List dorosłego syna do rodziców. "Nigdy nie dowiedzą się, ile wydaję na psychologa"

List dorosłego syna do rodziców. "Nigdy nie dowiedzą się, ile wydaję na psychologa"
(fot. shutterstock.com)
facebook.com/blogojciec / jp

To prawdziwa przestroga. Powinni ją przeczytać wszyscy rodzice.

Autor Blog Ojciec napisał na Facebooku: "Dostałem dzisiaj maila, którego chciałbym wam za zgodą autora zacytować".

Poniżej publikujemy treść maila:

DEON.PL POLECA

"Cześć Ojcze!

Jestem Człowiekiem, Który Nie Wyszedł na Ludzi i chcę powiedzieć "dziękuję" w imieniu wszystkich dzieci, które dzięki Tobie nie staną się mną.

Bloga czytam już właściwie od kilku lat, chociaż nie jestem w żaden sposób osobą powiązaną z rodzicielstwem - zwyczajnie boję się skrzywdzić ludzi z którymi się zwiążę. Czytam, bo z każdym wpisem dajesz mi trochę wiary, że to, czego udało mi się doświadczyć jako dziecku nie jest normalne i jako "normalne" w ogóle nie powinno być określane, nawet jeśli przez wiele lat to właśnie próbowano mi wmówić.

Moi rodzice nigdy nie stosowali wobec mnie przemocy w rozumieniu prawa. W moim przypadku karcenie mieściło się w kontratypie karcenia nieletnich, a co za tym idzie każdy klaps albo ustna nagana nie były przecież niczym poważnym. Pasem udało mi się zarobić tylko kilka razy (pasem mięciutkim i pozbawionym sprzączki, czym zresztą moi rodzice chwalą się po dzień dzisiejszy), a jako dziecku potwornie grzecznemu udzielano mi tylko uwag.

Wtedy nikt nie myślał o tym, że te uwagi były wykrzykiwane w moją twarz z odległości kilku centymetrów, że klapsy dawane w dobrej intencji (żeby dziecko nauczyło się nie obgryzać paznokci do krwi ze stresu) powodowały strach przed każdą interwencją rodzica, a moją codziennością stało się kłamstwo w praktycznie każdej dziedzinie życia. Wielu ludzi (w tym moi rodzice) wciąż uważa że tresowanie dziecka jest doskonałym pomysłem, a płacz nie był moim sposobem na szantaż emocjonalny i uniknięcie kolejnego strzelenia w tyłek. Nigdy nie był. Był tylko wyrazem bezgranicznej paniki, której nijak nie dawało się uniknąć.

Moi rodzice nigdy się nie dowiedzą, że jako dorosły człowiek muszę zmuszać się do tego, by nauczyć się ich szanować, a nie bać. Nigdy się nie dowiedzą, że opuszczenie domu nie było "wyfrunięciem z gniazda", ale ucieczką od składowania na mnie ich problemów. Nie dowiedzą się ile wydaję na psychologa i jak ciężkie jest teraz budowanie relacji z innymi ludźmi. Nie będą też wiedzieli dlaczego nie wrócę do domu, kiedy będą starzy, nawet jeśli będę łożyć na ich starość, ale wiem, że będą narzekać na swoje dzieci i wnuki, które nigdy ich nie odwiedzają.

Drogi Ojcze, dziękuję. Nie tylko dlatego, że może ocalisz chociaż jedno dziecko przed tym, by nie stało się Człowiekiem Który Nie Wyszedł na Ludzi, ale także dlatego, że może ocalisz jakiś rodziców od Wielkiego Opuszczenia Na Starość. Szkoda, że o tym ostatnim nikt nie myśli, a przecież to dokładnie taka sama nieunikniona konsekwencja, jak trzy uderzenia za przyniesioną do domu trójkę.

Przyznaję że jednej rzeczy rodzice nauczyli mnie doskonale - nieuchronności ponoszenia konsekwencji swoich działań. Szkoda tylko, że nie nauczyli mnie jak stworzyć rodzinę.

Człowiek, Który Nie Wyszedł na Ludzi."

I ponownie uważam, że jak dotrze do jednej właściwej osoby i zmieni jej podejście, to było warto.

Post został opublikowany na profilu facebookowym Blog Ojciec:

Dostałem dzisiaj maila, którego chciałbym wam za zgodą autora zacytować: "Cześć Ojcze! Jestem Człowiekiem, Który Nie...

Opublikowany przez Blog Ojciec Wtorek, 29 stycznia 2019
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Katarzyna Olubińska

Kogo spotkasz w wielkim mieście?

Była jedną z wielu młodych, ambitnych dziewczyn, które zjeżdżają z całej Polski do Warszawy, aby spełnić swoje marzenia. Konsekwentnie realizowała plan na idealne życie. Praca kilkanaście godzin na dobę, perfekcja...

Skomentuj artykuł

List dorosłego syna do rodziców. "Nigdy nie dowiedzą się, ile wydaję na psychologa"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.