kiedy choroba jest już nazwana po imieniu, następuje wybór najlepszych „terapeutycznych środków zaradczych". Należy do nich między innymi szkoła specjalna.
  4. Jeśli pomimo tego nie następuje oczekiwany „sukces" i dziecko w dalszym ciągu zachowuje się nieodpowiednio, pojawiają się nagle pojęcia takie, jak „opór wychowawczy" lub „niechęć".
  5. Najczęściej wtedy właśnie zaczynają dominować podbudowane biologicznie podejrzenia co do głębiej umiejscowionych zaburzeń psychicznych lub schorzeń organicznych. Tego typu wyjaśnienia powołujące się na zmiany biologiczne odciążają wszystkich uczestników, wyzwalają ich z poczucia winy oraz z konieczności jakiejkolwiek zmiany. Jeśli przyczyna zaburzeń w zachowaniu leży w biologii, to może tu pomóc jedynie lekarz. Jakie środki zaradcze pozostają nam zatem w takim przypadku? Nie jest ich wiele, a najważniejszy z nich to ścisłe przestrzeganie podawania dziecku leków psychotropowych lub (przejściowe?) umieszczenie pacjenta w klinice psychiatrycznej.
  6. Tymczasem rodzice zaczynają poszukiwania alternatywnych sposobów leczenia, często słysząc przy tym, że wszelkie inne metody leczenia tak naprawdę wcale nie są skuteczne. Rodzice zaczynają się powoli gubić w tym wszystkim, z jednej strony wysłuchują różnych obietnic, z drugiej muszą pozostać lojalni w stosunku do osób, które choć trochę starają się ich odciążyć. Rodzice wpadają zatem w błędne koło i tracą orientację, często zadając sobie pytanie, jak w takiej sytuacji mają poradzić sobie z dniem codziennym i jak to wszystko ma dalej wyglądać.
  7. Jeśli wszelkie środki zaradcze nie przynoszą pożądanych efektów, znów winni okazują się rodzice. Instytucje dotarły do granic swych możliwości i podkreślają, że zgodnie z oczekiwaniami otoczenia powinny poświecić się tym, którzy „potrafią i chcą". Jest to droga długa i bolesna, pochłaniająca wiele wysiłku i pozostawiająca głębokie rany.

Ta droga przez mękę nie zawsze przebiega tak samo: czasami omija niektóre z wymienionych stacji lub też trafia do kilku równocześnie. A wszystko to oczywiście po to, aby oszczędzić cierpienia wszystkim nią podążającym.
Często stosuje się na tej drodze skróty, które już od pierwszej obserwacji rzekomo niepożądanego zachowania, prowadzą bezpośrednio do diagnozy biologicznej, skąd już tylko krok do decyzji o podaniu leku.
Czasami zdarza się, że pomimo podawania leków zaburzenia się nie cofają lub też za jakiś czas pojawiają się na nowo. W takich przypadkach zwiększa się dawkę leku, a rodzice zaczynają rozglądać się za alternatywnymi metodami leczenia. Niektórzy wypróbowują wszelkie możliwe środki. Często rodzice dostrzegają co prawda efekty podawania leku - lepsze oceny w szkole - są jednak zdania, że leki zmieniły ich dziecko nie do poznania. Dochodzi wtedy do całkowitego lub częściowego odstawienia leków przez samych rodziców, co jednak niesie ze sobą ryzyko nawrotu zaburzeń i związane z tym kłopoty w życiu rodzinnym, jak również zwiększoną liczbę wizyt w szkole i rozmów z nauczycielem. A skoro każda z nieudanych prób staje się częścią problemu, odnosi się wrażenie, że tym problemom nie będzie końca. Istnieje niestety sporo literatury będącej wyśmienitą pożywką dla tego typu przekonań.

Więcej w książce: Zrozumieć i leczyć dzieci nadpobudliwe. Poradnik dla rodziców - Bernd Mumbach

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dzieci z ADHD i ich rodzice - droga przez mękę
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.